Nowy Passat nadjeżdża
Dwa miesiące po prezentacji Passata siódmej generacji na targach w Paryżu, Volkswagen wprowadza nowy model do salonów. Poprzednik był oferowany już od 5 lat, a więc przyszedł czas na zmiany, choć nie we wszystkich wersjach Passata. Nowe generacje sedana i kombi są dostępne już teraz, ale na odnowienie wersji CC przyjdzie poczekać jeszcze co najmniej kilka miesięcy.
Podobno jedynym elementem, który przejęto z poprzedniego modelu jest dach. Dokładnie nie sprawdzałem, jednak na pierwszy rzut oka widać, że zmiany są obszerne – choć nie rewolucyjne. Brak rewolucji stylistycznej jest zresztą przedmiotem dumy Volkswagena i można to zrozumieć - Passat sprzedał się już w 15 milionach egzemplarzy między innymi dzięki konserwatywnemu podejściu i konsekwentnej ewolucji - zachowuje więc podobną bryłę nadwozia już od 22 lat, czyli od debiutu swojej trzeciej generacji.
Nadwozie nowego Passata prawie nie urosło w stosunku do poprzednika - wydłużyło się o 4 milimetry i mierzy teraz 4769mm (kombi dłuższe o 2 mm), pozostałe najważniejsze wymiary się nie zmieniły. Największa zmiana z zewnątrz to lampy i grill, które dopasowały się do korporacyjnych standardów - przód auta wygląda więc jak krzyżówka konserwatywnego Phaetona oraz zadziornego Polo. Tylne lampy także przeszły stonowaną ewolucję w kierunku droższego Phaetona.
Konserwatywny klient Volkswagena oczekuje nowości – czy można sobie wymyśleć trudniejsze zadanie dla projektantów? Jak by tu coś zmienić, żeby nic za bardzo nie zmienić? Nowy Passat sprawnie radzi sobie i z tym oksymoronem. Na pierwszy rzut oka więc wnętrze auta nie zmieniło się w znaczący sposób, jednak po chwili spędzonej w środku okazuje się, że zmiany dotknęły niemal każdej części, która nawet jeśli wygląda bardzo podobnie to i tak jest miększa, ładniejsza czy milsza w dotyku.
Część zmian nosi oczywiście wymiar wyłącznie kosmetyczny: na przykład wbudowanie analogowego zegara w centralnej części konsoli. Budzi to skojarzenia na przykład z Mercedesami z najwyższej półki, jednak Volkswagen nie poprzestaje na wbudowaniu samego chronometru – skojarzenia z wyższą klasą buduje poprzez możliwość wyposażenia nowego Passata w tak zaawansowane systemy elektroniczne, które dotychczas dostępne były (a i to nie wszystkie) dopiero w autach dwu, czy nawet trzykrotnie droższych.
Prócz znanych z poprzednika systemów (takich jak Lane Assist, Park Assist czy systemu bezkluczykowego Keyless Access) wymagający klient może teraz wybierać z szerokiej palety nowych elektronicznych asystentów, ułatwiających pracę kierowcy. Wymienię tu tylko kilka najciekawszych: rozpoznawanie zmęczenia kierowcy, Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania, rozpoznawanie znaków drogowych, Light Assist zapobiegający oślepianiu innych kierowców (przejęty z debiutującego niedawno Touarega), Easy Open pozwalający na bezkontaktowe otwieranie bagażnika (mając w kieszeni klucz do auta, można otworzyć bagażnik poprzez zbliżenie nogi do tylnego zderzaka), czy wreszcie Side Assist, monitorujący martwe pole. Widać, że inwestycje Volkswagena w badania przynoszą efekty, dzięki nim systemy znane wcześniej z aut luksusowych pojawiają się dziś w segmencie klasy średniej.
Pod maską Passata może się znaleźć jeden z 4 silników benzynowych (wszystkie z turbosprężarką) lub 3 silników Diesla. Na biegunach zużycia paliwa znajdą się 105-konny 1.6 TDI– zużywający 4,2 l/100 km, oraz 300-konny V6 – ze spalaniem 9,3 l/100km. Producent deklaruje obniżenie spalania w silnikach nowego Passata nawet do 18% - między innymi dzięki wykorzystaniu systemu start/stop, czy odzyskiwaniu energii przy hamowaniu. Klienci mogą opcjonalnie dokupić do wybranych silników automatyczną skrzynię biegów DSG z 6 lub 7 przełożeniami lub napęd 4Motion, dostępny w standardzie tylko z najmocniejszym silnikiem V6.
