Opel Mokka 1.4 Turbo - powód do rozmów
Crossovery to obecnie bardzo popularny segment. Jako alternatywa dla hatchbacków i kombi, pozwalają siedzieć nieco wyżej, są bardziej wszechstronne i mają więcej miejsca w środku - przynajmniej powinny. Czy Opel Mokka godnie reprezentuje swój gatunek?
Ludzie lubią rozmawiać o samochodach. Być może dlatego, że dla wielu stanowią one wyznacznik statusu. „Wystarczy” przecież dorobić się ładnego mieszkania i samochodu, by sąsiedzi i znajomi mogli mówić o nas jako o tych, którym się w życiu udało. Rozmawiając o samochodach, możemy wyrazić swoje ambicje, gust, aktualne możliwości finansowe, powiedzieć, na co lubimy zwracać uwagę i co jest dla nas ważne. Dyskutując na temat tych blaszanych pudełek z kołami, właściwie możemy poruszyć każdy inny temat. „Myślę o czymś bardziej rodzinnym, następny wybór padnie na kombi albo SUV-a” – spodziewasz się dziecka? „Jeżdżę czerwonym BMW Serii 4” – nieźle zarabiasz i lubisz się wyróżniać, ale chyba jeszcze nie spieszy Ci się do zakładania rodziny, co? Oczywiście wszystkie te opinie mogą być mylące, ale na pewno pokazują jakąś cząstkę Twojego rozmówcy.
Podobne rozmowy słyszę bywając w przeróżnych miejscach. Co ciekawe, co najmniej kilka z takich, zasłyszanych niedawno, konwersacji dotyczyło bohaterki dzisiejszego tekstu – Opla Mokki. Panie siedzące w restauracji stolik obok rozwodzą się nad wyglądem samochodu i stwierdzają, że bardzo chciały by go mieć. Panowie w kolejce do kasy w supermarkecie mówią akurat o tym, że jeden z nich postanowił sobie takowy sprawić – bo będzie czym wozić dzieciaki, a ten model akurat podoba się i jemu, i jego żonie. Kolega oczywiście wybór popiera. Czy faktycznie mają rację? Czy Mokka jest tak ciekawa, by ciągle o niej rozmawiać? Mamy szansę się nią przejechać – a więc sprawdźmy!
Zgrabna Niemka
O urodzie niemieckich kobiet krąży stereotyp, który, delikatnie mówiąc, nie stawia ich w najlepszym świetle, jeśli chodzi o urodę. Tyczy się to chyba głównie rodowitych Niemek, bo wiele dziewczyn, które spotkamy na tamtejszych ziemiach wcale nie wygląda źle – choć to często zasługa zagranicznych korzeni. Jednak niezależnie od pochodzenia, wiele kobiet chadzających po ulicach Berlina, Monachium czy innego miasta za Odrą może pochwalić się nienaganną figurą. Do nich należy też Mokka, choć jako modelka plus size.
Front Opla jest masywny, a znajdziemy w nim duże wloty powietrza i chromowane wstawki w okolicach świateł przeciwmgielnych czy wokół największej kratownicy. Dolna część samochodu pokryta została plastikami, które są bardziej odporne, niż lakier, na uszkodzenia wynikłe z jazdy w terenie. Z tyłu również nie jest brzydko. Sylwetka samochodu rozszerza się ku dołowi, a wąskie lampy zachodzą ładnym łukiem na bok karoserii. Linie są obłe, ale krągłości te połamano ostrzejszymi zagięciami. Mokka nie przypomina typowego, kanciastego SUV-a, a jej kształty są przez to całkiem kobiece – stąd pewnie też częściej wpada w oko kobietom, niż mężczyznom. Mężczyźni nie będą narzekać za to na brak praktyczności, albowiem ta przejawia się już w zewnętrznej części samochodu. W tylnym zderzaku znajduje się wysuwany bagażnik na rowery, pozwalający przewozić je za samochodem – tam, gdzie opory powietrza są już mniejsze.
