Opel Grandland X – czy nadaje się na długie trasy?
Grandland X gościł już wcześniej w naszej redakcji. Testowaliśmy wtedy podstawową jednostkę benzynową, teraz dostaliśmy diesla. Wymarzonym środowiskiem dla tej jednostki są długie trasy. Postanowiliśmy więc, że nie będziemy „męczyć” tego auta w mieście, tylko sprawdzimy, jak sprawuje się na dłuższym odcinku. Czy to była dobra decyzja?
W drogę!
Decyzja zapadła – ruszamy! Do pokonania mamy około 2.5 tys. km. Odcinek takiej długości w zupełności wystarczy, aby obnażyć wszystkie wady i zalety tego auta.
Testowany egzemplarz napędza silnik 1.6 CDTI legitymujący się mocą 120 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym na poziomie 300 Nm przy 1750 obr./min. Patrząc na gabaryty tego auta, nie wydają się to z całą pewnością wygórowane wartości. Na szczęście samochód jest lekki – w dowodzie ujrzymy wartości około 1300 kg. Dzięki temu jazda po autostradzie czy wyprzedzanie TIR-a nie jest męczarnią. Do setki rozpędzimy się w 11,8 s, a najszybciej zdołamy gnać 189 km/h.
Wrażenia z jazdy są jednak o wiele pozytywniejsze niż suche fakty z papieru. Auto sprawnie przyspiesza i nie traci wigoru, jeśli utrzymujemy nieco wyższe obroty.
Jechaliśmy przez 80% trasy z maksymalną dozwoloną prędkością po autostradzie – spalanie wyniosło około 7 litrów na 100 km. Wynik możemy uznać za zadowalający, biorąc pod uwagę dużą powierzchnią czołową – w końcu Grandland X to duży SUV.
Za przeniesienie mocy na przednie koła odpowiada manualna, 6-biegowa skrzynia biegów. Najważniejsze, że kolejne biegi wchodzą precyzyjnie. Wspomnieć jednak muszę o dość długich skokach lewarka – nie można tego uznać za wadę, a cechę, do której przyzwyczaiłem się po kilku kilometrach.
Wśród potencjalnych kupców aut tego segmentu często panuje przekonanie, że jeśli samochód choć trochę przypomina „terenówkę”, to taki pojazd powinien posiadać przynajmniej napęd na 4 koła. Aktualnie w cenniku nie znajdziemy takiej odmiany, ale spieszę z informacją, że już wkrótce będzie taka wersja.
Z racji tego, że auto ma dość ciężki silnik Diesla z przodu, konstruktorzy musieli zastosować m.in. twardsze sprężyny w zawieszeniu. I to da się odczuć. Samochód jest zawieszony dość sztywno, ale wciąż komfortowo. Co prawda poprzeczne nierówności na drodze poczujemy, ale coś za coś – Grandland X świetnie trzyma się drogi. Prowadzi się bardzo pewnie, dzięki czemu jazda sprawia nam przyjemność, a przecież ciągle prowadzimy sporych rozmiarów SUV-a!
Niemiecki porządek
Wnętrze jest praktyczne i przemyślane pod każdym względem. Z przodu nie zabrakło zamykanego schowka przed dźwignią zmiany biegów, dwóch uchwytów na kubki, miejsca na butelkę pod podłokietnikiem czy bardzo przydatnego miejsca np. na bilety autostradowe obok lewego kolana kierowcy.
A z tyłu? Do dyspozycji mamy kieszenie w drzwiach i za przednimi fotelami oraz coś, bez czego w dzisiejszych czasach nie przetrwają dzieci na tylnej kanapie – gniazdo USB oraz 12 V. Podróżującym z tyłu wygodę poprawi też miękki podłokietnik.
Do pozycji za kierownicą jak i widoczności nie mam zastrzeżeń. Przestrzeni na każdym miejscu nie brakuje, a mam około 185 cm wzrostu.
Gdy pierwszy raz wsiadłem do Grandlanda X, fotele wydawały mi się dość twarde. Tak jest również i dziś, ale po przejechaniu tego dystansu zrozumiałem dlaczego. Jednego dnia zrobiliśmy przeszło 1000 km, a moje plecy wciąż były w doskonałej kondycji. Wpływ na to też miała na pewno szeroka regulacja odcinka lędźwiowego.
Dni są już ciepłe, ale noce bywają jeszcze chłodne – cenię więc dlatego obecność podgrzewanych przednich i tylnych foteli oraz kierownicy. W zimie jeszcze bardziej się przydadzą te rozwiązania.
