Peugeot 508, czyli Peugeot, który chciał zostać Alfą Romeo
Czy nowy Peugeot 508 znalazłby się na mojej liście życzeń?
Kiedyś każde auto było inne, ładne i nie sposób było pomylić samochodów pochodzących od różnych producentów. Zgadza się? Otóż nie! Po prostu do dziś niewiele pozostało przedstawicieli danej epoki. Na wszelkiej maści zlotach samochodów klasycznych mieszają się pojazdy wyprodukowane w różnych dekadach. Stąd ta opinia o dawnej różnorodności. Prawda jest jednak taka, że patrząc na dany okres – zawsze „wszystkie auta są takie same”. Tylko nielicznym udawało i nadal się udaje wyróżnić. Za klasyczne i nietuzinkowe uchodzą dziś takie perły stylizacji jak chociażby Ford Sierra z lat ’80, Citroen XM z lat ‘90 czy Mercedes CLS pierwszej generacji (W219) z pierwszej dekady obecnego stulecia. Wszystkie wymienione samochody mają tę cechę, że w swoich czasach, gdyby zdjąć z nich logo producenta każdy z nich mógłby być… Alfą Romeo – każdy z nich jest piękny!
Mówi się, że stolice mody są dwie – Mediolan i Paryż, ale to Włosi zawsze wymieniani są jako pierwsi. Podobnie jest w samochodach. Każda kolejna Alfa Romeo z miejsca zdobywa serca fanów motoryzacji na całym świecie. Alfa Romeo to „designerski wzorzec metra” (wyjątek – Alfa Romeo Arna – nie szukajcie w Google, bo pewnych rzeczy nie da się „odzobaczyć”).
Nie ukrywam, że i ja jestem Alfistą i ogólnie kocham samochody. Inaczej nie zajmowałbym się tym, co robię i nie moglibyście teraz tego czytać. Im bardziej samochód jest „ludzki”, tym bardziej się go kocha, a to – żeby samochód był ludzki – znaczy, że musi mieć też wady, udziwnienia i nielogiczne elementy komponujące się z wyjątkowym nadwoziem. Każda Alfa Romeo właśnie taka jest.
A jaki jest nowy Peugeot 508? Dziennikarze całej Europy od razu zachwycili się jego wyglądem, drzwiami bez ramek i niskim smukłym nadwoziem. Wiele już napisano o tym modelu, jego silnikach, wyposażeniu i cenach, o których nie można raczej powiedzieć, że są atrakcyjne. W redakcji AutoCentrum.pl też już był bardzo bogato wyposażony egzemplarz, ale wtedy nie udało mi się bliżej z nim poznać. Na szczęście Peugeot mocno promuje swojego nowego dużego sedana (niespodzianka, bo to tak naprawdę nie sedan a liftback!) i w moje ręce trafił kolejny, tym razem w tak zwanej „popularnej wersji”.
„Popularna wersja” Peugeota 508
„Zwykły test” Peugeota 508 już był, więc uporam się szybko z tym, co w każdym teście musi się znaleźć i przejdę do bardziej „ludzkiej” sfery tej maszyny. Samochód, który widzicie na zdjęciach, to wersja Allure, a zatem niemal podstawowa. Od odmiany Active jest droższy o 9 tysięcy złotych i za te pieniądze dostajemy czujniki parkowania z przodu i z tyłu wraz z kamerą (przydają się i to bardzo), większy ekran dotykowy z nawigacją, siedemnastocalowe felgi i parę innych drobiazgów. Testowy egzemplarz miał ponadto jeszcze o cal większe koła (plus dojazdówkę), system dostępu bezkluczykowego, ciemne szyby z tyłu, bezdotykowo otwieraną klapę bagażnika, bezprzewodową ładowarkę do telefonu i reflektory full LED (za 5 tysięcy złotych, bez nich nie dostajemy tych genialnych „lwich kłów” do jazdy dziennej, więc warto dopłacić).
Nie wiem, czy te konkretne dodatki są również najchętniej wybierane przez klientów Peugeota. Ja zrezygnowałbym z większych felg (dojazdówkę bym zostawił), bo na siedemnastkach nowe 508 wygląda już naprawdę dobrze, a komfort byłby na pewno wyższy. Nie wziąłbym też ładowarki telefonu, bo mojego modelu i tak nie obsługuje. Dobrałbym za to nagłośnienie FOCAL za trzy i pół tysiąca złotych. Daje ono zdecydowanie lepszy dźwięk niż standardowy zestaw, o czym przekonałem się pod koniec 2018 roku, testując mający go model 5008.
