Nissan Micra - nie tylko dla szkół jazdy
Trzecia generacja Nissana Micry kojarzy się z kosmicznym wyglądem i flotą samochodów używanych przez szkoły jazdy. Na rynku pojawiła się jednak nowa, bardziej konserwatywna pod względem wyglądu, generacja. Czy takie zagranie pozwoli utrzymać jej pozycję na rynku? Sprawdźmy...
Micra jest synonimem małego auta miejskiego, idealnego zarówno dla początkującego kierowcy jak i doświadczonego użytkownika dróg, który po prostu chce przejechać z punktu A do punktu B. Nowa, ugrzeczniona estetycznie generacja, nie porywa swoim wyglądem, choć tak jak poprzedniczka może być uznana za „słodką” i „uroczą”. Niestety, Nissan nie wyraził zainteresowania wersją 3 – drzwiową. Na kabriolet, czyli model C+C, zapewne trzeba będzie trochę poczekać.
Po zajęciu miejsca za kierownicą, pierwszą rzeczą przykuwającą uwagę jest doskonała widoczność. Bardzo cienkie słupki potęgują wrażenie siedzenia w akwarium. Być może zabrzmi to jak marketingowy slogan, ale znacznie poprawia to bezpieczeństwo podczas przedzierania się przez ciasne, miejskie uliczki, gdzie Micra czuje się jak ryba w wodzie (warto wspomnieć - promień zawracania wynosi tylko 4,65 metra).
Fotele są bardzo wygodne, nie przeszkadza nawet brak regulacji wysokości fotela w najtańszej wersji Visia. Co ważne – poruszając się z większymi prędkościami, nie mamy wrażenia „jazdy na taborecie”, jak ma to miejsce w przypadku małych samochodów miejskich.
Plastiki użyte we wnętrzu są przyjemne w dotyku i prezentują się naprawdę korzystnie, z wyjątkiem tych przy lewarku zmiany biegów i hamulcu ręcznym. Są gorszej jakości i rysują się naprawdę szybko, zwłaszcza, jeśli przewozić tam będziemy komórkę, drobne pieniądze czy inne drobiazgi. Przerażeniem może napawać obsługa automatycznej klimatyzacji, której przyciski ułożone są w schludne koło – jednak nic bardziej mylnego. Bez problemu znaleźć można odpowiednią funkcję, nawet bez odrywania oczu od drogi przed nami.
Model testowy wyposażony był w system audio z odtwarzaczem CD + Bluetooth. Cztery głośniki grają zaskakująco dobrze i ciepło, jednak wygląd ekranu i liczba funkcji jednostki sterującej jest skromna. System Bluetooth umożliwia jedynie połączenia telefoniczne – nie przewidziano możliwości odtwarzania muzyki chociażby z komórki. Na szczęście mamy wejście AUX. Oczywiście Micra może być wyposażona w system Nissan Connect znany chociażby z Qashqaia, który – naturalnie – wygląda dużo lepiej, nie wspominając już o funkcjach, jakie posiada.
Warto również wspomnieć o skromnym komputerze pokładowym na desce rozdzielczej. Oprócz oczywistych funkcji jak zasięg, spalanie chwilowe czy ilość paliwa w baku, ustawić możemy ostrzeżenia przypominające o zmianie opon, oleju czy przeglądzie. Istnieje nawet możliwość wpisania daty swoich urodzin, a wtedy Micra złoży nam życzenia. Projektanci skupiając się na takich drobiazgach, zapomnieli o wskaźniku temperatury oleju, którego brak bardzo przeszkadza.
Ilość miejsca wewnątrz pozytywnie zaskakuje. Nowa Micra ma większy rozstaw osi, który wynosi teraz 2450 mm (o 20 mm więcej od poprzedniczki), jest dłuższa – 3780 mm oraz, co zaskakujące, niższa o 25 mm – teraz mierzy 1515 mm. Osoby do 185 centymetrów wzrostu nie będą odczuwały dyskomfortu braku miejsca, jednak wyżsi będą mieli problemy ze znalezieniem wygodnej pozycji. Mimo, że na tylnej kanapie znajdują się 3 pasy bezpieczeństwa, środkowe siedzisko jest przeznaczone bardziej dla dziecka, niż dla dorosłej osoby. Bagażnik pomieści 265 litrów bagażu, a jeśli złożymy siedzenia, będziemy mieli do dyspozycji nawet 605 litrów. Możemy złożyć same oparcia, bądź podnieść całą kanapę, uzyskując całkowicie płaską podłogę. Siedzenia dzielone w proporcjach 60/40 nie są dostępne w najbardziej przystępnej cenowo wersji Visia.
