Pięć smaków i wisienka - Skoda
Kuchnia tajska opiera się na założeniu, że każda potrawa musi zawierać aż pięć smaków: ostry, słodki, gorzki, kwaśny i słony. Po ostatniej prezentacji Skody odniosłem wrażenie, że kuchnia czeska idzie podobnym tropem, choć z jedną różnicą - na gotowe danie koniecznie trzeba dać wisienkę.
Mowa oczywiście o kuchni motoryzacyjnej. Wystawiając na prezentacji 25 różnie wyposażonych samochodów, Skoda pokazała pięć swoich modeli w pięciu smakach: ekologicznym, familijnym, biznesowym, sportowym i terenowym. Danie niewątpliwie smakuje szerokiej publiczności – w ostatnich paru latach Skody były najczęściej wybieranymi nowymi autami w Polsce, a i ten rok nie zapowiada się inaczej.
Jak uzyskać pięć smaków?
Przykład Skody pokazuje, że wcale nie trzeba mieć w ofercie wielu modeli, aby w każdym z tych pięciu „smaków” zaprezentować po kilka samochodów. Jak sprawić, aby jeden model smakował raz słodko-familijnie, a innym razem ostro-sportowo? To kwestia różnorodności silników i wyposażenia.
Przytoczę parę przykładów: Octavia Combi to smak familijny. Octavia Scout to smak terenowy. Octavia RS to smak sportowy. Octavia Greenline to smak ekologiczny. Idziemy klasę wyżej? Superb Combi to smak familijny, Superb 4x4 V6 to smak biznesowy, Superb Greenline to smak ekologiczny. I tak dalej. Jedynym modelem, który został przedstawiony tylko w jednym smaku – familijnym - był Roomster. Gdyby jednak Skoda przywiozła na prezentację wersję Praktik to Roomster mógłby reprezentować także smak biznesowy.
Znak czasu
Nie zmieszczę tu opisu wszystkich dwudziestu pięciu samochodów, ani wszystkich pięciu grup. Myślę, że w dzisiejszych czasach, w obliczu drożejących paliw i ogólnych zawirowań gospodarczych jednym z najbardziej poszukiwanych tematów będzie oszczędzanie przy dystrybutorze. Nie miałem okazji wcześniej jeździć wersjami Greenline, więc najwięcej uwagi poświęciłem właśnie tej grupie. Tym bardziej, że opiekunem tej grupy aut był Piotr Kwapiszewski, instruktor Szkoły-Auto, który w tegorocznym Superteście Ekonomii zdeklasował rywali uzyskując Octavią Greenline 1,6 TDI 105 KM wynik 1,89 litra/100km na ponad 300-kilometrowym odcinku. Skorzystałem więc z okazji i poprosiłem Piotra o kilka wskazówek, które mogą każdemu z nas pomóc jeździć oszczędnie i ekologicznie.
Zachar Zawadzki (zz): Jakie czynniki, na które ma wpływ kierowca, wpływają na zużycie paliwa?
Piotr Kwapiszewski (pk): Prędkość podróżowania - czyli opór powietrza, obroty silnika – czyli właściwy moment zmiany biegów, sposób przyśpieszania, odpowiedni do sytuacji oraz hamowanie silnikiem, czyli jedyna sytuacja, kiedy auto jedzie, nie zużywając paliwa.
zz: Zacznijmy od oporu powietrza. Od jakiej prędkości staje się on na tyle silny, że znacząco wpływa na spalanie? Jaka prędkość podróżowania jest Twoim zdaniem optymalna dla samochodu osobowego?
pk: Zasadniczo do prędkości 120 km/h opór powietrza nie jest krytycznym czynnikiem. Powyżej tej granicy i aż do 140 km/h spalanie wzrasta średnio o 25%. Myślę, że nie jest to tajemnicą dla większości kierowców, ponieważ obserwuję ostatnio, że na autostradach wiele osób podróżuje właśnie z prędkością 120 km/h – mimo podniesienia limitu dozwolonej prędkości do 140 km/h. Jest to po prostu bardziej opłacalne. Najlepsze wyniki osiągniesz podróżując z prędkością 80-90 km/h. Wówczas należy bardzo delikatnie zmniejszać nacisk na pedał przyśpieszenia, aż do granicy, przy której jest on najmniej wychylony, a auto wciąż utrzymuje stałą prędkość. Komputer pokładowy po chwili dodatkowo zoptymalizuje dawkę paliwa, co pozwala na podróżowanie ze spalaniem rzędu 2 litry/100km.
