Opel Grandland X – trzeci „X” do kolekcji
Kilka miesięcy temu byliśmy na statycznej prezentacji nowego SUV-a Opla – modelu Grandland X. Wówczas mogliśmy jedynie obejrzeć egzemplarze przedprodukcyjne, przygotowane specjalnie po to, aby zdążyć przed targami we Frankfurcie. Teraz wybraliśmy się jednak do Frankfurtu (zbieżność miejsc zupełnie przypadkowa) po to, by dokładniej przyjrzeć się nowemu zawodnikowi niemieckiej marki. Ale czy na pewno niemieckiej?
Od kilku miesięcy w świecie motoryzacji jest głośno o przejęciu Opla przez koncern PSA. Jedni mówią, że to dobrze, inni – że wręcz przeciwnie. Nowy model marki z błyskawicą na masce ma jednak kilka wspólnych cech z Peugeotem 3008. Jednak z tego połączenia dwóch marek może wyniknąć coś dobrego. Peugeot ma dobrze dopracowane, ekonomiczne i niezawodne silniki, za to Opel dysponuje napędem na cztery koła, którego póki co w grupie PSA brakuje. Jak widać taniej wyszło kupić Opla, niż projektować nowe zespoły napędowe.
Wróćmy do Grandlanda X. Kompaktowe SUV-y w 2010 roku stanowiły około 7% wszystkich aut na rynku. Teraz, po siedmiu latach udział ten wzrósł do blisko 20%. Nic więc dziwnego, że większość marek "kuje żelazo póki gorące". Grandland X to przedstawiciel SUV-ów segmentu C. Jest jednocześnie największy z trójki rodzeństwa z przydomkiem „X”. Miejski Crossland X i nieco uterenowiona Mokka X to auta kompaktowe. W nowej linii modelowej potrzebny był więc mocny zawodnik, który będzie mógł stanąć na równi ze wspomnianym Peugeotem 3008 czy Nissanem Qashqai.
Duże jest piękne?
Z zewnątrz Grandland X to „kawał chłopa”. Auto jest duże, masywne, zdecydowane stylistycznie. Wszystkie linie i detale są spójne. Widać, że Opel miał pomysł na to auto i nie jest ono dziełem przypadku. Z przodu znajdziemy mocny grill z dwoma chromowanymi listwami, który przypomina front Crosslanda X, tylko że po długich miesiącach spędzonych na siłowni. Marka ujednolica swoje modele pod kątem stylistyki przednich reflektorów. LED-owe światła z motywem podwójnego skrzydła widzieliśmy już w modelu Mokka X, Crossland X, a także w nowej Insigni. Dodatkowo sam środek maski zdobi ostre przetłoczenie, nadające nadwoziu symetrii.
Obserwując Grandlanda X z profilu, auto wydaje się jeszcze bardziej masywne. Mocny przód, wysoko poprowadzona dolna linia okien i stosunkowo krótki tył, tworzą wrażenie małego byczka. Jednak auto prezentuje się naprawdę dobrze. Z tyłu znajdziemy charakterystyczne dla aut z gamy tylne światła (także z motywem double wing). Ciekawie wygląda także „płetwa” na tylnej klapie. Jej powierzchnię poprowadzono w taki sposób, aby na wysokości tylnych lamp tworzyła ostry wystający spoiler. Nie generuje on żadnej siły dociskowej, jednak podtrzymuje ostry charakter auta i dobrze współgra z pozostałymi przetłoczeniami karoserii.
Opel Grandland X jest oferowany w kilku żywych kolorach (Niebieski Topaz i Dark Ruby, z których ten drugi mocno przypomina peugeotowski Czerwony Ultimate), a także w pięknej metalicznej szarości. Kolory nadwozia świetnie komponują się z czernią dachu, sprawiając, że całość wygląda nowocześnie i po prostu ładnie. Do testów przypadł nam właśnie grafitowy egzemplarz w kolorze Moonstone. Trzeba przyznać, że ten odcień świetnie podkreśla kształty i linie Grandlanda X.
