Porsche Taycan – najprawdziwszy sportowiec. A ja nim jechałem!
Tak, to ja jestem tym szczęśliwcem, który miał już okazję siedzieć w najnowszym Porsche Taycan. Pierwszym elektrycznym Porsche. Pierwszym Porsche wśród samochodów elektrycznych.
Wszyscy ci, którzy kiedykolwiek mieli okazję jeździć którymkolwiek z modeli tej marki, wiedzą, że takie deklaracje muszą nieść za sobą odpowiednią treść. I tak się stało, to naprawdę się dzieje, na naszych oczach. Pierwsze elektryczne Porsche, czyli Taycan zupełnie przemeblował moje myślenie o sportowych samochodach elektrycznych. Albo raczej, zdefiniował je na nowo. Najważniejsze jest to, że miałem okazję doświadczyć tego, jak Taycan radzi sobie podczas jazdy. I wierzcie mi – absolutnie nie spodziewałem się tego, czego doświadczyłem.
Nie chcę po raz kolejny zanudzać Was technicznymi szczegółami, dotyczącymi Taycana. Dla porządku przypomnę jedynie, że Taycan debiutuje w dwóch topowych wersjach: Turbo i Turbo S. Oznaczenia te nie mają nic wspólnego z turbodoładowaniem, bo pod maską mamy elektryczny zespół napędowy, ale dają do zrozumienia, że to szybka i najszybsza wersja tego modelu. W pełni elektryczny Taycan Turbo dysponuje mocą 625 KM (680 KM podczas procedury startu Launch Control), maksymalny moment obrotowy na poziomie 850 Nm, a do setki przyspiesza w 3,2 sekundy. Mocniejszy wariant Turbo S przy procedurze startu generuje moc do 761 KM (bazowo również 625KM), a maksymalny moment obrotowy to abstrakcyjne 1050 Nm. Pierwsza setka po uruchomieniu procedury startu pojawia się na wirtualnych zegarach już po upływie 2,8 sekundy.
Dane praktyczne? Proszę bardzo: według normy WLTP zasięg Taycana Turbo to od 381 km do 451 km, a Porsche Taycan Turbo S przejedzie na pełnych bateriach od 388 do 412 km.
Bagażniki – z przodu 81 litrów, z tyłu 366 litrów.
Dane są ekscytujące, ale tego jak jeździ Porsche Taycan, nie da wyrazić się słowami. Mimo wszystko spróbuję!
Jak stworzyć dobre sportowe auto?
Porsche Taycan był zapowiadany od naprawdę długiego czasu i absolutnie wszyscy czekali na ten model. Porsche, jako marka słynąca z produkcji sportowych samochodów, nawet jeśli tworzyła SUV-y, była w stanie obronić tezę, że każdy ich model doskonale się prowadzi i daje możliwość doświadczenia sportowych wrażeń podczas jazdy. Skoro więc udało się z SUV-ami, to dlaczego miałoby nie udać się w przypadku BEV, czyli w pełni elektrycznego pojazdu?
Porsche postanowiło podejść do tematu arcypoważnie, przetestować swoje prototypy w skrajnie wysokich i skrajnie niskich temperaturach podczas dziesiątek tysięcy kilometrów i tysięcy godzin jazd. To wszystko po to, żeby Taycan stał się prawdziwym Porsche. I wiecie co? Udało się!
To nie kosmos, to przyszłość – Porsche Taycan
Po zajęciu miejsca za kierownicą, pierwszą rzeczą, od której nie można oderwać oczu, jest nowa deska rozdzielcza. Kiedy obserwowałem pierwsze komentarze pod zdjęciami kokpitu nowego Taycana, byłem zdumiony tym, że według wielu wygląda kosmicznie i zbyt futurystycznie. Uspokajam – wrażenia z kokpitu nowego Taycana, pod kątem odbioru ich przez kierowcę, są identycznie dobre (choć nie identyczne!) jak w nowym modelu Porsche 911. Nie wszyscy byli do tego przekonani, widząc przyrządy na zdjęciach, ale od środka i z bliska wszystko jest w najlepszym porządku. Dlaczego? Ponieważ Advance Cockpit, stworzony przez Porsche, ma bardzo wysoką rozdzielczość, a jednocześnie nie jest sztucznie cyfrowy i „komputerowy”. To właśnie te analogowe smaczki kochamy w modelach Porsche. W Taycanie są one przemycone do kabiny i kokpitu samochodu sportowego na miarę XXI wieku.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie zupełnie nowy system multimedialny opracowany specjalnie dla Porsche Taycan – nie dość, że jest obsługiwany głosowo (komenda: „Hej, Porsche!), to – moim zdaniem – jego obsługa i funkcjonalność łączą najlepsze cechy smartfonowych systemów operacyjnych, czyli Android i iOS. Nowy system PCM (Porsche Communication Management) z nowym interfejsem, dwoma ekranami dotykowymi (także dla pasażera) od dziś wyznacza nowe standardy. Nie tylko pod względem komfortu, ale także łatwości obsługi oraz funkcjonalności.
Nie strzela z wydechu? Porsche Taycan ma coś lepszego
Porsche Taycan to samochód sportowy, ale elektryczny. Wiadomo, że chcielibyśmy, żeby sportowe samochody zachwycały nas fantastycznym rykiem silnika oraz charakterystycznym bulgotem z okolic wydechu.
