Opel Zafira Tourer FL - w samo sedno
Opel Zafira, mimo paru lat na karku, to nadal jeden z ciekawszych rodzinnych minivanów, jakie są dostępne dzisiaj w salonach. Dość dziwny wygląd nieźle znosił ząb czasu, ale Opel postanowił go nieco odświeżyć, dopasowując tym samym do aktualnych trendów marki. Czy teraz osiągnie większy sukces?
Opel Zafira w Polsce to jeden z popularniejszych minivanów. Pierwsza generacja do dziś jest bardzo często spotykana na drogach jako tani środek transportu dla większych rodzin. Wiedzieliście, że przy jej konstrukcji pomagało Porsche? Był to też jeden z pierwszych samochodów standardowo wyposażonych w 7 miejsc. Przez 17 lat produkcji Zafira trafiła do 2,7 mln domów i biur. Jak tłumaczy Opel, klienci cenili sobie przede wszystkim jej komfort w trakcie pokonywania długich tras.
Opel chce kontynuować tę tradycję i utrzymać Zafirę w konwencji samochodu długodystansowego. Stąd też obok nazwy „Zafira”, do trzeciej generacji dodajemy napis „Tourer”, czyli turysta, choć według słownikowej definicji tourer to „samochód, motocykl lub kamper przeznaczony do turystyki”. Co zmieniono, by umilić wycieczki w tym minivanie?
Trochę jak Mokka X
Opel nie zamierza jeszcze wprowadzać całkowicie nowych modeli do produkcji, więc póki co musimy się zadowolić liftingami. Zaprezentowany w Genewie lifting Mokki, który zmienił jej nazwę na Mokka X, pokazał, że bryła samochodu faktycznie nie potrzebowała większych zmian. Nowa twarz znacząco wpłynęła na wygląd tego samochodu - in plus.
Podobnie jest z Zafirą. Przednie reflektory zostały narysowane w bardziej konwencjonalny sposób, zmieniono grill i zderzaki - et voilà! Okazuje się, że kształty minivana również były odpowiednio nowoczesne, a te dość delikatne zabiegi wystarczyły, by zmienić sposób, w jaki postrzegamy tego Opla.
Łączność to nowa czerń
Z plakatów reklamujących sieciówki czasem spoglądają na nas piękne panie stojące obok haseł typu „Szary to nowy czarny”, „Orange is the new black” i tak dalej. Oczywiście mówią nam w ten sposób jaka kolorystyka jest obecnie najmodniejsza.
W samochodach największym trendem sezonu 2016 jest wszelako pojęta „łączność”. Czy to przy okazji liftingu, czy premiery nowego modelu - niemal wszyscy producenci upodabniają swoje systemy informacyjne do smartfonów. Prawie wszyscy mamy telefony z funkcjami, które kiedyś uznawane byłyby wyłącznie za „biznesowe” i chcemy też w jakiś sposób korzystać z tych funkcji w trakcie jazdy. Mało tego, podobno wielu klientów wybiera następny telefon na podstawie tego, czy będzie w stanie połączyć go ze swoim samochodem. Tak też i Opel wprowadza łączność Apple CarPlay, Android Auto i modem 4G/LTE z możliwością transmisji sygnału Wi-Fi dla wszystkich siedmiu pasażerów.
Opel lubił wcześniej umieszczać na konsoli centralnej tyle przycisków, ile było tylko możliwe, ale stopniowo od tego konceptu odchodzi. Tak też i w Zafirze system InteliLink R4.0 obsługujemy już głównie za pomocą dotyku, a przyciski dają nam tylko szybki dostęp do głośności, zmiany utworu, powrotu do ekranu głównego i przejścia do książki telefonicznej. Poniżej znajdziemy nadal sporo przycisków, które służą do obsługi klimatyzacji, ale to akurat dobrze - wbudowywanie tego w funkcje panelu dotykowego nie jest najlepszym pomysłem.
