Porsche 911 991.2 - zmiana filozofii
Modele samochodów przychodzą i odchodzą. Część z nich może pochwalić się dłuższą historią, część nie została nawet zapamiętana. Porsche 911 możemy jednak uznać w tym wszystkim za stałą. Ewoluuje, ale w myśl tych samych wytycznych, które towarzyszą mu już od ponad pięćdziesięciu lat. Co zmienił ostatni lifting? Sprawdziliśmy na Torze Kielce.
"Uparty jak osioł" - to powiedzenie z reguły opisuje charakter ludzi, ale też dobrze oddaje charakter Porsche, jeśli mówimy o 911. Ferdynand Porsche stworzył Garbusa, a jego syn przekształcił go w samochód sportowy o nazwie 356. Z kolei z 356 zrodziło się 911. Wytyczne projektowe pozostają do dziś niezmienne - silnik boxer za tylną osią, napęd na tył, rozpoznawalny kształt nadwozia. Dyskusyjną kwestią jest położenie silnika, niezbyt korzystne dla prowadzenia, ale fani kochają Porsche właśnie za tę odmienność.
Porsche idzie w zaparte już prawie od 70. lat, odkąd rozpoczęło produkcję modelu 356 - silnik będzie za osią i już. Jednak i tutaj wkradają się zmiany.
Samochód, który robił wrażenie na twoim dziadku i ojcu
Coś, co przez tyle lat pozostaje praktycznie niezmienne, może złościć lub zachwycać. Na pewno pozostawia jednak znaczny ślad w świadomości społeczeństwa. Tym samym samochodem mógł się za młodu zachwycać twój dziadek, twój ojciec i ty sam - będziecie mówić o jednym modelu, ale każdy z was zapamiętał inną generację.
Najnowszą jest ta o oznaczeniu 991.2 - czyli po liftingu. Co się zmieniło? Pozornie niewiele. Jak zwykle trzeba zwrócić uwagę na szczegóły. Nowe Porsche 911 poznamy więc po odmienionym przednim zderzaku, wylotach w narożnikach tylnego zderzaka, nowych reflektorach i sportowym układzie wydechowym. Jeśli spotkacie na drodze model z charakterystycznymi dwoma końcówkami układu wydechowego, zbliżonymi do środka pojazdu - to na pewno model po liftingu. Tę opcję można zamówić do wszystkich odmian, z wyjątkiem Turbo i Turbo S.
Ktokolwiek spodziewał się rewolucji?
W obrębie samochodów grupy Volkswagena, pewne rozwiązania przenikają się między segmentami. Jakość wykonania czasem jest całkiem inna, czasem podobna. Wyższe modele Audi są doskonale wykonane, z użyciem szlachetnych materiałów - a Porsche buduje wnętrza jeszcze lepiej. Skóra ściele się gęsto. Pokrywa kierownicę, deskę rozdzielczą, tunel centralny, fotele, boki drzwi. Możemy też pokusić się o bardziej sportowe konfiguracje z tapicerką z alcantary. Porsche 911 to prawdziwe premium - ale to już wiemy.
Co nowego wewnątrz? Przede wszystkim nowy, szybki system multimedialny Porsche Communication Management z łącznością poprzez Apple CarPlay, Wi-Fi i nawigacją monitorującą ruch w czasie rzeczywistym. Dostaliśmy też nowe kierownice inspirowane tą z modelu 918 Spyder, standardową i sportową o mniejszej średnicy (375 mm kontra 360 mm), na których nowością jest pokrętło wyboru trybu jazdy - Normal, Sport, Sport+ i Individual.
Istna rewolucja
Przyzwyczailiśmy się do wolnossących, 3.6-litrowych boxerów w Carrerach i 3,8-litrowych silników wspomaganych turbosprężarkami w modelach z serii Turbo. Turbo pozostało Turbo, ale wersja S z nadwoziem coupe mknie teraz do "setki" w absurdalne 2,9 s i potrafi rozpędzić się do 330 km/h. Moc wzrosła do 580 KM. To jeden z najszybszych samochodów drogowych, a jednak nadal bardzo dobrze sprawdzający się w użytku codziennym.
Problem w tym, że już nie tylko Turbo korzysta z doładowania. Porsche poddało się downsizingowi i zredukowało pojemność silników do trzech litrów, ale rekompensuje je układem biturbo. W efekcie moc również wzrosła średnio o 20 KM - Carrera dysponuje 370 KM, a Carrera S - 420 KM.
