Porsche Cayenne – nowe szaty króla
SUV z logo Porsche – kiedy świat po raz pierwszy zobaczył produkcyjną wersję modelu Cayenne, dla wielu fanatyków marki Porsche był to cios w serce. Profanacja! – krzyczeli niektórzy. Ten szokujący manewr właścicieli legendarnej sportowej marki ze Stuttgartu wywołał niemałe zamieszanie w całym motoryzacyjnym świecie. Ale Niemcy doskonale wiedzieli, co robią. Już w 1989 roku Ferry Porsche, udzielając wywiadu, powiedział: „Jeśli zbudujemy samochód terenowy z logo Porsche, ludzie go kupią.” Nie mylił się, ale raczej nie miał szans przewidzieć tego, jak wielkim, globalnym sukcesem okaże się pierwszy SUV tej marki, którego najnowsza generacja niedawno pojawiła się w salonach sprzedaży na całym świecie. Cayenne to dla Porsche „maszynka do zarabiania olbrzymich pieniędzy”, jest to najbardziej popularny model tej marki w Ameryce Północnej, a globalna sprzedaż wszystkich dotychczasowych generacji przekroczyła już 770 000 sztuk. Pomimo bycia SUV-em Cayenne nie stracił DNA Porsche – prowadzi się bardzo dobrze, jest bardzo szybki, poradzi sobie poza drogami utwardzonymi, ale też na torze wyścigowym, co sprawdzaliśmy niedawno podczas Porsche Driving Experience. Teraz pojechaliśmy na Kretę, aby sprawdzić, czy nowy Cayenne został tylko ubrany w nowe szaty, czy też może pochwalić się znaczącymi zmianami technologicznymi, które sprawią, że będzie jeszcze lepszym samochodem i że zachowa tytuł „króla SUV-ów premium”.
Nowocześniejsza wariacja na temat
W Porsche Cayenne zmienił się oczywiście wygląd karoserii... Czy aby na pewno? Więcej na temat zmian względem poprzedniej generacji opisywaliśmy już wcześniej, po wrześniowej premierze technologicznej nowego Cayenne. I przy bliższym poznaniu okazuje się, że te kosmetyczne zmiany (zwłaszcza z tyłu samochodu) są potwierdzeniem jednego – stylistyka Cayenne była dotychczas na tyle udana, że niepotrzebna była żadna rewolucja. Co jest pewne? Nowy model prezentuje się imponująco – co do tego, że mamy do czynienia z Porsche, nie ma absolutnie żadnych wątpliwości. Pomimo że jest sporym SUV-em, to jednak sportowe DNA marki zostało „wszczepione” z chirurgiczną precyzją w wygląd tego samochodu. Zwłaszcza przód, a dokładniej – grill i wysoko rozpoczynająca się linia maski wskazują, że jest to rasowy drapieżnik, a nie miejska bulwarówka. Auto wyróżnia się z tłumu i nadal zwraca na siebie uwagę. Z racji tego, że mieliśmy okazję zobaczyć na żywo wszystkie dostępne wersje: Cayenne, Cayenne S oraz Cayenne Turbo, zdołaliśmy odkryć różnice wizualne pomiędzy tymi modelami. Podstawowy model ma dwie czworokątne końcówki układu wydechowego, natomiast wersja S posiada już cztery klasyczne rury, dwie po każdej stronie zderzaka. Obie wersje poruszają się standardowo na dziewiętnastocalowych felgach. Cayenne Turbo można rozpoznać już po przednim zderzaku, którego wlot powietrza w całości jest czarny. Z tyłu końcówki układu wydechowego również są cztery, ale kształtem przypominają czworokąty. Dach wieńczy po raz pierwszy zastosowany w klasie SUV aktywny spoiler. Znakiem rozpoznawczym są także felgi aluminiowe o średnicy dwudziestu jeden cali. Tyle w kwestiach wyglądu. Cayenne pozostał tym, czym był dotychczas. I chyba o to właśnie chodziło.
