Nowy Nissan Leaf – samochód przyszłości dla każdego?
Przyszłość motoryzacji jest kojarzona z samochodami autonomicznymi, które wykorzystują energię elektryczną. W tym miejscu trzeba jednak przypomnieć, że auta elektryczne pojawiły się już na samym początku motoryzacji, a więc około sto lat temu. Jednak to właśnie silniki spalinowe przejęły niemal sto procent rynku. A jak jest dzisiaj? „Elektryki” wracają do łask. Oferują coraz większe zasięgi, a ich osiągi zawstydzić mogą nieraz nawet najszybsze sportowe samochody spalinowe. Jednak większości kierowców na świecie nie zależy na futurystycznym wyglądzie (z którego samochody elektryczne i hybrydowe są znane), sportowych osiągach czy wysokim poziomie wyposażenia. Chcą mieć auto na co dzień i po prostu swój dotychczasowy spalinowy pojazd zamienić na „elektryka”. Nissan już kilkanaście lat temu rozpoznał ten trend i zaczął produkcję kompaktowego samochodu elektrycznego za „rozsądną cenę”. Chodzi oczywiście o Nissana Leaf. Niedawno została zaprezentowana jego druga generacja oferowana w Europie, a my – kilka dni temu, na Teneryfie – mieliśmy okazję przekonać się, jak jeździ.
Po pierwsze – atrakcyjny wygląd
Poprzednia generacja flagowego samochodu elektrycznego Nissana była kojarzona z dość oryginalnym wzornictwem, do którego większość społeczeństwa nie była przekonana. Tym razem projektanci postanowili stworzyć samochód atrakcyjniejszy dla szerszego grona odbiorców. Choć nadal nadrzędnym celem była walka o jak najlepszą aerodynamikę nadwozia (Cx 0,28 – niezły wynik), to sylwetkę Leafa można uznać za obiektywnie atrakcyjną. Wiele zaczerpnięto z niedawno zaprezentowanego modelu Micra, który na tle konkurencji w segmencie B wyróżnia się całkiem odważną sportową stylistyką. W przypadku Leafa zwłaszcza testowana przez nas wersja Tekna, czyli topowa odmiana zwraca uwagę swoim wyglądem. Biały perłowy lakier nadwozia, czarny dach, sporych rozmiarów aluminiowe obręcze i wiele lakierowanych na czarny połysk elementów sprawia wrażenie, że Leaf chce wyróżniać się z tłumu, ale w sposób znany i lubiany, bez niepotrzebnej awangardy. Bardzo dobre wrażenie potęgują umiejętnie wkomponowane w karoserię samochodu klosze lamp tylnych oraz przednich reflektorów ze światłami dziennymi LED. Atrapa chłodnicy nie przepuszcza powietrza, jak to zwykle bywa w samochodach elektrycznych, a w pod wpływem padających na nią promieni słonecznych mieni się miejscami na niebiesko i granatowo – to okolice tych kolorów są znakiem rozpoznawczym samochodów bezemisyjnych produkcji Nissana. Zadbano także o detale: pokrywa gniazd ładowania została zwyczajowo dla japońskiego producenta ukryta pod maską silnika elektrycznego, klamki drzwi pokryto chromem. Ten samochód naprawdę prezentuje się dobrze i zwraca uwagę wśród innych użytkowników drogi.
Po drugie – oryginalne wnętrze
Po zajęciu miejsca za kierownicą Leafa pierwsze, co zwraca uwagę, to dźwignia zmiany biegów, która wyglądem przypomina dżojstik rodem z gier komputerowych. Deska rozdzielcza została zaprojektowana dość ascetycznie – w górnej części została pokryta tworzywem przypominającym skórę oraz przeszyta niebieską nicią. Klimatyzacja automatyczna sterowana jest za pomocą fizycznych przycisków, które zostały ulokowane na planie kształtu przypominającego… kokardę. Kierownica Leafa jest identyczna jak w najnowszych modelach Nissana – ma dość drobny wieniec spłaszczony u dołu i dobrze leży w dłoniach. Szkoda, że kolumna kierownicza regulowana jest tylko w jednej płaszczyźnie, co w samochodzie kompaktowym w XXI wieku jest czymś niemal nie do pomyślenia. Siedzenia zostały pokryte ekoskórą, są komfortowe, ale zapewniają przeciętny poziom trzymania bocznego. Wrażenie robi tablica rozdzielcza, która co prawda posiada analogowy prędkościomierz, ale w 2/3 składa się z wielkiego ekranu wskazującego parametry jazdy – takie rozwiązanie bardzo przypadło nam do gustu. Jakość wykonania nowego Nissana Leaf sprawia dobre wrażenie. Oczywiście nietrudno znaleźć twarde tworzywa, aczkolwiek w wielu miejscach zastosowano materiały wysokiej jakości. Największą osobliwością, jaką udało nam się znaleźć w tym elektrycznym Nissanie, jest przełącznik sterowania podgrzewaniem tylnych foteli, który zainstalowano w oparciu przedniego fotela pasażera. Takiego rozwiązania nikt z nas się nie spodziewał.
