Porsche Panamera GTS - limuzyna dla prezesa?
Jest duża, elegancka i wykonana z największą starannością. Jest też niesamowicie szybka i drapieżna, a także na tyle droga, że pozwolić sobie na nią może niewielu. Wydawać by się mogło, że to idealne auto na dojazdy do pracy dla każdego zamożnego prezesa firmy - w końcu jak lepiej podkreślić swój status społeczny? Mnie zastanawia, czy aby na pewno Porsche Panamera GTS została do tego stworzona?
Porsche lubi eksperymentować. Eksperymenty mają jednak to do siebie, że nie zawsze kończą się dobrze dla eksperymentującego. Trzeba przyznać koncernowi ze Stuttgartu, że albo ma dużo szczęścia, albo świetnych menedżerów, albo i jedno i drugie, bo jak dotąd ich śmiałe poczynania kończą się w 100% sukcesem. Wszyscy pamiętamy głosy oburzenia fanatyków marki, kiedy przed dziesięciu laty świat ujrzał model Cayenne. Wówczas pomysł ten zmieszano z błotem, a marce wróżono rychły upadek. Ale stało się inaczej i Cayenne jest obecnie najlepiej sprzedającym się modelem Porsche w USA. Szczęście? Wątpię. To raczej podjęta z zimną krwią, wyrachowana i jednocześnie wizjonerska decyzja.
„Kto nie idzie do przodu, ten się cofa”
Te słowa Goethego doskonale obrazują działania Porsche na rynku motoryzacyjnym. Rok 2009 przyniósł bowiem kolejną rewolucyjną, jak na Porsche, odsłonę. Wtedy to pojawiła się ona - Panamera. Jaki właściwie pomysł przyświecał pomysłodawcom tego modelu? Możemy się tylko domyślać, ale zdaję się, że chodziło o poszerzenie spektrum klientów, gotowych postawić Porsche w swoim garażu, a także o zmianę sposobu postrzegania marki. Poza tym konkurencja w postaci Maserati Quattroporte czy Astona Martina Rapide, mogła zająć zbyt wiele miejsca w niszy sportowych aut z dodatkową parą drzwi.
Żeby całkowicie nie zniechęcić do siebie fanów, projektanci postanowili, że mimo znacznego powiększenia wymiarów w porównaniu do 911, auto będzie natychmiast rozpoznawalne, dzięki charakterystycznym dla Porsche elementom. Próby połączenia linii dachu, typowego dla coupe z czterodrzwiowym nadwoziem, dawały spore pole do popisu designerom. Co z tego wyszło, każdy widzi. Jedni zachwycają się wyglądem Panamery, inni znów twierdzą, że to kolejny, po Cayenne, gniot, a nie prawdziwe Porsche. Mnie bliżej jest do umiarkowanych entuzjastów, a po cichu liczę, że facelifting pozwoli mi się w pełni zachwycić Panamerą. Jedno jest pewne – każdy, kto ujrzy to auto, nawet bez znaczka na masce, natychmiast będzie wiedział, jakiej jest marki. Krótko mówiąc, styliści dobrze wykonali powierzone im zadanie.
Porsche Panamera GTS
Jakie cechy zewnętrzne wyróżniają Panamerę GTS? Auto ma sporo elementów zapożyczonych z modeli Turbo i Turbo S, takich jak przednie światła z czterema diodami LED, nakładkę przedniego zderzaka z dużymi wlotami powietrza, aluminiowe zaciski w kolorze czerwonym czy tylny spoiler, który powyżej 90km/h unosi się do góry i rozsuwa na boki. Na kierowcach jadących z tyłu robi to fenomenalne wrażenie – Panamera wygląda wtedy, jak samolot szykujący się do startu.
Przejdźmy do różnic niewidocznych gołym okiem, a jest się czym zachwycać. 4,8-litrowy, wolnossący silnik V8 dostarczający moc 430 KM i 520 Nm momentu obrotowego, 7-biegowa skrzynia Porsche Doppelkupplung oraz aktywny napęd czterech kół, to crème de la crème wersji GTS.
Jeśli komuś się wydaje, że Porsche Panamera GTS prowadzi się jak luksusowa kanapa, to musi szybko zrewidować swój punkt widzenia. W tym mariażu limuzyny z autem sportowym, to drugie wyraźnie - powtarzam, wyraźnie dominuje. I choć wydawać by się mogło, że Panamera jest złotym środkiem dla rozdartych miłośników marki, którzy chcieliby mieć coś pomiędzy sportową 911, a komfortowym i obszerniejszym Cayenne, to wcale tak nie jest. Przynajmniej jeśli chodzi o wersję GTS, która jest najbardziej sportowa spośród wszystkich modeli w linii Panamera.
