Opel Insignia – klasyka w nowym wydaniu
Na premierę nowego Opla Insignia B czekaliśmy dość długo. W końcu poprzednia generacja królowała na rynku przez dobrych 9 lat. Była towarzyszką nie tylko osób prywatnych, ale często widywaliśmy ją w roli auta służbowego. Limuzyna klasy średniej z błyskawicą na masce przez długie lata była wizytówką wielu korporacji. Co by nie mówić, poprzednie wcielenie jednego z najbardziej rozpoznawalnych Opli, było świetnym autem. Czy następca powtórzy ten sukces?
Z zewnątrz nowa Insignia B wydaje się nieco większa. Druga generacja mierzy 4897 mm długości, czyli jest zaledwie 55 mm dłuższa od poprzedniczki. Podobnie jest z szerokością: nowe wcielenie ma „w pasie” 1863 (bez lusterek), czyli "przytyła" zaledwie 7 mm. Nadwozie obniżono jednak o ponad 4 centymetry, przez co optycznie Insignia B wydaje się większa i bardziej sportowa. O 92 mm wydłużono także rozstaw osi (uzyskując 2829 mm), koła rozsunięto o 20 mm i skrócono oba zwisy, co nie tylko przekłada się na lepszy wygląd, ale poprawiło także odczucie podczas prowadzenia.
„Więc chodź, pomaluj mój świat”
Do testów przypadł nam egzemplarz w nieco nudnym, czarnym kolorze, który zaraz obok bieli, jest idealnym znakiem rozpoznawczym przedstawiciela handlowego. Jednak, co ciekawe, marka przygotowała szeroką paletę barw nowej Insigni, w tym dwa odcienie bieli (zwykły Summit i perłowy Abalone), cztery odcienie szarości, dwa granaty, a poza klasyczną czerwienią, także piękną, metaliczną, butelkową zieleń.
Wizualnie Insignia pierwszej i drugiej generacji to dwa różne światy. Pierwowzór był dowodem na to, że kluczem do sukcesu jest prostota, nowe wcielenie natomiast zyskało bardziej zadziorny charakter, który widać z każdej strony.
Dużo zmian
Od frontu znajdziemy wąskie, ładnie narysowane reflektory z motywem podwójnego skrzydła, który znamy z innych modeli w gamie Opla. Grill nabrał bardziej finezyjnego i optycznie lżejszego kształtu, dzięki czemu już pierwsze wrażenie przywodzi na myśl smukłość i dynamikę. Projektanci zostali przy charakterystycznym przetłoczeniu, biegnącym wzdłuż maski, dokładnie w osi symetrii auta. W drugiej generacji jest ono nawet mocniej zaznaczone niż w poprzedniczce.
Profil auta to nadal długa, elegancka linia, jednak za sprawą bardziej zaznaczonej opadającej linii dachu, sylwetka nabrała nieco sportowego wyrazu. Jedyny minus to… klamki. Jaka klamka jest, każdy widzi. I trudno wymyślać je od nowa. Jednak w Insigni B, zarówno przednie, jak i tylne klamki znacznie wystają poza obrys nadwozia. Nie tylko psuje to wizualny efekt, gdy patrzymy na auto z zewnątrz, ale jest także irytujące z punktu widzenia kierowcy. Boczne lusterka są zgrabne i nieduże, zapewniając przy tym odpowiednią widoczność. Jednak przy ich prawidłowym ustawieniu, sporą część pola widzenia zasłaniają właśnie klamki (zwłaszcza tylne). Trudno znaleźć na to jakiekolwiek rozsądne wytłumaczenie. I, o ile nowa Insignia bardzo mi się podoba, to właśnie te klamki sprawiają, że mam wrażenie spotkania na ulicy przystojnego mężczyzny z... potwornie odstającymi uszami.
Na szczęście z tyłu trudno się do czegokolwiek przyczepić. Całkowicie zmieniono kształt tylnych lamp, tak jak z przodu, stawiając na poziome wydłużone klosze. Dodatkowo klapa bagażnika otrzymała zintegrowany spoiler, który subtelnym wywinięciem dodaje Insingi jeszcze więcej smukłości.
Spokojne wnętrze
W porównaniu do poprzednika, wnętrze Insigni B na szczęście mocno uproszczono. Co by nie mówić, konsola środkowa w pierwszej generacji modelu była ciężka, toporna i mało intuicyjna. Wsiadając do nowej odsłony jednego z bardziej popularnych Opli, od razu widać, że jest w nim spokojniej, ale nie zabrakło elegancji.