zz: Przy jakich obrotach silnika mam zmieniać bieg na wyższy?
pk: Dla silnika benzynowego jest to granica 2.500 obrotów/min, dla silnika Diesla ta granica leży 500 obrotów/min niżej.
zz: Jak powinienem przyśpieszać? Dynamicznie czy powoli?
pk: To zależy. Najbardziej oszczędna jazda to, jak powiedziałem wcześniej, podróż przy prędkości 80-90 km/h, a więc im szybciej osiągniesz tę prędkość, tym niższe spalanie uzyskasz. O ile widzisz przed sobą pustą drogę, po której możesz bez przeszkód jechać dłuższy czas z tę prędkością, to polecam dynamiczne przyśpieszanie. W przeciwnym wypadku, co ma najczęściej miejsce w mieście, należy przyśpieszać łagodnie, aby w razie konieczności zatrzymania się nie zmarnować zbyt wiele energii włożonej w przyśpieszenie.
zz: Proszę jeszcze o kilka porad na koniec.
pk: Jak wspominałem, ważne jest przewidywanie sytuacji na drodze i możliwie częste hamowanie silnikiem, ponieważ wówczas komputer odcina dopływ paliwa (a więc nie zadziała to w starych autach z gaźnikiem) i auto jadąc, nie zużywa paliwa. Nie polecam natomiast wyłączania klimatyzacji, czy chowania się za TIRem – takie metody obniżają oczywiście zużycie paliwa, jednak wpływają bardzo niekorzystnie na bezpieczeństwo podróży, a to powinien być nasz największy priorytet.
zz: Bardzo dziękuję za porady i życzę kolejnych sukcesów!
Czy wskazówki pomogły?
Mądrzejszy o te porady zacząłem test od Fabii Greenline z trzycylindrowym silnikiem 1,2 TDI – to zresztą jedyny model Skody z tym silnikiem. Po pokonaniu pełnego wyrzeczeń 40-kilometrowego odcinka (był poranek, auto było białe i stało w cieniu, więc dla lepszego efektu pozwoliłem sobie wyłączyć klimatyzację), ledwo dotykając pedału gazu i hamując silnikiem przy każdej okazji uzyskałem wynik 3,4 l/100km przy średniej prędkości 66 km/h. Katalogowy zresztą. Wrażenia z jazdy były dość mieszane, ponieważ kultura pracy tego silnika odbiega na niekorzyść od standardów, wyznaczanych przez jednostki czterocylindrowe- czuć wibracje i niezbyt miłe odgłosy. Co gorsza, moc tej jednostki była niewystarczająca do sprawnej jazdy na niskich obrotach i wymagała częstych redukcji i utrzymywania „benzynowych” obrotów. Mimo wszystko – 3,4 litry to wynik, który ucieszy każdego kierowcę.
Chcąc sprawdzić, jak bardzo wyrzeczenia przekuły się w oszczędność, przesiadłem się dla kontrastu do dużo cięższego Superba ze 105-konnym silnikiem 1,6 TDI. Słońce już było wysoko, więc o wyłączeniu klimatyzacji nie było mowy, a jazda już nie była tak pełna wyrzeczeń. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po zakończeniu jazdy komputer pokładowy Superba pokazał mi wynik 3,6 l/100 km przy średniej prędkości 73 km/h. Okazuje się więc, że sprawność silnika ma duże znaczenie i większe auto potrafi spalić niemal tyle samo, co miejski trzycylindrowy maluch, jadąc przy tym szybciej i dając kierowcy nieporównywalnie większy komfort podróży.
A co z wisienką?
Jak wspomniałem, na tym daniu o pięciu smakach w wersji czeskiej była jeszcze wisienka. A był nią koncepcyjny model Fabia vRS 2000 - czyli odwzorowanie rajdowej Skody Fabii Super 2000. Auto zrobione z niezwykłą pasją i dbałością o szczegóły, ale też z odwagą. Nieczęsto spotyka się bowiem kabriolet tak bliski słońca (bo kompletnie pozbawiony dachu), a jednocześnie tak bliski ziemi (zderzak od asfaltu dzieliło dosłownie kilka centymetrów), do tego w wersji 4-drzwiowej i mający pod maską 180 KM z silnika 1,4 TSI (silnik znany z Fabii RS). Nic dziwnego, że ten samochód zagarnął większą część mojej fotorelacji . Prawdziwa wisienka na torcie!