Opel Insignia Grand Sport - sedan na nowo
Opel Insignia jest nam dobrze znany. W końcu jego premiera miała miejsce prawie dekadę temu i od tego czasu - poza faceliftingiem - niewiele się zmieniło. Aż do teraz, bo na rynek wjeżdża właśnie druga generacja. Jaka jest teraz limuzyna Opla?
Oto następna generacja samochodu, za którym ogląda się każdy. Wzbudza tak wielkie zainteresowanie, że większość kierowców nie tylko zwraca na niego uwagę, ale wręcz skanuje otoczenie, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie ma go w pobliżu. Jeśli już jest, kierowcy mijają go spokojnie, przyglądając się szczegółom - i kierowcy.
Nie dzieje się tak oczywiście dlatego, że Opel Insignia to wyjątkowo piękny samochód. Po prostu akurat ten model upodobała sobie polska policja jako nieoznakowany radiowóz. Mimo wszystko - to właśnie dlatego tak dobrze tę Insignię znamy. Niektórzy może aż za dobrze.
A co z nową Insignią? Wiemy, że świetnie wygląda, ale co dalej? Jak jeździ flagowa limuzyna Opla? Przekonajmy się.
Bardziej masywnie i dynamicznie
Opel Insignia w drugiej generacji zmienił się nie do poznania. Ciężko go nawet wizualnie powiązać z poprzednikiem, poza tym, że to limuzyna Opla. Kształty niektórym przypominają Mazdę 6 czy Forda Mondeo. Coś w tym jest, ale Insignia na pewno ma swój charakter.
Na prezentacji w Russelheim do naszej dyspozycji oddano model Grand Sport, czyli ten, który bardziej przypomina limuzynę-coupe, ale już niedługo do oferty dołączy Sports Tourer, czyli kombi. Widzieliśmy je zresztą już w Genewie.
Sport ma wzbudzać większe emocje - i tak jest. Stylistyka wpada w oko, duże powierzchnie przeplatają się z ciekawymi detalami. Są tu też jednak detale nieciekawe, jak trzyczęściowe szyby w tylnych oknach. Nie wygląda to zbyt apetycznie, ale na szczęście dość dobrze ginie w liniach nadwozia.
Jak te różnice wyglądają w specyfikacji? Linia dachu jest o 2,9 cm niżej. Rozstaw osi zwiększył się o 9,2 cm, a rozstaw kół o 1,1 cm. Długość samochodu, względem liftbacka, zwiększyła się o jakieś 5,5 cm.
Jest też więcej technologii…
Czym byłby nowy samochód bez nowych technologii? Nie odpowiemy sobie na to pytanie, bo już wszyscy producenci faszerują flagowe samochody mnóstwem elektroniki. Jak jest tutaj?
Na wygląd wpłyną przede wszystkim światła LED IntelliLux, które składają się z 32 segmentów świetlnych. To dwa razy więcej, niż w Astrze. Dzięki temu dość dokładnie będą „wycinane” obiekty ze snopu światła, które mogłyby zostać oślepione - a my nadal jedziemy z bardzo dobrą widocznością.
We wnętrzu znajdziemy najnowsze systemy z gatunku Infotainment, które umilą podróż i ułatwią życie. Nie będziemy musieli bowiem - na przykład - podłączać telefonu przez Bluetooth i przechodzić przez proces parowania, ale wystarczy, że mamy kabel i telefon obsługujący Apple CarPlay lub Android Auto. Zawartość telefonu trafia od razu na główny ekran, a my możemy w ten sposób odbierać wiadomości, słuchać podcastów, serwisów streamujących muzykę i tak dalej.
W Insigni rozwinie się też system OnStar, który pozwoli nam się poczuć, jak byśmy mieli osobistego concierge’a. Wcześniej system pozwalał konsultantom wskazać nam drogę i przekazać trasę do systemu nawigacji. Teraz pracownicy call center zarezerwują nam pokój w hotelu i wskażą pobliski parking. Oczywiście w świecie podłączonym do Internetu nie mogło też zabraknąć modemu 4G z funkcją hotspotu Wi-Fi.
