Opel Insignia Grand Tourer - wielkie kombi
Ogromne nadwozie mierzy prawie pięć metrów długości. Do tego producent zachwala ją bogatym wyposażeniem i nowoczesną techniką. Czy nowa Insignia Grand Tourer rzeczywiście jest tak dobra?
Czego by nie próbować napisać o marce Opel w tym roku, wszystko będzie kręcić się wokół jej przejęcia przez Francuzów. Trudno bowiem uznać, że fakt sprzedaży przez amerykański General Motors niemieckiej firmy francuskiemu koncernowi PSA nie wpłynie na przyszłe modele Opla. Oczywiście w przypadku mniejszych samochodów współpraca pomiędzy obydwiema stronami umowy trwała już jakiś czas, ale do momentu ogłoszenia umowy nikt się nie spodziewał tak daleko idących zmian.
Wiadomo już, że przyszłe modele Opla będą garściami korzystać z tego, co opracowano w ośrodkach badawczo-rozwojowych Peugeota i Citroena. Nowe crossovery są tego najlepszym przykładem, Crossland X jest spokrewniony z Peugeotem 2008, zaś większy Grandland X (debiut rynkowy planowany na jesień) z 3008. Nie ominie to nawet planowanego flagowego SUV-a Opla, który ma być spokrewniony z Peugeotem 5008. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie wyglądała przyszła Astra, ale raczej trudno oczekiwać, że ominie ją przeszczep francuskiej techniki.
Wygląda więc na to, że Insignia jest ostatnim modelem Opla korzystającym w pełni z rozwiązań GM. Czy to dobrze, czy źle, to oczywiście nierozstrzygalna kwestia, zwłaszcza pomiędzy miłośnikami samochodów francuskich i niemieckich. Z naszego, dziennikarskiego punktu widzenia ważniejsze jest za to, że Opel włożył wiele wysiłku w stworzone swojego przedstawiciela segmentu D, mając nadzieję na podreperowanie swojej sytuacji. Warto więc przyjrzeć się produktowi, z którym Niemcy z Russelsheim wiążą tak duże nadzieje.
Sedana znamy już od trzech miesięcy, choć raczej teoretycznie, na ulicach jeszcze nowej Insignii nie widać (dni otwarte: 23-25 czerwca). Teraz przyszła pora na kombi - Grand Tourer. Słowo Grand nie pojawiło się w nazwie przypadkowo, flagowe kombi Opla jest rzeczywiście rekordowo wielkie. Długość auta to imponujące 4,986 m, czyli raptem 1,5 cm zabrakło do pięciu metrów. To aż 89 mm więcej niż liczy sobie Sport Tourer, czyli Insignia z nadwoziem typu liftback. Styliści postarali się, by dodatkowa długość nie raziła z zewnątrz poprzez sprytne poprowadzenie górnej linii okien aż do tylnych lamp. Poza tym stylistyka jest stonowana, co jednak nie powinno dziwić, mając na uwadze globalny charakter produktu. Wygląd można jeszcze poprawić za pomocą opcjonalnych elementów, jak 20-calowe koła czy pakiet stylistyczny OPC-Line.
Pierwsza generacja Insignii cierpiała na nadwagę, wpływającą na osiągi i spalanie, ale i prowadzenie. Inżynierowie Opla stanęli przed nie lada wyzwaniem, by pozbyć się nadmiaru kilogramów. Dzięki zastosowaniu nowej platformy Epsilon II, stali o wysokiej wytrzymałości oraz optymalizacji konstrukcji okazało się to możliwe. Już Sport Tourer mógł pochwalić się średnio o 175 kg niższą masą w stosunku do poprzednika, dla Grand Tourera ta wartość wynosi 200 kg.
Kuracja odchudzająca okazała się skuteczna, ale ostateczny rezultat jest daleki od ideału. Zostając na rodzimym podwórku, Insignia z nadwoziem kombi wciąż jest grubaskiem. Wersja z silnikiem benzynowym 1.5 Turbo (165 KM) ma masę własną 1440 kg (bez kierowcy, ręczna skrzynia), Ford Mondeo Tournier 1.5 EcoBoost (160 KM) niewiele mniejszą, bo 1429 kg, ale VW Passat Variant 1.4 TSI (150 KM) już 1354 kg.
Inżynierowie Opla mieli też inne problemy do rozwiązania. Poprzednik był krytykowany za niezbyt imponującą ilość miejsca na tylnej kanapie. Nowa Insignia ma rozstaw osi powiększony o 92 mm do wartości 2,829 m, a to już mówi samo za siebie. Nawet przy odsunięciu przednich foteli mocno do tyłu, w drugim rzędzie wciąż jest mnóstwo miejsca na nogi. Zadbano też o przestrzeń nad głowami - powiększono ją o 30 mm, przez co osoby o średnim wzroście mogą siedzieć tam w kapeluszach.
Zwiększenie długości samochodu niemal w całości przypadło na kabinę. Mimo więc niemal pięciu metrów długości bagażnik nie należy do największych w klasie. Jest stosunkowo długi, ale dość płytki, przez co jego pojemność wynosi 560 litrów. Oparcia tylnej kanapy kładą się, tworząc powierzchnię o długości do 2,005 m, a całkowita przestrzeń bagażowa w konfiguracji dwuosobowej wynosi 1665 litrów. Nad przestrzenią można zapanować dzięki systemowi szyn Flex Organizer, montowanych w podłodze kufra oraz opcjonalnej tylnej klapie, otwieranej elektrycznie. Można ją otwierać stopą - jest to w tym przypadku o tyle łatwiejsze w stosunku do konkurencji, gdyż oznaczone punktem świetlnym, rzucanym na podłoże.
