Nuda to nie wszystko
Kompaktowa Toyota przeszła niedawno face-lifting. Modernizacja była co prawda dość drobna, ale i tak zdecydowaliśmy się na przetestowanie nowej wersji Aurisa, tym bardziej, że od krakowskiego dilera, firmy Anwa otrzymaliśmy bardzo pożądaną specyfikację 2010 z popularnym silnikiem 1.4 D-4D.
Mówię Toyota Auris i niemal natychmiast, mimo woli, zaczynam ziewać. I nic na to nie poradzę, że właśnie takie podejście mam do tego auta. Co gorsza sam nie jestem święty, bo chociaż najnowsze wcielenie kompaktowej Toyoty powoduje u mnie senność, sam także podróżuję za kierownicą własnej… Toyoty Corolli E11. Moja „korolka” brzydka jest, ma tandetne i skrzypiące wnętrze, ale jeszcze nigdy się nie zepsuła i generalnie mimo gigantycznego przebiegu wciąż wymieniam w niej tylko olej i rzadziej klocki hamulcowe. Czy jestem klasycznym klientem Toyoty i czy zainteresowałaby mnie najnowsza wersja Aurisa? Mimo tego, że w moim wymarzonym garażu żadne z aut kompaktowych nie ma znaczka Toyoty (marzę tylko o wybranych wersjach Celicy, głównie GT4 i starych Land Cruiserach), to pod wieloma względami Auris również dałby radę w moim przypadku, ale do rzeczy.
Wygląd zewnętrzny Aurisa może się podobać. Jasne, że to niej jest Alfa Romeo Giulietta, czy nawet dyskotekowa Honda Civic, ale są auta, które w podstawowych (czytaj nieusportowionych wersjach) nie wyglądają wiele lepiej. Face lifting modelu jest zauważalny, ale nie jest to żadna rewolucja – ot klasyka gatunku, w sam raz, aby jeszcze przez kilka lat utrzymać zainteresowanie tym modelem. Ale o to chyba można być spokojnym, biorąc pod uwagę bardzo dobry program flotowy firmy i fakt, że jej auta bardzo często wybierane są właśnie jako pojazdy firmowe. No, ale ja żadnej firmy nie mam i potrzebuję auta rodzinnego.
We wnętrzu zmieściłbym się ze swoją rodziną bez najmniejszego problemu, a jest ona czteroosobowa. Nie miałby także żadnych zastrzeżeń do obsługi pojazdu, która jest prosta i niewiele różni się od klasycznych rozwiązań w klasie kompaktowej. Duża liczba schowków, łącze USB to oczywiste zalety pojazdu. To co mi się spodobało to także możliwość opuszczania i podnoszenia każdej z czterech elektrycznie regulowanych szyb w trybie Auto, a więc na maksa jednym przyciśnięciem przycisku. Skoro mowa o wyposażeniu, w skład którego wchodzą wyżej wymienione elektryczne szyby, to pakiet 2010 jest całkiem bogaty i wcale się nie dziwię, że klienci często go wybierają. Znajdziemy w nim takie dodatki, jak aluminiowe 16-calowe felgi, automatyczną dwustrefową klimatyzację oraz czujniki cofania. Oprócz tego Auris 2010 ma m. in. siedem poduszek powietrznych, światła przeciwmgielne, elektryczne lusterka i radio z sześcioma głośnikami. Dość dobre są fotele pojazdu, które zapewniają godziwy komfort podróży. Mam też jedno duże zastrzeżenie – niby producent poprawił wykończenia auta, a my mieliśmy do czynienia z wyższą wersją wyposażenia, a i tak materiały w kabinie miejscami nie były najwyższych lotów. O ile wnętrze wystarczyłoby na moje potrzeby, co do pojemności bagażnika mam pewne wątpliwości. W kufrze zmieści się bowiem tylko 354 l bagaży. Niby podobnie co u konkurencji, ale pamiętać należy, że Toyota od kilku lat nie oferuje już kompaktowego kombi i tym samym zamyka się na klientów potrzebujących dużych bagażników w modelach kompaktowych.
Zapomnijcie o wielowahaczowych zawieszeniach znanych z Toyot sprzed 10 lat (podobnie zresztą od pewnego czasu postępuje Honda). Nie wiemy, czy to dlatego, że japońskie kompakty produkowane są już w większości w Europie i trudno osiągnąć dawną japońską jakość, a więc lepiej mieć proste tylne zawieszenie, ale z pewnością te auta nie jeżdżą już tak jak kiedyś. Auris na drodze zachowuje się poprawnie. W porównaniu do wersji sprzed modernizacji jest nieco bardziej twarda, ale komfort nie traci na tym zbyt wiele. Z drugiej strony auta takiej, jak Toyota służą często właśnie jako pojazdy rodzinne, nie śmigają więc po zakrętach z zawrotnymi prędkościami.
Ostatnim elementem układanki jest silnik. Nowoczesny diesel o relatywnie niskiej pojemności nie ma się generalnie czego wstydzić. Jasne, że turbodziura, tak charakterystyczna dla małych czterocylindrowych silników Diesla z CR, występuje również i tutaj, ale da się z nią żyć. Na osłodę pozostaje za to bardzo niskie spalanie, które na trasie da się utrzymać na poziomie pięciu litrów ON na 100 km, w czym dużą zasługę ma niewątpliwie długi szósty bieg. Auris w prezentowanej wersji to wydatek 71.200 zł, co jest dość atrakcyjną ofertą biorąc pod uwagę silnik i wyposażenie auta.
Plusy
Dobre wyposażenie. Obszerne wnętrze. Niskie spalanie Diesla 1.4 D-4D. Usztywnione zawieszenie.
Minusy
Turbodziura silnika 1.4 D-4D. Słabe materiały wykończeniowe wnętrza. Dość mały bagażnik.