Nowy Ford Mondeo 2.5T
Jazdy testowe rozpocząłem od najmocniejszej wersji z 2,5-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 220 KM. 5-cylindrowa turbodoładowana jednostka, znana z Focusa ST, pozwala na bardzo dynamiczną jazdę, a w parze z osiągami idzie zawieszenie, dzięki czemu samochód znakomicie spisuje się zarówno na autostradzie, jak i na bardzo krętych górskich drogach. Problemem wydaje się tylko spalanie, dochodzące przy sportowej jeździe do 15 litrów/100 km.
Nowe Mondeo nawet kiedy stoi wydaje się dynamiczne – najwyraźniej stylistyka kinetic design działa na moje zmysły. Linia nadwozia przypomina trochę ostatnie modele marki Aston Martin, a w wersji kombi duże blaszane powierzchnie i stosunkowo małe szyby z tyłu przywodzą mi na myśl Audi Avant. Podobieństwa zapewne nieprzypadkowe, bo nowe Mondeo, ma sprawiać wrażenie bardziej sportowego i reprezentacyjnego niż poprzednie. Jest też wyraźnie większe od poprzednika.
W środku podróżujący mają odczuwalnie więcej przestrzeni, chociaż w drugim rzędzie trzy osoby w dalszym ciągu będą czuły się mało komfortowo, w szczególności ta siedząca na środku. Za to za kierownicą oraz na fotelu pasażera z przodu podróżuje się bardzo wygodnie. Fotele zostały świetnie zaprojektowane, a elektryczna regulacja – w przypadku miejsca kierowcy w 8 kierunkach (4 płaszczyznach) – pozwala na znalezienie optymalnej pozycji każdemu i ewentualną łatwą korektę w miarę zmieniających się warunków drogowych. W czasie bardzo dynamicznej jazdy po krętych odcinkach górskich dróg, które Mondeo przejeżdżało jak auto sportowe, brakowało mi trochę trzymania górnej części tułowia na wysokości ramion, ale za to przy spokojnej jeździe nowym Fordem można było odpocząć prowadząc. Jeśli chodzi o kierownicę to bardziej odpowiadała mi „drewniana" z fragmentami obitymi skórą niż skórzana (fot.) – była przyjemniejsza w dotyku, być może z powodu innego rodzaju skóry. Generalnie materiały wykończeniowe są co najmniej dobrej jakości, ładnie wyglądają – zwłaszcza w wersji Ghia – i nawet w czasie przejeżdżania przez dziury w drodze nic tu nie skrzypi.
2,5-litrowy 5-cylindrowy silnik Duratec o mocy 220 KM współpracujący z 6-biegową skrzynią biegów oferuje moc 220 KM (162 kW) przy 5000 obr./min., a jego maksymalny moment obrotowy wynosi 320 Nm w zakresie od 1500 do 4800 obr./min. Zapewnia to znakomite osiągi w warunkach drogowych, odczuwalnie lepsze niż w najlepszych dwulitrowych dieslach. Silnik ciągnie od dołu, nie ma „turbodziury", a krótkie przełożenia skrzyni biegów (Durashift M66) sprawiają, że Mondeo, ważące z kierowcą i pełnym bakiem prawie 1,6 tony, staje się autem sportowym. Co ciekawe, Silnik przystosowany jest do pracy z paliwem o liczbach oktanowych od 91 do 98 oktanów, a dzięki czujnikowi spalania stukowego stosowanie paliwa Pb98 pozwalać ma na uzyskanie wyższej mocy motoru o 12 do 15 KM.
Prędkość maksymalną producent określa na 245 km/h (240 km/h dla kombi), a przyspieszenie od zera do 100 km/h na 7,5 sekundy (7,7 sekundy w wersji kombi). Średnie zużycie paliwa, niezależnie od wersji nadwozia, wynosić powinno 9,3 l Pb/100 km, na trasie 6,8 l, a w mieście 13,6 l/100 km. Rzeczywiście da się tyle spalić średnio i poza miastem, ale nie jest to łatwe, bo potencjał motoru skłania do mocnego wciskania pedału przyspieszenia i wykorzystywania jego osiągów. Bardzo dynamiczna jazda krętymi drogami w górskim terenie, z częstym wykorzystaniem pełni możliwości silnika skutkowała zużyciem nawet do 14-15 l/100 km. Frajda była jednak ogromna, bo jadąc na niższych biegach pod górę i dodając „gaz do dechy" można było wprowadzać auto w (lekkie) dryftowanie (rzędu 38 stopni przy 67 km/h) używając tylko swojego pasa ruchu, a chwilami nawet opisywać drogę czarnymi kreskami swoich opon. Auto pozostawało przy tym cały czas łatwo sterowalne (na suchej nawierzchni), i to także w sytuacji poważnego zaskoczenia, o czym miałem okazję się przekonać.
Kiedy za szczytem góry nieoczekiwanie „pojawiła się" przeszkoda w postaci Mondeo dziennikarza z innego kraju, cofającego prawym pasem ruchu tuż za szczytem góry (sic!), na której znajdował się ostry zakręt. Było za późno na hamowanie. Przygotowany na „dzwon" zdołałem jakoś wyminąć przeszkodę, odruchowo wykonując wyuczony w szkołach jazdy manewr. Samochód jechał przy tym jak po sznurku, chociaż opony piszczały sygnalizując bliskość momentu zerwania przyczepności. Nie był to przepisowy „test łosia", ale sprawdzian wypadł na piątkę z plusem.
Nowe Mondeo w opisywanej 220-konnej wersji to samochód optymalny dla ludzi nielubiących diesli a potrzebujących bardzo dynamicznego samochodu i komfortowego samochodu. Cenę za takie możliwości stanowi spore zużycie paliwa, na ogół znacznie przekraczające dane producenta. Głównymi konkurentami rynkowymi nowego Mondeo wydają się Volkswagen Passat i Toyota Avensis, przy czym o ile Passat i Mondeo oferują zbliżoną jakość i właściwości jezdne, z lekkim wskazaniem na Forda, to Avensis ustępuje im w zakresie prowadzenia i zachowania na drodze.
Najtańsze Mondeo 2.5T – wersja Trend – kosztuje 102 tys. zł za wersje sedan albo hatchback oraz 106 tys. za kombi. Wyposażenie obejmuje m.in. automatyczną klimatyzację dwustrefową, ABS z EBD, stabilizator toru jazdy ESP (obejmuje kontrolę trakcji TCS), asystenta hamowania i 7 poduszek gazowych. Warto przygotować nieco więcej środków, ponieważ dopłaty wymagają np. układ płynnej kontroli pracy zawieszenia, radioodbiornik, autoalarm, pilot parkowania czy adaptacyjny tempomat ACC.