Pięćsetka na ostro
W końcówce XX wieku marka Abarth żyła raczej w legendzie, ale w nowe stulecie wkroczyła z nowymi nadziejami. Jedną z nich jest Abarth 500, czyli bardzo mocno zmodernizowany Fiat 500. "Pięćsetka" to piękne auto, ale ma raczej charakter szykownego, miejskiego malucha. W wydaniu Abartha to mały, bardzo dynamiczny samochód sportowy.
Z zewnątrz jest nieco znaków graficznych, m.in. znaki skorpiona i nazw firmy. Nieco bardziej wypukły niż w przypadku Fiata jest przedni pas Abartha. Konstruktorzy potrzebowali nieco więcej przestrzeni na umieszczenie w komorze silnikowej jednostki 1,4 T-Jet o mocy 135 KM. Przy okazji poprawiania aerodynamiki przygotowano jednak pułapkę dla polskich kierowców, bo nisko nad asfalt wyprowadzony przedni spojler na nierównych drogach i wysokich krawężnikach zmusza do sporej uwagi, szczególnie przy szukaniu miejsca parkingowego. Trzeba było też uważać, żeby miejsce nie było zbyt wąskie, bo na wygodne otwarcie długich drzwi wymaga nieco więcej przestrzeni. Z drugiej strony, więcej czasu człowiek spędzał w wygodnych kubełkowych fotelach.
To najbardziej rzucająca się w oczy zmiana w porównaniu z Fiatem 500. Fotele mają skorupę ze sztucznego tworzywa. Na ich błyszczącej, tylnej ścianie są czerwone zawleczki, które służą do składania oparcia przy wsiadaniu na tylną kanapę lub wysiadaniu z niej. Wyścielenie foteli wydaje się raczej cienkie – siedzi się w nim dość twardo, ale kilkusetkilometrowa podróż okazała się całkiem wygodnie. Sportowy kształt foteli zaowocował dość dobrym trzymaniem bocznym. Przynajmniej w codziennym ruchu, bo w czasie wcześniejszych jazd po torze w Bolocco wydawało mi się nieco za słabe. Miałem też wrażenie, że przez ich rozbudowane skorupy wnętrze wydaje siłę jeszcze nieco ciaśniejsze niż w zwykłym Fiacie 500. W sumie jednak muszę przyznać, że za styl i atmosferę jaką tworzą w kabinie łatwo im to wybaczyć. Stylu wnętrzu samochodu dodaje obszyty skórą daszek nad tablicą rozdzielczą. Skóra na tylnej kanapie i drzwiach mniej przypadła mi do gustu. Fakturą i kolorem nieco przypominała mi plastik, dopiero dotyk przekonywał, że to miękka, dobrej jakości skóra. Tylną kanapą jednak niewiele się przejmowałem, bo i tak było tam dla mnie o wiele za mało miejsca.
Podobnie jak seryjny Fiat 500 Abarth ma okrągłą tablicę rozdzielczą z wyświetlaczem pośrodku i dwiema okalającymi go wskaźnikami: prędkościomierza i obrotomierza. W dole, po lewej stronie znalazła się dodatkowa, okrągła tarcza. Wskazuje pracę turbo, a także za pomocą określonego skierowania umieszczonej na nim strzałki podpowiada jak zmieniać biegi. W normalnym trybie jazdy podpowiada jak uzyskać maksimum ekonomiki, ale w trybie Sport ma na celu maksymalne wykorzystanie dynamiki samochodu. A włączenie tego trybu daje więcej możliwości. W przypadku momentu obrotowego to o 26 Nm więcej – overboost pozwala podnieść maksimum momentu ze 180 Nm do 206 Nm. W trybie Sport bardziej bezpośrednie i precyzyjne staje się wspomaganie układu kierowniczego. Grube koło kierownicy dobrze leży w rękach i to poprawia wyczucie samochodu, daje większą pewność prowadzenia. Pod tym względem mamy jeszcze jednego sojusznika – włączany przyciskiem na centralnej konsoli system TTC (Torque Transfer Control). Jego praca jest przydatna na zakrętach, kiedy przednie, napędzane koła nie są tak samo dociążone. Zadaniem systemu jest wyrównanie tej różnicy zmianą rozdziału momentu obrotowego między kołami.
Jazda tym maluchem to duża przyjemność. Samochód reaguje żywo i chętnie na przyspieszenie, ruchy kierownicy. Dynamika pozwala poczuć przyjemność jazdy i sporą dawkę adrenaliny. Swoje robi także brzmienie sportowego układu wydechowego z dwoma podwójnymi końcówkami rur. Samochód jest mały i zwinny. Dobrze trzyma się drogi i pewnie wchodzi w zakręty. Zawieszenie ma sztywne , ale nie cierpiałem na nierównościach. To mnie szczerze przyznam lekko zdziwiło, bo samochód ma opony o niskim profilu.
Benzynowy silnik turbo daje niewielkiemu samochodowi duże możliwości. Na rozpędzenie się do 100 km/h Abarth 500 potrzebuje tylko 7,9 sekundy. Jego maksymalna prędkość to 205 km/h. Takie możliwości pozwalają nie tylko przyspieszenie usłyszeć, dzięki wspomnianemu wcześniej układowi wydechowemu, ale też wyraźnie poczuć. Przy czym silnik turbo i pięciobiegowa skrzynia dozują przyspieszenie dość miękko, przez co nie miałem wrażenia, że auto chce mi się wyrwać z rąk. Podczas towarzyszącego wprowadzeniu auta na rynek szaleństwa na torze testowym Fiata w Balocco średnie spalanie wynosiło 20 litrów. W czasie tygodnia jazd po polskich drogach samochód palił 6,7 l/100 km.
Mały Abarth to wspaniała zabawka. To ostatnie słowo jest w jego wypadku bardzo na miejscu – auto daje sporo radości z jazdy, ale cena 65 990 złotych powoduje, że niewielu się na niego zdecyduje.
Plusy
- Zwinność podczas jazdy
- Spora dynamika
- Interesująca stylizacja, szczególnie wnętrza
Minusy
- Wysoka cena
- Niezbyt przestronne wnętrze