Pełnym gazem kolego!
Mam okazję wypróbować nowego Mitsubishi Lancera Evo IX na lotnisku Bemowo, pod okiem znanego rajdowca - Tomasza Kuchara, który siedzi na fotelu pasażera i kiedy odpuszczam "gaz" każe mi przyspieszać.
No cóż mistrz ma wymagania... i nie lubi być „delikatnie" wożony. Po pierwszym odcinku na piachu i trawie wyjeżdżamy na „asfalt". Na czwartym lub piątym skręcie Tomek zaczyna stabilizować pozycję tułowia ręką – no chyba wreszcie zacząłem szybko jechać. Na piachu nie mogłem powstrzymać się od „oszczędzania" samochodu (nie cały czas wciskałem pedał przyspieszenia do podłogi), co innego asfalt, tu idę często pełnym ogniem, czując jak chwilami auto jedzie praktycznie tylko na zewnętrznych kołach.
Kilkanaście sekund później wracam na trawę i piasek, jadę w kierunku ogrodzenia terenu. Kiedy dzieli mnie od niego mniej niż 100 m, Kuchar każe wejść w zakręt pełnym gazem, za słupkiem, który stoi kilkanaście metrów od siatki (musze skręcić prawie o 90 stopni). Tym razem wciskam pedał przyspieszenia do podłogi, skręcam, auto zarzuca, kontruję i jadę do przodu samochodem skośnie ustawionym do kierunku jazdy... tzn. udało mi się tylko częściowo – mistrzowie jadą mając auto ustawione niemal całkiem bokiem.
Atakuję kolejny zakręt, mimo głębokich kolein, nie zwalniam i przejeżdżam zakręty prawo-lewo w ramach wyznaczonej trasy z niedowierzaniem w myślach. Nie wiedzieć dlaczego auto przejeżdża trasę jak po sznurku. Tomek narzeka tylko, że było zbyt wolno (na chwilę zmniejszyłem docisk „gazu"). Nie tak łatwo zapomnieć o tym, że kieruje się autem za 170 tys. zł, ale „odblokowanie się" to warunek dobrej zabawy. Czteronapędowe 280 koni mechanicznych daje niesamowitą satysfakcję, ale najpierw trzeba wyzbyć się zahamowań wyniesionych z uczestniczenia w normalnych ruchu drogowym. W Evo IX zabawa zaczyna się dopiero w tym momencie, kiedy normalne samochody „wysiadają" albo ich elektronika temperuje zapędy kierowcy. Tutaj to dopiero preludium do wyścigowej zabawy, pod warunkiem, że uprawia się ją na zamkniętym terenie.
Mitsubishi Lancer Evo IX, nawet w wersji cywilnej, to wspaniała zabawka. Największą przyjemność z jazdy daje tu jednak nie osiąganie „setki" w 5,7 sekundy, lecz delektowanie się trakcją tej maszyny na piaskach i szutrach. Dla przeciętnego kierowcy to wręcz niewyobrażalne, jak agresywnie można tym autem atakować zakręty i szykany na luźnej nawierzchni.