Nowy DS4 i DS4 Crossback
Kilka dni temu w Mikołajkach odbyła się prezentacja nowych modeli marki DS. Mowa oczywiście o DS4 oraz zupełnie nowym DS4 Crossback. Na mazurskich drogach mieliśmy okazję sprawdzić jak sprawują się te auta.
Niecałe dwa lata temu - a dokładnie 1 czerwca 2014 roku - DS, niczym niepokorne dziecko, postanowił oddzielić się od swoich korzeni, czyli Citroena. Od tamtej pory sukcesywnie wspina się po drabince segmentu premium, rozpychając się łokciami, aby zrobić sobie trochę miejsca wśród konkurencji. I choć wiele osób nadal przypina DS’owi łatkę podwójnego chevrona, różnice widać gołym okiem. Jeszcze pod skrzydłami Citroena linia DS miała być bardziej luksusowa i prestiżowa, niż pozostałe auta z gamy. Po tym, jak kilka modeli postanowiło zostać niezależną marką i odniosło w tym sukces, widać to jeszcze bardziej. Do segmentu premium właśnie wkracza dwóch nowych zawodników.
Pierwsze, co od razu rzuca się w oczy przy spotkaniu z nowym DS4, to chromowany sześciokątny grill w towarzystwie reflektorów DS LED Vision, będących hybrydą diod LED i ksenonów. Nie sposób nie zauważyć „biżuteryjnych” świa teł do jazdy dziennej, mających przywodzić na myśl diamenty. W końcu miało być prestiżowo, prawda? Jeżeli chodzi o sylwetkę, to mamy do czynienia z bardzo zgrabnym kompaktem. Wersja Crossback, z którą mieliśmy przyjemność się zapoznać, jest wyższa o 3 cm i według producenta ma być wariantem „uterenowionym”. To chyba jednak za duże słowo. Podczas jazd testowych w poszukiwaniu miejsca do sesji zdjęciowej zjechaliśmy na ubitą piaszczystą plażę. Odrobina mokrego piasku przerosła jednak DS’a i - poza napędem na przednią oś - zakończył tę przygodę z dołączanym napędem na tył w postaci… trójki dziennikarzy. Jeśli jednak ktoś preferuje wyższą pozycję za kierownicą i ma szczerze dość naszych nierównych dróg, wersja Crossback powinna idealnie wpasować się w jego oczekiwania. Dodatkowym plusem dla potencjalnych nabywców jest wiele możliwości personalizacji nowego DS4. Począwszy od dwukolorowego nadwozia (cztery dostępne kolory dachów), przez spoilery, a na obudowach lusterek kończąc. Łącznie mamy do dyspozycji 38 kombinacji kolorystycznych, co tylko podkreśla indywidualny charakter modelu.
Wnętrze nowego DS’a od początku zapowiadane było jako prestiżowe i luksusowe. Faktycznie, nie sposób nie zauważyć przewijającego się motywu „DS pattern” na desce rozdzielczej i drzwiach. Na pokładzie znalazł się również 7-calowy ciekłokrystaliczny wyświetlacz, wyposażony w modną ostatnio opcję New Mirror Screen. Dzięki niej możemy przenieść wyświetlacz naszego smartfona (wyposażonego w system Android lub iOS), na ekran w aucie. Nowy DS4 dostał także panoramiczną przednią szybę z możliwością zasłonienia jej górnej części. Zabieg ten można jednak uznać za nieco zbędny w aucie tego typu. No chyba, że ktoś podczas jazdy patrzy w niebo zamiast na drogę.
Choć wnętrze wykonane jest precyzyjnie, a materiały tapicerskie są jeszcze lepsze niż w poprzednim DS’ie, można mieć pewne zastrzeżenia co do jakości plastiku użytego do wykończenia drzwi. Daje to o sobie znać szczególnie z tyłu, gdzie boczki są nieprzyjemnie sztywne i sztuczne. Ciekawostką jest, że DS4 nie posiada otwieranych tylnych okien. Wynika to jednak z budowy drzwi, które są znacznie szersze w górnej części. Szyba po prostu nie miałaby gdzie się opuścić.
Przednie fotele przy pierwszym spotkaniu okazały się bardzo wygodne, choć krótkie siedzisko może dać się we znaki wysokim osobom. Tylna kanapa nie oferuje zbyt dużo miejsca, jednak dwie osoby bez trudu przetrwają nawet dłuższą podróż. We trójkę będzie jednak trochę gorzej. Jedyna rzecz, która nieco kłuje w oczy, gdy rozsiądziemy się na pokładzie modelu DS4, to kierownica. Jest nieco za duża, szczególnie jeśli chodzi o jej środkową część, która nieledwie przypomina prostokąt. Marce takiej jak DS przydałoby się coś lżejszego i bardziej finezyjnego, niż kierownica wzięta nieledwie żywcem z Citroena C5, tylko z mniejszą liczbą przycisków.
W kwestii prowadzenia nowy DS4 Crossback zaskakuje. Zwiększony prześwit mógłby sugerować dramatyczne wychylanie się nadwozia w zakrętach, jednak nic takiego nie ma miejsca. Auto pewnie się prowadzi i nie sprawia wrażenia wysiedzianego tapczanu, jak mają to w zwyczaju auta aspirujące do zostania crossover’em. Sztywnością zawieszenia przypomina wręcz sportowego hot hatcha, co było niemałym zaskoczeniem. Na pochwałę zasługuje również układ kierowniczy, który działa bardzo precyzyjnie, dzięki czemu pokonywanie zakrętów jest prawdziwą przyjemnością.
W ofercie znajdziemy kilka jednostek napędowych. Trzy benzynowe – 1.2 Pure Tech 130 KM oraz 1.6 THP w dwóch wariantach mocy: 135 (z przekładnią automatyczną o 6 przełożeniach) oraz 210 koni mechanicznych (z tradycyjnym sześciobiegowym manualem). Oferta diesli to dwa silniki Blue HDi. Pierwszy z nich - o objętości skokowej 1.6 litra, legitymuje się mocą 130 koni mechanicznych i możemy zestawić go zarówno z przekładnią automatyczną o sześciu przełożeniach, jak i manualną. Druga propozycja to wariant 2-litrowy o mocy 150 lub 180 KM. Cennik modelu DS4 otwiera kwota 87 900 zł za najmniejszy wariant benzynowy. Za Crossback’a musimy zapłacić 6 tysięcy złotych więcej przy dowolnej jednostce napędowej czy wersji wyposażenia.
DS to marka, którą niemal każdy zna. Mimo, że swoje pierwsze kroki w motoryzacyjnym show biznesie stawia od niedawna, to już odnosi sukcesy. Zaledwie 2 miesiące po premierze modelu DS3, firma znowu pokazuje światu kolejne auta. Pozostaje nam zatem czekać na możliwość bliższego zapoznania się z jej najmłodszymi dziećmi.