Po trzecie – zaskakująca frajda z jazdy
Tylko ci, którzy mieli kiedykolwiek okazję jeździć samochodem elektrycznym, wiedzą, jak ciekawe jest to doświadczenie. Maksymalna moc i moment obrotowy, dostępne natychmiast po wciśnięciu gazu robią, naprawdę dobre wrażenie, choć w przypadku Nissana Leaf należy mówić o świetnym wrażeniu. Samochód dysponuje maksymalną mocą 150 KM i momentem obrotowym na poziomie 320 Nm. Te parametry pozwalają na osiągnięcie 100 km/h w czasie 7,9 sekundy – tak sprawnym sprintem może pochwalić się niewielka grupa samochodów w segmencie C.
Jazda Leafem jest zaskakująca – pomimo przeciętnej precyzji układu kierowniczego, zawieszenie świetnie radzi sobie z dynamicznie pokonywanymi łukami, a nisko osadzony środek ciężkości znacznie wpływa na pewność prowadzenia. W skrócie – chociaż od ekologicznego, elektrycznego samochodu nikt nie oczekuje możliwości dynamicznej jazdy, w Leafie jest ona w standardzie.
Szybka i precyzyjna jazda to jedno, a ekonomiczna i bezstresowa to drugie. I w tej kategorii Leaf może stawać do walki o pas mistrzowski. Realny zasięg samochodu, dzięki baterii o pojemności 40 kWh (o 10kWh więcej niż w poprzedniej generacji) pozwala na realne pokonanie około 280 km w cyklu mieszanym. Im więcej jeździmy w środowisku miejskim, tym zasięg będzie się zwiększał. To nie żart! Nissan deklaruje, że podczas jazdy po mieście maksymalny zasięg na pełnych akumulatorach może przekroczyć 400 km!
Po czwarte – innowacje
Nissan wraz z premierą nowego Leafa na dobre wprowadza zapowiadany już w połowie zeszłego roku system ProPilot. Jest to nic innego, jak możliwość poruszania się samochodem w drugim stopniu autonomicznej jazdy – aktywny tempomat i aktywny asystent pasa ruchu pomagają kierowcy poprzez chwilowe „autonomiczne” prowadzenie samochodu po autostradzie. Taką funkcję znajdziemy jednak w wielu innych markach. Ale czy nowy Leaf wprowadza jakąś rewolucję? Tak – jest to system e-Pedal, który pozwala na pełną obsługę przyspieszania, hamowania i zatrzymywania samochodu za pomocą jedynie pedału gazu. Niemożliwe? A jednak! Po aktywowaniu systemu przełącznikiem w konsoli centralnej samochód zmienia znacząco charakterystykę po zdjęciu nogi z gazu. W jaki sposób? Po prostu bardzo, ale to bardzo wydajnie hamuje silnikiem, a oprócz standardowego wytracania prędkości pozwala na pełne zatrzymanie pojazdu. I to jest prawdziwa rewolucja, która może być przez niektórych rozpatrywana jako „opcja dla leniwych”, ale w naszym odczuciu – w znaczny sposób wpływa na codzienny komfort użytkowania samochodu, zwłaszcza w warunkach miejskich.
Po piąte – świadoma decyzja
Nowy Nissan Leaf zmienił się diametralnie w stosunku do poprzedniej generacji. Wygląda modnie i dynamicznie. Oferuje naprawdę dobre osiągi. Fascynuje rozwiązaniami technologicznymi. Zachwyca przestrzenią na przednich i tylnych siedzeniach, jak również pojemnym bagażnikiem (435 litrów). Przekonuje użytecznym maksymalnym zasięgiem. Fascynuje niskimi kosztami eksploatacji. Nie rozczarowuje poziomem wyposażenia, ani jakością wykonania. Zaskakuje bardzo dobrym prowadzeniem. Czy ten samochód ma jakieś wady?
Niestety tak - odstrasza bardzo wysoką ceną. Najtańszy Leaf w podstawowej wersji Visia (na całe szczęście – całkiem bogato wyposażonej) kosztuje minimum 134 691 zł po uwzględnieniu zniżki 3,1% dla samochodów elektrycznych, wprowadzonej przez ustawę o elektromobilności. Najdroższa, testowana przez nas wersja Tekna ze wszystkimi opcjami, może kosztować ponad 170 000 zł. Jednak – jak pokazują statystyki – wysoka cena nie odstrasza wszystkich, a Leafów z roku na rok jest więcej na polskich drogach. Oczywiście, nie ma co porównywać wolumenu sprzedaży tego Nissana z samochodami w segmencie C o konwencjonalnym lub nawet hybrydowym napędzie, ale samochód w pełni elektryczny to zupełnie inna liga. A w tej lidze Nissan Leaf jest numerem jeden w Polsce.