Mitsubishi Outlander – znalazłem w nim coś z Evo
Mitsubishi Outlander przeszedł niedawno facelifting – a raczej wprowadzono w nim parę zmian przy okazji zmiany roku modelowego. Wbrew pozorom, nowości jest jednak sporo, a jeżdżąc po ośnieżonych drogach, przypomnieliśmy sobie o najlepszych czasach Mitsubishi, które – jak się okazuje – jeszcze nie minęły.
Mitsubishi Outlander obecnej – trzeciej – generacji produkowany jest już od 7 lat. W 2015 roku przeszedł jednak facelifting, a przy okazji wprowadzania nowych roczników modelowych, w Outlanderze pojawiają się dodatkowe, mniejsze i większe zmiany.
Takie zmiany pojawiły się też w roczniku 2019. Z zewnątrz to nowa górna osłona chłodnicy i dolna część przedniego zderzaka. Mamy też pełne oświetlenie LED, czyli zarówno dla świateł mijania, jak i drogowych, a także nowe wzory felg aluminiowych.
We wnętrzu nie zobaczymy już dźwigni hamulca ręcznego, zastąpił go przycisk. Poprawiono też wyciszenie kabiny, dodano ambientowe oświetlenie w przednich drzwiach, srebrne wykończenie przycisków, podświetlenie przycisków sterowania szybami i funkcję auto dla szyb, która pozwala opuszczać je jednym dotknięciem przycisku.
Nowe są też fotele, które nieco inaczej wyprofilowano, by zapewnić lepsze trzymanie w zakrętach.
Ale są też zmiany techniczne. Przekładnia kierownicza została nieco poprawiona, by zapewnić lepsze wrażenia z jazdy. W tylnych amortyzatorach powiększona została średnica cylindra, co ma się przełożyć na większy komfort. Powiększono też średnicę tarcz hamulcowych.
Specjalizacja przynosi efekty
Globalny kryzys ekonomiczny odcisnął swoje piętno na Mitsubishi. Z producenta, który miał na swoim koncie mnóstwo udanych samochodów sportowych, jak 3000 GT, Eclipse, czy genialne Evo, stał się producentem dość niszowym. O samochodach sportowych możemy póki co zapomnieć. Lancera Evolution nikt też nie zamierza reaktywować.
Od paru lat celem Mitsubishi jest tworzenie bezpiecznych SUV-ów, pickupów i crossoverów z napędem na cztery koła. Wyjątkiem w tej ofercie jest Space Star – jedyny samochód w ofercie przeznaczony dla masowego odbiorcy – odpowiednio mały, z odpowiednio niską ceną.
Można pomyśleć, że taki charakter marki, w porównaniu z jej kondycją z lat 80., 90. i pierwszego dziesięciolecia lat dwutysięcznych, to nuda. Dzisiejsze Mitsubishi to już nie to, co kiedyś.
Zgadza się, ale tak bogatego doświadczenia, szczególnie w rajdach, z Lancerem Evo, nie da się jednak z dnia na dzień pozbyć. Jeżdżąc Outlanderem, szukałem więc w nim tego ducha najlepszych Mitsubishi, które są już historią.
Nie znalazłem go w benzynowym silniku 2.0 o mocy 150 KM. Outlander to duży samochód, a to jedyny silnik, z jakim występuje. W połączeniu z napędem 4WD i skrzynią biegów CVT rozpędza się do 100 km/h w aż 13,3 sekundy. Amatorzy szybszej jazdy może nie będą zachwyceni, ale wystarczy odpowiednio wcześniej planować manewry wyprzedzania i z takimi manewrami nie będziemy mieć problemu. Kwestia odpowiedniej techniki.
Przejechanie trasy z Krakowa do Nowego Targu nie wyzwoliło we mnie zbyt wielu negatywnych emocji. Mitsubishi Outlander nieźle prowadzi się w zakrętach, jak na tak wysoki samochód i wydaje się, że teraz jest nieco mniej podsterowny. Przede wszystkim jest jednak komfortowy, oferuje mnóstwo miejsca wewnątrz i ma całkiem niezły system audio – w taki sposób kolejne kilometry mijają całkiem przyjemnie.
Kiedy jednak okazało się, że na południu Polski miały pojawić się solidne opady śniegu, pomyślałem, że Outlander ma w końcu szansę pokazać, na co go naprawdę stać.
Wybrałem więc trasę, której w tym czasie unikali chyba wszyscy kierowcy – od Łysej Polany do Zakopanego. Na pokrytej grubą warstwą śniegu drodze, podczas nieustających opadów, spotkałem zaledwie kilkanaście innych samochodów – a część z nich aktualnie zawracała, nie czując się pewnie na tych wszystkich zakrętach w tej pogodzie. Mitsubishi Outlander nie przestraszył się jednak tej trasy.
Zostawiłem włączone wszystkie systemy, napęd na cztery koła w trybie Auto i ruszyłem. Biały Outlander jechał zupełnie niewzruszony. Co tam śliska nawierzchnia, trakcja musi być! Sprawdziłem więc, co się wydarzy po wyłączeniu systemów bezpieczeństwa i przejściu w tryb 4WD Lock, który jest przecież stworzony do takich warunków. Kiedy jest wyjątkowo ślisko, nie musimy martwić się o międzyosiowy dyferencjał i większe naprężenia po jego zblokowaniu.
W takim ustawieniu, Mitsubishi zachowywało się jeszcze bardziej przewidywalnie, odpychając się wszystkimi czterema kołami. Do gry włączyły się też łopatki za kierownicą. Chociaż to CVT, to jednak jest w stanie całkiem dobrze symulować biegi. Zabawy na śniegu jest dzięki temu naprawdę dużo. Możemy jeździć długimi, czterokołowymi slajdami, możemy ustawiać samochód w zakręcie dokładnie tak, jak nam się podoba, a kiedy nam się znudzi – po prostu wciskamy więcej gazu, a Outlander wyjeżdża w zadanym kierownicą kierunku.
Jest w tym coś z Evo – oczywiście to nie do końca ten sam napęd, nie ta moc, nie ta skrzynia biegów, ale sposób, w jaki Mitsubishi Outlander radzi sobie ze śniegiem, jest całkiem podobny. I za to należy mu się duży plus!
Mitsubishi Outlander to duży SUV z dobrym napędem
Mitsubishi Outlander to duży samochód, który może pomieścić na pokładzie nawet 7 osób. Nie jest zbyt szybki i zapewne mocno obciążony jest jeszcze wolniejszy. Stosunkowo mała moc nie przekłada się też na jakieś rewelacyjnie niskie zużycie paliwa – w trakcie zimowego testu zużywał średnio 9-10 l/100 km.
Wyróżnia się jednak napędem z możliwością blokowania. To zapewnia mu bardzo przewidywalne prowadzenie w ciężkich warunkach drogowych. Jeśli więc odporność na warunki pogodowe jest tym, czego szukacie, Mitsubishi Outlander z napędem na cztery koła może być Wasz już za 128 990 zł, a obecnie dostaniecie nawet 13 tys. zł rabatu.
Redaktor