Porsche 911 GT3 – cztery dni z „brutalem”
Duchowy następca kultowego Porsche 911 Carrera 2.7 RS musi być drogowym „bandziorem”. Czterodniowa przygoda z Porsche 911 GT3 udowadnia, że ten samochód godnie nawiązuje do pierwszego wyczynowego Porsche 911.
Pierwsze 30 sekund z Porsche GT3 ustawia całą naszą relację. Otwieram drzwi, pakuję torbę za pałąk bezpieczeństwa. W cywilnych dziewięćsetjedenastkach mamy tam dwa miejsca, gdzie można zmieścić bagaż lub wyrozumiałych pasażerów. Po wciśnięciu torby wpadam w pełny kubełkowy fotel, dostępny za dopłatą 24 179 zł. Tak, wpadam. Inaczej nie da się tego określić. Siedzi się niezwykle nisko, jak później się okaże – fotele trzymają znakomicie w każdej sytuacji, choć gdy przychodzi do tak trywialnych sytuacji jak pobranie bilecika na autostradzie, by sięgnąć biletomatu, konieczne jest rozpięcie pasów i wyciągnięcie głowy przez okno. Samo wsiadanie i wysiadanie nie jest tak proste jak w cywilnym samochodzie, ale zapominamy o tym, gdy przekręcimy kluczyk i czterolitrowy bokser poinformuje całą okolicę, że już jest gotowy do akcji.
Podczas mojej przygody z Porsche 911 GT3 doświadczyłem zarówno niezwykle kojącej jazdy autostradą, nutki adrenaliny przy wyprzedzaniu, jak i momentów pełnej koncentracji w chwilach przejazdu po niskiej jakości, wąskich drogach, które ledwie są oznaczane na mapach. Kocie łby? Jedziemy maksymalnie kilkanaście kilometrów na godzinę. Próg zwalniający? Dla swojego dobra, lepiej użyć funkcji podnoszenia przedniej osi, bo strach sprawdzać cenę przedniego spoilera.
Jazda po fatalnej jakości drogach nie jest przyjemna. Auto jest niskie, twarde, ale ci, którzy stwierdzą, że po przejażdżce drogą, która w zimie jest odśnieżana jako ostatnia, tracą plomby w zębach, przesadzają. Nie jest wcale tak strasznie. Auto jest twarde, ale nie brutalnie bolesne na każdej nierówności.
Porsche 911 GT3 da się jeździć po kiepskich drogach, tylko nie wiadomo, po co. To auto, które jest stworzone na tor, choć nie ma problemu, by wykorzystywać go w ruchu miejskim czy do jazd autostradowych. Jego ostry warkot czterolitrowego boksera poprawia samopoczucie za każdym razem. Już nie chodzi o świetne osiągi rzędu 3,4 sekundy do 100 km/h, a o odczucia podczas jazdy. Oszałamiający dźwięk, szalona precyzja układu kierowniczego, świetne hamulce – to robi wrażenie. Testowy egzemplarz był wyposażony w opony Michelin Pilot Sport Cup 2, które idealnie sprawdzają się na suchej nawierzchni, a po rozgrzaniu wręcz „wgryzają się” w asfalt. Samochód prowadzi się niezwykle precyzyjnie, jakby był wręcz wyjęty z toru wyścigowego.
Co ciekawe, wyczynowa charakterystyka auta nie musi oznaczać, że nie można jeździć oszczędnie. Przy spokojnej jeździe autostradowej 500-konne Porsche 911 GT3 może spalić spokojnie około 14 litrów benzyny. Wynik wprost znakomity, jeśli mamy w pamięci, że za naszymi plecami kryje się czterolitrowy generator mocy, momentu i uśmiechu. Ale będąc szczerym – ciężko uzyskać taki wynik. To auto prowokuje do dynamicznej jazdy.
Miałem okazję jeździć jednego dnia Porsche 911 GT3 i Carrerą 4S o mocy 420 KM, która osiąga 100 km/h w 4 sekundy, i jest w stanie rozpędzić się do 303 km/h. GT3 ma 80 KM więcej, setkę robi w 3,4 sekundy i osiągnie 314 km/h. Na papierze różnica nie jest ogromna, ale po krótkiej przejażdżce widać, jak wiele dzieli te auta.