A jak prowadzi się nowa Micra? Cóż, mam tutaj bardzo mieszane uczucia. Auto podczas powolnej, miejskiej podróży sprawia wrażenie gokarta, jednak wystarczy spróbować bardziej agresywnej jazdy, żeby przekonać się, że nie do tego mały Nissan został stworzony. Zawieszenie – z przodu niezależne kolumny MacPhersona, z tyłu belka skrętna – jest przeznaczone do miękkiego płynięcia po asfalcie, dlatego podczas szaleństw trzeba spodziewać się dużych przechyłów nadwozia oraz sporej podsterowności. Na pochwałę zasługują bardzo dobre hamulce - tarczowe z przodu, bębnowe z tyłu.
Pod maską Micry znaleźć możemy znaleźć 3 cylindrowe jednostki benzynowe 1.2 (80 KM) lub 1.2 DIG-S (98 KM). W chwili obecnej w ofercie nie znajdziemy „ropniaka” znanego z poprzedniej generacji. Słabszy silnik w zupełności wystarczy do sprawnego przemieszczania się i nie sprawi, że auto będzie zawalidrogą. Za to jednostka DIG-S, która doładowana jest kompresorem (wspaniałe odczucia dźwiękowe!), czyni z Micry małą rakietę, która zadziwi niejednego użytkownika drogi.
Choć jestem wielkim fanem skrzyń CVT, przekładnia zastosowana w Mikrze rozczarowała mnie podczas miejskiej przejażdżki. Nie sprawia problemów przy przyspieszaniu, jednak tocząc się powoli po mieście stara się ona trzymać auto na zdumiewająco niskich obrotach, co wprawia auto w nieprzyjemne wibracje po naciśnięciu pedału gazu. Dodatkowo, są one wyczuwalne na postoju, co wynika z charakterystyki pracy trzycylindrowca pod maską. Jako, że są to pierwsze tego typu jednostki użyte w Mikrze, można mieć nadzieję, że ten element zostanie poprawiony w przyszłości. Jeżeli wolimy mieć skrzynię manualną, jest ona dostępna w wariancie 5-biegowym.
Na trasie testowany egzemplarz 1.2 DIG-S ze skrzynią CVT nie ma najmniejszych problemów z utrzymaniem prędkości rzędu 140 km/h. Ponadto, prowadzi się stabilnie i nie reaguje zbyt nerwowo na boczne wiatry. Niestety, szum powietrza powyżej 110 kilometrów na godzinę jest nie do wytrzymania na dłuższą metę.
Według producenta, mały Nissan bez kompresora spala poza miastem 4 litry benzyny na sto kilometrów. Oczywiście jest to bardzo optymistyczne założenie, jednak podczas testu wersji DIG-S ze skrzynią CVT w mieście można osiągnąć spalanie rzędu 6 litrów, co pokrywa się z danymi w katalogu. Dodatkowo, jesteśmy wspomagani przez system Start/Stop (można go wyłączyć), a przy każdym zatrzymaniu, komputer pokładowy informuje nas ile dwutlenku węgla nie zostało wyemitowane. Podczas kilku dni testów Micra oszczędziła aż kilogram. Cokolwiek to znaczy...
Najtańsza wersja Nissana Micry kosztuje 39 990 złotych i wyposażona jest w ABS, ESP, poduszki powietrzne kierowcy i pasażera, poduszki boczne wraz z kurtynami oraz elektryczne szyby przednie. Za 45 480 złotych auto będzie już miało m.in. klimatyzację manualną, elektrycznie sterowane lusterka i skórzaną kierownicę. Najlepiej wyposażona – a co za tym idzie najdroższa – wersja oferuje już takie luksusy jak szklany dach, tempomat, podgrzewane siedzenia, czujniki parkowania, 6 głośników oraz automatyczną klimatyzację.
Nowa generacja Micry powróciła do stonowanego, żeby nie powiedzieć nudnego, wyglądu. Konkurencja nie szczędzi wysiłków, aby złapać jak najwięcej z prężnego rynku małych samochodów miejskich – dlatego może się okazać, że miękkie zawieszenie i niskie spalanie może nie wystarczyć w starciu z Clio, DS3, Yarisem, Splashem, 208 oraz innymi propozycjami taniego przemieszczania się.