Jakościowy krok milowy
Patrząc na wnętrze, wielu z was pewnie powie, że to tak naprawdę nowa Panamera, a różnic praktycznie nie ma. I macie zupełną rację. Zmiana jest jednak szczególnie odczuwalna dla użytkowników wcześniejszej generacji SUV-a Porsche, jak również dla tych wszystkich, którzy planowali zakup tego modelu. Mamy tutaj ogromny przeskok – co prawda, może nie do końca jakościowy, bo przecież jakość wykonania aut tej marki jest słynna na całym świecie, ale pod kątem technologicznym wchodzimy w zupełnie nową erę. Nowoczesny, szybki oraz intuicyjny system multimedialny Porsche Advanced Cocpit, w skład którego wchodzi bardzo duży ekran panoramiczny (dotykowy) o przekątnej 12,3 cala oraz multimedialny ekran kierowcy, który wyświetla się w prawej części zegarów. Co do widoczności zegarów zza koła kierownicy to jest pewien problem – trudno jest ustawić kierownicę tak, żeby zająć wygodną i prawidłową pozycję, a jednocześnie nie zasłaniać sobie skrajnych punktów deski rozdzielczej wieńcem. To dość irytujące. Jednak sama intuicyjność i prostota działania systemu Porsche Communication Manager (PCM) robi wrażenie. Co bardzo ważne, zdecydowaną większość funkcji samochodu można bardzo szybko odnaleźć w dedykowanym menu, np. ustawienie wysokości pneumatycznego zawieszenia, tryb jazdy, wysuwanie i chowanie spoilera dachowego (Cayenne Turbo) etc.
Choć na początku ciężko było się przekonać do bardzo wysokiego tunelu środkowego z obsługą kolejnych funkcji, w tym twardości aktywnego zawieszenia, czy klimatyzacji, okazało się, że już po krótkiej jeździe poszczególne przyciski można odnaleźć intuicyjnie, jednym ruchem dłoni. Projektanci systemu multimedialnego Porsche zadecydowali, że łączność ze smartfonem dostępna będzie tylko dla użytkowników iPhonów za pomocą Apple CarPlay. Wszyscy kierowcy posiadający telefony z Androidem, niestety, nie mogą liczyć na łączność z Android Auto, bo Porsche nie planuje współpracy PCM z tym systemem. Poparte jest to badaniami dotychczasowej grupy klientów Porsche, w której posiadacze telefonów z jabłkiem na obudowie stanowią podobno ponad 80%.
We wnętrzu nowego Cayenne najbardziej imponujące szczegóły znajdują się za przednim rzędem siedzeń. Po pierwsze, ilość miejsca na tylnej kanapie jest absolutnie powalająca, przywodzi wręcz na myśl sporego rodzinnego VAN-a, a nie SUV-a ze sportową duszą. Miejsca jest tak dużo, że podróżowanie w pięć dorosłych osób nie powinno stanowić żadnego problemu, a wielkim zaskoczeniem był dla nas fakt, że mocowanie pasów bezpieczeństwa skrajnych siedzeń tylnej kanapy znalazło się na słupku C, który znajduje się około 10 cm przed zagłówkiem. Myślicie pewnie, że z tego powodu w Cayenne w zasadzie nie ma bagażnika? Jest wręcz odwrotnie – bagażnik ma podstawową pojemność na poziomie aż 770 litrów, a maksymalnie do 1710 litrów (według normy VDA)! To wszystko osiągnięto przy wymiarach karoserii nieprzekraczających pięciu metrów długości (4918 mm). Nowoczesne, przestronne, pakowne i rodzinne. Ale czy sportowe?
Żadnych rzędówek, tylko V-ki
Może narazimy się ekologom, ale to cudowne, że pośród samochodów do codziennego użytku są jeszcze takie modele, w których nie ma mowy o egzemplarzach z silnikami rzędowymi. Tak jest w przypadku Cayenne, bo najsłabszy silnik podstawowej wersji to V6 o pojemności trzech litrów, które generuje 340 koni mechanicznych i 450 Nm momentu obrotowego. Nawet bez pakietu Sport Chrono, ta niemal dwutonowa maszyna rozpędza się do setki w 6,2 sekundy (5,9 ze Sport Chrono). W powtarzalności tych osiągów bardzo pomaga zarówno genialna skrzynia Tiptronic S o 8 przełożeniach, jak również zespół zmodernizowanych systemów odpowiadających za jak najlepszą trakcję. Nie bez znaczenia są również opony – węższe z przodu (255/55 R19) i szersze z tyłu (275/50 R19), które pomagają utrzymać właściwy tor jazdy, zwłaszcza w bardzo szybkich zakrętach. Podstawowy silnik w Cayenne zadowoli wielu, a z pakietem Sport Chrono wykazuje realne sportowe aspiracje.