Przewożenie dzieci Grandlandem X to czysta przyjemność. Na skrajnych miejscach tylnej kanapy mamy łatwy dostęp do mocowań ISOFIX. Każdy, kto choć raz próbował zamontować dziecięcy fotelik w aucie z tym rozwiązań oraz bez niego, nie wyobraża sobie ponownie mordować się z upinaniem fotelika pasami. ISOFIX-y to jednak nie wszystko – testowany Opel to przecież wysoki SUV, dzięki czemu usadzanie dzieci z tyłu jest o wiele wygodniejsze niż np. w niskim coupe.
Plusem są też szeroko otwierane drzwi. Szkoda jedynie, że nie ma rolet, które uchroniłyby nas przed nadmiarem promieni słonecznych.
Zmierzamy wreszcie ku bagażnikowi. Wyobraźmy sobie taką sytuację: pada deszcz, więc w jednej ręce trzymamy parasol, a w drugiej niesiemy siatkę z zakupami. Jak otworzyć bagażnik? Wystarczy machnąć stopą pod zderzakiem. Proste? Proste i najważniejsze, że działa. Rzadko kiedy się zdarza, żeby ten system działał tak sprawnie. Gdy klapa się już podniesie, to ujrzymy przestrzeń o pojemności 514 litrów – w zupełności wystarczy dla rodziny na tygodniowe wakacje.
Bo rodzina jest najważniejsza!
Jeszcze co prawda nie jestem rodzicem, ale wydaje mi się, że będąc nim w przyszłości, najważniejsze dla mnie będzie bezpieczeństwo mojego potomstwa. Grandland X zdobył maksymalną notę w teście Euro NCAP, do tego na pokładzie mamy praktycznie wszystkie najnowsze rozwiązania w kwestii ochrony pasażerów oraz takich, które odciążą kierowcę podczas jazdy. O komplecie systemów typu ABS, ASR itp. chyba nie muszę wspominać. Z tych ciekawszych mamy do dyspozycji np. aktywnego asystenta pasa ruchu, który działa bardzo dyskretnie. Przy najechaniu na linię na asfalcie otrzymamy ciche powiadomienie na desce rozdzielczej oraz poczujemy skręt kierownicy, niwelujący dalsze zjeżdżanie z pasa. Często takie systemy są bardzo nachalne, a tu rzeczywiście wspierają, a nie przeszkadzają. Nad nami ciągle czuwa też asystent martwego pola oraz świateł drogowych, który włącza i wyłącza automatycznie „długie”. Poza tym, w tle działa radar pilnujący, abyśmy utrzymywali odpowiedni odstęp od poprzedzającego nas pojazdu. Za dopłatą możemy też dostać aktywny tempomat.
Ile zapłacimy za Grandlanda X?
Ceny Grandlanda X z podstawowym silnikiem 1.2 o mocy 130 KM zaczynają się od 94 900 zł. Dość wysoka cena uzasadniona jest bogatym, podstawowym wyposażeniem oferującym np. system multimedialny z ekranem dotykowym, alarm ostrzegający o niezamierzonej zmianie pasa ruchu czy tylne czujniki parkowania. Za testowaną wersję Elite wraz z jednostką 1.6 CDTI zapłacimy 118 700 zł. Jeśli jednak chcemy mieć pod pedałem gazu 177 KM z dwulitrowego silnika Diesla, to za najdroższą wersję Ultimate damy 153 600 zł.
Konkurencja w tym segmencie z roku na rok się powiększą. Do porównania wzięliśmy auta z Niemiec, Francji, Japonii oraz Korei. Najtaniej wypada Kia Sportage – zapłacimy za nią 75 990 zł. Następny konkurent jest dopiero za 89 900 zł – to cena bliźniaczego do Grandlanda X – Peugeota 3008. Kolejny w stawce jest nasz Opel, a po nim Mazda CX-5 (95 900 zł) oraz Volkswagen Tiguan (97 790 zł).
Podsumowanie
Grandlandem X przejechaliśmy z jednego końca Polski na drugi. Jak minęła ta podróż? Na pewno komfortowo i bezpiecznie. Ponadto nie zużyliśmy dużej ilości paliwa. Przez 3 dni przejechaliśmy około 2,5 tys. km. i wiecie co? Ta podróż wcale nas nie zmęczyła. Bez problemu mógłbym powtórzyć taką przygodę właśnie za kierownicą Grandlanda X.