Zmiany dotknęły też układ stabilizacji PSM. Wcześniej pozwalał na więcej zabawy w trybie Sport Plus, teraz, po przytrzymaniu przycisku kontroli trakcji przez sekundę, możemy przejść w tryb sportowy PSM w dowolnym momencie. Sprawdzaliśmy jego działanie driftując najpierw po płycie poślizgowej, a później po suchym asfalcie. Należałoby tu zaznaczyć, że 911 to nie jest zbyt dobry samochód do nauki jazdy w kontrolowanym poślizgu. Silnik dociąża tylną oś, więc kiedy przekroczymy granicę przyczepności, tył bardzo gwałtownie schodzi z zadanego toru jazdy. Tryb Sport pozwalał na dużo, właściwie zapobiegając jedynie obrotowi wokół własnej osi. Z wyłączonym PSM - cóż. Instruktorzy przestrzegali nas - "jeśli coś pójdzie nie tak, wciskajcie hamulec do oporu". Lepiej obrócić się i bezpiecznie zatrzymać, niż panicznie się ratować i rozbić samochód. I mieli rację. Część osób jedynie delikatnie zarzuciła tyłem, część musiała się ratować wciśnięciem hamulca. Ale, owszem, da się - pokazał to najlepiej instruktor z AMG Driving Academy, Janusz Dudek. Za kierownicą Porsche 911 Turbo S na odcinku leśnym Toru Kielce, na którym margines błędu ograniczony jest do minimum, ślizgał się jak na lodzie, łącząc zakręty niczym rasowy drifter.
W modelach z pakietem Sport Chrono, który poznamy przede wszystkim po zegarku na szczycie deski rozdzielczej, na pokrętle wyboru trybu jazdy pojawia się przycisk. Nazywa się Sport Response Button i aktywuje tryb Sport Plus na 20 sekund. Jeśli chcemy wyprzedzić kolumnę samochodów, wciskamy go, biegi zostają błyskawicznie zredukowane, praca pedału gazu wyostrza się, a na ekranie pojawia się odliczanie. Licznik zbliżający się do zera stanowi sygnał dla kierowcy - "chowaj się na swój pas!". Możemy poczuć się jak "Szybcy i Wściekli" po aktywowaniu nitro. Z tą różnicą, że Vin Diesel nie skwituje tego słowami: "Za wcześnie".
Porsche jednak słynie z użyteczności w życiu codziennym. I choć wszystkie nowe 911-tki są wyposażone w aktywne zawieszenie, które obniżono o 10 mm, to oferowane są z systemem podnoszenia przedniej osi. W zaledwie 5 sekund prześwit z przodu podnoszony jest o 40 mm, co znacznie ułatwia parkowanie na krawężnikach i wjeżdżanie na bardziej strome podjazdy.
Porsche 911 wspiera więc kierowcę na wszystkie możliwe sposoby. Prowadzenie na torze nawet utwierdza nas w tym przekonaniu. Masz wrażenie, że ten samochód jest od ciebie mądrzejszy, wyprzedza cię o krok. Wie, co będziesz chciał zrobić za chwilę - i to robi. Tyle i aż tyle, bo szybka jazda 911-tką jest zadziwiająco łatwa. Nie jest to jednak uczucie irytujące. Nawet samochodów naszpikowanych elektroniką mogą popaść w zachwyt, kiedy odkryją jak dobrze te systemy działają. Nieinwazyjnie, ale skutecznie.
"Mamo, kup mi!"
W młodości mogliśmy ciągnąć matkę za rękaw i krzyczeć: "Kup mi!", jeśli zobaczyliśmy tę jedną jedyną zabawkę, bez której nie mogliśmy wieść dalszego życia. Przy okazji następnego wyjścia w rejony handlowe oczywiście sytuacja się powtarzała. Kilkadziesiąt lat temu dzieci jednak nie miały zbyt wielkiego wyboru - dzisiaj bycie rodzicem dziecka o konsumpcjonistycznych zapędach musi być jeszcze trudniejsze.
Po całym dniu dosłownego "upalania" Porsche 911 najróżniejszej maści, od tylnonapędowej Carrery, po absurdalnie szybkie Turbo S, chciałoby się jednak krzyczeć właśnie te słowa - "Kup mi!". To perfekcja na kołach, dopracowana do stopnia, który obcy jest innym producentom. Owszem, gdzieś w tym wszystkim może jest nuda, ale wystarczy zasiąść za kierownicą, by docenić "ewolucję zamiast rewolucji" i o niej zapomnieć. Szkoda tylko, że jako dorośli ludzie nie możemy oddać sprawy zakupu w czyjeś ręce i cieszyć się zabawką tej kategorii. Szkoda też, że jako dorośli ludzie za te same pieniądze kupimy mieszkanie lub dom - i będzie to jedyny słuszny wybór, dopóki nasz stan konta nie będzie reprezentowany przez kwotę o sześciu zerach. Pozostaje tylko pozazdrościć właścicielom i robić wszystko, by kiedyś to marzenie się spełniło - a jest prawie pewne, że kiedy w końcu nam się uda - 911 nadal będzie na rynku. I będzie jeszcze lepsze.
Redaktor