Nowa Kia Rio – „karnawałowy” hatchback
Trzeba przyznać, że koreańscy producenci radzą sobie na ryku coraz lepiej. Jest wśród nich oczywiście Kia – marka w zeszłym roku sprzedała 416 tysięcy aut na całym świecie. Choć miniony rok bezkonkurencyjnie należał do Optimy i modelu Sportage, początek 2017 roku to prezentacja silnego zawodnika segmentu B - modelu Rio.
Model Rio zamyka podium sprzedaży marki Kia w 2016 roku. Prym do tej pory wiódł masywny Sportage z wynikiem 6 130 sprzedanych egzemplarzy, tuż za nim znalazł się kompaktowy Ceed (5 018 szt.), a na trzecim miejscu uplasowała się właśnie Kia Rio (3 379 szt.). Teraz przyszedł czas na nową odsłonę miejskiego hatchbacka z segmentu B.
Tygrysi nos?
Łatwo dostrzec modę motoryzacyjną, panującą wśród aut – każda kolejna generacja jest ostrzejsza i bardziej drapieżna. Nie inaczej jest z nową Kią Rio. Trzeba jednak przyznać, że projektantom z ośrodków designu Kia w Niemczech i Kalifornii udało się narysować bardzo ładne auto. Z przodu znajdziemy dość wąski pas osłony chłodnicy, który marka określa jako „tiger-nose”. Dobrze komponuje się on z reflektorami, które są dodatkowo wyposażone w LED-owe światła do jazdy dziennej, uformowane w kształt litery U. Przeciwmgielne światła w zderzaku rozsunięto bardziej na boki, przez co nowa Kia Rio wydaje się sporo szersza od poprzednika, choć w praktyce różnica wynosi zaledwie 5 mm.
Patrząc na Rio z profilu również można stwierdzić, że miejski hatchback znacznie się wydłużył. Ziarno prawdy w tym jest, jednak auto urosło raptem o 15 mm. Za powiększającą iluzję odpowiedzialna jest dłuższa pokrywa silnika, dość spory przedni zwis i zwiększony o 10 mm rozstaw osi – teraz wynosi on 2 580 mm. Tylny zwis został natomiast skrócony, co sprawia, że sylwetka Rio jest bardziej zwarta i kompaktowa. Przetłoczenia w dolnych partiach drzwi optycznie obniżają auto (które jest i tak niższe o 5 mm) i nadają mu z profilu dynamicznego wyglądu.
W tylnych reflektorach również zastosowano technologię LED – ułożenie diod przypomina trzy nachodzące na siebie „ząbki”. Lampy są też węższe i bardziej kanciaste, przez co tył zyskał na lekkości. Co by nie mówić, „zadek” poprzednika wyglądał dość topornie. Lżejszy optycznie tył to także zasługa nieco przeprojektowanego zderzaka, który stał się niższy, wygładzony i nieco podkasany ku górze.
Rio razy… dwa?
Nowe Rio będzie dostępne jako pięciodrzwiowy hatchback. Do wyboru mamy 9 kolorów nadwozia i 3 wzory felg aluminiowych (15, 16 oraz 17 cali). Tym razem marka zrezygnowała z pomysłu stworzenia sedana na bazie popularnego mieszczucha. Jednak nie oznacza to, że pięciodrzwiowy hatchback długo pozostanie samotny. Już podczas targów we Frankfurcie marka zaprezentuje model Rio CUV, czyli crossovera zbudowanego w oparciu o nowe Rio. Koreańska marka zakasała rękawy do pracy – auto pojawi się w sprzedaży już w trzecim kwartale 2017 roku.
Sky is the limit!
Auta z segmentu B są najwygodniejszą propozycją, jeśli głównie poruszamy się po mieście. Niestety ich bolączką jest to, że są ciasne, a podróżowanie nimi w komplecie pasażerów nie należy do najprzyjemniejszych doznań świata. Kia jednak pokazuje, że się da, a „sky is the limit”.
Podczas jazd testowych posadziliśmy za kierownicą mężczyznę o wzroście 187 centymetrów (niestety żadnego „Dwumetrowca” nie mieliśmy pod ręką). Delikwent zajął wygodną pozycję, pojeździł i wysiadł. Następnie, nie przesuwając przedniego fotela, posadziliśmy go na tylnej kanapie, przekonani, że będziemy musieli dopychać go kolanem. Otóż nie. „Obiekt badawczy” wygodnie usadowił się w drugim rzędzie siedzeń, mając miejsce zarówno nad głową, jak i przed kolanami (chociaż tu nie w nadmiarze). Dodatkowo, siedząc z tyłu, można swobodnie wsunąć stopy pod przedni fotel, co ułatwia rozprostowanie nóg podczas dłuższej podróży. A ta powinna być całkiem znośna, szczególnie, że w drugim rzędzie znajdziemy dodatkowe gniazdo USB. Marka chwali się, że nowe Rio jest pierwszym przedstawicielem segmentu B, posiadającym takie udogodnienie.
Do dyspozycji podróżujących jest także wyjątkowo przestronny bagażnik o pojemności 325 litrów. Tam naszego „królika doświadczalnego” nie zapraszaliśmy, ale zmieściliśmy do środka dwie kabinowe walizki, pokaźną torbę, plecak oraz futerał ze sprzętem fotograficznym. Jeśli zdecydujemy się na złożenie tylnej kanapy (składanej w standardowych proporcjach 60:40), Rio zaoferuje przestrzeń 980 litrów.
