Nowe Renault Clio – kropka w kropkę? Tylko z wyglądu!
Renault Clio to nie jest zwykłe auto, to drugi po Golfie najlepiej sprzedający się samochód w Europie. Model bardzo ważny, a nowa generacja wygląda jakby była tylko liftingiem poprzednika. Ale to pozory, a te – jak wiadomo – mylą.
Pierwsze Renault Clio pokazane w 1990 roku w Paryżu miało nie lada zadanie. Musiało zmierzyć się z opinią rynkową, zastępując uwielbiane w wielu krajach, choć najbardziej we Francji i we Włoszech, Renault 5. Receptą okazały się doskonałe własności jezdne i bogate wyposażenie, co zaowocowało tytułem Samochodu Roku. Potem było już z górki. Po ośmiu latach druga generacja miała przetarty szlak, a następnie co siedem lat na rynek wypuszczana była kolejna odsłona. Do tej pory sprzedano w sumie około 15 milionów sztuk. Jak nietrudno obliczyć, w tym roku przyszedł czas na piąte Clio. Oto ono.
Efekt bliźniaka – czym różni się nowe Renault Clio od poprzednika?
Jeśli nie jesteśmy maniakami motoryzacji czy fanami marki (nie wspominając już o psychofanach danego modelu), to odróżnienie czwórki od piątki może nie być takie proste. Owszem, przednie lampy są zupełnie inne, tylne także powiększyły się, upodabniając do tych znanych z Megane czy innych modeli Renault. Ale przecież takie rzeczy dzieją się przy okazji tzw. liftingów i nic w tym dziwnego. Muskularne tylne błotniki czy podcięta ku górze boczna linia okien nad wydatnymi mięśniami tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że to stary znajomy. Ale on jest zupełnie nowy i to w każdym calu.
W Renault Clio piątej generacji nowe jest wszystko. Płyta podłogowa zwana CMF-B, cały szkielet nadwozia, jego poszycie, wnętrze, proporcje, a nawet wymiary. Nowe Clio ma o 6 mm krótszy rozstaw osi (2,583 m), jest o 12 mm krótsze (4,05 m), niższe o 8 mm (1,44 m) i szersze o 66 mm (1,798 m). Widać to doskonale, gdy postawimy obydwa auta obok siebie i zaczniemy się bacznie przyglądać. Np. klamka tylnych drzwi ukryta była tuż za szybą, teraz też jest schowana, ale dostęp do niej jest już na słupku C, za drzwiami. To z kolei spowodowało usunięcie dodatkowego okienka, które i tak nie pełniło dotąd praktycznej funkcji. Przednie reflektory nowego Renault Clio mają nie tylko nowy kształt identyfikujący pochodzenie, ale też nową technikę w postaci w pełni LED-owych świateł. W przednim zderzaku zastosowano specjalne deflektory zmniejszające opór powietrza opływającego nadwozie. Tylna klapa przeszła metamorfozę i choć podobna, to teraz ma otwór o bardziej prostokątnym kształcie, ułatwiający pakowanie dużych gabarytowo przedmiotów.
Skąd aż tak duże podobieństwo? Najwyraźniej firmie chodziło o to, by nie psuć doskonałego wyniku sprzedażowego, jaki osiąga Renault Clio, przez eksperymenty ze stylistyką. Poprawiono więc wszystko, ale całość ubrano w dobrze kojarzoną formę, choć o poprawionych proporcjach.
Zupełnie nowe wnętrze Renault Clio
O ile z zewnątrz zadbano o duże podobieństwo do poprzednika, to wnętrze przeszło całkowitą metamorfozę. Zmieniono w zasadzie wszystko. Najpierw siadamy w nowym fotelu z dłuższym siedziskiem, podparciem bocznym, miękkim wykończeniem od strony tylnej kanapy, a na dodatek wyposażonym w regulację pochylenia oparcia z przodu od strony drzwi. To takie proste i wręcz intuicyjne, a niemal żaden inny producent na to nie wpadł.
Poprzez nową mięsistą kierownicę z małym środkiem, oczywiście multimedialną, możemy patrzeć na nowe wskaźniki Renault Clio wyświetlane na 7- lub 10-calowym ekranie TFT. Do tego mamy możliwości personalizacji, a na większym ekranie możemy wyświetlać wskazówki nawigacji. Centralnie pośrodku umieszczono ekran systemów multimedialnych o przekątnej 7 cali (wersja pozioma) lub 9,3 cala (wersja pionowa) wyposażony w fizyczne przyciski do szybkiej nawigacji. Całość wkomponowano w nową deskę rozdzielczą, pokrytą materiałami niezłej jakości, a w wyższych wersjach ozdobionej dodatkowymi listwami w kolorze nadwozia.