Kierownicę mocno "odchudzono", przez co optycznie wydaje się lżejsza. Pogrubione wyprofilowania na kciuki umieszczono w bardzo ergonomicznych miejscach, przez co kierownica bardzo dobrze leży w dłoniach. Choć przycisków nie ubyło, ich forma jest bardziej przyjazna i intuicyjna. Jednak aby przełączyć stację radiową, trzeba oderwać prawą rękę od kierownicy. Chyba, że ktoś posiada nienaturalnie długi kciuk – przyciski umieszczono bowiem dość blisko osi kierownicy.
Zmianie uległy również zegary. Poprzednie kombinacje centralnego cyfrowego prędkościomierza z analogową „połówką” obrotomierza, zastąpiono czystą klasyką – dwoma okrągłymi analogowymi zegarami, pomiędzy którymi umieszczono 3,5-calowy ekran komputera pokładowego. Jest schludnie, czysto, przejrzyście. Spokojnie. To pojęcie chyba najlepiej oddaje zmianę charakteru wnętrza nowej Insigni.
Mocno uproszczono także centrum dowodzenia. Konsolę nieznacznie zorientowano na kierowcę, a na jej szczycie pozostawiono 7-calowy ekran z dobrze znanym z Opla prostym i jasnym interfejsem. Na szczęście dotychczasowy gąszcz mini-guziczków, zastąpiono dosłownie kilkoma sporymi przyciskami multimediów i bardzo prostym panelem obsługi dwustrefowej klimatyzacji.
Black & White
Wnętrze utrzymane jest w kontrastowej tonacji. Ciemna deska rozdzielcza i wykończenie górnych partii drzwi dobrze współgrają z jasnobeżową materiałową tapicerką. Ciemne elementy wykonano z miękkiego materiału o specyficznej fakturze, przypominającej nieco nagumowaną skórę. W miejscach, w których np. opieramy łokieć, znajdziemy miękkie, miłe w dotyku materiały. W pozostałych partiach możemy jednak natrafić na typowy plastik. Powiew świeżości czuć także na dość wysoko poprowadzonym tunelu środkowym, który wykończono tworzywem w kolorze piano black. Trzeba przyznać, że wygląda całkiem elegancko i – o dziwo – praktycznie nie widać na nim odcisków palców.
W stosunku do Insigni A, o 3 centymetry obniżono położenie przednich foteli, co dość łatwo odczujemy. Siedzenia obszyte jasną materiałową tapicerką, zapewniają bardzo przyzwoite trzymanie boczne. Na dodatek mają dość długie siedzisko, co z pewnością ucieszy wysokie osoby. Są jednak dość wąskie, co może przeszkadzać osobom o znacznych gabarytach. Minusem foteli jest mocno wypchnięty odcinek lędźwiowy, który mimo regulacji położenia w płaszczyźnie góra-dół, trudno ustawić w wygodnym położeniu. Inna sprawa to nieprzyjemnie twardy zagłówek. W przypadku dynamicznego ruszenia, pasażer może mieć wrażenie uderzenia potylicą w obszytą materiałem ścianę.
Tylna kanapa oferuje jeszcze więcej miejsca niż pierwsza generacja Insigni, w której przestronność i tak była mocną stroną drugiego rzędu siedzeń. Wysokie osoby mogą jednak narzekać na dość nisko poprowadzoną linię dachu. Za sprawą obniżenia tylnej kanapy, problemem nie będzie brak miejsca nad głową, ale pozycja z dość mocno podkulonymi nogami. Z tyłu znajdziemy nie tylko rozkładany podłokietnik i dość spore kieszenie w drzwiach, ale także nawiewy klimatyzacji i dwa wejścia USB.
Dużo przestrzeni znajdziemy także w bagażniku. Mimo że w stosunku do poprzedniczki, nowej Insigni odebrano 40 litrów objętości przestrzeni bagażowej, nadal mamy do dyspozycji 490 litrów. Dzięki sensownemu rozplanowaniu i płaskiej podłodze, takie gabaryty bagażnika w zupełności wystarczą nawet podczas rodzinnych wakacji. Po rozłożeniu tylnej kanapy uzyskamy 1450 litrów przestrzeni, czyli o 20 litrów mniej w stosunku do pierwszej generacji.