A jak rozwiązać tę absolutnie oczywistą potrzebę w samochodzie elektrycznym? Porsche znalazło na to sposób, umożliwiając doposażenie Taycana w generator dźwięku Porsche Electric Sport Sound.
Jak to działa? Z tyłu pojazdu, pod zderzakiem, umieszczono specjalny generator dźwięku, który oczywiście zsynchronizowany jest z pedałem gazu. W zależności od tego, jak mocno, jak długo i jak agresywnie wciskamy pedał gazu, Porsche Electric Sport Sound generuje dźwięk o odpowiedniej częstotliwości i natężeniu. Od basowego pomruku na „wolnych obrotach” do wysokiego świstu podczas gwałtownego przyspieszania.
Do czego można porównać ten dźwięk? Mnie najbardziej kojarzy się on z dźwiękiem statków kosmicznych, który znamy z dobrych filmów science-fiction. I jeśli marzyliście o tym, żeby Wasz samochód brzmiał podobnie do startującego Millenium Falcona, to nadszedł czas na spełnienie marzeń.
Mózg zmuszony do wykonania salta w tył – jadę Porsche Taycan
To już, siadam na fotelu w Porsche Taycan. Kierowca doświadczony w serii wyścigów Porsche Carrera Cup jest podekscytowany niemal tak bardzo jak ja. I o ile start z procedury jest efektowny, bo katapultowanie ważącego okolice 2300 kg pojazdu od 0 do 100 km/h w 2,8 sekundy to nie lada wyczyn. Kolejny wymiar otwiera się wtedy, gdy z zabójczo wysoką prędkością wjeżdżamy w pierwszy zakręt.
Szanowni Państwo, trakcja Taycana na zakrętach jest czymś, czego nie doświadczyłem nigdy w żadnym samochodzie drogowym, homologowanym na drogi publiczne. Ten samochód podczas absurdalnie szybkiego pokonywania zakrętów zaprzecza prawom fizyki i jedzie idealnie zadanym torem. Strach pomyśleć, jak daleko postawiona jest granica przyczepności Taycana, skoro w zakręcie, w który ja (sportowym, „wyczutym” autem) wjechałbym z prędkością 90-100 km/h, na liczniku Taycana świeciło przerażające i imponujące zarazem 155 km/h.
Myślicie, że Taycan będzie asfaltowym pociągiem bez opcji zarzucenia tylną osią? Bzdura! Po wyłączeniu kontroli trakcji samochód w kontrolowanym poślizgu (w rękach wprawnego kierowcy) zachowywał się nie gorzej niż tylnonapędowe 911! I to wszystko działo się przy akompaniamencie Porsche Electric Sport Sound, którego dźwięki dobywające się zza tylnej osi bardzo szybko stają się uzależniające.
Taycan – mniejszy od Panamery, ale nie za mały
Warto wspomnieć o tym, jak podróżuje się nowym Porsche Taycan. Przede wszystkim należy pamiętać, że Taycan jest pozycjonowany o segment niżej niż topowa limuzyna, czyli Panamera. We wnętrzu miejsca (zwłaszcza na tylnej kanapie) jest tyle, co w sedanach klasy średniej. Imponujące natomiast są parametry foteli oraz tylnej kanapy pod względem trzymania bocznego oraz wygody zajmowania pozycji. Zwłaszcza kąt nachylenia oparcia kanapy do siedziska jest niezwykle korzystny, co pozwoli zająć wygodnie miejsce z tyłu nawet wysokim pasażerom. Ale dopiero test dwumetrowca w Krakowie da nam ostateczną odpowiedź, czy miejsca jest wystarczająco dużo. Nie mniej jednak, dla mnie, czyli kierowcy o wzroście wynoszącym 174 cm, ergonomia wnętrza nowego Taycana jest perfekcyjna – taka, do jakiej przez lata przyzwyczaiło mnie Porsche.
A niech mnie, zrobili to! Taycan to genialny samochód!
Jeśli w podsumowaniu napiszę, że Taycan jest dla mnie wielkim zaskoczenie, to skłamię. Spodziewałem się, że pierwszy elektryk od Porsche będzie wspaniałym samochodem. Wiedziałem, że będzie szybki, wiedziałem, że będzie doskonale się prowadził i jednocześnie odpowie na zapotrzebowanie rynku względem zasięgu i wydajności. Jednak tego jak sportowa jazda tym prawdziwie sportowym samochodem elektrycznym wygląda w praktyce nie spodziewałem się zupełnie. I choćbym używał najbardziej wyszukanego słownictwa, silił się na najbardziej abstrakcyjne porównania, to nigdy nie przekażę Wam nawet połowy emocji, które wzbudza Porsche Taycan.
Tworzenie samochodów elektrycznych to nowa gra. Ta gra ledwo się zaczęła, a Porsche już zdążyło zmienić jej zasady i wystrzelić w Kosmos poziom trudności. Jeśli sportowe samochody elektryczne będą już tylko lepsze od Taycana, to po pierwsze, nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, a po drugie – możecie być spokojni o emocje w motoryzacji. Emocje związane z rykiem silników, spalinami i strzałami z wydechów pewnie powoli będą wygasać, wraz z coraz mniejszą ilością nowych sportowych samochodów. Ale te stare emocje zastąpią nowe. I są one ekscytujące. I elektryzujące!
Porsche Taycan to arcydzieło!
Więcej w artykułach:
- W końcu jet! Oto elektryczne Porsche Taycan
- Porsche Taycan nadchodzi. Kolejny elektryk czy „game changer”?