Prezentowany Peugeot 508 polakierowany został na jeden z (aż) czterech (!) dostępnych „szarych” kolorów, nawet nie dochodziłem do tego, który to konkretnie, bo to bez znaczenia. Są też dwa niebieskie (niebiesko-szare), czarny, czerwony – chyba najlepszy ale też najdroższy z metalizowanych odcieni, oraz dwa białe (mój ulubiony kolor na samochód).
Za poruszanie się tego dużego Lwa odpowiada wysokoprężny silnik o pojemności dwóch litrów o mocy „popularnych” 160 KM. Wigoru mu nie brakuje. Odczuwalnie zachowuje się wręcz, jakby pod maską było 20 koni więcej, czyli tyle, co we wspomnianym już 5008. Tu również wybrałbym inaczej i skonfigurowałbym 508 z 180-konnym silnikiem benzynowym. Jest on nieco tańszy, ale nadal sprzężony z tą samą japońską przekładnią o ośmiu biegach. Tak jak w dużym vanie (SUV-ie?), tak i w dużym liftbacku, skrzynia ta doskonale radzi sobie z napędem Peugeota i sprawia wrażenie zawsze dobrze wiedzącej, czego od niej oczekuję. Specjaliści z PSA przyłożyli się do jej zestrojenia, bo dokładnie ten sam mechanizm nie działał aż tak sprawnie w Volvo V60, które również niedawno było na redakcyjnym teście.
Peugeot 508 – inny niż wszystkie
Producenci aut prześcigają się w wymyślaniu nowych gadżetów i styli designu. Rzadko jednak udaje się stworzyć samochód, który naprawdę wyróżnia się na drodze. Tym razem tak właśnie jest! Nowy Peugeot 508 ma wprawdzie cechy charakterystyczne dla marki, jednak na tle swoich braci jest również wyraźnie inny. Jest niski, płaski, szeroki, długi, dynamiczny. Rozmiarami jego nadwozie niewiele odbiega od swojego dalekiego przodka – modelu 406, jednak dzięki wyrazistym liniom optycznie jest dużo ciekawsze. To zasługa płasko poprowadzonej maski, która pod znacznym kątem przechodzi w szybę i dach, tworząc wraz z tylną klapą kształt łzy. Także wąska linia szyb bocznych dodaje nadwoziu optycznej dynamiki i długości. Zarówno przód, jak i tył pocięte są dwiema poziomymi liniami. Z przodu między nimi znajdują się reflektory i pięknie nawiązująca do klasycznych modeli 504 i 505, atrapa. Nad nią umieszczono retro stylizowany napis oznaczający nazwę modelu. Z tyłu zaś przestrzeń wyciętą poziomymi liniami zdecydowano się wypełnić czarnym tworzywem, za którym ukryto lampy. Boki i dach dodatkowo ozdobiono przetłoczniami, które jeszcze bardziej wysmuklają nadwozie. Niestety, odcień lakieru testowanego egzemplarza nie pozwalał w pełni cieszyć się tymi detalami. Całości dopełniają, wspomniane już, agresywnie „wgryzione” w zderzak przedni „kły lwa”.
Nowy Peugeot 508 ma swoją „osobowość”
Jak na prawdziwie piękną maszynę przystało, Peugeot 508 nie jest pozbawiony nietypowych wad (i typowych też). Co bowiem z tego, że szyby w drzwiach nie mają ramek, skoro nie możemy ich całkiem opuścić? W końcu to właśnie w pełni otwarte okna dają największy efekt bezbramkowych drzwi. A przecież miałyby się gdzie schować – odległość od ich dolnej krawędzi do progu jest niemal dwa razy dłuższa niż wysokość szyb.
We wnętrzu pięknego Peugeota również znalazłem wady. O tym, że bagażnik jest bardzo długi i płytki nie trzeba wspominać. Grunt, że spokojnie wystarczy na duże zakupy czy weekendowy wyjazd. Na wakacje raczej trzeba będzie zabrać bagażnik dachowy. Niestety płynnie opadająca linia dachu sprawia, że każdy, kto ma ponad 180 centymetrów wzrostu, będzie z tyłu musiał jechać lekko przygarbiony. Na desce rozdzielczej zaprojektowano bardzo ładne nawiewy z „metalowymi” wstawkami i „metalowy” pas z ambientowym światem. W tej wersji niestety nie zmienimy jego koloru i będziemy zdani wyłącznie na zimny niebieski kolor (wspólny z podstawową wersją i-Cockpit). Środkowa część kokpitu, w droższych wersjach wykończona na przykład drewnem, w odmianie Allure zrobiona jest z „gumowego” karbonu. Nie jest on ładny, ale i tak lepszy niż pokryty bardzo dużą ilością plastiku w kolorze piano black tunel środkowy, od którego w słoneczny dzień mocno odbija się światło słoneczne. No chyba, że go całego „wypalcujemy”, co odbywa się bardzo szybko. W tej wersji przełączniki dostępu do poszczególnych opcji podmenu – toggle switches – nie są dotykowe i to chyba dobrze, bo w przeciwieństwie do obsługiwanych tak włączników poniżej, raczej nie zdarzy się nam, przez przypadkowe przejechanie palcem np. podczas sprzątania, uruchomić na raz kilku funkcji.