Oczywiście nie zabrakło też systemu OnStar, który pozwala zawracać głowę konsultantom naszymi problemami z dotarciem w umówione miejsce przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku. Oczywiście pod warunkiem, że płacimy abonament. Nie zapominajmy jednak, że zaraz obok przycisku OnStar znajduje się przycisk SOS, który może nam akurat uratować życie. Sam system reaguje na zderzenie i jest w stanie samodzielnie skontaktować nas z pomocą po wypadku.
Źródła alternatywne
Opel Zafira nadal oferuje bardzo szeroki wybór jednostek napędowych. Moce wahają się od 120 do 200 KM w benzynowym 1.6 ECOTEC Direct Injection Turbo, ale Opel nie ogranicza się tylko do silników Diesla i benzynowych. Na taśmie produkcyjnej montowane są jeszcze silniki zasilane LPG i CNG.
Jako że ma to być samochód do długich podróży, wyposażono go też w zawieszenie FlexRide, które pracuje w trzech trybach - Sport, Tour i standardowym. W zrelaksowanej jeździe na pewno pomoże też adaptacyjny tempomat, który na podstawie danych zbieranych przez radar w przednim grillu pomaga utrzymywać zadaną przez nas odległość do samochodu przed nami. Jest tu jednak też funkcja hamowania awaryjnego, jeśli odległość zbyt szybko się zmniejsza. W tym celu radar wspierany jest przez kamerę OpelEye. W Zafirach z manualną skrzynią biegów tempomat działa dla prędkości od 30 do 180 km/h, przy czym może jechać minimum 20 km/h za poprzedzającym samochodem. Jeśli jednak mamy na pokładzie automat, system będzie działał w całym przedziale prędkości, także do całkowitego zatrzymania. Żeby ponownie ruszyć, musimy wcisnąć pedał gazu lub przycisk tempomatu, ale jeśli pojazd przed nami ruszy, usłyszymy też dźwięk, który nas o tym poinformuje.
Niektórzy lubią wybierać się w długie podróże nocą. Reflektory AFL LED charakteryzują się, jak mówi Opel, barwą zbliżoną do światła dziennego, co ma zmniejszać efekt zmęczenia kierowcy. Dodatkowo te światła drogowe mogą pracować w kilku różnych trybach - miejskim, pozamiejskim, turystycznym i postojowym, czytaj: ekologicznym. Sterownik AFL LED sam dobiera odpowiedni tryb dla aktualnych warunków i tak, jeśli np. zatrzymamy się na czerwonym świetle, przejdzie w tryb postojowy, co ma zaoszczędzić nieco energii.
Jeśli chodzi o same wrażenia z jazdy, to nic się w tej kwestii nie pogorszyło. Zafira, szczególnie po wybraniu trybu Sport, z gracją porusza się po ciasnych serpentynach i wcale nie stara się odbierać przyjemności z jazdy. To może zła wiadomość w samochodzie rodzinnym, bo kiedy kierowca trafi na ciekawszy odcinek drogi, może dać się ponieść - a wtedy na kanapie, na której zasiądą dzieci z chorobą lokomocyjną rozpęta się prawdziwe piekło. W każdym razie - chociaż to minivan, Opel Zafira prowadzi się jak kompakt. Nie przechyla się i nie jest zbyt wcześnie podsterowna, a to wystarczy, by przekonać się do częstszego wsiadania za kierownicę.
Znowu jest świeżo
Prawie każdy samochód, prędzej czy później, zostaje poddany liftingowi. Czasem rozpływamy się nad tym, jak wiele zmian zachodzi przy tej okazji, a czasem jesteśmy zawiedzeni, że zmieniono tak niewiele. W przypadku najnowszego Opla Zafiry musimy zająć pozycję pośrodku tych dwóch stwierdzeń. Lifting nie wprowadził tak naprawdę nic poza unowocześnieniem systemów pokładowych i poprawieniem wyglądu zewnętrznego za pomocą kilku zgrabnych ruchów. Muszę jednak przyznać, że w tym wypadku takie podejście okazało się trafne, bo Zafira zwyczajnie więcej nie potrzebowała. Nie stanie się nagle królem segmentu i nie odrodzi rynku minivanów na wielką skalę, ale jeśli już będziemy szukać tego typu samochodu, na pewno warto poznać się też z Oplem.
Redaktor