Porsche 911 Carrera S Cabrio - auto z zasadami
Kilka dni testu redakcyjnego najnowszej generacji Porsche 911 przeleciały szybko, jak 4,3 sekundy, w jakie nowa Carrera S rozpędza się do "setki". Albo nawet milisekundy, których automatyczna skrzynia PDK potrzebuje do zmiany biegu. Oglądając we wstecznym lusterku "moją testówkę", pozostawioną przed salonem Porsche, zastanawiałem się nad tym, jak najlepiej opisać ten samochód - o ile słowo samochód nie jest zbyt pospolite w odniesieniu do tej kumulacji emocji, wrażeń i technologii na czterech kółkach.
Ostatnia rzecz, którą chciałem opisywać, to ilość miejsca w środku czy spalanie. Gdyby komuś zależało na pojemnym bagażniku, tabunie koni mechanicznych czy oszczędnościach na paliwie, to mógłby kupić przykładowo pojemniejszego Multivana, mocniejsze Camaro oraz bardziej oszczędnego Priusa. Ba, mógłby kupić wszystkie trzy naraz – w sumie za około 400 tysięcy zł. A skoro nie brakuje chętnych do wyłożenia niemal dwukrotnie większej kwoty na Porsche 911, które nie jest ani oszczędne, ani pojemne, to musi być w tym jakiś głębszy sens.
Postanowiłem go poszukać, analizując swoje wrażenia z ostatnich dni i definiując je w postaci 11 zasad, przestrzegając których będziesz mógł w pełni cieszyć się swoją nową „dziewięćsetjedenastką”. Dlaczego zasad jest 11? Bo lista 911 zasad byłaby za długa, prawda?
Zasada numer jeden brzmi: Na Twoim zamówieniu musi się znaleźć słowo Cabrio oraz litera S
Dla auta o wadze niespełna 1,5 tony podstawowa moc 350 koni mechanicznych wystarcza, aby wyprzedzić startującego Boeinga 737. Mocniejsza wersja S daje jeszcze więcej mocy - okrągłe 400 KM, ale nie o dodatkowe 50 koni tu chodzi… Gdyby chodziło tylko o moc, to mógłbyś kupić wspomniane wyżej Camaro. Chodzi o prestiż – a zapewne nie chciałbyś zainwestować pół miliona złotych i mieć „tę słabszą wersję”. Zatem wybierz dobrze.
Jeszcze ważniejsze jest wybranie wersji z otwieranym dachem. Sam widok otwierającego się w ruchu dachu jest wystarczającym argumentem. Po otwarciu możesz pomachać wszystkim, którzy patrzyli na to show i zapomnieć o dusznym wnętrzu nagrzanego w słońcu auta. Jednak wisienką na torcie będzie to, co usłyszysz po mocniejszym wciśnięciu gazu. Muzyka, docierająca do Twoich uszu podczas mocniejszego wdepnięcia, napnie Twoje nerwy jak struny w gitarze, a seria wystrzałów dopalającego się paliwa po odjęciu gazu wywoła nieunikniony uśmiech na Twojej twarzy. To wszystko Cię ominie, jeśli będziesz siedział zamknięty w nadwoziu Coupe. Chyba tego nie chcesz? Jeśli masz zbędne 3.215 euro, to dla wzmocnienia efektu dokup sportowy tłumik, a będziesz mógł jednym ruchem stopy dla zabawy uruchamiać alarmy w podziemnym garażu i powodować odpadanie tynku w tunelach.
Jeśli słyszałeś, że poprzednia generacja Cabrioleta jeździła gorzej od Coupe, to teraz musisz zmienić swój pogląd. Mimo lżejszej o 50 kg konstrukcji, nadwozie nowej generacji jest o 18% bardziej sztywne – różnice w zachowaniu auta wyjdą więc dopiero podczas tak bardzo sportowej jazdy, że gdybyś o niej myślał, to byś kupił bezkompromisową wersję 911 GT3 RS. Prędzej usłyszysz specyficzną pracę nadwozia zjeżdżając z krawężnika, ale to niewielki koszt jak na wymienione wyżej zalety.
Zasada numer dwa głosi: Nie wyłączaj PSM
Przyjrzyj się oponom z tyłu. 295 mm szerokości opcjonalnych, 20-calowych opon daje wystarczającą przyczepność, aby przenieść 440 Nm momentu obrotowego i zerwanie przyczepności nie nastąpi na pierwszym lepszym zakręcie, czy po bardziej odważnym naciśnięciu gazu. Musisz się postarać bardziej, a uzyskasz chwilową utratę przyczepności, którą auto odzyska ułamek sekundy później.
Jeśli wciąż marzysz o drifcie, to musisz się postarać bardziej. Spróbujesz jeszcze raz na długim i szerokim łuku i jeśli będziesz cierpliwy, to przy prędkości około 100 km/h tylna oś zacznie przyjemnie „odpływać”. Tę nadsterowność zgasisz odruchową kontrą i znów będzie po zabawie. Musisz więc jechać jeszcze szybciej, a wówczas zaczynamy mówić o prędkościach, przy których statystyki wypadków nie wyglądają zachęcająco.
