Mitsubishi Outlander 2.2 DID Intense Plus 4WD - Dla kierowcy
W nasze ręce wpadła najdroższa wersja Outlandera napędzana silnikiem konwencjonalnym. Czy warto na kompaktowego SUV-a wydać niemal 150 tys. zł?
Po trzech latach od momentu prezentacji Mitsubishi zdecydowało się na poważne zmiany popularnego Outlandera. Wersja europejska zadebiutowała jesienią we Frankfurcie, by już miesiąc później być dostępna w polskich salonach japońskiej marki.
Co zmieniono? Pierwsze co zauważamy, to nowy wygląd. Warto poświęcić mu nieco więcej uwagi, gdyż jest to zapowiedź wdrażania języka stylistycznego nazwanego Dynamic Shield. Pas przedni podkreślono specjalnymi listwami poprowadzonymi w kierunku atrapy chłodnicy, co może przywodzić na myśl ciasny gorset spinający talię. O ile dla kobiet nie było to wygodne rozwiązanie, to jako element tożsamości modeli Mitsubishi może sprawdzić się całkiem dobrze.
Projektanci pracowali nad nowym wyglądem z takim rozmachem, że długość samochodu wzrosła o 4 cm i wynosi obecnie imponujące – jak na segment C – 469,5 cm. Pozostałe wymiary nie uległy większym zmianom, szerokość bez lusterek to nadal 181 cm, a wysokość 167 cm. Podobnie we wnętrzu nie ma co liczyć na zwiększenie się przestrzeni. To jednak trudno uznać za wadę, gdyż w Outlanderze trzeciej generacji nie brakuje jej od początku. Wersja z silnikiem wysokoprężnym oferowana wyłącznie w specyfikacji Intense Plus standardowo oferuje miejsce dla siedmiu pasażerów, gdzie trzeci rząd chowa się całkowicie pod podłogą całkiem obszernego bagażnika o pojemności 591 litrów.
Pod względem wygody podróżowania najlepiej wypadają przednie fotele. Pod ręką jest zadowalająca ilość schowków, kieszeni, czy miejsc na kubki i butelki z napojami. W drugim rzędzie jest już bardzo skromnie. Pasażerowie siedzący na dość twardej kanapie mają do dyspozycji tylko skromne kieszenie w drzwiach. Brakuje dodatkowych miejsc na drobiazgi, jak choćby kieszeni w oparciach przednich foteli. Nie ma też kratek wentylacyjnych na wysokości kolan (tylko pod fotelami), przez co tylna część kabiny nagrzewa się (zimą), lub schładza (latem) dość wolno. Jedynym luksusem jest tu przesuwana kanapa o zakresie 25 cm, z regulowanym oparciem. Trzeci rząd siedzeń przewidziano dla niezbyt wyrośniętych pasażerów, ale mają oni do dyspozycji półeczkę na drobiazgi i dwa miejsca na napoje.
Wracając na miejsce kierowcy trzeba przyznać, że samochód jest wyposażony całkiem bogato. Dostęp do wnętrza jest bezkluczykowy, widoczność zapewniają światła LED (dzienne i mijania) z funkcją autopoziomowania i spryskiwaczami, do uszu dobiega miły dźwięk emitowany przez system audio z dziewięcioma głośnikami o mocy 710W, sterowany dotykowym ekranem obsługującym kamerę cofania. Na pokładzie jest też tempomat, dwustrefowa klimatyzacja, na zewnątrz zaś relingi dachowe i 18-calowe koła ze stopów lekkich.
Przy okazji modernizacji niewiele zmieniło się w kwestii materiałów. Podobnie, jak w przypadku wersji sprzed faceliftingu ich jakość jest raczej przeciętna. Elementy plastikowe wyglądają tanio zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę testowanej wersji. Nie każdemu też przypadnie do gustu wykończenie panelu centralnego „fotepianowym” lakierem. To wrażenie nie ustępuje w tylnej części kabiny. Lepiej jest za to w kwestii jakości wykonania. Spasowanie elementów jest przyzwoite, nic też nie odstaje, ani nie trzeszczy.
Duży Diesel
Mitsubishi Outlander oferowany jest z trzema źródłami napędu do wyboru. Podstawowy ma silnik benzynowy 2.0 o mocy 150 KM, jest też silnik Diesla 2.2 o identycznej mocy oraz wersja PHEV z napędem kombinowanym. Testowa wersja napędzana jest jednostką wysokoprężną. To bardzo udana konstrukcja własna firmy Mitsubishi, zasilana układem Common-Rail. Jej pojemność wynosi 2268 ccm, więc formalnie powinna nosić oznaczenie 2.3 DI-D, ale to jest najmniej istotne. Ważne, że moc 150 KM dostępna już przy 3500 obr./min. okazuje się wystarczająca, by poradzić sobie z ważącym ponad 1600 kg autem. Maksymalny moment obrotowy silnika wynosi 360 Nm, jest dostępny w zakresie 1500-2750 obr./min. i można go określić jako wystarczający. Samochód bowiem nie jest nadmiernie dynamiczny. To zasługa automatycznej przekładni.
Skrzynia biegów to tradycyjny automat, w przeciwieństwie do montowanej w wersji benzynowej skrzyni bezstopniowej CVT. Nie ma więc problemów z komfortem jazdy podczas przyspieszania, czy wyższych prędkościach. Oferuje ona sześć przełożeń, co jest ilością wystarczającą w dzisiejszych czasach i pozwala tak dobrać obroty silnika, by spalanie było na przyzwoitym poziomie. W trasie można uzyskać wartości poniżej 7 l/100 km, średnio w teście auto zażądało nico ponad 8 l/100 km, co można uznać za wynik dobry.