Wnętrze zaprojektowano w tym samym stylu, co np. Astrę. Linie są czyste i eleganckie, deska rozdzielcza nie jest przeładowana nadmiarem przycisków, a cały kokpit jest zorientowany na kierowcę. Centralnie umieszczono standardowy kolorowy ekran dotykowy o przekątnej 7-cali, obsługujący system multimedialny R4.0. W topowej wersji zastępuje go 8-calowy ekran systemu IntelliLink z fabryczną nawigacją. Nowa Insignia imponuje bogatym wyposażeniem opcjonalnym. Na pokładzie mogą się znaleźć takie elementy jak: częściowo elektroniczny zestaw wskaźników (na zdjęciach), kolorowy wyświetlacz przezierny HUD, panoramiczna kamera cofania, zestaw dźwiękowy Bose czy matrycowe światła LED, zwane IntelliLux. Dużą popularnością w Europie cieszą się specjalne fotele AGR, dbające o zdrowie kręgosłupa, zamawiane przez ponad 70% klientów Insignii.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza są dość przeciętne jak na segment D. Najsłabszym elementem jest "sztuczne" przeszycie deski rozdzielczej, które w rzeczywistości jest wytłaczane i wygląda nieciekawie. Za to jakość wykończenia jest bardzo dobra. Poszczególne elementy są spasowane ciasno, solidnie, krawędzie nie są ostre, nawet podsufitka zamiast z łatwo odkształcanego materiału wykonana jest z czegoś całkiem wytrzymałego i odpornego na uszkodzenia.
Do napędu nowej Insignii przewidziano cztery silniki w siedmiu podstawowych specyfikacjach. Podstawową jednostką jest benzynowy silnik 1.5 Turbo o mocy 140 lub 165 KM. Obie wersje współpracują z sześciobiegową skrzynią ręczną, mocniejsza oferowana jest z opcjonalnym sześciobiegowym automatem. Dopóki nie powstanie Insignia OPC, na szczycie listy będzie królować wersja 2.0 Turbo 4x4. Silnik generuje moc 260 KM i moment 400 Nm wysyłanych do obu osi poprzez ośmiobiegowy automat. Ta jednostka potrafi rozpędzić rodzinnego Opla do setki w 7,5 sekundy i zapewnić prędkość maksymalną 245 km/h. Średnie spalanie, według producenta, to 8,7 l/100 km, czyli 2,5 litra więcej, niż potrzebuje podstawowy silnik 1.5 Turbo.
Potrzeby firmowe lepiej będą w stanie zaspokoić jednostki wysokoprężne. Podstawowa o oznaczeniu 1.6 CDTI osiąga 110 lub 136 KM i tak jak jednostka benzynowa współpracuje ze skrzynią ręczną, a mocniejsza specyfikacja także z automatem. Obydwie konstrukcje są sześciobiegowe. Niestety osiągi Insinii Grand Tourer z tymi silnikami nie są jeszcze oficjalnie znane. Topowy turbodiesel nosi oznaczenie 2.0 CDTI i także oferowany będzie w dwóch wersjach mocy. Słabsza generuje 170 KM mocy i 400 Nm momentu, które przez sześciobiegową skrzynię ręczną lub ośmiobiegowy automat trafiają na przednie koła lub opcjonalnie na obie osie. Mocniejsza wersja o mocy 210 KM współpracuje już tylko ze skrzynią A8 i napędza wszystkie cztery koła.
Podczas krótkich jazd testowych mieliśmy okazję wypróbowania wersji 1.6 CDTI z silnikiem o mocy 136 KM i ręczną skrzynią. Prawdę powiedziawszy, po silniku dysponującym momentem 320 Nm w zakresie 2000-2250 obr./min. spodziewaliśmy się wyraźnie lepszej dynamiki, zwłaszcza w kontekście niższej masy własnej. Ale i tak można ją określić jako zadowalającą. Na plus należy zaliczyć bardzo dobre wyciszenie kabiny czy całkiem precyzyjny mechanizm zmiany biegów, co w poprzedniku nie było takie oczywiste. Zawieszenie nastawione jest na komfortową podróż, podobnie jak fotele z regulacją długości siedziska.
Cennik otwiera wersja 1.5 Turbo (140 KM) Enjoy za 103 900 zł. Najtańszy benzynowy Passat kombi (125 KM) kosztuje 97 990 zł, zaś Mondeo (125 KM) 95 900 zł. Nasz typ wśród odmian benzynowych to Insignia 1.5 Turbo (165 KM) Innovation za 112 500 zł, zaś wysokoprężnych 1.6 CDTI (136 KM) Innovation za 122 300 zł.
Nowy Opel Insignia Grand Tourer nie jest może liderem segmentu w żadnej z podstawowych konkurencji, w których ocenia się duże kombiaki, ale jako produkt wypada dobrze. Poprawiono mankamenty poprzednika obniżając masę i powiększając kabinę, co już jest sporym osiągnięciem. Przydałby się większy bagażnik, ale 560 litrów to też nie jest mało. Jakość wykonania jest bardzo dobra, a lista wyposażenia dodatkowego długa i imponująca. Podwozie zestrojono stosunkowo miękko, co akurat pasuje do dużego auta rodzinnego. Zmiana zdecydowanie na plus, jednak ceny mogłyby być nieco niższe.