New Generation Power - ofensywa Opla
Współczesny świat, w którym to stanowiska kierownicze chyba powoli zajmują miłośnicy ochrony przyrody, wymusza na koncernach coraz to nowsze eko-rozwiązania. Niektóre marki nie przejmują się tym, dlatego choćby Lamborghini stworzyło nowy silnik V12, którego ekolodzy oblewają wodą święconą. Za to Opel poważnie podszedł do tematu i zaprezentował nowe, wydajne motory. Ale czy warte uwagi? Odpowiedź odnalazła się w austriackiej wiosce o wyjątkowo mrocznej przeszłości...
Mayerling słynie z tragicznej historii, która dotyczy arcyksięcia Rudolfa - popełnił samobójstwo w towarzystwie swojej kochanki Marii w 1889 roku. Oboje umarli we własnym łożu. A że ludzie są z natury sprytni, to kilkadziesiąt lat później Rudolf stał się źródłem zarobku dla wytwórni filmowych, które postanowiły zekranizować cały dramat. Opel jednak dramatu chce uniknąć, dlatego postawił na reformy. „New Generation Power” to dumnie brzmiące hasło, które niesie ze sobą więcej zmian, niż można się początkowo spodziewać. Ogólny zamysł idei jest taki, że Opel zamierza odświeżyć swoją gamę silników, co brzmi mniej więcej tak niewinnie, jak zdanie: „telewizory LCD są już niemodne, kupię sobie dzisiaj LEDowy w ratach 0%”. Tymczasem w praktyce wcale nie jest tak różowo. Koncern w najbliższym czasie chce odnowić 80% swoich jednostek napędowych, co jest równoznaczne ze zmianą kilkunastu silników i wprowadzeniem trzech, zupełnie nowych rodzin jednostek napędowych! A tanie i proste to nie będzie. Tak się składa, że pierwsze silniki nowego typu już ujrzały światło dzienne i właśnie zapoczątkowały wielką ofensywę Opla – a przynajmniej w ten sposób przedstawia to producent. Pytanie tylko co to właściwie za silniki?
1.6 SIDI – NOWA JAKOŚĆ MOCY
Tajemniczy skrót SIDI oznacza Spark Ignition Direct Injection. Literka „D” we wszelkich oznaczeniach silników często kojarzona jest z dieslem, ale jak pełna nazwa sugeruje, SIDI Turbo jest doładowanym motorem benzynowym z bezpośrednim wtryskiem paliwa – coś w stylu TSI koncernu Volkswagena. Motor zadebiutował niedawno w Oplu Cascada, a teraz jest dostępny również w Astrze oraz Zafirze. Zadaniem jednostki jest wypełnić lukę pomiędzy podstawowymi silnikami, a nową zagadką, która ukarze się w 2014 roku i będzie osiągała w najsłabszej specyfikacji niecałe 200KM. Póki co 1.6-litrowy SIDI Turbo oferuje 170KM i 280Nm, co oznacza, że jest kwintesencją downsizingu. Czy trafioną?
Na konferencji przedstawiciele Opla zachwycali się wieloma kwestiami. Silnik przegania większość konkurencyjnych konstrukcji momentem obrotowym, pracuje cicho, kulturalnie, a ponadto emituje zaledwie 139g dwutlenku węgla na kilometr... Szczególnie ta ostatnia kwestia sprawa, że miłośnicy ekologii mają co opijać, jednak przeciętnego użytkownika najbardziej interesuje przyjemność z jazdy i średnie spalanie. Testowa trasa była zbyt krótka, by udzielić rzetelne informacje na temat zużycia paliwa, dlatego póki co trzeba zawierzyć Oplowi – motor potrzebuje 5.9l benzyny na 100km. Odcinek drogi wystarczył jednak na wysnucie kilku spostrzeżeń na temat samej jazdy.
1.6 SIDI TURBO W TRASIE
Przynależność Mayerling do Austrii sprawia, że nasze wioski na jej tle przypominają kołchoz, a panujący wokół głuchy i w tym przypadku przerażający spokój zakłóciły tylko pędzące Ople z dziennikarzami w środku. W przypadku 1.6 SIDI Turbo momentami ciężko było się oprzeć przed głębszym wciskaniem pedału gazu. Poprzedni 1.6 Turbo był „turbo” tylko z nazwy – nie wiem co się działo z potencjałem, może ktoś niepotrzebnie dopisał na samym początku cyfrę „1” w rubryce z mocą? Nowy SIDI Turbo jest zrywniejszy i pozwala rozpędzić Astrę do „setki” poniżej 9 sekund, czyli lepiej, niż w przypadku poprzedniego silnika. Czy to dobry wynik? Zależy od punktu odniesienia, ale auto jest dynamiczne i przyjemne. Nawet na 6. biegu i przy prędkościach sporo przewyższających 100km/h silnik dysponuje nadwyżką mocy, którą chętnie przelewa na koła. Wyprzedzanie nie jest problemem, a zapał do pracy czuć już od około 1600-1700 obr./min. I to jest piękne, bo nie trzeba skazywać się na dźwięk wyjącej sokowirówki podczas wkręcania jednostki na obroty – do zrywnej jazdy w zupełności wystarczą te niskie i średnie. 1.6 SIDI Turbo można połączyć z 6-stopniowym manualem, którego Opel ponoć dopracował, choć śmiem wątpić pod jakim względem – na rynku są precyzyjniejsze skrzynie. Drugą przekładnią jest automat, do którego podszedłem z dużym uprzedzeniem, ale niepotrzebnie. Ręczny tryb zmiany biegów co prawda zmienia przełożenia z takim opóźnieniem, że w międzyczasie można przeczytać jeden z tomów „Trylogii”, ale za to w trybie automatycznym bardzo mile zaskakuje – całość pracuje dość szybko, płynnie i precyzyjnie. Nie można tylko zapominać, że 1.6 SIDI nie jest jedyną jednostką w obecnej ofensywie Opla.
