Opel Zafira Tourer - koniec z nudą na szkolnym parkingu
Słyszysz: "Opel Zafira" - myślisz: "dzieci, fotelik, szkoła, jeszcze więcej dzieci". Pod tym względem odświeżona wersja minivana spod znaku błyskawicy w kółku się nie zmieniła. To wciąż duże, wygodne auto, idealne dla rodzinnych potrzeb dnia codziennego, ale tym razem odczucia kierowcy wzięły górę nad wymaganiami rodziny. Oto mamy do czynienia ze szkolnym autobusem, który próbuje zerwać się ze smyczy. Z powodzeniem! To odważne auto, które sprawi, że Twoje dzieci nigdy więcej nie poproszą Cię o zaparkowanie 100 metrów od ich szkoły.
Z zewnątrz - cisza przed burzą
Obiegając nową Zafirę dookoła, poza futurystycznym pasem przednim i nieco bardziej stonowanym grillem, nic nowego nie zwraca na siebie uwagi. Odkąd zobaczyliśmy to auto po raz pierwszy we Frankfurcie ponad 5 lat temu, jego zewnętrzna linia nie uległa deformacji. To jednocześnie dobrze i źle. Jak bardzo nowocześnie Zafira nie chciałaby wyglądać, wciąż jest masywna i nieco „pudełkowata", szczególnie w tylnej części.
Powagi w wyglądzie na pewno dodaje opcjonalna, panoramiczna szyba przednia i pokaźnych rozmiarów szklana tafla zamiast części dachu. Całość nadwozia jest za to jakby delikatnie pochylona do tyłu i kończy się ostro, umieszczoną prawie, że pionowo pokrywą bagażnika. To z kolei robi dobre wrażenie. Dołóżmy do tego ciemniejsze szyby z tyłu, czarne felgi, lusterka, nakładki progów, tylni spojler, antenę – „płetwę rekina" oraz dyskretne oznaczenia pakietu OPC i nagle okazuje się, że to szczegóły uszyte na miarę – jest „w sam raz".
W przypadku odświeżonej Zafiry Tourer o usportowionym charakterze nie może być mowy o krowie, przypadkowo startującej w wyścigach konnych. To nadwozie, którym wzbudzisz respekt zarówno u kolegów z klasy Twoich dzieci, jak i u ich rodziców... najlepiej na światłach, w drodze do pracy. Oczywiście pod warunkiem, że zdążą Cię zobaczyć, bo...
...ta burza jest pod maską!
170 KM to kolejny precedens tego auta – dużo i mało. Silnik 2.0 CDTi pozwala wystrzelić Zafirę do prędkości 100 km/h w okolicach 10 sekund. Nieźle prawda? Niestety ten motor w zestawieniu z automatyczną 6-stopniową skrzynią biegów nie grzeszy elastycznością, szczególnie w mieście. Przekładnia, przy próbie dynamicznego przyspieszenia, "myśli" trochę za długo, a wskazówka obrotów musi przywitać się z zakresem powyżej 4 tysięcy obrotów na minutę, żeby nie ośmieszyć się pod wspomnianymi światłami, nie mówiąc nawet o wyprzedzaniu. Dorzućmy do tego stopniowe "osłabianie" wspomagania kierownicy, które nie dość szybko adaptuje się do gwałtownych zmian prędkości – po wytraceniu prędkości z 70 do 30 km/h jeszcze przez chwilę poczujemy zbyt duży opór układu kierowniczego. Ufff... naprawdę nie będzie więcej narzekania na wrażenia z jazdy – reszta to poezja szos.
Jeśli chodzi o właściwości jezdne, ciężko doszukać się większych problemów. Te, o których wspomniałem, rekompensuje nam arcywygodne zawieszenie, które dzielnie wybiera nawet najmniejsze nierówności drogi, a w dalszej trasie nie przekształca auta w bobslej, wychylający się w każdym zakręcie.
Rekompensatę za zło całego Świata inkasujemy też wewnątrz odświeżonej Zafiry.
