Nissan NP300 - wół roboczy
Na polskim rynku sporą popularność zdobyły pickupy, które są z ochotą kupowane przez przedsiębiorców. A wszystko to dzięki możliwości odliczenia pełnego VAT-u. Duży, wygodny pickup z niezłym wyposażeniem i mocnym dieslem w cenie bogato wyposażonego samochodu segmentu C? Idealny interes, prawda?
Większość rynku zdominowały całkiem luksusowe terenówki, które więcej czasu spędzają w mieście niż w terenie. Takie jest Mitsubishi L200, Volkswagen Amarok czy Nissan Navara. Każdy z tych samochodów zapewnia dość wysoki komfort jazdy, staranne wykończenie wnętrza, a jednostki napędowe pozwalają na bezproblemowe osiągnięcie prędkości autostradowych. Ci, którzy szukają woła roboczego, który będzie silny, a nie szybki, mogą spojrzeć na coś tańszego i prostszego konstrukcyjnie – na Nissana NP300.
Nie jest to bez wątpienia najlepiej wyglądający pickup dostępny na rynku. Nie ma również tak fajnie brzmiącej nazwy i muskularnych elementów karoserii, jak Navara, ale jako samochód na budowę nadaje się bardziej. O ile do większego i droższego pickupa Nissana raczej nikt nie wrzuca pustaków i worków z cementem, o tyle NP300 przez większość swego żywota będzie woził różnego rodzaju ładunki. I to również w trudny terenie.
A to wszystko zasługa wysokiego zawieszenia, napędu 4x4, mechanizmu różnicowego LSD oraz ograniczeniu do minimum elementów ozdobnych. Napędem nie steruje na szczęście komputer, a człowiek – zatem w każdej chwili możemy dołączyć przednią oś i cieszyć się z terenowego pickupa.
Patrząc na suche liczby, widać że Navara może sporo pozazdrościć swojemu starszemu i biedniejszemu bratu. Kąt zejścia i natarcia wynosi 31 stopni, więc nawet spore pojazdy nie będą nam straszne. Navara, co prawda ma kąt natarcia wyższy o stopień, ale wskaźnik zejścia jest wyraźnie gorszy – od 18,5 do 24 stopni w zależności od wersji. Bogatszy Nissan ma również mniejszy kąt rampowy oraz prześwit. Słowem – jeśli szukasz zaradnego samochodu do terenu, to lepszym pomysłem będzie NP300. Szczególnie patrząc na cenę, koszty utrzymania oraz możliwe uszkodzenia. Przytrzeć zderzak w Navarze jest łatwiej, a nawet jeśli nam się to przytrafi w NP300, to uszkodzenie nielakierowanego elementu nadwozia jest mniejszym problemem.
NP300 to konstrukcja pamiętająca jeszcze koniec lat dziewięćdziesiątych (sprzedawana m.in. jako Nissan Navara lub Pick Up), jednak przeszła już kilka modernizacji, a przez pewien czas jej produkcja była wstrzymana. Dopiero w 2008 roku samochód powrócił, ale pod nową nazwą. Nissan, dla wyróżnienia modeli, nazwę Navara zarezerwował jedynie do nowocześniejszego pickupa opartego na modelu Pathfinder. Firma zdecydowała się na zbliżenie nazewnictwa starego modelu do gamy pojazdów użytkowych.
Mimo, że NP300 to samochód do pracy, wyposażenie standardowe nie jest wcale wyjątkowo biedne. Poza tak oczywistymi rzeczami jak wspomaganie kierownicy, dwie poduszki powietrzne czy immobilizer, mamy również manualną klimatyzację. Za luksusy takie jak elektrycznie podnoszone szyby czy centralny zamek trzeba już dopłacić, ale to dodatki, które podczas trudnej eksploatacji mogą się tylko zepsuć. Warto pamiętać, że modele oferowane jeszcze kilka lat temu mogły nie być wyposażone w klimatyzację, która w owym czasie była na krótkiej liście wyposażenia dodatkowego. Jak przystało na japoński samochód z kilkuletnim stażem – wewnątrz mamy prosty kokpit nawiązujący bardziej do lat dziewięćdziesiątych niźli współczesnych trenów w designu.