1.6 CDTI – MNIEJSZY CZYLI LEPSZY
Po przejażdżce wersją benzynową wróciłem do hotelu w Mayerling. Żałowałem, że nie sprawdziłem wcześniej na mapie gdzie znajduje się pałac, w którym zabił się Rudolf. Ponoć w miejscu łoża, na którym leżał martwy wraz z kochanką stoi obecnie ołtarz, bo pałac został przekształcony w zakon. Dobrze, że nikt nie wpadł na pomysł, by zrobić tam żłobek. Na poszukiwania budynku i zwiedzanie nie miałem jednak czasu, bo na placu czekał już Opel Zafira z nowym 1.6 CDTI pod maską. Cóż to za motor?
Konstrukcja osiąga 136KM i 320Nm momentu obrotowego. W jego przypadku Opel wyjątkowo mocno chwali się czystością spalin. Do osiągnięcia 109g dwutlenku węgla na kilometr producent tradycyjnie użył nowoczesnej technologii. Auto ma filtr cząstek stałych oraz system selektywnej redukcji katalitycznej. Jakkolwiek brzmi ten drugi – używa roztworu mocznika i wody do oczyszczania spalin. A że dobra, marketingowa nazwa jest podstawą, to płyn nazywa się „AdBlue”, bo w świecie biznesu „Mocz” brzmiałby kiepsko.
Zadaniem 1.6 CDI jest zastąpić poczciwy 1.7 CDTI, który bądź co bądź pamięta epokę kamienia łupanego. Z gry wypadną również słabsze warianty jednostki 2-litrowej. Opel zapewnia, że Zafira z 1.6 CDTI spali o 10% mniej paliwa niż 1.7 CDTI, co powinno ostatecznie dać 4.1l/100km. A wszystko to przy wyższej mocy i większym momencie obrotowym. Czy na drodze też jest tak kolorowo jak w teorii?
1.6 CDTI – ZMIANY NA LEPSZE
Opel zapewniał, że 1.6 CDTI stał się kulturalniejszy i cichszy. Przekręciłem kluczyk w Zafirze i pozostaje mi stwierdzić, że 4-cylindrowy diesel zawsze będzie 4-cylidrowym dieslem. Choć faktycznie jego praca jest naprawdę delikatna jak na jednostkę tego typu. Co do dźwięku – jestem pod wrażeniem. Albo pod maską Zafiry znalazła się tona wytłoczek po jajkach w celu wygłuszenia kabiny, albo silnik naprawdę zamilkł. Podczas zwykłej jazdy jego dźwięk praktycznie wcale nie drażni, terkot staje się trochę męczący dopiero na średnich i wysokich obrotach. Jednak czas w końcu ruszyć z miejsca.
Uderzenie mocy czuć wcześnie, bo już od około 1700 obr./min. – to znacznie ułatwia jazdę. Jednak turbodziura czasami męczy - nie jest drastycznie duża, ale zupełnie unicestwia silnik, który ma wtedy zbyt małą moc. Na najniższych obrotach motor jest tak słaby, że aż dwukrotnie zgasł mi na niewielkim wzniesieniu. Pomogło dopiero wystrzelenie wskazówki obrotomierza powyżej 2000 obr./min. – 1.6 SIDI nie miał tego problemu. Sama skrzynia została też specyficznie zsynchronizowana. Drugi bieg jest na tyle długi, że przy spacerowych prędkościach momentami nie jest w stanie drgnąć samochodem i konieczna jest redukcja do „jedynki”... A to najczęściej kończy się szarpnięciem, wyciem silnika i przerażeniem pasażerów. Do pozostałych biegów nie można się już przyczepić, ale za to do pracy lewarka już tak. Skrzynia w 1.6 SIDI Turbo na jego tle jest technologicznym kunsztem.
Po sporym, rodzinnym VANie i 136KM nie spodziewałem się wiele, ale za to miło się rozczarowałem. 1.6 CDTI na niskich obrotach jest cichy i spokojny, a w przedziale 2000 – 4000 obr./min. oferuje niezłą dynamikę. Oczywiście nie warto spodziewać się po nim osiągów rakiety Saturn V, ale chętnie przyspiesza nawet podczas jazdy pod górę, a wyprzedzanie odbywa się dość sprawnie. Przycisk „ECO” nieco usypia temperament jednostki, choć nawet mimo tego auto nie jest męczące. To naprawdę fajne połączenie w rodzinnym VANie, choć raczej w trasy. Miejskiej eksploatacji może nie wytrzymać filtr cząstek stałych.
POPRAWNA WIZJA?
W wysilonych jednostkach największą obawą jest ich trwałość, bo przecież każde auto kupuje się na lata. Po krótkim kontakcie mogę jednak śmiało stwierdzić, że Opel stworzył ciekawe silniki, które w końcu odświeżą całą gamę i pozwolą na nawiązanie równej walki z konkurencją. Nam kierowcom pozostaje cieszyć się z większej mocy i elastyczności, niższego zużycia paliwa oraz tańszego OC, a Oplowi – że nowe silniki jako jeden z czynników mogą pomóc uchronić koncern przed losem Rudolfa z Mayerling.