Do testu otrzymałem 160-konną wersję benzynową 1,8 TSI z manualną skrzynią biegów oraz do porównania wersję 2.0 TDI o mocy 140 koni ze skrzynią DSG. W praktyce auto oferuje porównywalną ilość miejsca w środku co poprzednik, jednak jakością wykończenia i dbałością o detale zauważalnie go przewyższa. Na pierwszy rzut oka kokpit wygląda bardzo znajomo, ale po chwili widać, że jest mnóstwo zmian, które jeśli nie funkcjonalnie to przynajmniej stylistycznie czy jakościowo pracują na dobre wrażenie wewnątrz. Kierownica ma odpowiednią średnicę i grubość i świetnie leży w dłoniach. Wersja ze skrzynią DSG miała dodatkowo umieszczone pod kierownicą łopatki do zmiany biegów. Na uwagę zasługują też wygodne fotele ze zmienioną konstrukcją zagłówków, które teraz można regulować w 2 płaszczyznach i dopasowywać tym samym do ulubionej pozycji i wzrostu każdego kierowcy.
W bagażniku uwagę zwracają regularne kształty, przydatne kieszenie po bokach i haczyki do wieszania siatek pod pokrywą oraz bardzo estetycznie wykonane i funkcjonalnie schowane zawiasy pokrywy bagażnika. Wersja Variant ma interesujący sposób na zwijanie rolety bagażnika: po jednym naciśnięciu krawędzi rolety zwija się ona do połowy, po drugim do końca.
Jazda Passatem pozostawia dobre wrażenie - komfortowe zawieszenie tłumi drobne nierówności, a w zakrętach nadwozie skutecznie opiera się przechyleniom. Komfortowe zestrojenie podwozia da się odczuć na dłuższych poprzecznych falach drogi, kiedy to przy wyższych prędkościach auto zbyt chętnie nurkuje w dół. Dla bardziej wymagających klientów Volkswagen oferuje zresztą możliwość dokupienia adaptacyjnej regulacji zawieszenia DCC, choć już standardowe zawieszenie nie daje powodu do większych narzekań ani dla amatorów sportowej ani komfortowej jazdy.
Silnik 1,8 TSI aż do czwartego biegu bardzo dynamicznie i liniowo oddaje moc na koła i dopiero przy wyższych biegach i prędkościach zaczyna mu brakować wigoru. Tego problemu nie ma silnik 2.0 TDI, który bez najmniejszych oznak turbodziury demonstruje swoją elastyczność przy każdej prędkości, a w połączeniu ze skrzynią DSG, która błyskawicznie zmienia biegi, osiąga szczyty technicznej perfekcji zespołu napędowego.
Podobnie jak poprzednik, nowy Passat będzie oferowany klientom w trzech wersjach Trendline, Comfortline oraz Highline. Cennik zaczyna się od kwoty 85.290 zł za sedana w bazowej wersji Trendline. Nowy Passat będzie więc około 5 tysięcy złotych droższy od poprzednika, a zakładając, że nie obejmą go wyprzedaże dotyczące schodzącego modelu, różnica będzie jeszcze większa. Na swoją obronę Volkswagen przygotował listę standardowego wyposażenia, za które wcześniej trzeba było płacić, ale nie znalazłem na niej nic spektakularnego na miarę 5 tysięcy różnicy cenowej. Cóż, postęp technologiczny kosztuje. Znacznie ciekawszy jest opcjonalny pakiet za dodatkowe 990 zł zawierający tempomat, czujniki parkowania (tył/przód), dodatkowe poduszki z tyłu, Keyless Access oraz zestaw telefoniczny.
Pierwsza ankieta pod tytułem „Czy nowy Passat jest ładny?”, którą zrobiłem wśród znajomych pokazując im zdjęcia z prezentacji dała niespodziewanie dużo odpowiedzi negatywnych. Zobaczymy co powiedzą widząc nowy model na żywo - ja sam dopiero na żywo po krótkiej wewnętrznej dyskusji ostatecznie byłem na „tak”. Poczekajmy kilka miesięcy na pierwsze wyniki sprzedaży, a dowiemy się czy krzyżówka klasyki i zadziorności spodobała się konserwatywnym klientom oczekującym nowości.