NP300 dostępny jest w dwóch wersjach nadwoziowych: Single Cab oraz Double Cab. W przypadku wybrania wersji krótkiej, możemy liczyć na ponad 2,2 metrową pakę. Model z podwójną kabiną ma sporo mniejszą przestrzenią ładunkową – jedynie 1,5 metrową. Na szczęście samochód nie traci wiele na ładowności: wersja Single Cab może przewieźć 1135 kg, a Double Cab jedynie 55 kg mniej. Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie by pickup pociągnął nawet 3-tonową przyczepę (z hamulcem).
Pod maską tego pickupa nie znajdziemy znanego z Navary silnika wysokoprężnego 2,5-litra o mocy 190 KM, jednak jest to bliźniacza jednostka o tej samej pojemności, produkująca 133 KM oraz 294 Nm przy 2000 obr/min. Diesel, mimo że ma charakterystykę woła roboczego, jest w stanie rozpędzić się do 100 km/h w 13,3 sekundy, więc z pewnością nie jest zawalidrogą, choć nie nadaje się do dynamicznej szosowej jazdy. Na pusto nie jest stabilny przy szybszej jeździe, a z ładunkiem pędzić nie możemy, zatem Nissan nawet nie podaje maksymalnej prędkości osiąganej przez ten model.
Mimo sporej jednostki napędowej oraz wagi prawie 1800 kilogramów, NP300 zadowoli się średnio 10 litrami paliwa. Jeśli wykorzystamy maksymalnie ładowność tego pojazdu, do tego pokonując jakiś nieubity dukt, spalanie dramatycznie wzrośnie, jednak mimo wszystko diesla znajdującego się pod maską Nissana należy uznać za konstrukcję stosunkowo oszczędną, choć nie bez wad.
Nissan miał niemały problem z jednostkami typu D22 montowanymi w NP300. Wielu uważa, że motory mają wadę konstrukcyjną powodującą uszkodzenie panewek i korbowodu nawet po stosunkowo krótkim przebiegu rzędu 100 tys. km. Teraz problem dotyczy samochodów z drugiej ręki (do 2005 r.) i przy wyborze tego Nissana trzeba dokładnie prześwietlić stan jednostki napędowej i sprawdzić numer VIN. Według członków Klubu Nissana, wadliwe jednostki są opatrzone końcówką numeru VIN od 030003 do 831727. Przed zakupem dobrym pomysłem byłoby wybranie się do serwisu i prześwietlenie danego egzemplarza – może to zaoszczędzić kilka tysięcy złotych i sporo nerwów.
Nowe NP300 nie powinno być kłopotliwe w obsłudze. A do tego przy zakupie na firmę może kosztować nawet 69 tys. zł + VAT. Za podstawową Navarę zapłacimy prawie 100 tys. zł (z podatkiem), a dobrze wyposażone wersje to wydatek 140 tys. zł, nie wspominając już o modelu z silnikiem V6 3.0, który kosztuje prawie 180 tys. zł. Bazowa wersja NP300 z pojedyncza kabiną jest do kupienia za 85 tys. zł (z VAT-em), a za model z podwójną kabiną zapłacimy 96 tys. zł.
Nissan kilka lat temu zrezygnował ze sprzedaży modelu Pick Up by nie tworzyć wewnętrznej konkurencji dla Navary, jednak szybko okazało się, że te samochody, mimo że są w tym samym segmencie, trafiają do innych klientów. Po wygodniejszą, lepiej wyglądającą Navarę sięgnie osoba prowadząca mały biznes, niekoniecznie wymagający zakupu półciężarówki, a NP300 to konstrukcja typowo użytkowa. Bluwarówka z niego żadna, ale wół roboczy – przedni.