Wnętrze nowej Kii Rio jest nie tylko przestronne, ale i praktyczne. Deska jest dość prosta i zaprojektowana z nastawieniem na poziome płaszczyzny – bez zbędnych przetłoczeń. 7-calowy ekran został umieszczony nieco wyżej i zorientowany na kierowcę, co ma ułatwić zerkanie na niego bez długotrwałego odrywania wzroku od drogi. Poniżej znalazły się dosłownie dwa pokrętła i kilka przycisków, służących do sterowania nawiewem, ogrzewaniem itp. Ich układ jest bardzo intuicyjny i przejrzysty, za sprawą lekko wysuniętego panelu.
Przed drążkiem zmiany biegów znalazł się dwupoziomowy schowek, dzięki czemu możemy swobodnie umieścić tam dwa telefony, klucze i inne drobne przedmioty. Wnętrze jest dobrze spasowane, a jakość wykonania jest bardzo przyzwoita. Poza boczkami drzwi. Te są niemiłosiernie plastikowe, tak jakby ktoś zapomniał obić je tapicerką.
Nowa Kia Rio jest dostępna w czterech wariantach wnętrza – z czarną lub szarą tapicerką materiałową lub skórzaną, również w dwóch odcieniach.
Aby żyło się wygodniej
Czasy, w których nowy samochód po prostu jeździł i wszyscy się cieszyli, bezpowrotnie minęły. Dziś auto powinno również wiązać sznurówki i robić kawę w porannych korkach. Nowe Rio zostało wyposażone w szereg udogodnień, które może jeszcze nie zaserwują nam porannej dawki kofeiny, ale z pewnością ułatwią życie. I tak, na pokładzie Rio znalazł się system bezkluczykowego dostępu do auta i uruchamiania silnika, z podgrzewanymi siedzeniami (oraz oparciami!) i kierownicą, czujnikiem zmierzchu i deszczu, aktywnym tempomatem, kamerą cofania czy asystentem ruszania na wzniesieniu Hill Start Assist.
Gama silnikowa
Nowa Kia Rio będzie w Polsce dostępna z trzema silnikami. Marka przewiduje, że największym, bo aż 60-procentowym zainteresowaniem, będzie cieszył się benzynowy wariant 1.2 MPI (a będąc precyzyjnym – 1.25). Nieco mniejszą popularność (32%) zyska zapewne jednostka 1.4 MPI. Analizy rynku wskazują, że 8% Kii Rio trafi do właścicieli, mając pod maską diesla 1.4 WGT. Europejska oferta zawiera jeszcze jedną propozycję, a mianowicie silnik 1.0 T-GDI o mocy 100 lub 120 koni mechanicznych. Ta jednostka nie będzie jednak oferowana w Polsce.
Wrażenia z jazdy
Pierwsze chwile za kierownicą nowej Kii Rio spędziliśmy w wariancie z jedynym dostępnym dieslem. 90-konny silnik całkiem dobrze radzi sobie z rozpędzaniem auta, jednak poniżej 2 tysięcy obrotów śpi jak zabity. Jest to o tyle zaskakujące, że jeśli zerkniemy w tabelki, przekonamy się, że maksymalny moment obrotowy, wynoszący 240 Nm, jednostka osiąga już w przedziale 1500-2500 obr/min. Tymczasem dopiero gdy wskazówka obrotomierza przekroczy magiczny próg „dwójki”, silnik podrywa się, jakby gwałtownie zbudzony z zimowego snu.
Wadą wysokoprężnego silnika (dlaczego tylko jego, wyjaśnię za moment) jest jednak dość długi i mało precyzyjny drążek zmiany biegów. Przełożenia nie wchodzą zbyt intuicyjnie, a między jedynką a dwójką musimy pokonać dystans nieledwie z Gdyni do Zakopanego. Przełożenia 6-biegowej skrzyni są dość elastyczne, jednak nieco rozleniwiają i tak niezbyt żywiołowego diesla.
Wysiadłszy z auta z silnikiem wysokoprężnym, postanowiliśmy zabrać na przejażdżkę Kię Rio z najmniejszym dostępnym w Polsce silnikiem benzynowym 1.25 MPI o mocy zaledwie 84 koni mechanicznych i skromnym maksymalnym momencie obrotowym, wynoszącym 122 Nm. Jakież było nasze zaskoczenie, gdy okazało się, że drążek zmiany biegów w tym egzemplarzu jest wręcz sportowo krótki, a biegi wchodzą niemal z chirurgiczną precyzją. Przedstawiciele marki argumentują to faktem, że starają się optymalizować swoje modele do maksimum, tak aby klient otrzymał jak najbardziej satysfakcjonujący produkt. I faktycznie – zmiana biegów w wariancie benzynowym to czysta przyjemność. Auto jest żwawe, ochoczo wkręca się na obroty i nie wymaga bezpardonowych redukcji, a skrzynia, mimo jedynie pięciu przełożeń, jest bardzo skora do współpracy.
Ceny
Nowa Kia Rio będzie oferowana w trzech wersjach wyposażenia: M, L i XL. Podstawowy wariant z silnikiem 1.25 MPI to wydatek 47 990 zł. Taka wersja obejmuje jednak klimatyzację, radio z bluetooth, elektryczne szyby i lusterka, system start&stop oraz czujnik zmierzchu. Najdroższy wariant to wysokoprężny silnik 1.4 WGT w wersji wyposażenia XL. Cena takiego egzemplarza to 69 990 zł. Standardowo Rio jest objęte 7-letnią gwarancją (lub 150 000 km). Pierwsze auta trafią do salonów do marca 2017 roku.