Najpierw obowiązki – pasażerowie i bagaże
Zanim wskoczysz na fotel kierowcy, zamontuj dzieci z tyłu! Isofix to podstawa, ale rozdzielenie małych wojowników podłokietnikami to już udogodnienie wyższej klasy – pozwoli uniknąć kolejnej bitwy na tylnej kanapie. Na miejsce na nogi nie będzie narzekał nikt – nawet dorosły pasażer, korzystający ze środkowego fotela, który opcjonalnie (po szybkim złożeniu) może służyć jako wspomniane podłokietniki.
Większych pasażerów śmiało możesz jednak zaprosić do przodu – miejsca jest wręcz przerażająco dużo, a przestrzeń na prawo od kierowcy nie daje wielu możliwości do zepsucia czegokolwiek. Przed pasażerem z przodu nie dzieje się za wiele - znajdziemy tam półkę, która zimą aż prosi się o przetrzymywanie czapki, szalika i rękawiczek (są zbędne, ponieważ podgrzewane fotele i kierownica robią swoje, i to szybko). Pod nią klasyczny schowek, który zdecydowanie rozczarowuje rozmiarami. Generalnie potencjalnych kryjówek na zabawki dla dużych i małych jest sporo, ale żaden nie grzeszy rozmiarami. Poza bagażnikiem.
Ten, po złożeniu foteli (szybko, łatwo, przyjemnie i na płasko), pomieści nawet 1860 litrów – dwa dziecięce wózki plus zawartość tego trzeciego – sklepowego, nie robią na tym aucie wrażenia. W konfiguracji z rozłożonymi fotelami to wciąż bardzo pakowna (prawie że prostokątna) przestrzeń dla 710 litrów. Ciekawą opcją jest możliwość złożenia tylko środkowego oparcia z tyłu i po kilku sekundach przekształcenie go w podłokietniki dla pasażerów. Dla przykrycia zawartości bagażnika zastosowano prostą i skuteczną roletę. Nie zakładajmy, że zawsze robisz to powolnie i z rozwagą – jej zaciągnięcie bez lekkiego uniesienia w górę, spowoduje porysowanie plastików na słupkach C, co może irytować.
Kokpit – blaski i cienie
Wskakując na fotel, kierowcę uderzają skrajnie różne odczucia: jest nowatorsko, odważnie, nawet trochę kosmicznie. Na pewno opanowanie wszystkich guzików, gałek i przełączników zajmie wieczność! Ale spokojnie. Dwa głębsze oddechy, pierwsze nieśmiałe kilka minut z nowym kokpitem i odkrywasz, że właściwie każdy, kto choć raz podróżował nawet jako pasażer dowolnym Oplem z ostatnich kilku lat, odnajdzie się w Zafirze szybciej niż mogłoby się wydawać. Z fotela kierowcy dysponujemy doskonałym dostępem do wszystkich funkcjonalności, właściwie za wyjątkiem panelu obsługi szyberdachu i oświetlenia wewnętrznego. Ze względu na opcjonalną przednią szybę panoramiczną, panel, umieszczony na podsufitce, jest przesunięty aż za głowę kierowcy. To rozwiązanie dziwi szczególnie w zestawieniu z dużą plastikową "wyspą" na środku szyby – miejscem zamontowania środkowego lusterka wstecznego. Jej obecność może przeszkadzać i wymaga przyzwyczajenia – można to porównać do krystalicznie czystych i przejrzystych okularów, na środku których wylądował duży paproch – zwyczajnie zasłania widoczność. Zawsze coś za coś – cienkie dwa słupki boczne z dodatkową szybą pomiędzy, działają z kolei na korzyść kierującego – manewr "wyciągniętej szyi" w każdym zakręcie przestaje być potrzebny. Na ból pleców nie będzie narzekał nikt, kto poświęci chwilę na ustawienia fotela, ale osoby, nieobdarzone wzrostem <170cm, będą miały problem z burtami oparcia, które namawiają do garbienia się.
