MITSUBISHI LANCER EVO IX
Istnieje kilka typów noży. Są wielkie i tępe. Są wielkie i ostre. I w końcu, są małe, tanie, ale posiadające niepokojąco skuteczne ostrza! A jeżeli kogoś, nie stać na stal Emersona, czy Benchmade, może wybrać.... Mitsubishi Lancera EVO, czyli najostrzejsze podejście do tematu samochodu sportowego.
Propozycja z Japonii jest bezwzględna jak Sycylijska mafia, a w dodatku wygląda całkiem przyzwoicie. I choć kolejne odsłony – obecny temat, czyli jej IX część – jest obklejona, kilkoma spojlerami ze sztucznych tworzyw więcej, to i tak nie krzyczy na ulicy jak Lambo, czy Ferrari. Ot, rodzinny sedan. Rodzinny, ale z przeszłością. Już od dziesięcioleci Mitsubishi obecne jest na rajdowych i terenowych trasach, a z tych bogatych, pełnych sukcesów doświadczeń, czerpie właśnie ten osobliwy buntownik, w przebraniu cywilnego urzędnika...
Od czego zacząć? Może od tego co niezmienne. Z modelu EVO VIII, pozostała rama samochodu, liczyć więc trzeba, że specjaliści wierzą w jej potencjał i poprawiając ją, dotknęli granic doskonałości. Podobnie sprawa ma się z zawieszeniem, w końcu ciężko ulepszyć nie-ulepszalne.
To, co ulega zmianie, to w pierwszej kolejności, moc. Dwu litrowe serce, to silnik DOHC, o oznaczeniu 6G46, który jest używany od 17 lat w każdym kolejnym EVO. Przywiązanie do tradycji? Nie, to odnalezienie Złotego Graala! Obecnie 286KM i 289Nm. Niby 10KM i 3Nm, to niewiele, ale zawsze jest pretekst, by EVO VIII stało się EVO’em IX! Nie, nie, bylibyśmy strasznie naiwni, gdyby chodziło tylko o to, więc co jeszcze? To, co ważne w silniku, nie sprowadza się tylko do mocy, więc może tu leży cały sens? Zmieniono czas otwarcia zaworów, turbosprężarkę (obecnie 20.1 przy 3500tyś. Obr. /min.), o 5% zmniejszono turbo-dziurę. Cała moc osiągana jest przy 6500 tysiącach, a bać o nasz silnik, zaczynamy się dopiero przy 7000! Wtedy wskazówka styka się z linią „czerwonych obrotów".
Wszystko sprawia, że faktycznie jedziemy szybciej. 4.5 sekundy, tyle czasu zajmuje nam złamanie Polskich przepisów drogowych. Rozkład masy 60/40, jest skutkiem ubocznym umieszczenia silnika z przodu. Nad całym układem jezdnym działa centralny dyferencjał, pieczołowicie rozdając moc na każde z czterech kół. A koła, są oczywiście od BBS (w wersji MR), oraz Enkei (w wersji EVO & RS), wszystkiego 17 cali. Opony, w swoim działaniu niewiele różniące się od ślimaków, zostały „podarowane" przez firmę Yokohama, w znakomitym modelu Advan A046, szerokie na 235 i wysokie na 45mm.
Lewa noga, która jest odpowiedzialna za hamowanie, współpracuje z cztero-tłoczkowymi zaciskami Brembo, a te z kolei, przekazują nasze wyobrażenie o wyśmienitym działaniu wentylowanym tarczom. Oczywiście wszystko dopełnia ABS. Jak to działa? 35m ze 100km/h wydaje się być argumentem nie do przebicia! Skrzynia biegów doczekała się innego zestrojenia. Teraz mamy dłuższą „jedynkę" i „dwójkę", co odbiło się na pozostałych, skróconych przełożeniach. Biegów jest pięć, a zabawy jeszcze więcej... (Wersja MR ma 6-stopniową.) Skrzynia jest manualna.
Estetyka? Nie mam pewności, czy Japończycy znają to słowo. I nie dlatego, że auto jest brzydkie. Zmieniając nazwę z powodu 10KM więcej, wydają się być fizykami, ludźmi dla których piękno, to rzecz, którą można pociąć i ulepszyć! Wszystko więc, od przednich świateł, po tylny spojler, spełnia swoje wyśrubowane zadania. Zmiany, co jest już tradycją w EVO, nie są wielkie i efektowne, lecz dyskretne i niebywale skuteczne. Przednia część została zmodyfikowana tak, by nowa turbosprężarka miała czym oddychać, stąd tak wielkie wloty powietrza. Inne są też boczne listwy i Gurney flat, czyli nowy system niskiego ciśnienia pod tylnym skrzydłem, a jeżeli ktoś z niego zakpi, to z pewnością powącha naszą rurę wydechową!
Cały zestaw aerodynamiczny, bardzo pomaga przy pokonywaniu ciasnych zakrętów, a nawet skoków, których nie brak na torze Okazaki (prywatny tor Mitsubishi, testowane są tam wszystkie EVO, od 1993r.). Gdyby istniały odpowiednie przepisy, kierowców testowych, można by posądzić o brutalne znęcanie się nad samochodami! Dzięki tej „użytkowej estetyce", prowadzenie nowej IX-ki przypomina wystrzelenie strzały ze stu kilowego łuku... Jedziemy prosto, a im szybciej, tym prosta staje się jeszcze prostsza. Ogromna zasługa też w ulepszonym układzie kierowniczym, a naszym z nim łącznikiem, jest świetna kierownica MOMO. Bardziej bezpośrednie przełożenie pozwala na szybsze pokonywanie, następujących po sobie zakrętów, co w warunkach torowych, odczuć można już przy choćby dwóch!
Doskonałe, pokryte Alcantarą, siedzenia Recaro, nie pozwalają byśmy w zakręcie przykleili się do bocznej szyby. Cała deska rozdzielcza i środkowy panel bez rewolucji, a carbon, to chyba najbardziej „usportowiający" materiał w Układzie Słonecznym, jaki można zastosować w aucie, więc mamy go tu sporo. Stopy spoczywają na nowych, stalowych pedałach, w które nie da się nie trafić! Umieszczenie wewnątrz radia, z pewnością zmartwiło specjalistów z działu sportowego, w końcu to nieużyteczne kilkaset gramów! Takie właśnie jest EVO. Bardzo funkcjonalnie i surowo. Tchnie wyczynowcem, a z każdym kolejnym numerkiem, Mitsubishi staje się jeszcze bardziej radykalne. Wersje RS i MR na przykład, posiadają aluminiowy dach, który ma obniżyć wagę auta... Obawiam się, że za kilka „odcinków", EVO nie będzie się różnić od modeli WRC... Ale w tym przypadku, wada staje się zaletą. Więc jak? 10KM ma znaczenie?! W każdym innym samochodzie, nie ma żadnego. W tym, ma OGROMNE. Mitsubishi udowadnia jak mały i (stosunkowo) tani nożyk, może pociąć wszystko, co zechce! Brawa i czekamy na ciąg dalszy...