Jeśli kupujesz tak drogie auto, to zapewne masz dobre ubezpieczenie na życie, ale po co z niego przedwcześnie korzystać? Moja rada: nie wyłączaj PSM – zamiast tego skorzystaj z trybu Sport lub lepiej Sport Plus, które opóźniają interwencję PSM, dając Ci możliwość jazdy z poślizgami.
Zasada numer trzy mówi: wybieraj kręte drogi i zaufaj PDK
W tej generacji w 911 zagościło elektryczne wspomaganie kierownicy i już widziałem w komentarzach, że to cięcie kosztów i krok w złą stronę. Nie przejmuj się tym, bo konstruktorzy już to zrobili za Ciebie. Chyba nawet przedobrzyli, bo kierownica obraca się z wyraźnym, moim zdaniem zbyt dużym oporem, ale to jest jedyna jej wada. Układ kierowniczy jest czytelny i zapewnia pełne porozumienie kierowcy z przednią osią. Spodoba Ci się to, a żeby nie zmarnować takiego skarbu, powinieneś wybierać najbardziej pokręcony dojazd do pracy. Jednocześnie układ kierowniczy nie jest zbyt ostry, co potwierdza opinię 911, jako idealnego supercara do jazdy na co dzień.
Automatyczna skrzynia biegów w Porsche rządzi i kropka. Nie wymieniałem PDK jako obowiązkowego elementu wyposażenia, ale to oczywista oczywistość. Ciężka praca czeka na Ciebie w biurze, a auto powinno relaksować, tak więc bądź miły dla siebie i zainwestuj 4.331 euro w ten doskonały mechanizm. Skrzynia PDK zmienia biegi w mgnieniu oka, ale to nie największa jej zaleta. Najbardziej oszałamiająca jej cecha, to stopień porozumienia z kierowcą – kiedy zechcesz jechać spokojnie, będzie zmieniać biegi zanim wskazówka obrotomierza dotrze do 2000 obr./min., ale jeśli dasz znać, że Ci się śpieszy, to momentalnie zmieni nastrój i zacznie przeciągać moment zmiany biegów aż do czerwonego pola na tarczy, a po zakończeniu manewru wyprzedzenia jeszcze kurtuazyjnie potrzyma przez chwilę silnik na wysokich obrotach – na wypadek, gdybyś raczył wyprzedzić jeszcze kilka TIRów. Charakter jej pracy możesz zmienić też przyciskami Sport i Sport Plus, ale na co dzień można jeździć w „cywilnym” trybie, bo PDK i tak wydobędzie z siebie wszystko, co najlepsze, czytając Twoje intencje z ruchu prawej stopy.
Zasada numer cztery nie jest może krytyczna, ale warto jej posłuchać: Staraj się nie używać miejsc z tyłu
Tak, to jest czteroosobowe auto. Tak, z tyłu są miejsca siedzące - jednak to tylko tradycja. Jeśli masz zamiar stale jeździć tym autem w cztery osoby, to kup sobie Panamerę i przestań udawać. Zresztą miejsca z tyłu jest dość tylko dla małych dzieci, które z definicji muszą siedzieć w fotelikach. A foteliki do tyłu się nie zmieszczą. Kółko się zamyka, a Ty masz wspaniały argument, aby jechać prosto do pracy omijając szkołę i przedszkole.
Wg zasady numer pięć nie możesz poprzestać na samochodzie
Porsche to coś więcej niż auto, wartość i sposób przemieszczania się. To styl i sposób życia, więc pokaż kolegom, że kupiłeś Porsche nie tylko dlatego, że Cię stać. Kup też zegarek, spinki czy koszulkę i pokaż, że czujesz bluesa i należysz do „rodziny”.
Jeśli nie czujesz bluesa, to nie poddawaj się - wygooglaj najbliższy zlot właścicieli Porsche i wybierz się tam, aby złapać bakcyla. Jeśli wciąż nie złapałeś, to lepiej nie rozkładaj dachu. Dlaczego? Jeśli zachowujesz się na światłach naturalnie, to wszystko w porządku. Jeśli natomiast kręcisz głową w jedynym celu: aby jak najwięcej przechodniów zobaczyło Cię w Porsche, to odpuść sobie, bo to widać, słychać i czuć.
Zasada numer sześć nie spodoba się biznesmenom: odłóż komórkę i nie odbieraj telefonów
Kiedyś udało mi się rozładować telefon w pół dnia i wiem, co czuje człowiek bez komórki. „Jak bez ręki” – to zbyt łagodne określenie. Parę minut w aucie bez telefonu wydaje się być trudne, ale to konieczność i basta. Pamiętaj, że faceci mają niepodzielną uwagę. Jeśli więc czytasz ten tekst oglądając film na YouTube w sąsiednim okienku to pamiętaj, że będziesz musiał jeszcze raz przeczytać ten tekst i obejrzeć ten sam film – w przeciwnym wypadku nic nie zakumasz.
