Mocne wejście
Trzecia generacja Kia Sportage to kolejny krok na drodze od samochodu terenowego do wielozadaniowego auta miejskiego. Samonośne nadwozie auta jest dłuższe i szersze, ale niższe od poprzednika. Po raz pierwszy podstawą jest napęd tylko na 1 oś.
Nowe Sportage ma długość 444 cm i szerokość 185,5 cm. W pierwszym wypadku to wzrost o 9 cm, a w drugim o 1,5 cm w stosunku do poprzednika. Wysokość 163,5 cm to z kolei spadek o 6 cm. Rozstaw osi to 264 cm.
Atrapa chłodnicy z „przyklejonymi" do jej boków reflektorami oraz wyraźnie poziomy układ wlotów powietrza w zderzaku zdają się sugerować, że to niskie, sportowe auto. Prawie można się nabrać. Choć niższa od poprzedniej, nowa Kia Sportage ma wyższe nadwozie i większy prześwit niż samochody terenowe, a do tego napęd 4WD. Trzeba jednak przyznać, że w tej generacji napęd na wszystkie koła jest elementem wyposażenia dodatkowego, dostępną dla mocniejszych silników opcją wycenioną na 8 000 złotych.
To jednostopniowy system, bez reduktora, który napędza przednie koła, a w razie ich uślizgu automatycznie część momentu obrotowego przenosi na tylną oś. Sportage dysponuje także blokadą Lock Mode, która powoduje że moment obrotowy jest stale przekazywany po połowie na każdą oś. To funkcja przydatna podczas jazdy po nawierzchniach o niskiej przyczepności – śniegu, błocie czy piachu.
We wnętrzu samochodu także znajdziemy charakter bardziej odpowiadający osobowym samochodom. Niemal młodzieżowego charakteru nabrała deska rozdzielcza z charakterystycznym odcięciem przedniej części. Nie ma też na niej tradycyjnej, wydzielonej centralnej konsoli, choć wszystkie znajdujące się zwykle na niej elementy są na swoim miejscu – na górze zestaw audio, pod nim panel klimatyzacji a niżej półka z gniazdkiem elektrycznym i wejściami audio i USB.
Na tablicy rozdzielczej jest duży okrąg prędkościomierza z wyświetlaczem komputera pokładowego w centrum i doklejone po bokach półkola - jedno obrotomierza, a drugie wskaźników stanu paliwa i temperatury silnika.
Część elementów sterowania zestawem audio znalazła się na wielofunkcyjnej kierownicy.
Kabina wygląda na delikatniejszą i bardziej zwartą, ale miejsca jest w niej więcej – wraz z wielkością nadwozia i rozstawem osi wzrosła także przestrzeń oddana do dyspozycji pasażerów. Zakres regulacji fotela kierowcy wzrósł o 2,4 cm. Siedzisko tylnej kanapy obniżono o 2,9 cm, a progi o 3,1 cm przez co do auta łatwiej się wsiada. Słupek C, przesunięty w tył jak w hatchbackach, a nie samochodach terenowych, zapewnia siedzącym z tyłu lepszą widoczność. Komfort jazdy można im także podnieść zamawiając oferowane w opcjach podgrzewanie tylnej kanapy, takie jak dostępne od dawna dla przednich foteli.
Kabina jest także bardziej funkcjonalna. Powiększono schowek w desce rozdzielczej przed pasażerem, a schowek w podłokietniku jest nawet dwukrotnie większy niż w poprzedniej wersji. Między podłokietnikiem a drążkiem zmiany biegów jest spora półka z miejscami na kubku czy butelki z napojami. Jeżeli z tyłu jadą tylko dwie osoby także mają do dyspozycji uchwyty na kubki znajdujące się w chowanym podłokietniku.
Wydłużenie samochodu wpłynęło również na wielkość bagażnika – jest dłuższy i szerszy, a więc więcej zmieści. Podstawowa jego wielkość to 546 l, a składając oparcia tylnej kanapy zyskujemy do dyspozycji 1353 l.
W gamie silników przewidziano cztery jednostki – po dwie benzynowe i wysokoprężne. Wchodząc na rynek w sierpniu Sportage będzie jednak dysponował tylko dwoma z nich – większymi i mocniejszymi. Mniejsze jednostki dołączą jesienią.
Dwa „wejściowe" silniki to dwulitrowe jednostki o mocach 163 KM w przypadku wersji benzynowej i 136 KM w przypadku turbo diesla. Pod względem maksymalnych momentów obrotowych lepszy jest oczywiście turbo diesel, który dysponuje 314 Nm, w porównaniu ze 194 Nm dostępnymi dla silnika benzynowego. Prędkości maksymalne to w obu wypadkach Oki 180 km/h, Sportage z benzynowym silnikiem przyspiesza jednak do 100 km/h w 10,4 sekundy, a z turbo dieslem w 10,8 sekundy. Spalanie dla tych aut to odpowiednio 7,5 l i 5,5 l/100 km. Są to wartości dla wersji z napędem na przednią oś i manualnymi skrzyniami biegów. Napęd 4x4 i automat urywają ułamki sekund i dziesiąte części litra.
Mniejsze silniki (1,6 GDI o mocy 140 KM i 1,7 CRDI o mocy 115 KM) będą bardziej oszczędne, zwłaszcza że będzie do nich oferowany system ISG (start – stop). Na maksymalnej prędkości stracą jakieś 8 km/h, przyspieszenie silnika benzynowego ma wynosić 11,4 sekundy a turbodiesla nawet 12,8 sekundy. Co do spalania, to nabywcy mniejszego silnika benzynowego będą się mogli cieszyć – auto ma palić 6,7 l/100 km. W przypadku turbo diesla średnie spalanie jest takie samo jak dla większego silnika, tylko emisja dwutlenku węgla jest niższa.
W ramach standardowego wyposażenia auta będą wyposażone m.in. w system stabilizacyjny ESC, układ wspomagający ruszenie pod górkę HAC oraz system kontroli zjazdu ze wzniesienia DBC. Standardem będą także przednie, boczne i kurtynowe poduszki powietrzne, klimatyzacja (na niższych poziomach manualna a na wyższych automatyczna), komputer pokładowy, pakiet elektryczny obejmujący sterowanie szybami i centralny zamek z pilotem oraz zestaw audio z portem USB i gniazdem AUX.
Podstawowa cena została ustalona na 66 900 złotych, tyle że dotyczy wersji 1,6 GDI, która pojawi się dopiero jesienią. Wchodzące jako pierwsze wersje z dwulitrowymi silnikami kosztują od 73 900 złotych za silnik benzynowy i od 83 400 za turbo diesla.