Nosy w Audi
"Zapach samochodu? A co to takiego? " - większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że coś podobnego ma w ogóle znaczenie. Na samą myśl o zespole naukowym badającym woń we wnętrzu auta uśmiechniemy się pod... nosem, ale to właśnie ta część ciała jest w tym procesie najważniejszym aparatem badawczym.
To nie żart! W Audi pracuje pięcioosobowy zespół nosów, których zadaniem jest dbanie o ładny, stonowany zapach samochodów trafiających do sprzedaży.
Tran i kebab odpadają
Od razu można się domyślić, że skórzane siedzenia pachnące tranem, dywaniki o zapachu kebabów, czy tworzywa sztuczne wydzielające nieprzyjemną woń nie mają żadnych szans. Podobnie rzecz się ma z materiałami, które mogą emitować szkodliwe dla zdrowia substancje.
Według szefów Audi, samochód powinien pachnieć dyskretnie. Woń unosząca się w jego wnętrzu nie może przeszkadzać żadnemu z potencjalnych nabywców auta.
Heiko Lussmann-Geiger, kierownik zespołu nosów w Audi twierdzi, że stworzenie całkowicie bezzapachowego samochodu jest niemożliwe. Z drugiej strony, niedopuszczalne jest produkowanie aut o jakiejś konkretnej woni. Nie kupimy więc A-czwórki, czy A-szóstki o zapachu kwiatowym, morskim, leśnym, albo owocowym. Dlaczego? — Nie istnieją zapachy, które jednakowo podobałyby się wszystkim klientom. Zaspokojenie gustów wszystkich klientów jest po prostu niewykonalne. Poza tym nie chodzi nam o to, by nasze auta były kojarzone z jakąś konkretną wonią — tłumaczy Lussmann-Geiger.
Jak więc mają pachnieć modele Audi? Założenia mówią, że każdy samochód powinien odznaczać się stonowaną, typową dla niego wonią. Niedopuszczalne są wszelkie brzydkie, ostre i drażniące zapachy. — Po pierwsze woń całego wnętrza samochodu powinna być możliwie najbardziej neutralna. To samo tyczy się poszczególnych elementów. Żaden z nich nie może wydzielać zbyt intensywnego zapachu, którzy burzyłby całą ostateczną kompozycję — dodaje Lussmann-Geiger. — Wkładamy mnóstwo pracy, by uniknąć takich sytuacji.
Nosy do pracy
W tym celu niemal każdą z części wyposażenia auta testuje się osobno przy pomocy nosów. W każdym przypadku pięcioosobowa grupa olfaktologów, jak fachowo nazywa się specjalistów zajmujących się zapachami musi przebadać ponad pół tysiąca elementów. Zespół tworzą trzy nosy żeńskie i dwa męskie.
Samochody wybrane losowo z taśmy produkcyjnej kierowane są do laboratoriów analizy chemicznej. W nich auta są intensywnie... obwąchiwane. Eksperci wystawiają oceny od jedynki do szóstki. Jedynka oznacza względny brak zapachu, zaś w wypadku szóstki — woń jest po prostu nieznośna.
Testy bywają długie i skomplikowane, ale, jak podkreśla Heiko Lussmann-Geiger, to jedyna droga do osiągnięcia oczekiwanych wyników. Na samym początku badań z każdej części wyposażenia auta wycinany jest mały fragment. Próbka wkładana jest do szczelnie zamkniętego pojemnika szklanego, w którym podgrzewa się ją przez dwie godziny do temperatury osiemdziesięciu stopni Celsjusza. Następnie każdy z nosów wącha zapach wydzielający się z odkrytego naczynia i wystawia ocenę. Ich średnia daje ostateczny wynik testu.
Analiza zapachów w Audi nie kończy się jednak na badaniu małych próbek. W celu sprawdzenia, jak komponują się ze sobą poszczególne elementy auta, a także materiały, z których zostały one zrobione, kompletne podzespoły umieszcza się w komorach cieplnych. W nich woń badana jest bez wpływu otoczenia. Testy wieńczą badania całego wnętrza samochodu, które ogrzewane jest promiennikami ciepła. Jeśli zespół nosów oceni, że zapach auta jest subtelny i na pewno nie będzie drażnić żadnego z klientów, Audi jest gotowe do sprzedaży.
Czy już niebawem przy takich badaniach ludzkie nosy zostaną zastąpione przez nosy elektroniczne? Brytyjski naukowcy opracowali niedawno nowoczesny system, dzięki któremu testy zapachów mogą być jeszcze dokładniejsze i precyzyjniejsze. Czy na pewno? Olfaktolodzy z Audi uważają, że nic doskonalszego od ludzkich zmysłu powonienia nigdy nie powstanie. W końcu to właśnie temu narządowi kierowcy samochodów tej marki mogą rozkoszować się subtelną wonią podczas jazdy...