Porsche 911 (993) Carrera - Żaba
Kilka tygodni temu miałem przyjemność, opisać dla Was moje wrażenia z jazd Porsche 911 S (997). Na końcu w/w artykułu możecie przeczytać że już niedługo producent aut z Zuffenhausen przedstawi nowe wcielenie popularnej "dziewięćset jedenastki". Zanim to jednak nastąpi, przenieśmy się kilkanaście lat wstecz.
Jest rok 1993. Porsche prezentuje nowe wcielenie 911 oznaczone symbolem 993. Model ten jest produkowany nie przerwanie do 1998 roku. W moje ręce za chwilę trafi bardzo zadbany egzemplarz Porsche 911 Carrera (993) w pięknym i dość rzadko spotykanym kolorze adventurine. Zapnijcie pasy.
Wspomniany wyżej kolor lakieru jakim został pokryty „nasz” samochód w połączeniu z charakterystycznym kształtem nadwozia może kojarzyć się z … sympatyczną żabką. Uwypuklone tylne nadkola, płynnie opadająca linia dachu oraz wybałuszone przednie reflektory spoglądające na nas niczym zaciekawione dziecko, czekające na rozpakowanie świątecznych prezentów, sprawiają że od razu poznamy z jaką marką mamy do czynienia. Linia wszystkich modeli Porsche, no może z wyjątkiem Cayenne, jest tak charakterystyczna że nieważne czy mamy do czynienia z najnowszym egzemplarzem 911 czy z kilkunasto a nawet kilkudziesięcio letnią Carrarą, nigdy nie będziemy mieli wątpliwości że jest to auto wyprodukowane przez firmę z Zuffenhausen. Ta klasyczna i ponadczasowa stylistyka którą Porsche kultywuje od wielu lat jest wprost wielbiona przez fanów marki. Oczywiście można spotkać się z głosami że każdy nowy model „dziewięćset jedenastki” jest raczej ewolucją a nie rewolucją w stosunku do swojego poprzednika jednak moim zdaniem ewolucja ta wychodzi specom od designu tej niemieckiej marki wprost rewelacyjnie. Biorąc pod lupę egzemplarz widoczny na zdjęciach w oczy rzucają się piękne, oryginalne, skręcane felgi BBS Sport Classic II. Dodatkowo aby auto prezentowało się jeszcze agresywniej, przedni zderzak otrzymał splittery które były oferowane opcjonalnie do tego modelu. Czy coś jeszcze można dodać na temat wyglądu zewnętrznego „żaby”? Jest to prawdziwe Porsche z krwi i kości. Przez jednych wprost kultywowane a przez innych uważane za staroświeckie lub po prostu nudne. Z całą pewnością mogę jednak stwierdzić że zwolenników klasycznej i konserwatywnej sylwetki 911 jest zdecydowanie więcej aniżeli przeciwników.
Chciałoby się teraz zadać pytanie „co nasza żaba skrywa wewnątrz?”. Jednak aby uniknąć złowrogiego spojrzenia obrońców przyrody może lepiej będzie jak otworzymy drzwi i zajrzymy do kabiny zielonego Porsche. Po pierwsze ergonomia i jakość materiałów jest na najwyższym poziomie. Po drugie, jak w każdym Porsche centralne miejsce na desce rozdzielczej zajmuje obrotomierz a po trzecie miejsca na tylnej hmm … kanapie, chociaż jest to zdecydowanie określenie na wyrost, miejsca nie ma prawie wcale. Swego rodzaju wisienką na torcie jest oryginalny radioodtwarzacz Becker cdr-21. Sprzęt ten jest pozbawiony wejścia AUX i nie radzi sobie z odtwarzaniem muzyki w popularnym obecnie formacie mp3. Dla właściciela, prawdziwego fana Porsche sprawą priorytetową było pozostawienie prezentowanego egzemplarza w stanie oryginalnym dlatego takie niedoskonałości fabrycznego audio schodzą w tym wypadku na dalszy plan. Pytanie tylko kto tak naprawdę słuchałby super wypasionego sprzętu audio mając za plecami pięknie brzmiące mechaniczne serce pojazdu które za chwilę obudzę przy pomocy kluczyka umiejscowionego tradycyjnie dla „dziewięćset jedenastki” z lewej strony kolumny kierownicy.
Auto zapala za pierwszym razem, bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Ulubionym wyrazem całego czytanego właśnie przez Was artykułu śmiało można nazwać słowo „charakterystyczny”. Dlaczego? Sylwetka samochodu jest charakterystyczna dla marki Porsche. Wnętrze także jest charakterystyczne dla producenta aut z Zuffenhausen. Co jeszcze jest charakterystyczne dla tej sportowej marki? Dźwięk 6-cylindrowego, chłodzonego powietrzem silnika w układzie boxer. Po przejechaniu kilku kilometrów wiem że radio pozbawione możliwości odtwarzania „empetrójek” nie jest w żaden sposób bezwartościowe. Dla mnie w tym samochodzie w ogóle mogłoby nie być radia. Gang jednostki napędowej z piękną chrypką jest jak balsam na nasze uszy. No dobrze być może trochę przesadziłem, bo po pierwsze nie wiem czy są w ogóle dostępne takie specyfiki jak balsamy do uszu a po drugie przy dłuższej jeździe dźwięk silnika może być nieco uciążliwy. We wnętrzu po przekroczeniu 4.5 tys. obrotów jest głośno. Jednak dla mnie samochód sportowy który nie jest głośny i nie brzmi groźnie jest trochę jak umięśniony młodzieniec o głosie nastolatka przed mutacją. Jako że mutacje mam już dawno za sobą a najbardziej wyrobionym mięśniem na moim ciele jest tak zwany mięsień piwny z ochotą wrzucam pierwszy bieg i mocno wciskam pedał gazu. Nieco ponad 5 sekund potrzeba aby samochód osiągnął pierwszą „setkę”. Wskazówka prędkościomierza zakończy swoją wspinaczkę dopiero w okolicach 260 km/h. Tak rewelacyjne osiągi są uzyskiwane dzięki mocy 272 KM oraz momentowi obrotowemu wynoszącemu 330 Nm. Wartości te robią wrażenie nawet w czasach obecnych więc aż strach pomyśleć jakie spustoszenie musiało siać na drogach to auto w połowie lat dziewięćdziesiątych. Rzeczą wartą odnotowania jest regulowane zawieszenie dzięki któremu auta można używać zarówno na co dzień jak i od czasu do czasu sprawdzić jego możliwości na torze wyścigowym. A jak wygląda sprawa spalania? Czy decydując się na klasyczne Porsche ktoś w ogóle zwraca na to uwagę? Raczej nie.
Rozstania nigdy nie należą do miłych doświadczeń. Z olbrzymią niechęcią oraz smutkiem oddaje kluczyki do „żaby” właścicielowi. Jeszcze raz spoglądam głęboko w wyłupiaste oczy …. tzn. przednie lampy oczywiście. Zerkam na pięknie uwydatnione biodra … tzn. tylne nadkola oczywiście. Z groźną chrypką Carrera oddala się coraz bardziej ode mnie. Po chwili uzmysławiam sobie że miałem okazję obcować z legendą, z wiecznie żywą legendą. Całe szczęście że są jeszcze na świecie producenci samochodów którzy potrafią tworzyć auta z duszą. Od momentu gdy miałem możliwość przejechać się Porsche 911 (993) w mojej głowie pojawiło się nowe marzenie. Chęć posiadania klasycznej „dziewięćset jedenastki”. Do zobaczenia na drodze!