Na drugim biegunie jest wersja Turbo. Prawdziwy mocarz, bezkompromisowo szybki i brutalny, zwłaszcza w trakcie jazdy w trybie Sport Plus. Choć nadal prowadzenie tego auta jest niemal dziecinnie proste, to jednak ogromna moc 550 koni mechanicznych, wydobytych z pojemności czterech litrów, daje o sobie znać i pozwala na uzyskiwanie sportowych emocji, które w SUV-ie są czymś absolutnie niespodziewanym. Moment obrotowy to kosmiczne 770 Nm, a przyspieszenie od 0-100 km/h trwa tylko 3,9 sekundy. To nie-pra-wdo-po-do-bne uczucie, rozpędzać się tak wielkim samochodem do „setki” w tak krótkim czasie. Od 0-200 km/h można rozpędzić się poniżej 15 sekund (14,6 s). Przy takich osiągach aktywny spoiler dachowy wydaje się być wyposażeniem obowiązkowym, a nie technologiczną fanaberią.
Jednak nam najbardziej do gustu przypadła wersja ze środka stawki: Cayenne S. Co ciekawe, dysponuje ona najmniejszym silnikiem z całej trójki – 2,9 litra, oczywiście w układzie V6 bi-turbo, a jego maksymalna moc to poziom 440 KM i maksymalny moment obrotowy 550 Nm. Cayenne S przyspiesza do setki w 4,9 sekundy (Sport Chrono). Dlaczego to właśnie środkowa wersja wydała nam się najbardziej odpowiednia na co dzień? Mocy jest dokładnie tyle, ile chciałoby się mieć pod nogą w SUV-ie tej wielkości, a nawet jest jej odrobinę więcej. Samochód przyspiesza płynnie i natychmiastowo po zdecydowanym wciśnięciu gazu, a na górskich, ciasnych drogach Krety takie parametry decydują o bezpieczeństwie. Wersja S zachowuje się bardzo przewidywalnie podczas bardzo szybkiej jazdy, a aktywne, pneumatyczne zawieszenie nowej generacji pozwala na perfekcyjny balans karoserii oraz zniwelowanie przechyłów bocznych, które przy takiej masie samochodu i wysoko położonemu środkowi ciężkości, jest czymś zupełnie zaskakującym. Wyciszenie wnętrza zostało bardzo dobrze zaplanowane: kiedy wydech i silnik mają dawać o sobie znać, nie można narzekać na brak doznań akustycznych. Kiedy natomiast podróżujemy ze stałą prędkością, np. po autostradzie, do wnętrza nie przedostaje się ani szum wiatru, ani hałas oporu toczenia opon – słowem: komfort w standardzie, sportowa symfonia na życzenie.
Wybierz którykolwiek – satysfakcja gwarantowana
Kiedy patrzy się na Porsche Cayenne z dystansu, niezależnie od generacji, można mieć mieszane uczucia. Sama filozofia tego samochodu jest z jednej strony czytelna – klienci Porsche chcą SUV-a z tym logo. Jednak wielu krytyków twierdzi, że Porsche, wprowadzając na rynek Cayenne i stale utrzymując ten model w ofercie, udowadnia, że na świecie nie ma już żadnych świętości. Myślę, że krytycy mogliby radykalnie zmienić zdanie po przejażdżce za kierownicą, zwłaszcza najnowszej generacji. I nie jest ważne, czy przyszłoby im przejechać się po prostu Cayenne, wersją S czy Turbo – każda z nich budzi emocje, z tym, że ze wzrostem mocy emocji też jest więcej. Nowe Cayenne to rasowe Porsche i jeśli ktoś z centrali marki w Polsce poprosiłby nas o certyfikat autentyczności tej tezy, to możemy podpisać się pod nim obiema rękami. Nie jest to samochód idealny, nie jest to też samochód terenowy (choć poza utwardzonymi drogami zachowywał się nadspodziewanie dobrze – sprawdziliśmy to), ale w swojej kategorii: mocnego, rodzinnego SUV-a ze sportowym DNA, aktualnie, po raz kolejny, może śmiało ogłosić siebie królem.
Konkurencja jednak depcze Porsche po piętach: Alfa Romeo ma swoją Stelvio Quadrifoglio, Maserati chwali się Levante, a lada moment możemy spodziewać się nowego BMW X5 czy Lamborghini Urus. Sportowe SUV-y premium to segment, który jeszcze niejednym nas zaskoczy w nadchodzących kilku latach. Jednak zdetronizować Porsche Cayenne będzie niezwykle trudno.