Porsche Panamera GTS - 911 dla rodziny
Historia Panamery dość dobrze pokazuje, jak łatwo jest nam oceniać na podstawie pierwszego wrażenia i jak zmienia się ta opinia po dłuższym kontakcie. Na początku limuzyna Porsche była szeroko krytykowana, by wreszcie tłum ją pokochał i ostatecznie nie mógł doczekać się kolejnej generacji. I ta generacja już tu jest, a my ją przetestowaliśmy. Co możemy o niej powiedzieć?
Czy to nie zabawne? Porsche Panamera była jednym z bardziej nielubianych samochodów po premierze. Wszystkim przeszkadzał jej wygląd, niektórym też charakter, wizualnie daleko odbiegający od ideału samochodu sportowego.
Klienci nic sobie jednak z tej krytyki nie robili, a na ulicach pojawiało się coraz więcej tych samochodów. Pooglądaliśmy je, niektórym udało się nawet przejechać. I kiedy tak mijały nas te Panamery w miastach, nie mogliśmy przejść obojętnie obok ich majestatycznej postury i grzmiącego wydechu. Wokół dużego Porsche po prostu roztacza się aura luksusu. Jej właściciel odniósł sukces i wcale się z tym nie kryje.
W końcu zaczęło nam się to podobać. Garbaty tył Panamery był tak brzydki, że aż ładny. A może raczej tak inny, że nikt go ostatecznie nie pokochał, ale docenił za świeży kształt. W każdym razie - przyzwyczailiśmy się. Nawet do tego stopnia, że po premierze drugiej generacji, która jest niewątpliwie ładniejsza, pojawiają się głosy, że „poprzednia była lepsza”. Cóż, ile ludzi, tyle opinii.
Porsche postanowiło zamienić garbaty twór w coś, co bardziej przypomina 911-tkę. I to jest strzał w dziesiątkę. Panamera nie jest już kontrowersyjna, ale atmosferę luksusu roztacza dalej. A jaka jest w środku?
Nie wygląda to tanio…
Umówmy się - to nie jest samochód „dla ludu”. Przeciętnego Kowalskiego będzie na nią stać tylko wtedy, jeśli założy firmę, która przyniesie mu kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Porsche Panamera to samochód dla tych, którzy mają odpowiedni zapas na koncie, ale to też klienci o wiele bardziej wymagający. Tutaj nie ma półśrodków.
Jeśli w modelu testowym jakieś panele we wnętrzu nie były pokryte skórą, to tylko dlatego, że ktoś zapomniał zaznaczyć tę opcję w konfiguratorze. To my wybieramy, co ma być z czego - oczywiście dominuje skóra, ale możemy ją uzupełnić drewnem, aluminium, karbonem czy lakierowanym plastikiem, choć ten ostatni nie kojarzy się zbytnio z „premium”. Jeśli mamy taką fantazję, możemy na przykład zamówić drewnianą kierownicę, choć nieszczególnie pasuje ona do sportowego charakteru Porsche.
Właściciele poprzedniego Porsche Panamera będą musieli poświęcić chwilę na przyzwyczajenie się do nowego wnętrza. Bardzo mocno zredukowano liczbę przycisków, co może dobrze wpływa na wygląd wnętrza i ułatwia rozeznanie w pozostałych przyciskach, ale wiele funkcji przeniesiono na 12-calowy ekran dotykowy. Trochę więc zajmie, nim wszystko znajdziemy.
A nie chodzi tylko o szukanie. Ten ekran został umieszczony w takim miejscu, że jego lewą część zasłania kierownica. Podobnie jest zresztą z ekranami umieszonymi po bokach obrotomierza - tradycyjnego dla Porsche znajdującego się w centrum - nie widzimy ich krawędzi. Jeśli chodzi o zaburzenia ergonomii, to tunel centralny jest na tyle wysoki, że przy skrętach w prawo czasem zawadzamy o niego łokciem.
To jednak drobnostki. Nikomu, kto myśli o tym samochodzie poważnie, takie rzeczy nie będą przeszkadzać. Wrażenie zrobi za to bardzo sportowa pozycja za kierownicą i mnóstwo miejsca dla dwójki pasażerów podróżujących z tyłu - Panamera zabiera na pokład wyłącznie cztery osoby. Pasażerowie tylnej kanapy mogą poczuć się, jak w BMW Serii 7 - tak pod względem przestrzeni, jak i gadżetów. Do ich dyspozycji zostaje oddany tablet, za pomocą którego mogą zarządzać mediami czy klimatyzacją.
Jak z wymiarem praktycznym? Jest gdzie odłożyć napoje i drobne przedmioty, ale schowek w podłokietniku jest tak płytki, że możemy tam umieścić co najwyżej telefon. Bagażnik mieści 495 litrów, ale niechętnie podejmuje się transportu wielkogabarytowego - jest dość płytki.
Technologicznie zrywa z poprzednikiem
Choć nie można oprzeć się wrażeniu, że Panamera, podobnie jak pozostałe Porsche, ewoluuje, zmiany w drugiej generacji są duże. Tak duże, że zaprojektowano dla niej kompletnie nową platformę MSB-F. Później z platformy skorzysta zapewne Audi i Bentley.
Do zbudowania nadwozia wykorzystano aluminium - jednak nie po to, by Panamerę „odchudzić”, a usztywnić. Porównywalne wersje obu generacji ważą mniej więcej tyle samo. Tam, gdzie wykorzystano aluminium, jest go o wiele więcej niż stali, przez co konstrukcja jest o wiele sztywniejsza.
