Mitsubishi Lancer sedan 1,8 Intense
Agresywny wygląd z "oczami rekina" nie całkiem pasuje do dość łagodnego charakteru samochodu. System audio z procesorem dźwięku zapewnia indywidualny charakter nagłośnienia, a fotele z przodu komfort podróżowania po równych drogach.
Gdy dostałem kluczyki do Mitsubishi Lancera sedan, od razu rzuciły mi się w oczy przednie reflektory. Sprawiają wrażenie bystrego spojrzenia na drogę przed sobą. Podobnie jest z tyłu, lekko skośne lampy nadają autu bardziej agresywny, ale jednocześnie także bardziej atrakcyjny wygląd. Środek tylko potwierdza to wrażenie. Czarno – srebrne wykończenie, żadnych zbędnych „bajerów", proste, ale przyjemne i poręczne. Skórzana, wielofunkcyjna kierownica dobrze się prezentuje. Pozwala sterować systemem audio, komputerem pokładowym i telefonem komórkowym. Trzeba czegoś więcej? Nie, a właściwie tak. Mimo kilkunastu prób nie udało mi się sprawić, by przeskakiwać tylko po zaprogramowanych stacjach. Po naciśnięciu strzałki w górę lub w dół, jednego z przycisków, następowało po prostu ręczne szukanie, czyli zmiana częstotliwości na wyższą lub niższą. To trochę denerwujące. Także regulacja całej kolumny kierowniczej odbywa się tylko w płaszczyźnie pionowej, a powinna być także w poziomej w tej klasie pojazdu. Za to, wykończona skórą, gałka zmiany biegów, podobnie jak koło kierownicy, znakomicie leży w dłoni.
Do plusów należy na pewno zaliczyć także dodatkowe oświetlenie wnętrza w suficie obok lusterka wstecznego, które włączamy przyciskając po prostu dwie lampki. To bardzo proste i wygodne rozwiązanie, gdy po ciemku szukamy czasem suwaka lub innego małego wyłącznika. Tutaj szybko i bez problemu oświetlimy np. mapę. Dobrze rozwiązany jest również schowek umieszczony pomiędzy siedzeniami, w którym mamy m.in. specjalny uchwyt na długopis. Ile razy szukaliśmy go w samochodzie? Albo się gdzieś wala po schowku, albo wpadł w jakąś szczelinę, np. pod któreś z przednich siedzeń. Szkoda tylko, że ten pojemnik między przednimi fotelami nie pełni jednocześnie funkcji podłokietnika, a powinien. Jest po prostu za krótki. Niektóre koncerny rozwiązały to w ten sposób, że górna część przesuwa się w kierunku deski rozdzielczej po specjalnych prowadnicach. Jazda jest wówczas wygodniejsza, bo zmieniamy biegi, opierając łokieć o miękki podłokietnik. Miła niespodzianka spotka nas za to w schowku umieszczonym tradycyjnie z przodu przed fotelem pasażera – można w nim regulować temperaturę. A więc napój latem nie musi „kipieć", a zimą być lodowaty. Duży plus. Do okrągłych regulatorów temperatury i nawiewu łatwo się przyzwyczaić, pozwalają, także podczas jazdy, szybko i precyzyjnie zmieniać ustawienia.
Ponieważ test odbywał się w warunkach zimowych, co widać na zdjęciach, zanim poznałem opisane wyżej funkcje i ustawiłem, dość wygodny fotel, szyby zdążyły trochę zaparować od środka. Dmuchawa sprawnie usunęła parę ze środka szyby czołowej, gorzej po bokach, a więc m.in. przed oczami kierowcy. A może po prostu kierowca, oczekując na przeźroczyste szyby, powinien nabrać większej ochoty do jazdy? W tym przypadku takie zabiegi nie są konieczne, bo przyjemność podróżowania jest naprawdę duża.
Dodatkowo jazdę umila system audio Rockford Fosgate, w skład którego wchodzi 9 głośników ( w tym niewielka skrzynka basowa w bagażniku ), dających w sumie moc muzyczną 650 W. Źródłem może być radio lub 6-płytowa zmieniarka CD/mp3. Przy czym nie trzeba wcale wykorzystywać tej mocy, wystarczy dobrze ustawić parametry i dźwięk jest przyjemny. Gdy zapada zmrok czerwona iluminacja stanowi dodatkową atrakcję, gdyż odpowiednio ustawiona, nie razi w oczy tylko dobrze informuje kierowcę. Ten radioodtwarzacz wraz z 18-calowymi felgami stanowi standardowe wyposażenie wersji „Intense", którą testowaliśmy ( nie możliwy do zamówienia w tańszych odmianach Lancera ). O bagażniku można w skrócie powiedzieć, że nie odbiega zasadniczo od aut tej klasy, a dodatkowo, dzięki składanym oparciom tylnej kanapy, umożliwia przewożenie dłuższych przedmiotów. Nie mogą być one jednak zbyt dużych gabarytów, ponieważ przestrzeń ogranicza tylna półka. Podobnie jest z tylnymi siedzeniami, także mieszczącymi się w „normie" wyznaczonej dla tej klasy. Pasażerowie mają wystarczająco dużo miejsca.