Luksus i osiągi
To filozofia Porsche. Wygląd zewnętrzny budzi oczekiwania wobec wnętrza, a tu nikt się nie zawiedzie. Najwyższa jakość oraz mnogość użytych materiałów, ręczny montaż wszystkich elementów nadwozia (za wyjątkiem przedniej szyby) oraz najwyższa dbałość o każdy detal sprawia, że nawet najwięksi malkontenci nie znajdą powodów do narzekania. Mało tego – sportowy charakter nadwozia idealnie współgra z tym co zastaniemy w środku. Pięć okrągłych zegarów, z charakterystycznym, centralnie położonym obrotomierzem i zintegrowanym 4,8-calowym kolorowym wyświetlaczem, może służyć za wzór czytelności. Cztery sportowe siedzenia z wyszytym napisem GTS nie pozostawiają złudzeń w jakim samochodzie zajęliśmy miejsce. Czy są komfortowe? 18-pozycyjna regulacja daje nam wiele kombinacji ustawień, ale fotele są dość wąskie i twarde. Dodatkowo 20-calowe koła, na niezbyt równych nawierzchniach, potęgują sztywność auta, więc jeśli chcesz mieć mięciutką Panamerę, płynącą po nierównościach, to raczej zapomnij o GTS. Tu sportowe aspiracje biorą górę nad wygodą, dlatego nie jest to moim zdaniem auto do wożenia pana prezesa na tylnej kanapie. Nie jest to w ogóle samochód do wożenia kogokolwiek – no chyba, że dzieci, bo one same jeździć nie mogą. To jest samochód, w którym pragniemy siedzieć na miejscu kierowcy. Zawsze! Jednak to prawda - wirus Porsche jest bardzo zaraźliwy.
Jedna funkcja, jeden przycisk - takie podejście do tematu funkcjonalności systemu sterowania powoduje, że środkowy panel wygląda jak żywcem wyciągnięty z kokpitu Boeinga 747. Do mnie ta filozofia nie przemawia i zdecydowanie bardziej wolę systemy znane choćby z BMW, czyli jedno pokrętło i nie więcej niż 6 przycisków. W Panamerze nawet po 3 dniach musiałem wślepiać się w piktogramy i napisy, żeby wybrać odpowiedni guzik, choć jeden z nich jest chyba najważniejszy i dobrze jest pamiętać, gdzie jest jego miejsce. Chodzi o przycisk z napisem
SPORT PLUS
Czego możemy spodziewać się po jego naciśnięciu? Auto przygotowuje się wówczas do ekstremalnej jazdy. Adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne redukuje wysokość do najniższego możliwego poziomu oraz usztywnia amortyzatory. Skrzynia PDK przestaje być grzeczną dziewczynką i zmienia się w sportowca, który za punkt honoru bierze sobie zmianę biegów w ekstremalnie krótkich czasach pozwalając uzyskać maksymalne przyspieszenie. Wartość graniczna aktywująca Porsche Stability Management, czyli system odpowiedzialny za stabilizację samochodu podczas niebezpiecznych sytuacji, zostaje podwyższona, więc możemy pozwolić sobie na znacznie więcej, zanim elektronika poskromi nasze zapędy. Jeśli to dla kogoś za mało, to zawsze może system PSM wprowadzić w stan czuwania. Uruchomi się on automatycznie tylko wtedy, gdy oba przednie koła będą wymagały ingerencji systemu ABS, tak więc wygłupy wygłupami, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Ekstremalnych wrażeń podczas startu zatrzymanego w trybie SPORT PLUS, dostarcza funkcja Launch Control. Aby ją wykorzystać lewą nogą naciskamy pedał hamulca, natomiast prawą pedał przyspieszenia. Silnik wkręca się do około 6 tys. obrotów, a na jednym z zegarów pojawia komunikat Launch Control. Wtedy zwalniamy hamulec i możemy rozkoszować się katapultującym wręcz przyspieszeniem. Auto z ogromną siłą odpycha się od asfaltu wszystkimi kołami, skrzynia biegów szarpie, wbijając kierowcę i pasażerów w oparcia foteli, a auto ważące ponad 2 tony osiąga prędkość 100km/h w czasie 4,5 sekundy, nie wykazując przy tym żadnych nerwowych oznak. Zaprawdę powiadam Wam, start samolotu to przy tym pikuś, a miny pasażerów podczas takiej próby - bezcenne. Mówiąc krótko – przycisk SPORT PLUS zamienia doktora Jekylla w pana Hyde i ja lubię to przeobrażenie. Wyłączenie tego trybu powoduje nagłą zmianę zachowania auta. Samochód staje się cichutki jak myszka, a lekki pomruk V8 zostaje przerywany na światłach przez system start/stop. Dzięki niemu możemy udawać, że dbamy o statystyki spalania i środowisko naturalne, choć wszyscy dobrze wiemy, że dla posiadacza Panamery GTS jest to raczej mało istotne.
Jak prowadzi się Panamera? Określenia „przyklejony do drogi” i „prowadzi się jak po szynach” będą chyba najlepszym odzwierciedleniem zachowania GTS na drodze. I choć czuć, że nie jedziemy krótszą 911, tylko o ponad pół metra dłuższym kolosem, to duch Porsche jest wyczuwalny na każdym zakręcie. Świetny, informatywny i bezpośredni układ kierowniczy tylko potęguje radość czerpaną z jazdy, a wysiadając z auta od razu zastanawiamy się, czy nie mieliśmy przypadkiem jeszcze gdzieś pojechać.
Czy Panamera ma jakieś wady? Owszem, nie ma w końcu aut, które by ich nie posiadały. Najważniejszą wadą Panamery GTS jest to, że prowadzenie jej szalenie uzależnia. Wszelkie próby uwolnienia się od tego nałogu, powodują wystąpienie objawów zespołu odstawienia, czyli ból serca i duszy. Zaporowa cena, wynosząca w przypadku testowanego modelu ponad 180 000 euro, tylko wzmaga ten ból, ale tak to już jest - nie można mieć w życiu wszystkiego.