Elegancka przestronność
Wsiadając do środka, od razu czujemy, że to Opel. Proste linie i dobre materiały. Marka po raz kolejny udowadnia, że lepsze jest wrogiem dobrego. Może i quasi-konkurencyjny Peugeot 3008 jest w środku bardziej awangardowy, jednak w Oplu jest elegancko i klasycznie. Konsola środkowa jest stonowana i intuicyjnie podzielona na trzy sekcje: górna (8-calowy ekran z systemem Navi 5.0 IntelLink i Android Auto/Apple Car Play) odpowiada za multimedia, środkowa to prosty panel klimatyzacji, a najniższa odpowiada za tryby jazdy IntelliGrip (opcjonalnie), kontrolę trakcji itp. Opel Grandland X został także wyposażony w bardzo wygodne fotele. Są sterowane w wielu kierunkach, zapewniają odpowiednie podparcie boczne i lędźwiowe (także z regulacją), a w wyższych wersjach wyposażenia są także podgrzewane i wentylowane. Dodatkiem uprzyjemniającym kierowcy jazdę w chłodne dni jest podgrzewana kierownica i przednia szyba.
System multimedialny Navi 5.0 IntelLink grafiką przypomina nieco ten z grupy PSA, szczególnie jeśli na tapetę weźmiemy kamerę cofania. Można mieć wówczas wrażenie, że cofamy Peugeotem. Niestety jej rozdzielczość pozostawia wiele do życzenia. Jednak widok od góry 360 stopni pozwala na bezpieczne manewrowanie nawet w ciasnych uliczkach.
Choć materiały użyte do wykończenia wnętrza są w porządku, w niektórych miejscach widać (a raczej czuć) drobne niedociągnięcia. Mowa choćby o boczkach drzwi. Gdy mocniej pociągniemy za uchwyt, cały plastik zacznie się ruszać i nieprzyjemnie trzeszczeć. To jednak jedyny słaby punkt wnętrza. Wykończenie tunelu środkowego tworzywem piano black dodaje mu elegancji (choć wymaga przecierania ze względu na pojawiające się ciągle odciski palców), a jasna, częściowo skórzana tapicerka ożywia wnętrze. Nasz testowy egzemplarz był wyposażony w panoramiczne okno dachowe, które jeszcze bardziej potęguje przestronność wnętrza.
Kabina pasażerska jest bardzo przestronna. W pierwszym rzędzie siedzeń nikomu nie powinno być ciasno. Nawet jeśli za kierownicą zasiądzie osoba z nogami długimi jak Naomi Campbell, w drugim rzędzie siedzeń spokojnie zmieszczą się osoby dorosłe. Tylna kanapa składa się w stosunku 40/60, a oparcia możemy wygodnie położyć z poziomu bagażnika za pomocą jednej dźwigienki. Dodatkowo, jednocześnie z opadaniem oparcia, siedzisko lekko się unosi i przesuwa do przodu, tworząc niemal płaską podłogę.
Podróżując w standardowym ustawieniu pięcioosobowym, bagażnik pomieści 514 litrów. Po szybkim przemeblowaniu uzyskamy jednak przestrzeń 1652 litrów, co oznacza już całkiem konkretne możliwości przewozowe. Dzięki automatycznie otwieranej tylnej klapie ze sterowaniem ruchem stopy pod zderzakiem, dużo łatwiej będzie nam spakować np. zakupy, bagaże itp. Dodatkowo, w większej części kanapy zamontowano otwierany otwór, ułatwiający przewożenie długich przedmiotów, na przykład nart.
Oferowane silniki
Do dyspozycji mamy trzycylindrowy benzynowy silnik 1.2 Direct Injection Turbo, który rozwija moc 130 KM i maksymalny moment obrotowy 230 Nm. Opel oferuje także jedną propozycję wysokoprężną. Mowa o 1.6 Diesel, który pod względem parametrów wypada identycznie jak peugeotowski 1.6 BlueHDi – generuje 120 KM i 300 Nm. Jednak podczas jazd przekonaliśmy się, jak dobrze ta jednostka pasuje do tego auta. Dodatkowo auto może występować z sześciobiegową przekładnią automatyczną. Dokładnie taki wariant przypadł nam do testów.
W 2018 roku w gamie Grandlanda X mają pojawić się kolejne silniki, w tym jednostka o mocy 180 KM. Marka obiecuje także topowego diesla z 8-stopniową przekładnią automatyczną, jednak nie zdradza szczegółów, ani wstępnych terminów. Jako, że teraz każdy musi mieć w swoich szeregach choć jeden samochód hybrydowy, Opel nie chce odstawać od konkurencji. Dlatego w przyszłości zobaczymy także Grandlanda X-PHEV.