3 diamenty ( to znaczy nazwa marki po japońsku – przypis red.) na drodze
Benzynowa jednostka o pojemności 1800 cm3 i mocy 143 KM ( 105 kW ) spisuje się znakomicie. Przyspieszenie w niespełna 10 sek. do 100 km/h w zupełności wystarczy do delektowania się tym autem, a z silnika wydobywa się przyjemny pomruk. I tu warto podkreślić słowo „przyjemny". Bo to nie jest „szpanerski" ryk, jakim próbują czasem zwrócić na siebie uwagę „dresiarze" lub młodzi kierowcy spod remizy, czy domu kultury w małej mieścinie.
Zawieszenie pracuje znakomicie, zarówno na równej nawierzchni, jak i na nierównej drodze podmiejskiej. Zakręty i drogi pozamiejskie, to żaden kłopot dla Lancera. Jego zawieszenie jest zestrojone pomiędzy twardym, sportowym EVO, a samochodami, w których występuje wrażenie „pływania" po drodze. Tutaj znaleziono dobre rozwiązanie dla przeciętnego kierowcy, lubiącego się czuć pewnie na drodze. Oczywiście taki przeciętny „Kowalski" (pozdrawiamy wszystkich o tym nazwisku) zwraca także uwagę na zużycie paliwa. Bacznie obserwowałem wskazania komputera pokładowego i tymi danymi się tutaj posłużę. Jazda w mieście (test odbywał się m.in. w Warszawie, gdzie często stoi się w korkach ) nie pozwalała na zejście poniżej 9 l/100km, nawet przy bardzo delikatnym operowaniu przyspiesznikiem. Przy normalnej jeździe w mieście trzeba się liczyć ze średnim zużyciem 9,5–10 litrów na każde 100 km. O wiele lepiej jest poza miastem, gdzie komputer pokazał 7,7 l/100km. Stosując wszystkie zasady ecodrivingu, można jeszcze uzyskać nawet poniżej 7 l/100km, ale ciesząc się przyspieszeniem i dźwiękami opisanymi wyżej trzeba z kolei doliczyć ok. 1 litr paliwa więcej na każde 100 km. Odchodząc już od precyzyjnego wskazania komputera i dokładnych wyliczeń, można powiedzieć, że aby mieć pełną przyjemność użytkowania tego samochodu trzeba przyjąć, ze w cyklu mieszanym będzie on zużywał miedzy 9 a 10 litrów na każde, przejechane 100 km. Ale będzie to bardzo miła jazda.
Bezpieczeństwo
Na koniec trzeba napisać także kilka zdań o bezpieczeństwie jazdy. Daje je na pewno dobre zawieszenie, ale także seryjnie montowane systemy ABS i EBD, wspomaganie siły hamowania oraz belki wzmacniające w drzwiach przednich i tylnych. Każdy Lancer w podstawowym wyposażeniu ma także 7 poduszek powietrznych: przednie, boczne, boczne kurtyny oraz dodatkową poduszkę chroniącą kolana kierowcy.
Robert I. Bielecki: Zawieszenie znakomicie spisuje się na równej nawierzchni, dając dobre „czucie drogi", gorzej w koleinach, gdzie auto wypada znacznie słabiej, wyraźnie ustępując europejskim konkurentom. Podobnie układ kierowniczy, który przy dużych prędkościach wymaga większej siły i uwagi niż np. odpowiedniki w Volkswagenach (od Caddy w górę), co nie wszystkim będzie odpowiadać. Silnik to konstrukcja wysokoobrotowa – oszczędna pod warunkiem jazdy na pograniczu średnich i niskich obrotów (na trasie nawet poniżej 7 l Pb95/100 km), a dynamiczna dopiero w górnym zakresie skali obrotomierza i spalaniu rzędu 10 i więcej litrów. System audio z procesorem dźwięku pozwala dopasować brzmienie nagłośnienia do indywidualnych preferencji. Zwraca uwagę atrakcyjny wygląd, dobra jakość wykonania i wygodne fotele z przodu.
Lancer sedan to tylko namiastka sportowego Evo, ale wiele osób postronnych chyba tego nie dostrzega często biorąc zwykłego sedana (w ładnym kolorze nadwozia) za rajdową ikonę w cywilnej wersji, a nią przecież jest zupełnie inne, chociaż podobne, auto – Lancer Evo X.