Opel Grandland X – czy to rzeczywiście rasowy SUV?
Dynamiczny, rasowy SUV. Takie hasło widnieje na oficjalnej stronie Opla przy prezentacji modelu Grandland X. Dynamiczny? W tej wersji jak najbardziej. Ale czy możemy nazwać go rasowym SUV-em? Hmm… Sprawdzimy to.
Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne – niebieski crossover jest zwarty i naprawdę może się podobać. Zaraz zaraz, to w końcu już SUV czy jeszcze crossover?
SUV czy nie? Jak to jest z tym Grandlandem X?
Jak to w końcu jest z tym nazewnictwem? Myślę, że nie ma co do tego przywiązywać jakiejś bardzo dużej wagi. Najwyraźniej tak do tego podchodzi Opel, nazywając wszystkie swoje podwyższone modele SUV-ami. Tak jest z najmniejszą Mokką X, Crosslandem X, kończąc na prezentowanym Grandlandzie X. Niektórzy dwa pierwsze będą zaliczać do mniejszych crossoverów, natomiast ostatniego z „iksów” do SUV-ów (głównie przez wielkość), inni zaś wrzucą wszystko do jednego wora z podpisem „SUV-y” lub „Crossovery”. Nie ma jasnej i czytelnej granicy między nimi. Dla jeszcze innych każdy, nawet najmniejszy crossover, jest też SUV-em. I każdy swoją definicję poprze innymi argumentami.
Osobiście uważam, że jeśli przyjrzeć się modelom Opla, to na miano hasła reklamowego marki pasuje co najwyżej nowy Grandland X. Pozostałe bardziej przypominają typowe, lekko podniesione auta miejskie, aniżeli tak bardzo popularny dziś segment Sport Utility Vehicle. Z drugiej strony największy z nich, czyli Grandland X, tylko nieznacznie różni się wymiarami od Astry, pomijając oczywiście wysokość. Rozstaw osi to różnica zaledwie 13 mm na niekorzyść Astry. Poza tym trzeba pamiętać, że Opla Grandland X nie można wybrać z napędem na wszystkie koła. Właśnie dlatego ciężko jednoznacznie określić przynależność konkretnego modelu do konkretnego segmentu. Ja podtrzymuję zdanie, że Grandland X to mimo wszystko SUV, nawet pomimo mocno ograniczonych zdolności terenowych.
Czy Opel GrandlanD X jest dynamiczny?
Skoro kwestia usytuowania modelu została przedstawiona, wypada skupić się na drugim członie reklamowego hasła – „dynamiczny”. Jak każdy model tutaj mamy do wyboru słabsze, jak i mocniejsze jednostki napędowe. Do testów dostaliśmy najmocniejszego diesla o pojemności 1997 cm3. Podstawowe parametry na poziomie 177 KM przy 3750 obr./min. i 400 Nm momentu obrotowego przy 2000 obr./min. sprawnie radzą sobie z ważącym półtorej tony autem. Według zapewnień producenta pierwszą „setkę” zobaczymy po 9,5 sekundach, a ostatecznie wskazówka prędkościomierza zatrzyma się na wartości 211 km/h.
W rankingu najmocniejszych i najszybszych jednostek Grandlanda X plasujemy się na drugim miejscu, zaraz za silnikiem benzynowym 1.6 o mocy 180 KM, za to jeśli mówimy o dieslach, nie mamy konkurencji. Do wyboru pozostaje jeszcze jeden silnik Diesla, mniejszy, bo o pojemności 1500 cm3 i mocy 130 KM.
Warto nadmienić, że w katalogu nie znajdziemy nic słabszego niż wspomniane 130 KM. Nie ma się czego obawiać, jeśli z takim wariantem spotkamy się na światłach. Tylko czy naprawdę będziemy mieli ochotę wcisnąć gaz do oporu, gdy zapali się zielone światło?
Czy Opel Grandland X spełnia się w swojej roli?
W tym celu najlepiej sprawdzić nowego Grandlanda X na dwóch głównych płaszczyznach, którym będzie musiał stawiać czoła w codziennym użytkowaniu. Czemu tylko na dwóch? Nie ma sensu zbaczać z miejskich krawężników w poszukiwaniu grząskiego terenu. Tym samym nie mamy co liczyć, że auto nie zawiedzie nas, kiedy przed przednią szybą ukażą się góry piachu, strome podjazdy i głębokie koleiny.
Pomimo że prześwit wynosi 188 mm, to brak napędu na wszystkie koła ogranicza naszą chęć podbojów nieznanych terenów. Złudne wrażenie wielu osobom sprawi pokrętło znajdujące się na konsoli, między fotelami. Opel oferuje pięć trybów jazdy – standardowy, na śnieg, błoto, piasek i ESP off. IntelliGrip, bo tak to rozwiązanie nazywa Opel (Grip Control w Citroenie i Peugeocie), to nic innego jak zmienne ustawienia kontroli trakcji. W pewnym stopniu wspiera kierowcę w odrobinę trudniejszym terenie, ale nie zmieni Grandlanda X w małą „terenówkę”.
