Peugeot Partner – małe wymiary, wielkie możliwości
Czy rozmiar ma znaczenie? Sprawdzamy na przykładzie Peugeota Partnera.
Od wieków toczony jest spór o to, czy rozmiar ma znaczenie. Z jednej strony jest to rzecz błaha, z drugiej – niejeden mężczyzna nabawił się przez to kompleksów... Dlaczego tak jest? Wszystko rozbija się bowiem o nasze subiektywne postrzeganie pewnych rzeczy. Pomijając aspekt fizjonomii człowieka, możemy spotkać się z tym problemem na innych płaszczyznach, również w motoryzacji. Pomyślcie sami. Potrzebując samochód do transportowania towarów będziecie kierować się zapewne stosunkiem ceny do możliwości ładunkowych samochodu. Im większy, tym lepszy! Ale czy na pewno? A co w przypadku, gdy mniejszy samochód okaże się lepszym rozwiązaniem, a przy tym paradoksalnie będzie bardziej praktyczny? Przedstawicielem właśnie takiego gatunku jest Peugeot Partner. A mój egzemplarz to dodatkowo wersja Long. Czym może Was do siebie przekonać? Już wyjaśniam.
Samochody dostawcze – ładne czy nieładne?
W przypadku samochodów dostawczych ciężko mówić o rewolucyjnej stylistyce. Niestety, założenie samochodu wywiera na producentach pewne restrykcje, których nie da się przeskoczyć. To oznacza, że tak jak w przypadku innych aut tego segmentu, mamy tutaj do czynienia z pudełkowatym nadwoziem i krótkim przodem.
Nie zmienia to jednak faktu, że projektanci Peugeota robili, co mogli, aby Partnerowi nadać ciekawszy charakter. Udało się? Moim zdaniem tak. Różnego rodzaju przetłoczenia, światła do jazdy dziennej w technologii LED, alufelgi i zderzak w kolorze nadwozia (niestety tylko jeden). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to, co wymieniłem, to w 90% dodatki, a większość wyjeżdżających z salonów Partnerów w wersji furgon to wersje podstawowe, jednak pokazuje to, że gdy tylko będziemy chcieli, to nie musimy jeździć zwykłym, przeciętnym furgonem.
Peugeot Partner to oczywiście brat osobowej wersji Rifter i o ile na zewnątrz, pomijając bryłę auta, próżno szukać podobieństw, o tyle wsiadając do wnętrza z zamkniętymi oczami, po ich otwarciu ciężko będzie nam stwierdzić jednoznacznie, w którym modelu siedzimy. Znajoma z cywilnej wersji deska rozdzielcza, mała charakterystyczna dla francuskiej marki kierownica i zegary umiejscowione tuż nad jej wieńcem. Do tego mnóstwo miejsca (oczywiście, gdy podróżujemy w dwie osoby) i masa schowków, co w przypadku samochodów „roboczych” ma ogromne znaczenie.
Muszę, przyznać, że we wnętrzu Peugeota Partnera czułem się bardzo dobrze, dopóki nie zerknąłem w tylne lusterko, a raczej w miejsce, gdzie powinno się znajdować. Tutaj podobieństwa do Riftera się kończą.
Peugeot Partner – co ja tam zapakuję?
Przestrzeń ładunkowa zrobiła na mnie spore wrażenie. Prawie 4m3 pojemności oraz dosyć regularne kształty pozwalają na naprawdę wiele. Do tego drzwi przesuwne po obu stronach oraz asymetryczne drzwi tylne otwierane do 180 stopni.
Kabinę Peugeota Partnera od paki dzieli metalowa, choć niezbyt gruba ściana z małym okienkiem. Niestety, nie jest zbyt dobrze wyciszona, więc wszelkie dźwięki z przestrzeni ładunkowej bardzo dobrze słychać w kabinie.
Jest jednak rozwiązanie, które wybitnie przypadło mi do gustu, a mianowicie otwór w ścianie działowej, który po złożeniu przedniego fotela pasażera pozwala nam na przewiezienie dłuższych przedmiotów. Proste, a jakie przydatne!
Oczywiście przestrzeń ładunkowa Peugeota Partnera nie jest pozbawiona wad. Pierwszą z nich jest opcjonalna mata antypoślizgowa, która rzeczywiście jest antypoślizgowa... Antypoślizgowa na tyle, że nie da się na niej nic cięższego przesunąć, ponieważ zwija się wraz z ładunkiem. Może inne rozwiązanie mocowania spełniłoby jej założenie, ale póki co mnie bardziej przeszkadza. Drugą rzeczą, która dużo bardziej mnie zdziwiła, jest szerokość przestrzeni ładunkowej. Została stworzona w ten sposób, aby dokładnie parę centymetrów zabrakło do przewiezienia dwóch europalet i niestety – na samochodzie mieści się tylko jedna ładowana po długości. Najbardziej boli fakt, że brakuje zaledwie paru centymetrów, które moim zdaniem można było wygospodarować, zyskując bardzo dużą przewagę. Szkoda. Na osłodę dodam, że oczywiście mamy mnóstwo haczyków, zaczepów i bardzo silne źródło światła, które znacząco poprawi rozładunek lub załadunek nocą. To, co na pewno Was jeszcze interesuje, to ładowność. Peugeot Partner może zabrać na swoje barki ładunek o maksymalnej wadze 950 kg.
Co pod maską Peugeota Partnera?
Testowany przeze mnie egzemplarz Peugeota Partnera wyposażony był w wysokoprężną jednostkę 1.5 BlueHDi o mocy 130 KM. Już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że nie mamy tutaj do czynienia z tkwiącym pod maską demonem, nie mniej jednak byłem zaskoczony, jak dobrze ten silnik radził sobie z samochodem. Kultura pracy jest na wysokim poziomie, a dynamika potrafi zadziwić. Prędkość maksymalna to 180 km/h, ale trzeba liczyć się z tym, że mało kto będzie chciał ją osiągnąć. Powyżej 130 km/h do głosu dochodzi opór powietrza i samochód zaczyna nie tylko więcej palić, ale także staje się bardziej podatny na boczne wiatry. Myślę jednak, że to auto stworzone głównie do jazdy po mieście i dowożenia towarów w najtrudniejsze miejsca. I to jest właśnie największa przewaga tego typu samochodów.
Podsumowanie – jak to jest z tym rozmiarem Peugeota Partnera?
No więc jak w końcu jest z tym rozmiarem? Ma znaczenie? Jak mówi stare dobre przysłowie, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. I choć to może banalne i niezbyt wyszukane rozwiązanie tego problemu, to myślę, że idealnie odzwierciedlające, do jakich klientów skierowany jest Peugeot Partner. Nie zawsze większe okaże się lepsze, bo gdy będziecie chcieli wjechać w ciasne zakamarki miasta, ten niewielki samochód ukaże Wam swoje wielkie możliwości.
Redaktor