Silnik
Pod maską testowanego egzemplarza znalazł się benzynowy turbodoładowany silnik 1.5 o mocy 165 koni mechanicznych. Maksymalny moment obrotowy wynosi 250 Nm i jest dostępny w przedziale 2000-4500 obr./min. I dokładnie w tym zakresie Insignia chętnie przyspiesza. Powyżej 4 tysięcy obrotów, mimo nienajcichszych dźwięków, silnik ewidentnie traci wigor. Półtoralitrowa jednostka zdaje się być nieco za mała do tak dużego auta, szczególnie jeśli planujemy dalsze wycieczki z bagażami i kompletem pasażerów. Jednak do 100 km/h rozpędzimy się w 8,9 sekundy, a to bardzo przyzwoity wynik.
W testowym egzemplarzu silnik współpracował z 6-biegową manualną skrzynią biegów, której należy się ogromna pochwała za elastyczność. Nawet na ostatnim biegu, przy stosunkowo niskiej prędkości obrotowej, auto bez problemu przyspiesza. Minusem może być jednak sposób zaprojektowania skrzyni. Skok lewarka jest długi, a sąsiadujące ze sobą biegi (na przykład 1, 3 i 5) są od siebie umieszczone dość daleko. To sprawia, że zmiany biegów wymagają ekspresyjnego machania prawą ręką.
Zużycie paliwa w mieście wynosi nieco ponad 7 litrów, czyli nawet ciut mniej od danych deklarowanych przez producenta (7,3 l/100 km). Jednak firma Opel testy zużycia paliwa w trasie prowadziła chyba na drogach wyłącznie z górki... Katalog obiecuje średnie spalanie na autostradzie na poziomie 5,2 l/100 km, a w praktyce jest to ponad 8,5 litra. Stałe utrzymywanie silnika na dość wysokich obrotach, aby utrzymać prędkość rzędu 140 km/h, skutkuje niemałym apetytem na benzynę.
Prowadzenie
Pierwsza generacja Insigni była po prostu przyjazna. Było to jedno z tych aut, które prowadzi się niemal bezobsługowo. Jednak druga generacja została pod tym względem jeszcze bardziej dopracowana. Mimo większych gabarytów, auto prowadzi się zaskakująco lekko i łatwo. Wspomaganie kierownicy zostało zestrojone typowo miejsko, co wprowadza nieco dziwne odczucia podczas jazdy z dużymi prędkościami. Jednak zarówno podczas jazdy autostradowej, jak i w czasie ruchu miejskiego, nie sposób mówić o jakiejkolwiek ociężałości. Minusem jest jedynie fakt, że o ponad metr zwiększyła się średnica zawracania (wynosi teraz 11,74 m).
Podczas jazdy autostradowej i mocnych podmuchów bocznego wiatru, można poczuć nieznaczne „myszkowanie” przedniej osi. O ile tył pozostaje spokojny, tak przód zdaje się nieco kołysać, szczególnie gdy w wietrzny dzień wyjedziemy zza przydrożnej bariery energochłonnej.
Zawieszenie zostało bardzo dobrze zestrojone. Zdaje się idealnym kompromisem między sztywnością, umożliwiającą precyzyjne prowadzenie, a miękkością gwarantującą odpowiedni komfort.
Czy nowa generacja powtórzy sukces poprzednika?
Opel Insignia B ma w sobie sporo genów pierwowzoru z literką A. Jest podobnie przyjazny i łatwy w prowadzeniu. Jednak posiada znacznie więcej nowoczesnych rozwiązań. Bezdyskusyjnie poprawiono także wygląd i jakość wykonania wnętrza. Czy nowa generacja powtórzy sukces poprzednika? Pierwsza Insignia wysoko postawiła poprzeczkę, ponieważ od wprowadzenia na rynek w 2008 roku sprzedano ponad 900 tysięcy egzemplarzy. Nową Insignię zaprezentowano światu podczas tegorocznych targów motoryzacyjnych w Genewie, a produkcja ruszyła zaledwie kilka miesięcy temu – w czerwcu. Opel jednak już odnotował ponad 50 tysięcy zamówień na ten model. Wszystko wskazuje na to, że nowa Insignia znów będzie hitem.
Opel Insignia 2.0 CDTI 170 KM, 2017 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 7 890Zapraszamy na test Opla Insignia z silnikiem 2.0 CDTI o mocy 170 KM.