Nowy Hyundai i20 - Dla Europy i nie tylko
Wydaje się, że Hyundai chce na poważnie zacząć traktować europejskich klientów. Jednocześnie stawia na jeden z najszybciej rozwijających się segmentów motoryzacji, czyli półkę niewielkich aut miejskich. Owocem tych działań jest Hyundai i20 trzeciej generacji.
Właściwie jak to trzeciej? Przecież w roku 2008 po raz pierwszy użyto nazwy i20. Wszystko się zgadza, tylko nie wiedzieć czemu, Hyundai zalicza model Getz w poczet linii i20. W jakim celu? Być może po to, aby dowieść, że i20 to auto bardzo popularne – w końcu od 2002 roku sprzedano prawie milion egzemplarzy. Mniejsza o nazewnictwo – skupmy się na najnowszej edycji.
A trzeba przyznać, że Hyundai powoli, ale skutecznie ujednolica wygląd swojej gamy modelowej. Wszystkie samochody w ofercie powstały w oparciu o filozofię Fluidic Sculpture, i cokolwiek to nie znaczy, to wszystkie mają nowoczesną linię nadwozia. Nie inaczej jest z nowym i20, którego wygląd budzi sympatię. Hyundai znalazł złoty środek i projektuje samochody o wyglądzie nowoczesnym, ale nie dziwacznym. Projekt i20 to coś pomiędzy kosmicznymi pomysłami Francuzów czy Japończyków, a surowym designem Niemców.
I choć Hyundai i20 zaprojektowany został w niemieckim Rüsselsheim, to ciężko pomylić go z popularnymi produkcjami zza Odry. Kompletnie zmienił się wygląd przodu i20, który charakteryzuje się teraz sześciokątnym grillem. Dodatkowo plastik o takiej samej fakturze, łączy ze sobą duże reflektory przednie, a także światła przeciwmgielne. Zwartą sylwetkę samochodu podkreślają krótkie zwisy, zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu. Profil i20 wyróżnia wznosząca linia okien, mocno zaakcentowane przetłoczenie w górnej części drzwi, a także charakterystyczny słupek C, który pomalowany jest na kolor czarny. Zabieg ten ma sprawić wrażenie, że dach i20 unosi się w powietrzu. Tylna część nadwozia została potraktowana z niemniejszą uwagą. Szerokie lampy okalają tył samochodu światłami wykonanymi w technologii LED, sięgając pokrywy bagażnika. Dzięki odpowiednim proporcjom, nowy i20 wygląda dobrze z każdej strony, a jak wiadomo, pierwsze wrażenie jest bardzo ważne.
Nadwozie trzeciej generacji i20 jest dłuższe od poprzednika o 40 mm i szersze o 24 mm. Zwiększeniu o 45 mm (do 2570 mm) uległ również rozstaw osi. Dzięki temu we wnętrzu odnajdziemy całkiem sporo (jak na ten segment) miejsca. Hyundai wręcz chwali się, że nowy i20 to samochód, który faktycznie jest w stanie pomieścić pięć osób. Wierzę w to na słowo. Choć nie chciałbym być przez dłuższy czas pasażerem tylnej kanapy, na której zasiadł komplet podróżnych. Umówmy się, że i20 komfortowo podróżować mogą cztery osoby. Wówczas miejsca na nogi, jak i na szerokość będzie pod dostatkiem - zarówno z przodu, jak i z tyłu. Dzięki przedłużeniu nadwozia wygospodarowano o 10 % więcej miejsca na bagaże. Oznacza to, że po podniesieniu klapy bagażnika czeka na nas 326 litrów przestrzeni. Złożenie oparć tylnej kanapy zwiększy ją do 1042 litrów.
Projekt wnętrza, jak i jakość jego wykończenia zasługują na uznanie. Niezłej jakości materiały wykończeniowe spasowano dokładnie, a możliwość wyboru spośród czterech kolorów deski rozdzielczej, z pewnością ucieszy estetów. Hyundai oferuje mnóstwo opcji dodatkowych, które do tej pory dostępne były w samochodach klas wyższych. Mowa tu o skórzanej tapicerce, dużym panoramicznym dachu, kamerze cofania czy też 7-calowym ekranie systemu nawigacji.
Miejsce pracy kierowcy jest dopracowane pod względem ergonomii. Deska rozdzielcza odchylona pod kątem 5 stopni w stronę kierowcy sprawia, że obsługa klimatyzacji i radia jest przyjemnością, a nie utrapieniem. Duże, czytelne zegary i kierownica z logicznie usytuowanymi przyciskami potwierdzają tylko, że ktoś włożył dużo pracy w nie tylko ładne, ale i użyteczne zaprojektowanie wnętrza. Kiedy dodamy do tego uchwyty na kubki, duże kieszenie w drzwiach, dwa gniazda 12V, złącze USB oraz uchwyt z ładowaniem do telefonu, to okaże się, że i20 niemalże świeci przykładem.
Pod maską produkowanego w tureckim Izmit i20 gościć może silnik benzynowy lub jednostka wysokoprężna. Silniki wolnossące o pojemnościach 1,25 l i 1,4 l generują moc 75 KM, 84 KM i 100 KM. Diesle 1,1 l i 1,4 l rozwijają odpowiednio 75 KM i 90 KM. Napęd przenoszony jest na przednią oś poprzez pięcio- i sześciobiegową skrzynię manualną lub opcjonalny czterobiegowy automat. Na przyszły rok Hyundai zapowiada uzupełnienie oferty o doładowany silnik benzynowy 1,0 T-GDI o mocy 120 KM.
Podczas jazd testowych miałem możliwość zapoznać się bliżej z najmocniejszą wersją Diesla. Silnik ten charakteryzuje się umiarkowaną kulturą pracy, ale jednocześnie odwdzięcza się małym apetytem na paliwo. Podczas testu w górzystych terenach uzyskaliśmy (bez wyrzeczeń) średnie spalanie na poziomie 5,5 litra na sto kilometrów. Kolejną zaletą tego Diesla jest dość wysoki moment obrotowy (240 Nm) dostępny już od 1500 obr./min. Dzięki temu nie musiałem zbyt często sięgać do lewarka zmiany biegów.
Zwiększona sztywność nadwozia w połączeniu z zawieszeniem zaprojektowanym pod europejskie gusta sprawiają, że i20 prowadzi się bardzo dobrze. Mimo dość ciężkiego silnika, z ochotą pokonuje kolejne zakręty, nie wykazując przy tym oznak zbyt mocnej podsterowności. Nadwozie nie buja się na boki, a kierowca ma poczucie pełnej kontroli nad samochodem. Niestety tylne zawieszenie w postaci belki skrętnej gustuje raczej w gładkich nawierzchniach i dość głośno protestuje, kiedy wjeżdżamy na nierówności. Przyzwyczajenia wymaga układ kierowniczy z elektrycznym wspomaganiem, który w neutralnym położeniu sprawia wrażenie wykonanego z gumy. Na szczęście efekt ten trwa tylko chwilę i dalsze kręcenie kierownicą sprawia, że układ przyjemnie się usztywnia.
Sprzedaż nowego i20 ma ruszyć w najbliższym czasie, lecz Hyundai nie podał jeszcze cennika tego modelu. Dlatego trudno jest jednoznacznie ocenić szanse powodzenia tego modelu na rynku. Co prawda auto wygląda i prowadzi się dobrze, a także ma dużo innych zalet, ale segment małych aut rządzi się swoimi prawami. Tu cena jest często głównym wyznacznikiem atrakcyjności danego modelu.