Niech żyje klasyka
Przód jakby z Mercedesa, tył ma w sobie coś z BMW - tworząc nowego Lexusa LS460 konstruktorzy japońskiej marki korzystali z naprawdę dobrych wzorców. A efekt końcowy? Czwarta generacja flagowego modelu luksusowego wcielenia Toyoty to kunsztowne rękodzieło.
Bój się Mercedesie
Zaraz po debiucie tego auta podczas corocznej imprezy Detroit Motor Show organizowanej dokładnie w stolicy amerykańskiej motoryzacji, dziennikarze i samochodowi eksperci okrzyknęli LS460 nowym, groźnym rywalem Mercedesa klasy S. A co z tradycją? – niejeden pewnie zechce zapytać. Fakt, na pewnych szczeblach, przywiązanie do klasyki jest święte. Jednak choć historia Lexusa nie jest tak bogata i ciekawa jak ta niemieckiej marki (liczy sobie zaledwie siedemnaście lat), w dążeniu do czterokołowej perfekcji japońska marka w niczym nie ustępuje germańskiemu potentatowi.
Co ma być zatem głównym orężem Lexusa w wyścigu nie tylko z Mercedesami, ale i Audi, Jaugarami, czy BMW? Przede wszystkim, nienaganna jakość i komfort (już sama nazwa przywodzi w naszym kraju bardzo pozytywne konotacje...), a także warte uwagi osiągi. Jak zaręcza japońska marka, „inżynierowie tworzący LS460 osiągnęli najwyższy poziom dokładności, precyzji, wykwintności, kunsztu, jakiego jeszczeście nie widzieli". Cóż, mocne słowa...
Jak w prywatnym odrzutowcu
Patrząc na nadwozie tego auta, można dojść do wniosku, że Lexus to najbardziej konserwatywna marka na świecie. Niewiele tu zaskakujących, ekstrawaganckich, szokujących (sic!) rozwiązań stylistycznych. Niewiele? Ba, nie ma ich praktycznie w ogóle! LS460 jest nobliwy. I dobrze mu tak – niech żyje klasyka. W ramach uzupełnienia dodajmy, że nowa limuzyna Lexusa została oparta na prototypie LF-Sh, którą zaprezentowano podczas zeszłorocznej wystawy w Tokio.
Samochód ten w wielu elementach nawiązuje do wcześniejszych, mniejszych modeli Lexusa – GS i IS. LS460 jest długi dokładnie na 5 metrów i 29 milimetrów, szeroki na metr i 87,5 centymetra, a wysoki – na metr i 476 milimetrów. Uzupełniając wymiary dodajmy, że rozkład osi wynosi niemal dokładnie trzy metry (bez trzech centymetrów). Po raz pierwszy w historii marki, w ofercie Lexusa pojawiła się również przedłużona (do 5,151 metra; rozstaw osi powiększony o 122 milimetry) wersja tego modelu oznaczona, rzecz jasna, symbolem „L". Konstruktorzy tego ultrakomfortowego pojazdu zaaranżowali jego wnętrze w taki sposób, by jazda również na tylnych siedzeniach (dwa indywidualne fotele) była jak najbardziej zbliżona do luksusów, jakie zapewnia podróżowanie... prywatnym odrzutowcem.
„Gear we go again"
Pod maskę LS460 trafił ośmiocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 4,6 litra i mocy 380 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 500 Nm. Wśród danych, które podaje producent nie znajdziemy prędkości maksymalnej auta. Wiadomo jednakże, iż do „setki" nowy Lexus rozpędza się w 5,5 sekundy. Malkontenci będą pewnie narzekać, że LS460 trochę brakuje mocy w porównaniu do Mercedesa klasy S i BMW serii 7, które oferują swoim klientom silniki 400-konne. W pełni zadowolić ma ich za to ośmiostopniowa, automatyczna skrzynia biegów.
To właśnie temu wynalazkowi amerykańscy dziennikarze poświęcili najwięcej uwagi relacjonując wydarzenia z targów motoryzacyjnych w Detroit. Magazyn „AutoExpress" nawet opatrzył swój tekst nagłówkiem „Gear we go again" („gear" to między innymi bieg w samochodzie). „Jako pierwszy w świecie, Lexus LS460 przewraca do góry nogami świat luksusowych aut. Wszystko dzięki nowej, ośmioprzekładniowej skrzyni biegów" – pisze dalej „AutoExpress".
Jesteś bezpieczny
Rozwiązanie to nie jest jedynym przykładem konstruktorskiego nowatorstwa w nowym komfortowym Lexusie. Wiadomo też, że model ten będzie posiadał elektrycznie regulowaną twardość zawieszenia oraz nową generację układu VDIM (Vehicle Dynamics Integrated Management), który gromadzi dane pochodzące z czujników rozmieszczonych w różnych ważnych miejscach pojazdu. Zbierane informacje dotyczą obrotów kół, ciśnienia na hamulcach i ruchu całego nadwozia. Na podstawie tych informacji, układ VDIM uruchamia odpowiednie systemy bezpieczeństwa, między innymi: ABS, EBD, EBA, VSC, ESP, czy EPS. Dzięki temu, udaje się osiągnąć optymalną współpracę tych układów, co jest znacznie skuteczniejsze od sytuacji, w której każdy z nich działa osobno.
300 tysięcy złotych to minimum
We wnętrzu LS460 kierowca i pasażerowie znajdą wiele wygody. Kierujący komfortowym Lexusem będzie miał do dyspozycji między innymi: podgrzewaną kierownicę, skórzaną tapicerkę w czterech różnych odcieniach, trzy rodzaje drewna oraz automatyczną klimatyzację wyposażoną w czujniki mierzące... temperaturę ciała pasażerów. Jakby luksusów było mało, japońska marka oferuje również (w wersji „L") elektronicznie regulowane tylne fotele z opuszczanym oparciem, funkcją masażu (!) i dodatkową podpórką na nogi oraz konsolę obsługującą elektroniczne gadżety. Na suficie LS460 zamontowano dziewięciocalowy monitor LCD. O jakość muzyki granej w aucie zadba sprzęt audiofilskiej firmy Mark Levison, z którego dźwięk płynąć będzie przez 19 (!) głośników. Kierowca nie będzie musiał również martwić się o niedomknięte drzwi, czy bagażnik. Samochód domknie je sam.
W Stanach Zjednoczonych nowy Lexus ma się pojawić jesienią tego roku. Debiut europejski LS460 planowany jest na koniec roku. Cena? Jak szacują eksperci z „AutoExpress", za LS460 trzeba będzie zapłacić grubo ponad 300 tysięcy złotych.