Miejsca na tylnej kanapie nowego Clio nie ma w nadmiarze, zwłaszcza na nogi. Jest bardo podobnie, jak w poprzedniku, co jest wynikiem niezwiększonego rozstawu osi. Na szczęście krótsze nadwozie udało się „rozciągnąć”, uzyskując większy bagażnik, który mieści teraz 26 litrów więcej (czyli ma 391 litrów) niż poprzednio.
Pełna paleta silników nowego Renault Clio
Można powiedzieć, że każdy znajdzie coś dla siebie. Paleta silników nowego Clio składa się z małych jednostek wolnossących, doładowanych, wysokoprężnych, a w przyszłym roku dołączy do tego hybryda typu plug-in.
Zaczynijmy się od jednolitrowego silnika SCe o trzech cylindrach, ale bez doładowania. Ma on dwa warianty mocy: 65 oraz 75 KM i jest łączony z pięciobiegową skrzynią manualną. Dostępna jest też doładowana wersja tego silnika oznaczona jako TCe 100 o takiej właśnie mocy. Zastąpi ona znaną dotychczas jednostkę TCe 90, słabszą o 10 KM. Tu także znajdziemy skrzynię pięciobiegową, w opcji można zamówić wersję automatyczną X-Tronic.
Miłośnicy liczby cztery, przynajmniej w odniesieniu do liczby cylindrów, mają powody do zadowolenia. Topowy, jak na razie, silnik Renault Clio, czyli 1.3 Turbo oferuje 130 KM mocy i iście sportowe doznania. Ten silnik można zamówić jedynie z siedmiobiegową skrzynią dwusprzęgłową EDC.
Paletę silników Renault Clio uzupełnia doskonale znana jednostka wysokoprężna 1.5 Blue dCi w dwóch wariantach mocy. Słabsza oferuje 85 KM, mocniejsza 115 KM. Obydwie wersje współpracują z sześciobiegową skrzynią ręczną.
Nowe Renault Clio – jazda bez trzymanki
Pierwsze kilometry pokazały, że podwozie także jest zupełnie nowe. Można powiedzieć, że Clio jeszcze tak dobrze się nie prowadziło. Komfort zawieszenia ocenimy dokładniej na naszych poligonach testowych, zwanych polskimi drogami, ale pierwsze wrażenia wskazują na mało francuskie, dość sprężyste nastawy, które na najgorszych nawierzchniach mogą nie pozostawiać dobrego wrażenia.
Podczas pierwszych jazd dostępne były dwie jednostki benzynowe z doładowaniem. Słabsza TCe 100 jest już wystarczająco dynamiczna, by zaspokoić potrzeby większości kierowców. To czego w niej brakuje, to zdecydowanie szóstego biegu. W trzecim od dołu silniku w ofercie powinno to już dziś być standardem. Mocniejsza jednostka TCe 130 to już prawdziwy zawodnik o sportowym zacięciu. Dobrze współpracuje ze skrzynią bezstopniową wyposażoną w manetki pod kierownicą, zapewniając bardzo przyjemne wrażenia z jazdy. Obydwa silniki, jak na współczesne „turbobenzyny” przystało, w zależności od nogi kierowcy, potrafią być bardzo oszczędne lub zaskakujące łakome na paliwo.
Opcjonalnie można zamówić pakiet Easy Drive, obejmujący systemy pozwalające na jazdę zautomatyzowaną. Samochód korzystając z adaptacyjnego tempomatu potrafi podczas jazdy autostradowej utrzymywać zadaną prędkość, dostosowywać ją do panujących warunków, utrzymując bezpieczną odległość od poprzedzającego pojazdu, a w razie konieczności może zatrzymać Clio i samodzielnie ruszyć, o ile nie minęły więcej niż trzy sekundy. Po tym czasie konieczne jest zachęcenie go do dalszej podróży poprzez naciśnięcie przycisku na kierownicy lub muśnięcie pedału gazu. Kolejnym wspomagaczem jest system utrzymujący auto pośrodku pasa ruchu. Warunkiem jest trzymanie rąk na kierownicy lub puszczanie jej na nie więcej niż 13 sekund.
Nowe Clio wyposażone jest w większą ilość wspomagaczy mających poprawić komfort. Należą do nich: asystent parkowania kręcący za nas kierownicą, kamera cofania pokazująca obraz dookoła auta, czy rozpoznawanie znaków drogowych, byśmy zawsze byli dobrze poinformowani.
Pomimo podobieństwa wyglądu do czwartej generacji, piąta odsłona Renault Clio to zupełnie nowe i inne od poprzednika auto. Jest zgrabniejsze, w wielu aspektach poprawione, ma bardzo przyjemne w odczuciach podwozie i szeroką gamę silników. Wygląda na to, że Renault ma szansę dalej być liderem segmentu w Europie, wyprzedzając zarówno Volkswagena Polo, jak i Forda Fiestę.