Liczy się wnętrze
We wnętrzu również nie znajdziemy większych powodów do narzekania. Fotele testowego modelu zdobiła skóra, a na tunelu środkowym znalazło się mnóstwo przycisków stanowiących swoiste centrum dowodzenia. Wszystkie są jasno opisane i łatwo się do nich przyzwyczaić, ale być może jest ich tu trochę za dużo. Szybkie wykonanie jakiejś akcji nie wchodzi w grę – trzeba zawsze spojrzeć, co akurat klikamy. Podoba mi się za to design przycisków. Nie jest tu wcale nudno, a ładna czcionka przypadnie do gustu fanom typografii. Ponad konsolą widzimy 7-calowy ekran o wysokiej rozdzielczości i bardzo ładnym, minimalistycznym interfejsie, w którym dominuje biel i czerwień. Wygląda to przede wszystkim nowocześnie, czego właśnie oczekiwałbym od systemu wbudowanego w nowym samochodzie. Jest jednak w tym wnętrzu coś, do czego można się przyzwyczaić, ale przy pierwszym spotkaniu jest trochę dziwne. Pozycja za kierownicą. Ta jest tutaj trochę podwyższona, ale przez to przeważnie wygodna na dłuższych trasach. Zastrzeżenia mam jednak do odległości do pedałów i lewarka skrzyni biegów – pedały są odrobinę za blisko, z kolei skrzynia biegów za daleko. Wydaje się to trochę nienaturalne dla osoby mierzącej 1,86 m wzrostu, ale po pierwszych kilkuset kilometrach można już o tym zapomnieć, bo nie będziemy zwracać na to uwagi przez cały czas. Na tylnej kanapie znalazło się całkiem sporo miejsca, więc podróżujący tam pasażerowie nie powinni się zbytnio skarżyć, może co najwyżej o miejsce nad głową. Z pewnością należy pochwalić też Opla za liczne schowki i półki, jakimi usłane jest praktycznie całe wnętrze Mokki. Francuzi powinni brać przykład, bo nie zawsze zdają się o tym pamiętać.
Na cztery koła
W segmencie crossoverów najbardziej nie przepadam za tymi, które nawet nie próbują udawać terenówek. Wychodzą z fabryk jedynie z napędem na przód, bo tego też oczekuje rynek, ale klientów, którym zależy jeszcze na właściwościach terenowych należy odesłać do wyższego modelu w katalogu, tudzież do konkurencji. Opel tak nie robi. Mokka ze swoim podwyższonym prześwitem wygląda, jakby potrafiła wjechać w lekki teren i tak też w rzeczywistości jest. Nie będzie tu problemu z podjazdem pod górkę w zimie, czy jazdą po utwardzonych drogach gruntowych, ale w cięższym terenie bywa już mniej kolorowo. Z drugiej strony, ktoś, kto bierze udział w rajdach terenowych nawet nie pomyśli o crossoverze Opla. To nie jest narzędzie, które miało by zagwarantować wygraną. To po prostu inny segment, napęd na cztery koła jest tutaj miłym dodatkiem zwiększającym bezpieczeństwo, ale nie koniecznością.
Zanim moment trafi na koła, musi zostać wygenerowany przez silnik. Jednostka napędzająca Mokkę to 1.4-litrowa benzyna wspomagana turbodoładowaniem. Wydajność przede wszystkim, bo z tak małej pojemności udało się wycisnąć aż 140 KM, dostępnych przy 6000 obr/min. Moment obrotowy jest solidny, choć nie kolosalny – 200 Nm, chętnych do współpracy od 1850 do 4900 obr/min. Na niższych obrotach wyczuwalna jest więc turbo dziura, ale potem samochód przyspiesza bardzo chętnie – właściwie do końca skali obrotomierza. Pomiary przyspieszenia wykazały jednak raczej przeciętny czas rozpędzania do setki – 10.7 sekundy, z elastycznością nie jest też dużo lepiej – przyspieszenie na czwartym biegu, od 60 do 100 km/h zajmuje 9.7 sekundy. Co w związku z tym? Nie prowadzimy drogowej rakiety, ale z wyprzedzaniem nie powinno być problemu. Co najwyżej trzeba będzie zredukować bieg – i tyle.
Dołączenie napędu tylnej osi zwiększa masę Mokki o 65 kg. Praca wszystkich czterech kół to również dodatkowe obciążenie silnika względem wersji przednionapędowej, to też spodziewamy się większego zużycia paliwa. Pojemność silnika nie jest jednak duża i to właśnie dlatego Mokka potrafi być oszczędna – około 6 l/100km w terenie niezabudowanym jest spokojnie osiągalne, nawet przy szybszej, czasem szarpanej jeździe. W jeździe miejskiej również nie przeraża, bo przy swobodnej jeździe - nawet w większym ruchu - zatrzymamy się na granicy pomiędzy 10 a 11 l/100 km. Mamy napęd na cztery koła i wcale nie tak małą moc, więc takie wartości wydają mi się rozsądne.
Dla rodziny, choć nie tylko
Ludzie rozmawiają o Oplu Mokka i mają ku temu swoje powody. Czy powinni przestać? Nie, bo to mimo wszystko ciekawy samochód, który wozi na co dzień wiele rodzin. W wersji takiej, jak przez nas testowana, niczego jej właściwie nie brakuje – jest trochę koni, jest napęd na cztery koła i jest wyposażenie na niezłym poziomie ze skórzanymi fotelami. To wszystko nie kończy się też wysoką ceną w katalogu, jako że za ten model bazowo zapłacimy 89 250 zł, a w testowanej przez nas wersji niewiele ponad 100 tys. złotych. Mokką z salonu wyjedziemy i za niecałe 68 tys. zł, ale jest to wersja 115-konna, przeznaczona wyłącznie dla spokojniejszych kierowców. Lubicie weekendowe wypady z rodziną? Mokka będzie na nich dobrym kompanem. Nie idealnym, ale na pewno wzbudzającym sympatię.
Redaktor