A z tego wynika jedno – jeśli będziesz rozmawiał przez komórkę podczas jazdy, to stracisz cenne ułamki uwagi, które należy poświęcić na kontemplację przeżycia, którym jest jazda 911. A tego nie chciałbyś, tak więc ścisz komórkę i ciesz się życiem.
Siódma zasada jest korektą poprzedniej: myśl o Porsche kiedy jedziesz Porsche, ale w pozostałym czasie pozwól sobie odpocząć od tego ryku i przyśpieszeń
Zwykle pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy rano brzmi: „Która jest?” Dwa poranki po odbiorze kluczyków do 911 pierwsza myśl, która przyszła mi głowy, była taka: „Porsche pod domem, nie trać czasu”. To oczywiście miła myśl, ale nie dajmy się zwariować. Auto nie może przesłonić Ci reszty Twojego świata.
Na początku będzie to niezmiernie trudne – to zrozumiałe, kiedy jazda dostarcza takiej frajdy, jednak nie można żyć samym samochodem. Zadanie domowe dla początkujących: na najbliższym spotkaniu postaraj się nie wykładać w restauracji kluczyka obok filiżanki z kawą. Tak ładnego kluczyka jeszcze nie widziałem, ale jeśli kelnerce na jego widok zaczną drżeć kolana i zaleje Ci kluczyk zupą, to będzie szkoda. Zapewne i tak zaczną jej drżeć na Twój widok, ale przynajmniej ocalisz kluczyk.
Zasada ósma - ani słowa o spalaniu!
Pamiętaj: spalanie jest tematem tabu. Jak Cię zapytają ile to pali, to powiedz, że wszystko, co wlejesz. Przy tym samochodzie rozmowy o spalaniu są wręcz nieetyczne. Samo jego ubezpieczenie będzie kosztowało więcej, niż kwota, którą wydasz na paliwo, więc po co o tym mówić?
Jedyny temat, który wolno Ci poruszyć, to rodzaj paliwa: „tak, leję Pb98”, oraz ciekawostka w postaci wlewu na prawym przednim błotniku – bak znajduje się przed kierowcą. Możesz ponarzekać, że w drodze nad morze musisz tankować 2 razy, ale nie mów, które morze masz na myśli.
Dziewiąta zasada jest prosta: jak najszybciej naucz się na pamięć, gdzie jest przycisk świateł awaryjnych
Oczywiście nie chodzi o niezawodność 911, która od lat okupuje pierwsze miejsca w stosownych rankingach. Chodzi o to, że widok pyszczka Porsche we wstecznym lusterku działa na wszystkich mniej więcej w ten sam sposób – przesuwają się bliżej pobocza, pozwalając się wyprzedzić. Ile w tym uprzejmości, a ile egoistycznej chęci obejrzenia 911 z każdej strony? Co to za różnica – ważne, że po wszystkim wypada podziękować, więc przycisk „awaryjnych” musisz mieć pod ręką.
Na koniec dekalogu coś przyjemnego: zarezerwuj czas na rozmowy
Będziesz musiał rozmawiać wszędzie: na parkingu, na stacji benzynowej, a nawet pod warzywniakiem. To będą krótkie rozmowy, ale będzie ich wiele. Najczęściej będziesz pytany o to ile kosztuje, podziwiany za dobry gust i podejrzewany o szóstkę w Lotto. Usłyszysz, że jest piękny, dzieci będą krzyczeć do rodziców: „Tato, patrz jakie auto!”. Tatusiowie będą pouczająco odpowiadać: „To Porsche, synu”. A potem krótka rozmowa – na dowolny temat.
Wiesz czego się obawiałem podczas testu? Że będę „tym burżujem”, a w najlepszym wypadku zniknę na tle samochodu. Tymczasem było inaczej. Widziałem uśmiechy, podniesione kciuki i pełne uznania skinienia głową. Wyjedź do warzywniaka kilka minut wcześniej i pogadaj ze sklepikarzem. Opowie wszystkim o tym fajnym spotkaniu, a niedługo całe osiedle będzie pilnować, aby pies nie zaznaczył opony Twojego Porsche.
Jedenastą zasadę napiszesz sam i to już chwilę po wyjechaniu z salonu. Porsche 911 jest autem dla indywidualistów, więc każdy znajdzie swoje własne zasady.
Jak podsumować taki test? To niezwykłe auto i oby jak najwięcej ich było na naszych drogach. A z tym nie powinno być problemu - w salonie Porsche sprzedawca zapytany o to, jak idzie sprzedaż odpowiedział krótko: „Jeśli tak ma wyglądać kryzys, to mogę z tym żyć”.
Ludzi zamożnych jak widać nie brakuje. Jednak aby przyciągnąć ich do swojego salonu potrzebna jest nie tylko wysoka cena, ale i wspaniałe emocje po zakupie. Zapewniam, że jeśli wybierzesz salon Porsche i skorzystasz z powyższych zasad, to emocji nie zabraknie. Szerokości!