Opel Astra 1.6 Turbo – czy to już hot hatch?
Czy gdzieś za rogiem czai się wersja OPC? Czy może Astra z silnikiem 1.6 o mocy 200 koni mechanicznych zajmie jej miejsce?
Hot hatche to hatchbacki wyposażone w mocniejsze jednostki napędowe niż ich standardowe odpowiedniki. Mają również ulepszone układy zawieszenia i dodatkowe elementy wizualne, które wpływają na aerodynamikę samochodu. Nie są oczywiście sportowymi autami z prawdziwego zdarzenia, jednak – dzięki osiąganym wynikom – zdecydowanie zbliżają się do ich świata. Przykładami rasowych hot hatchy, które w niejednym wzbudzają wiele emocji, są Audi RS3, Focus RS czy Mercedes AMG A45. Przedstawicielem Opla w tym gronie było dotychczas OPC, jednak najnowsza generacja Astry, póki co, nie dostąpiła jeszcze tego zaszczytu. Pojawiła się za to wersja, którą testujemy dzisiaj, z dumnym napisem TURBO na tylnej klapie bagażnika. Czy to oznacza, że Astra z silnikiem 1.6 o mocy 200 koni mechanicznych zajmie miejsce OPC?
Astra K pojawiła się na motoryzacyjnym rynku w 2015 roku i do dzisiaj nie doczekała się swojej odświeżonej wersji. Czy to źle? Z zewnątrz samochód ten nadal prezentuje się przyjemnie i świeżo. Patrząc jednak przez pryzmat testowanego egzemplarza z topowym silnikiem, muszę przyznać, że ta najmocniejsza – jak na razie – wersja, w porównaniu do „zwykłej” Astry, jest zbyt grzeczna. W zastosowanym w niej pakiecie OPC Line (za cenę 4000 zł) otrzymujemy sportowe progi oraz delikatnie przemodelowany przedni i tylny zderzak. Moim zdaniem to zdecydowanie za mało. Równie grzecznie, by nie powiedzieć nudno, jest wewnątrz. Wyposażając auto w pakiet sportowy dostajemy w zamian ciemną podsufitkę, sportową kierownicę, aluminiowe nakładki na pedały i… tyle.
Pozostawmy więc temat wyglądu, a zajmijmy się tym, co naprawdę wyróżnia tę wersję. Silnik 1.6 Turbo i 200 KM. Czy to mało? Nie, jeśli spojrzymy na to z perspektywy zwykłego rodzinnego hatchbacka. Taka moc – w połączeniu z momentem obrotowym na poziomie 300 Nm – pozwala na bardzo dynamiczne poruszanie się po mieście oraz bezproblemowe wyprzedzanie na trasie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że za taki styl jazdy zapłacimy Astrze w litrach paliwa. Ponad 10 l/100km średniego spalania przy tak małym silniku to niestety nie jest wynik, z którego można być dumnym.
Osobiście największy jednak problem mam z prowadzeniem tego samochodu, które nie ma za wiele wspólnego ze sportową jazdą. Pomimo dodatkowego trybu SPORT, który delikatnie zmienia charakterystykę silnika, a pedał gazu chętniej reaguje na każde wciśnięcie, próżno oczekiwać zapierających dech w piersiach emocji. Układ kierowniczy jest zbyt mało bezpośredni, skrzynia biegów mało precyzyjna, a niezbyt sztywne zawieszenie powoduje sporą podsterowność przy szybszym wchodzeniu w zakręty. Oczywiście, ktoś może mi zarzucić, że za bardzo się czepiam, bo samochód jako hatchback spisuje się doskonale, a dodatkowo ma więcej mocy. Oczywiście zgadzam się, że Astra, to bardzo dobry samochód, ale odnoszę wrażenie, że kupując auto 180 KM+, odbiorca może oczekiwać czegoś więcej, a ta wersja niestety tego nie zapewnia...
Tak więc, odpowiadając na pytanie postawione w tytule – sam mocniejszy silnik to za mało, by móc pretendować do klasy sportowych hatchbacków, a napis Turbo na tylnej klapie nie czyni z auta hot hatcha.
Pytanie jednak, co w przypadku, gdy ta Astra wcale tego nie chce? A może gdzieś za rogiem czai się wersja OPC, o której wiedzą – póki co – tylko konstruktorzy, czekający na odpowiedni moment, aby ją zaprezentować? Trzymam za to kciuki, ale mam jednak nadzieję, że już tego momentu nie przegapili.
Redaktor