Mało kto pomyśli, że nowy SUV Opla został stworzony po to, aby przedzierać się przez tereny zarezerwowane dla największych twardzieli z terenowym rodowodem. Wiek XXI to czasy aut takich jak Opel Grandland X. Producenci trafili w gusta kierowców, oferując wiele modeli i wersji podniesionych aut, gotowych stawić czoła codziennym wyzwaniom. Tak jest z testowanym przez nas Oplem.
Miasto – jak sprawdzi się Grandland X?
Miasto to środowisko, w którym dostrzeżemy najwięcej plusów kompaktowych SUV-ów. Opel Grandland X również ma kilka asów w rękawie, których nie zawaha się użyć. Auto tego typu kupuje się nie po to, żeby zjeżdżać z utwardzonych dróg, ale po to, żeby na tych drogach czuć się pewniej. Nawet jeśli mowa o typowo miejskiej jeździe.
Po pierwsze – duży prześwit. Dzięki 18,8 cm przestrzeni typowe miejskie przeszkody w postaci wysokich krawężników, spowalniaczy czy wystających studzienek sprawią, że Opel lekko wzruszy ramionami i niepostrzeżenie pojedzie dalej.
Po drugie – pozycja za kierownicą. Tutaj siedzi się bardzo wygodnie i wysoko jak na SUV-a przystało. Taki podstawowy zestaw wystarczy do tego, żeby stawić czoła miejskiej dżungli.
Napęd na wszystkie koła nie jest w takim wypadku potrzebny, aczkolwiek nie miałbym nic przeciwko, gdyby Opel dał możliwość wyboru. Układ kierowniczy jest typowo miastowy, można stwierdzić, że za lekki. Słabo czuć to, co dzieje się z autem, kierownica chodzi bardzo lekko. Nie oczekuję od Grandlanda X sportowych emocji i bezpośredniego przełożenia, które przekaże na wieniec każdy centymetr jezdni, ale przydałoby się więcej czucia auta. Tak zestrojony układ kierowniczy chodzi bardzo lekko, ale nie przenosi do środka tego, czego kierowca by oczekiwał.
Tak jak wspomniałem wcześniej, pod maską testowanego Opla Grandlanda X mamy silnik Diesla o mocy 177 KM, który w dodatku zestrojony jest z sześciobiegową, automatyczną skrzynią biegów. Z tym silnikiem nie ma możliwości wybrania manualnej przekładni. Jeśli chodzi o dźwięk motoru nie ma fajerwerków… Jest dość metaliczny, słychać go na postoju i podczas gwałtownego przyspieszania. Wyciszenie w mieście jest na zadowalającym poziomie, do środka nie dobiegają dźwięki i szumy.
Skrzynia biegów natomiast lubi zwlekać z reakcjami na gaz i przez swoją pracę nie zyskała mojej sympatii. Mocne naciśnięcie pedału gazu skutkuje długim namysłem przekładni, po czym następuje gwałtowna reakcja całego układu. Po kilku próbach sprawdzenia osiągów, dobrze wrócić do spokojnej jazdy i cieszyć się komfortem, jaki ma do zaoferowania Grandland X. Podczas spokojnej jazdy skrzynia nie doskwiera, silnik nie krzyczy, a zawieszenie bardzo gładko wybiera dziury i nierówności, których podczas zimy wychodzi zawsze najwięcej. Wtedy też spalanie zatrzyma się na 9 l/100 km, co w mieście wydaje się być akceptowalne.
Opel Grandland X na trasie
Trasa, obok miasta, to dla Grandlanda X chleb powszedni. Mijamy granice Warszawy i sprawdzamy, jak Opel poradzi sobie podczas dłuższej wyprawy. Rażące światła miasta zostawiamy daleko w tylnym lusterku i jedziemy przed siebie. Wydaje się, że nawet gdyby zasłonić wszystkie znaki świadczące o marce, to i tak nietrudno byłoby wskazać tę, za której sterami siedzimy. Nawet, pomimo tego, że to brat bliźniak Peugeota 3008, to prowadzenie i czucie auta jest typowo „oplowskie”.
Układ kierowniczy i prowadzenie podpowiada, że prowadzimy Opla. Bez zbędnych emocji, w sam raz na weekendowy wypad i zwiedzanie okolic.
Na pokład możemy zabrać jeszcze czterech pasażerów i nikt nie będzie narzekał na zbyt małą ilość miejsca. Miejsca nad głową jest pod dostatkiem, a i zimowe buty zmieszczą się pod przednie fotele.