Pod względem dynamiki Outlander z jednostką wysokoprężną i automatem jest poprawny. Przyspieszenie do 100 km/h ze startu zatrzymanego wynosi 11,6 s, niemal półtorej sekundy dłużej, niż ten sam model ze skrzynią ręczną. To jasno pokazuje, że ten samochód powstał dla kierowców przedkładających komfort nad osiągi. Współpraca silnika ze skrzynią nie budzi zastrzeżeń, a reakcje na dodanie gazu natychmiastowe. Co prawda pod kierownicą umieszczono łopatki zmiany biegów, ale w większości wypadków będą jedynie elementem dekoracyjnym. Wyprzedzanie Outlanderem nie naraża kierowcy na stres, gdyż wysoki moment sprawnie zwiększa prędkość.
Wygoda, jeszcze raz wygoda. Najprzyjemniejsze w tym aucie jest spokojne pokonywanie kolejnych kilometrów w niespiesznym tempie. Ważną zmianą w nowym modelu jest zdecydowana poprawa akustyczna. Kabinę zabezpieczono dodatkowymi matami wygłuszającymi, zmieniono też uszczelki w drzwiach. Efekt to niższy poziom hałasu we wnętrzu, co dodatkowo przekłada się na odczuwany komfort.
Podwozie dostosowano do charakterystyki napędu. Nierówności są wyłapywane przez zawieszenie i niewiele z nich potrafi wyprowadzić nadwozie z równowagi. To zasługa też całkiem sporych kół, które mimo 18-calowej średnicy obręczy mają opony o całkiem pokaźnym profilu (225/55 R18). Ma to swoje przełożenie na zachowanie auta w zakrętach, gdzie wychylenie mogłoby być nieco mniejsze. Ale podczas normalnej jazdy to nie przeszkadza. Układ kierowniczy ma dość duże przełożenie, co z pewnością pomaga podczas jazdy po bezdrożach. Reakcje na najmniejsze ruchy kierownicą są natychmiastowe, co można przypisać usztywnionej konstrukcji nadwozia, choć układ nie daje pełnej informacji o tym, co dzieje się z przednimi kołami.
W rytmie na 4
Outlander z silnikiem wysokoprężnym standardowo oferuje napęd obu osi. Sterowanie odbywa się za pomocą przycisku na konsoli centralnej. Standardowo samochód porusza się w trybie 4WD Auto, co oznacza napęd na przednie koła i dołączany tył w razie konieczności. Po naciśnięciu przycisku Eco nie tylko klimatyzacja, ale też napęd 4WD przechodzi w tryb Eco. Podczas jazdy na utwardzonej drodze o suchej nawierzchni nie ma różnicy, na luźnej lepiej go nie używać, gdyż w jeszcze większym stopniu preferuje napęd przedni.
A co ze zjazdem w teren? Jeśli nie szkoda nam nowego lakieru metalizowanego lub perłowego (2900 zł), albo lubimy ryzyko, to droga wolna. Prześwit Mitsubishi wynosi przeciętne w tej klasie 19 cm, więc trzeba uważać na wystające kamienie. Napęd można przełączyć w tryb 4WD Lock z symetrycznym rozdziałem momentu pomiędzy obie osie. O dodatkową przyczepność dba system S-AWC (Super All Wheel Control). Oprócz centralnej blokady przyhamowuje poszczególne koła łącząc w sobie zalety aktywnej stabilizacji toru jazdy i systemu kontroli znoszenia. Tryb 4WD Lock samoistnie wyłącza się przy większych prędkościach.
Jeśli zamierzamy używać Outlandera do częstego przemierzania leśnych duktów, czy innego rodzaju bezdroży warto rozważyć zakup kół z podstawowego modelu z oponami 215/70 R16. Mitsubishi oferuje taki zestaw dla wersji Intense Plus jako opcję z oponami zimowymi.
Droga opcja?
Mitsubishi zdaje sobie sprawę, że silnik o pojemności ponad dwóch litrów nie skusi zbyt wielu klientów. Powodem jest wysoka akcyza podbijająca cenę o kilkanaście tys. zł. Dlatego wysokoprężna jednostka 2.2 DI-D jest oferowana wyłącznie w jednej opcji wyposażenia, stosunkowo bogatej, ale nie najwyższej. Mimo to cena wersji ze skrzynią ręczną zaczyna się od 138 990 zł, zaś testowej z przekładnią automatyczną od 145 990 zł. Z dopłatą za lakier metalizowany wychodzi 148 890 zł. Wydaje się że to dużo, ale Toyota Rav4 2.2 D-4D (150 KM) AT Prestige kosztuje 149 800 zł (z lakierem met.), ale ma 17-calowe koła, a za takie udogodnienia, jak relingi, dostęp bezkluczykowy, czy czujniki cofania, nie mówiąc o kamerze, trzeba jeszcze dopłacić.
Mitsubishi Outlander ma pewną wadę – nie rozpieszcza pasażerów drugiego i trzeciego rzędu nadmiernym luksusem. Ale poza tym jest samochodem wygodnym, wystarczająco zrywnym, oszczędnym, a do tego poradzi sobie w umiarkowanie trudnym terenie. Cena może wydawać się wysoka, ale konkurencja wcale nie jest tańsza, a z punktu widzenia kierowcy wyposażenie jest całkiem atrakcyjne.
[HD] Mitsubishi Outlander 2.2 DI-D 150 KM, 2014 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 8 715Co prawda jakiś czas temu testowaliśmy Mitsubishi Outlandera z silnikiem Diesla, ale tym razem postanowiliśmy sprawdzić, co się zmieniło po ostatniej kuracji odświeżającej. Zapraszamy na nasz test!