Efekt? Samochód prowadzi się w zakrętach tak, jakby za nic miał prawie 1900 kg masy własnej. Reakcja na każdy ruch kierownicą jest natychmiastowa. Jeśli któreś z „czterodrzwiowych coupe” prowadzi się, jak prawdziwe coupe, to jednym z najlepszych przedstawicieli tego gatunku jest właśnie Panamera.
Jednak co napędza wersję testową? To 4S, w którym pod maską pracuje silnik V6 o pojemności 2.9 l z turbodoładowaniem. Wytwarza 440 KM i aż 550 Nm w zakresie od 1750 do 5500 obr/min. Turbo tak nie potrafi - rozwija 770 Nm, ale w węższym zakresie.
Osiągi po raz kolejny potwierdzają, że Panamera ma za nic swoje wymiary i masę. Przyspieszenie do 100 km/h powinno zająć zaledwie 4,4 s, a z pakietem Chrono nawet 4,2 s. Prędkość maksymalna to 289 km/h.
Brzmienie jest świetne. Przez cały czas chcemy jechać z włączonym przyciskiem „lornetki”, czyli wydechu, ale tego przycisku tu już… nie ma. Przeniesiono go do systemu PCM, ale jest na to metoda - na kierownicy znajduje się przycisk, który możemy dowolnie zaprogramować. W testowej Panamerze ubiegła nas poprzednia redakcja, która zrobiła dokładnie to, co chcieliśmy - przycisk na kierownicy odpowiadał za otwieranie wydechu. W ten sposób można więc szybko przejść w tryb pełnego otwarcia klap, które dodatkowo tłumią dźwięk - na przykład, kiedy zbliżamy się do tunelu. Z drugiej strony - nie widzę potrzeby dodatkowego tłumienia wydechu, choć rozumiem, że po paru miesiącach głośniejszy samochód może przeszkadzać sąsiadom.
Droga do czerwonego pola obrotów jest niczym dla wskazówki. Przyspieszenie jest błyskawiczne, ale podwozie pracuje na tyle pewnie, że nie musimy obawiać się nieplanowanych wycieczek tylnej osi. Jeśli chcesz - Panamera jeździ, jak po sznurku. Jeśli nie - i świadomie wyłączysz kontrolę trakcji - nawet z napędem na obie osie zawstydzisz Golfy pod marketem. Tak, jakbyś nie zawstydził ich samym samochodem.
To dlatego, że napęd zdecydowanie faworyzuje tylną oś i pomaga sobie przednią jedynie wtedy, kiedy ma to większy sens. Na ekranie po prawej stronie zegarów możemy włączyć obrazowy podgląd rozdziału momentu - i cieszyć się, że Panamera jest dostrojona tak, a nie inaczej.
Choć mocy tu nie brakuje, a zachowanie w zakrętach jest świetne, Porsche Panamera 4S to nie jest samochód, który kusi do chuligańskich zabaw. Do szybkiej jazdy, owszem, ale płynnej i dostojnej. Nieco mniej dostojnie robi się jednak podczas ruszania. Naprawdę ciężko znaleźć takie położenie pedału gazu, które pozwoli na płynne przyspieszanie. Albo wciskamy gaz za słabo - i Panamera toczy się wolniej niż samochody na innych pasach, albo za mocno i wtedy wylewamy kawę pasażerom. Punktu pomiędzy nie znalazłem.
Jak wygląda zużycie paliwa? Porsche mówi o bardzo niskich, zważywszy na osiągi, wartościach. 8,1 l/100 km średnio, 10,1 l/100 km w mieście i 6,7 l/100 km w trasie. Być może jest to realne, ale nie dla kierowców, którzy z jakiegoś przecież powodu tę Panamerę kupią. Należy się raczej spodziewać średniego zużycia paliwa wynoszącego przynajmniej 12 l/100 km. Jeśli zaczniemy korzystać z możliwości 440-konnego V6, 20-25 l/100 km nie powinno nas zaskoczyć.
Klasa sama dla siebie
Porsche Panamera to bardzo specyficzny samochód. Przynajmniej taki był, bo teraz wpada w oko znacznie większej liczbie osób. Specyficzny jest jednak nadal jego charakter. To coupe, ale z drugą parą drzwi. To limuzyna, ale jeździ jak samochód sportowy. To też samochód, o którym mogłaby myśleć rodzina, ale liczba miejsc została ograniczona do czterech. Może konkurencja też produkuje tego typu samochody, ale to właśnie Panamera wygląda i jeździ najbardziej sportowo.
Cena skutecznie jednak ograniczy dostęp osób na etacie do posiadania takiego samochodu. Tutaj zarobki trzeba mieć już naprawdę niezłe - podstawowa Panamera kosztuje 407 820 zł, ale 4S kosztuje już 523 620 zł. A do tego trzeba przecież jeszcze dobrać tłoczone na zagłówkach herby, skórzane progi i inne tego typu gadżety, które skutecznie podniosą cenę samochodu. Przykładem testowe 4S, które kosztuje o 150 tys. zł więcej od podstawowej „4S-ki”.
Choć Panamera to samochód bardzo niszowy, wciąż znajduje rzesze nabywców. Porsche po raz kolejny pokazało, jaki powinien być świetny samochód.
Redaktor
Porsche Panamera 4S 2.9 V6 440 KM, 2016 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 14 113Zapraszamy na test Porsche Panamera 4S z silnikiem 2.9 V6 o mocy 440 KM.