Wrażenia z jazdy
Pierwsza kwestia warta uwagi to fakt, jak płynnie i spokojnie wysokoprężny silnik oddaje moc. Nikt od takiej jednostki nie powinien oczekiwać przyspieszeń z piekła rodem i tego oczywiście nie uświadczymy. Jednak mocy do dynamicznej jazdy mu nie brak, a jest przy tym wyjątkowo płynny i spokojny.
Druga rzecz, za którą Grandlanda X bezwzględnie trzeba pochwalić, to wyciszenie kabiny pasażerskiej. Kultura pracy diesla jest na bardzo wysokim poziomie, co w połączeniu ze świetnym wyciszeniem daje bardzo wysoki komfort podróżowania. Przy miejskiej jeździe klekot diesla jest prawie niesłyszalny. Podczas szybkiej przejażdżki nielimitowanym odcinkiem niemieckiej autostrady, przy prędkościach rzędu 160-170 km/h, we wnętrzu było cicho i spokojnie, a pasażerowie bez problemu mogli spokojnie rozmawiać. Poza tym w Grandlandzie X nie odczuwamy dużych prędkości. Pasażerom wydawało się, że poruszamy się znacznie wolniej, niż było w rzeczywistości.
Prowadzenie
W kwestii prowadzenia Opel Grandland X może wzbudzić sporo kontrowersji. Pierwszą rzeczą, która jest trudna do obiektywnej oceny (wszystko bowiem zależy od preferencji), jest układ kierowniczy. Jest on dość precyzyjny, ale pracuje tak lekko, jakby był w trybie city (którego model nie posiada). Kierownicą możemy kręcić dosłownie jednym palcem. O ile przy jeździe po mieście czy manewrach parkingowych będzie to jak najbardziej zaletą, tak przy pokonywaniu łuków z większymi prędkościami samochód jest dość trudny do wyczucia.
Podobnie „lekko” pracuje pedał gazu. Wciskając go, prawa stopa nie natrafia na prawie żaden opór. Z kolei zupełnym przeciwieństwem tej „miękkości”, jest pedał hamulca. Lekko muśnięty zatrzymuje auto niemal w miejscu. To akurat bardzo dobrze. Wszyscy wiemy, że skuteczne hamulce to rzecz priorytetowa, szczególnie w aucie o słusznej masie, a Grandland X w „naszej” konfiguracji ważył 1430 kg. Jednak kontrast między miękkością a twardością, początkowo jest trudny do zrozumienia.
Podwyższone nadwozie ma swoje plusy i minusy. Zwiększony prześwit i zdolności terenowe to oczywiste benefity. Jednak coś za coś. Przy szybkim wejściu w zakręt Grandland X zachowuje się jak niedopompowany ponton. Nadwozie mocno przechyla się ku zewnętrznej krawędzi łuku, co powoduje spory dyskomfort podczas jazdy. Gabaryty kredensu sprawiają także, że auto jest podatne na podmuchy bocznego wiatru. Jednak o dziwo jest bardzo intuicyjny podczas manewrowania, wyprzedzania czy dalszych podróży.
Opel Grandland X to nawiększy i najpoważniejszy zawodnik z rodziny „X”. Crossland X i Mokka X to małe autka. W gamie brakowało więc typowego mięśniaka. Największy z rodzeństwa prezentuje się świetnie i z pewnością spełni oczekiwania wielu osób. Jego ceny zaczynają się od 94 900 zł. Wiadomo, że nie jest to auto stricte terenowe, jednak dzięki systemowi IntelliGrip zapewnia dobrą przyczepność w każdych warunkach. W mieście może się wydawać, że napęd na cztery koła nie jest nikomu potrzebny. Oczywiście jest w tym ziarno prawdy. Jednak jeśli często wyjeżdżamy za miasto, opuszczamy asfalt na rzecz szutrów, bądź szykujemy się na mającą ponoć lada chwila nadejść zimę stulecia, Grandland X okaże się dobrym wyborem. Ople mają to do siebie, że są po prostu przyjazne. A Grandland X jest tylko dowodem na to, że przejęcie Opla przez grupę PSA wcale mu tej przyjazności nie odebrało.