… i spore możliwości personalizacji
Skoro Astra jest „bezwstydnie luksusowa” i „drażni klasę wyższą”, to jak pokazać, że Insignia stoi na wyższej półce? ruchamiając program podobny do tych, które mają marki premium. Chodzi tu o Opel Exclusive, dzięki któremu będziecie mogli zamówić Insignię w dowolnym, wybranym przez Was kolorze. Wybierzecie też rodzaj lakieru - trójwarstwowy, metaliczny czy perłowy. To teraz, ale do tego programu dołączy też dobór nietypowej tapicerki czy kół.
Jak wygląda wnętrze? Całkiem znajomo, jeśli miałbym być szczery. Przyciski, grafika, interfejs - to wszystko znamy już z innych, nowszych modeli z Russelheim. Tutaj możemy jednak dobrać ładniejszą tapicerkę.
Wnętrze za to urosło. Kierowca usiądzie 3 cm niżej. Większy rozstaw osi uwolnił więcej miejsca dla pasażerów tylnej kanapy - plus 3,2 cm na wysokości ud, o 2,5 cm więcej na wysokości ramion i o 8 mm więcej przestrzeni nad głową.
Skurczył się jednak bagażnik. Liftback mieścił wcześniej 530 litrów - a teraz przyjmie 490 l.
Opel niczym trener personalny
Opel jakiś czas temu doszedł do wniosku, że być może, jakimś cudem, ich samochody są… odrobinę za ciężkie? W nowych generacjach ten problem już nie występuje i niczym trener fitness z prawdziwego zdarzenia redukuje tkankę tłuszczową poszczególnych modeli.
Insignia schudła nawet o 200 kg. To znacząco poprawia reakcję na ruchy kierownicy i samochód wydaje się być bardziej zwinny. Tym bardziej zwinny, jeśli wyposażony jest w napęd na cztery koła, który jest bardzo podobny do tego z Forda Focusa RS - wykorzystuje funkcję Torque Vectoring do dystrybucji momentu pomiędzy kołami na tylnej osi. Dzięki temu Insignia o wiele lepiej „wkręca” się w zakręty.
W katalogu zobaczymy dwa silniki benzynowe i dwa Diesla - w różnych wariantach mocy. Pierwszym silnikiem benzynowym jest 1.5 Turbo, który może dysponować 140 lub 165 KM. Tym, który spodoba się fanom szybkiej jazdy jest 2.0 Turbo o mocy 260 KM i z napędem na cztery koła. Będziemy musieli jednak chwilę jeszcze poczekać na OPC, ale zważywszy na redukcję masy - może się to opłacić. Poprzednia fajnie wyglądała, a V6 bardzo przyjemnie mruczało, ale masa robiła swoje. Jeśli zostanie V6 i agresywny, masywny wygląd - może być ciekawie.
Wśród diesli zobaczymy 1.6 CDTI, który może rozwinąć 110 lub 136 KM, a wersja 2.0 CDTI z napędem 4x4 występuje w wariancie 170- lub 210-konnym. Do wyboru będziemy mieli 6-biegową skrzynię manualną, 6-biegowy automat w 1.5 Turbo i 1.6 CDTI i nowy, 8-biegowy automat, który sprzężony zostanie z mocniejszymi silnikami.
Drogo?
Znamy już polski cennik Opla Insigni Grand Sport. Wygląda to całkiem sensownie. Najtańsza Insignia kosztuje 99 900 zł - 140 KM, manualna skrzynia biegów, wyposażenie Enjoy. Samochody konkurencji mogą mieć niższe ceny minimalne, ale z drugiej strony - to te środkowe są najbardziej chodliwym towarem. Najdroższa, czyli 2.0 CDTI o mocy 210 KM, kosztuje 159 900 zł w wersji Elite. Oczywiście ważne jest, jak daleko powędrujecie z opcjami, ale ceny bazowe nie brzmią źle.
Coraz większy wybór w segmencie D
Choć segment D nie jest najpopularniejszym, z punktu widzenia producentów, warto mieć tego typu samochody w ofercie. Opel nie był tu wyjątkiem, ale być może na trochę zbyt długi okres czasu utrzymywał Insignię na rynku bez większych zmian. Czekanie jednak się opłaciło, bo teraz kupimy samochód ładniejszy, szybszy i przede wszystkim lżejszy.
Zamówienia na model Grand Sport można składać już teraz, na Sports Tourera jeszcze czekamy.
Redaktor