Na tym poziomie wyposażenia w Peugeocie 508 dostajemy tapicerkę z elementami skórzanymi. Nie wadą, ale na pewno udziwnieniem jest mechanizm ustawiania siedzeń przednich. W testowanym Peugeocie odległość fotela od kierownicy, długość podkolannika i pochylenie oparcia trzeba regulować ręcznie. Za to elektrycznie ustawimy wysokość siedziska i podpórkę pod krzyże. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno kierowca, jak i pasażer z przodu podróżować będą w dużym komforcie, również dzięki bardzo szybko działającemu podgrzewaniu. Siedzenia są mieszanką klasycznej francuskiej wygody z nowoczesnym trzymaniem na boki. Pod tym względem to chyba najlepsze fotele w całej gamie Peugeota, a może i w całym PSA. Szkoda, że konfigurujący testowany egzemplarz pracownik francuskiej marki nie pokusił się o zamienienie czarnej tapicerki, na jasną. Nie wymaga to dopłaty, a jeszcze bardziej podniosłoby dobre wrażenie, sprawiane przez całość kabiny pasażerskiej.
Peugeot wysłuchał narzekań klientów i dziennikarzy, w stosunku do SUV-a (vana?) z jednym zerem więcej w nazwie. W nowym modelu 508 dodał wyłącznik systemu start/stop. Konieczność każdorazowego szukania tej opcji w menu w 5008 była bardzo irytująca, zwłaszcza, że jego działanie przy silniku Diesla pozostawia wiele do życzenia.
Swoją „osobowość” Peugeot 508 ujawnia także podczas parkowania. Gdyby nie kamera, byłby to manewr nadzwyczaj trudny. Kształt nadwozia, podporządkowany stylistom, powoduje, że w lusterku wstecznym widzimy głównie tylna kanapę i podsufitkę i ciężko jest określić, gdzie kończy się auto. Wyczucie gabarytów przodu również wymaga chwili przyzwyczajenia, gdyż za kierownicą siedzi się dość nisko i w ogóle nie widać maski przed szybą. Problemu tego nie odczuwamy podczas poruszania się, między innymi dzięki dużym lusterkom zewnętrznym.
Jeśli miałbym się jeszcze do czegoś przyczepić to do komfortu jazdy w Peugeocie 508. Absolutnie nie jest on zły. W przeciwieństwie do foteli, nie jest też jednak ani trochę francuski. Zawieszenie tłumi nierówności dość sztywno – można by rzec – po niemiecku. Może gdyby koła były o cal mniejsze? Wersja Allure ma też pewną przewagę nad droższymi odmianami. Producent bowiem nie przewidział w niej opcji „grania silnika” z głośników, jak ma to miejsce chociażby w wersji GT. I dobrze! Bo ze wszystkich gadżeciarskich dodatków – imitowanie innego dźwięku silnika niż prawdziwy, jest chyba najbardziej niedorzeczną rzeczą w dzisiejszej motoryzacji. Zresztą silnik ma przez co grać, bo testowany Peugeot 508 ma prawdziwą podwójną końcówkę układu wydechowego, wychodzącą bardzo elegancko spod zderzaka po lewej stronie. Tak to się robi!
Modne rzeczy muszą kosztować
Nowy Peugeot 508 nie jest samochodem sportowym, jak piękne „włoszki”, do których go porównuję. Świadczy o tym niezbyt bezpośredni układ kierowniczy czy zdecydowanie nadaktywna kontrola trakcji, przywodząca na myśl pierwszą generację Klasy A od Mercedesa. Nie jest też samochodem tanim. Testowana – „popularna” – wersja to wydatek około 165 tysięcy złotych. To nieco więcej niż za samochody konkurencji z tego segmentu. Peugeot uznał, że za auto o tak wyjątkowych cechach trzeba zapłacić. Czy klienci podzielą to zdanie? Na razie nowy „duży lew” sprzedaje się bardzo dobrze i ja się temu wcale nie dziwię, gdyż gdybym szukał samochodu w tej klasie, nowy Peugeot 508 znalazłby się na mojej liście życzeń, zaraz za Alfa Romeo Giulią… ale czy na pewno „za”?
Oby tylko pochodzący spod Miluzy liftback nie miał takiej utraty wartości jak modele z Mediolanu – wszak moda szybko się zmienia.