Skoro zabieramy komplet pasażerów, to możemy spodziewać się, że razem z nimi pojawią się ich bagaże. Ponad pięćset litrów pojemności bagażnika, a dokładnie 514 litrów to wynik satysfakcjonujący, ale jeszcze lepsze wrażenie sprawia to, jak efektywnie możemy to wykorzystać. Próżno szukać tu wystających nadkoli lub zwężeń. Równie dobrym rozwiązaniem jest składana tylna kanapa z poziomu bagażnika, która po złożeniu tworzy praktycznie płaską podłogę, a kubatura rośnie do 1652 litrów. Naprawdę pokaźna liczba.
W trasie Opel Grandland X prowadzi się pewnie, aczkolwiek wciąż daje niewiele informacji o tym, co dzieje się z przednimi kołami. Jest miękki i dla kogoś, kto lubi czuć opór na kole kierownicy, to będzie wada.
Wyciszenie do prędkości 120 km/h jest dobre, powyżej pojawiają się szumy i zwiększają się wraz z prędkością. Możemy zagłuszyć je, zwiększając poziom głośności muzyki, a tu dumnie na głośnikach widnieje napis DENON. Znana japońska marka dostarczyła nagłośnienie i Opel zaczął ładnie brzmieć. Dźwięk pochodzi z ośmiu głośników, a te współpracują z subwooferem i wzmacniaczem. Liczby to: łączna moc 240 W i 2900 zł. Taka jest cena za system dźwiękowy i jest on wart tych pieniędzy.
Nieprzyjemnych dźwięków dobiegających z kabiny jest niewiele, żeby nie powiedzieć, że nie ma ich w ogóle. Wszystko spasowane jest na bardzo wysokim poziomie oraz użyte materiały zasługują na pochwałę.
Auto spisuje się bardzo dobrze – tak jak w miejskich, ciasnych uliczkach, tak i na długich trasach. Spalanie na trasie wciąż nie przekracza 9 l/100 km.
Obsługa multimediów w Grandlandzie X
Oprócz ekranu o przekątnej 8 cali, we wnętrzu Grandlanda X panuje minimalizm. Pozostawiono pod ręką regulację temperatury i siłę nawiewu, ale żeby zmienić rodzaj nawiewu, musimy już wykorzystać system multimediów. Nie zajmuje to wiele czasu, lecz wymaga przyzwyczajenia.
Przyzwyczaić będziemy musieli się do obsługi komputera pokładowego. Przeglądanie jego funkcji odbywa się za pomocą lewej dźwigni, co na początku może być kłopotliwe w odnalezieniu. W dodatku ilość funkcji, jakie przekazuje nam ekran między zegarami, jest bardzo ograniczona. Możemy sprawdzić spalanie średnie, prędkość, zasięg i w zasadzie tyle.
Natomiast to, co oferuje system multimedialny Navi 5.0 Intellilink, zasługuje na ocenę bardzo dobrą. Reakcje na polecenia są wykonywane sprawnie, także interfejs i rozdzielczość stoi na wysokim poziomie.
Nie będzie tajemnicą jeśli powiem, że zarówno w Oplu, jak i reszcie aut z grupy PSA powiązań jest bardzo dużo, a jednym z nich jest właśnie system multimedialny. Wyjątkiem są słabej jakości kamery, które Opel nazywa panoramicznymi kamerami 360o, to nie do końca tak jest. Ilość kamer to nie cztery, a jedynie dwie, które w czasie rzeczywistym nakładają obraz podczas wykonywania manewrów. Na początku widać ciemne pola, które stopniowo wypełnia obraz zapamiętamy przez kamery. Jakość też pozostawia sporo do życzenia, a w takiej cenie klient może wymagać więcej. Dużym plusem jest obsługa Android Auto i Apple Car Play.
Ile kosztuje Opel Grandland X?
Cennik otwiera kwota 90 900 zł, a wraz z nią silnik 1.2 Turbo 130 KM oraz manualna, sześciostopniowa skrzynia biegów. Po drugiej stronie znajduje się najdroższa wersja Ultimate – to wydatek aż 150 100 zł. Pod maską silnik Diesla 2.0 177 KM, dokładnie taki, jak w testowanym egzemplarzu.
Co warto mieć na pokładzie, a wymaga dopłaty? Na pewno warte swoich pieniędzy są światła LED w cenie około 5000 zł w zależności od pakietu, podgrzewana przednia szyba za 800 zł, nagłośnienie DENON za 2900 zł czy system multimedialny Navi 5.0 Intellilink w cenie 3900 zł. Wszystkie wymienione funkcje są w standardzie w najwyższej wersji wyposażenia Ultimate.
Nowy Opel Grandland X nie jest tanim autem, ale w zamian oferuje dużą przestrzeń, dobre multimedia i komfort na co dzień. Jeśli nie jesteś fanem szybkiej jazdy, nie potrzebujesz emocji, a zależy Ci na wygodzie w codziennym użytkowaniu, powinieneś zwrócić uwagę na ten model. Ponadto, dzięki drzwiom zasłaniającym progi nie ubrudzisz spodni, jeśli mimo wszystko odważysz się zjechać w teren.