Najważniejszą sprawą jest silnik, który osiąga maksymalną moc przy 8250 obr./min. Carrera 4S kręci się do 6500 obr./min. Gdy normalne samochody kończą już wspinaczkę po obrotomierzu, GT3 nabiera drugiego oddechu, co jest połączone z niezwykłym dźwiękiem, jakby zarezerwowanym dla samochodów, które pojawiają się jedynie na torze. Doznania można jeszcze podkręcić, włączając na panelu między siedzeniami „lornetkę”, która zwiększa głośność wydechu.
Suche dane katalogowe to jedno, ale charakterystyka układu wydechowego, zachowanie skrzyni biegów czy sposób prowadzenia na zakrętach (system skrętnych tylnych kół) udowadnia, że GT3 to samochód odróżniający się od cywilnej gamy Porsche 911. Jest inny, mięsisty; typowy chuligan, który gdy będzie miał okazję, pokaże Ci jazdę po bandzie, ale gdy będziesz chciał stateczności, będzie zachowywał się na tyle przyzwoicie, by nie przynieść Ci wstydu w świecie, do którego nie przynależy.
Gdy delikatnie obchodzimy się z gazem, siedmiobiegowy automat PDK bez problemu zmienia biegi w aksamitny sposób, nie pozwalając sobie na szaleństwa. Jeśli zdecydujemy się zmienić styl naszej jazdy, wystarczy docisnąć nieco mocniej, a skrzynia błyskawicznie się domyśli, zrzuci bieg i będzie trzymała obroty wyżej. Działa to naprawdę bez zarzutu. Po kilkusetkilometrowej przejażdżce drogami szybkiego ruchu, autostradami i zwykłymi krajówkami byłem pod wrażeniem, jak mądrze pracuje przekładania. Oczywiście, jeśli coś nam nie będzie odpowiadało, nadal mamy możliwość zmiany przełożeń za pomocą wygodnych łopatek, a charakter skrzyni można modyfikować, zmieniając tryb jej pracy.
Porsche 911 GT3, mimo swojego zaawansowania technologicznego, wydaje się być samochodem sportowym z dawnych lat. Mechanicznym, nienaszpikowanym elektroniką, w którym osiągnięto doskonałość dzięki ciężkiej pracy inżynieryjnej w Centrum Motorsportu Porsche we Flacht, a nie zmianie ustawień w oprogramowaniu.
Nie jest to ani najszybsze, ani najmocniejsze Porsche 911 w gamie, ale bez wątpienia to samochód wyjątkowy, bezkompromisowy, dla osób, które chcą czasem zaszaleć i nie straszne im niewygody dnia codziennego. Porsche 911 Turbo? Tak, 40 KM więcej, lepsze przyspieszenie, ale to nie to samo. Wolnossący silnik, sportowe zawieszenie, ascetyczne wnętrze i oszałamiające brzmienie – mimo, że na pozór wygląda jak dziewięćsetjedenastka z dużym spoilerem i pałąkiem bezpieczeństwa, GT3 to auto inne niż wszystkie. Widać, że opracowywali go specjaliści od samochodów wyczynowych. Zadziorne, brutalne, niewybaczające wiele, ale dające ogromną frajdę z jazdy.
Jeśli zechcemy mieć go na stałe, będziemy zmuszeni do wydania minimum 789 tysięcy złotych, ale doposażenie samochodu w ceramiczne hamulce (47 255 zł) i funkcję unoszenia przedniej osi (11 630 zł) wydaje się pakietem minimum. Testowy egzemplarz został dopakowany do kwoty przekraczającej 950 tys. zł, choć niektóre opcje to zbytek łaski.
Poza kwotą rzędu 800 tys. zł konieczne jest poświęcenie funkcjonalności, komfortu i ciszy, jaką dałoby użytkowanie wycenionego tak samo Porsche 911 Turbo. Jestem na to gotowy. Gorzej z organizacją odpowiednich środków.