Rzut oka na konsolę środkową – od góry: dotykowy wyświetlacz, poniżej panel sterowania, klimatyzacją płynnie przechodzący w otwarty schowek i podstawę drążka zmiany biegów. Kolejno w tunelu kierowca i pasażer z przodu dysponują konfigurowalnymi podłokietnikiem z drobnym schowkiem, parą cupholderów i głębszym zasuwanym pojemnikiem na dnie. Dwa pierwsze elementy zamocowano na metalowych szynach, które nie są estetyczne pod żadnym względem. Podobnie jak krew na skórzanej tapicerce z potencjalnie przyciętych palców. Nie tylko dziecięcych. Przypadkowe skaleczenie się we wspomnianych szynach nie należy do arcytrudnych... Na pocieszenie dla poranionych palców otrzymujemy duży dotykowy ekran – obsługiwany na każdy z możliwych sposobów – dotykowo bezpośrednio na ekranie; dotykowo na atrapach przycisków po jego bokach i pokrętłami. Jeśli lubimy wiedzieć, dokąd zmierzamy przy akompaniamencie ulubionej muzyki, musimy do tego przywyknąć – nawigacja i sprzęt grający to właściwie 90% zadań dla ekranu. Poza treningiem trafiania palcami w dotykowe przyciski, problemy technicznie pojawiły się tylko w przypadku słuchania muzyki ze sparowanego za pośrednictwem Bluetooth telefonu. Po odbytej rozmowie telefonicznej, samochód przez dłuższą chwilę nie mógł poradzić sobie z powrotem do trybu odtwarzania muzyki. Za to nawigacja pokona prawdopodobnie każdą aplikację w Twoim smartfonie – działa rewelacyjnie.
Po omieceniu wzrokiem całego wnętrza chwila uwagi dla kierownicy: do dyspozycji mamy opcje sterowania tempomatem i systemem audio. Przyciski klasyczne nie sprawiają problemów, ale pokrętła ciężko wyczuć – ich skok jest zdecydowanie zbyt mało wyczuwalny. Zwraca też uwagę rozmiar – nie tylko kierownicy, ale i zegarów. Są po prostu małe. Nie, nie zbyt małe. Takie, jakie powinny być. I dobrze. Dzięki temu w dużej przecież Zafirze wciąż możemy czuć się jak w każdym kompakcie. Właściwie ten samochód...
...jest jak kompakt!
Czuć to już po pierwszych metrach. Dziwne, że prowadząc tak duże auto, nie trzęsiemy się na każdym kroku w mieście, że zahaczymy, że się nie zmieścimy, albo że ktoś weźmie naszą Zafirę za busa. I to wcale nie zasługa czujników parkowania albo fenomenalnie działającej kamery cofania. Właściwie ten samochód bardzo szybko usypia czujność kierowcy i pozwala myśleć o sobie jak o kompakcie, wręcz aucie do codziennych miejskich dojazdów. To uczucie można próbować oszukać – odsuwając przesłonę panoramicznej szyby, podwyższając fotel, spoglądając za siebie w poszukiwaniu tak odległego tyłu auta. Tylko po co? To największa zaleta prowadzenia nowej Zafiry – nie ma potrzeby ciągłego myślenia o tym, czy przypadkiem nie przegraliśmy, kupując rodzinnego Opla zamiast płaskiej Toyoty GT86 (prawie) bez tylnej kanapy. Można powiedzieć, że w mieście jest Corsą, a w trasie... jest sobą.
I kierowcy pozwala na to samo – nie ma mowy o wstydzie. To bezpieczne, duże auto, które wcale nie udaje mniejszego i bardziej sportowego niż jest. Złoty środek pomiędzy potrzebami Twoimi jako kierowcy, a wymaganiami Twojej rodziny.
Opel Zafira 2.0 CDTi 170 KM, 2016 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 5 719Zapraszamy na test odświezonego Opla Zafira z silnikiem 2.0 CDTi o mmocy 170 KM i automatyczną skrzynią biegów.