Mitsubishi L200 Double Cab 2,5 DI-D 178 KM - z bezdroży do miasta
Za każdym razem widząc pickupy odczuwam pewną estymę, sam nie wiem dokładnie dlaczego. Może świadomość, że to właśnie farmerskie auta "zbudowały Amerykę" wzbudza moje zainteresowanie i szacunek. Może to ich praktyczna charakterystyka, która pozwala wjechać w najtrudniejszy teren i wyjść z tego pojedynku między naturą a maszyną z tarczą, albo zwyczajnie naoglądałem się zbyt dużo amerykańskich produkcji w latach 90, gdzie pickupy były mocno eksponowane. Pewnie wszystkiego po trochu. Niezastąpiony partner amerykańskiego budowlańca, przedsiębiorcy czy już wspomnianego farmera przebył ocean i od kilku lat coraz śmielej poczyna sobie na Starym Kontynencie. A jak przedstawiciel rodziny pickupów, czyli Mitsubishi L200, radzi sobie w Polsce?
Historia auta sięga 1978 roku, jednak wtedy figurowało pod nazwą Forte i dopiero w 1993 r. zyskało nazwę obowiązującą do dzisiaj. W tym czasie powstały cztery generacje L200, które przez lata zdobyły wiele nagród, m.in. dwunastokrotnie tytuł pickupa roku przyznawany przez niemiecki Auto Bild Allrad.
Na pierwszy rzut oka
Auto prezentuje się niczym bezwzględny, ponad 5-cio metrowy brutal, który nie zna pojęcia ogłady. I dobrze. Przednie orurowanie wygląda jakby było gotowe na konfrontacje ze wszystkim, co spotkamy na drodze, a wyciągarka daje nadzieje na swobodną jazdę nawet w naprawdę trudnym terenie. Wersja przygotowana na rok 2015 została wyposażona m.in. w nowy zderzak, grill czy 17-calowe felgi. Nadwozie pozostaje jednak surowe, bez zbędnych przetłoczeń, a głównymi upiększeniami testowanej wersji są chromowane klamki oraz lusterka. Mimo klasycznego charakteru auto za sprawą rur skrzyni ładunkowej, zaokrąglonych kształtów i nieregularnych linii okien wygląda nie tylko potężnie, ale i dynamicznie. Mitsubishi L200 fascynuje i przeraża zarazem, o czym dobitnie świadczyły reakcje innych kierowców, kiedy tylko chciałem zmienić pas ruchu – wystarczy włączyć kierunkowskaz i w magiczny sposób powstaje miejsce dla naszego pickupa.
Środek został wykończony prosto oraz intuicyjnie. I słusznie, w końcu mamy do czynienia z rasowym budowlańcem. Na panelu centralnym znajdziemy trzy pokrętła do sterowania klimatyzacją, nad którymi umieszczono radio oraz mały aczkolwiek czytelny ekran, na którym sprawdzimy temperaturę, ciśnienie lub geograficzny kierunek podróży za pomocą kompasu. Wszystko naturalnie w uwielbianej przez Japończyków rozdzielczości a’la zegarki Casio z lat 90. Na plus należy zapisać wygodę podróżowania na przednich fotelach, pasażerowie nie powinni odczuwać dyskomfortu nawet podczas dłuższych tras. Sytuacja wygląda nieco inaczej kiedy spojrzymy w tył – praktycznie pionowe oparcie foteli potrafi zmęczyć nawet najwytrwalszych pasażerów.
Skrzynia bagażowa o długości 1505 mm i szerokości (pomiędzy nadkolami) 1085 mm wydaje się delikatnie za mała, sytuację jednak poprawia otwierana elektrycznie tylna szyba, która doskonale sprawdza się w trakcie przewożenia dłuższych przedmiotów. Maksymalny ciężar jaki możemy przewozić to 980 kg.
Testowany egzemplarz został wyposażony w silnik 2.5 DI-D o mocy 178 KM przy 3750 obr/min oraz 350 Nm przy 1800 – 3500 obr/min. Nieobciążony L200 okazał się całkiem zrywnym pojazdem. Co prawda nie reaguje gwałtownym przyśpieszeniem już przy pierwszym kontakcie stopy z gazem, jednak po chwili nabiera odpowiedniej mocy. Sporym minusem jest brzmienie silnika, ciągły klekot występujący powyżej 2000 obr/min przypomina, że poruszamy się prawdziwym wołem roboczym, a nie autem kupionym aby przyciągać zazdrosne spojrzenia przechodniów.
Super Select
Środowiskiem naturalnym Mitsubishi L200 niewątpliwie są trudniej dostępne tereny i tam sprawuje się rewelacyjnie. Kąt zejścia (20,9°) oraz kąt rampowy (23,8°) nie oszałamia, jednak w połączeniu z prześwitem o wysokości 205 mm i kątem natarcia 33,4° możemy śmiało udać się na podziwianie bezdroży, jednak głównym argumentem do takiej trasy okazują się cztery tryby Super Select. Za pomocą dodatkowego drążka, który znajduje się obok lewarka skrzyni biegów możemy wybrać napęd auta – standardem jest napęd na jedną oś, jednak w razie potrzeby włączamy 4x4 z blokadą tylnego mostu czy też 4HLc lub 4LLc – pierwszy blokuje centralny mechanizm różnicowy, drugi z kolei załącza dodatkowo reduktor. Pozycja za kierownicą jest typowa dla pickupów, nogi kierowcy są zadarte wysoko aczkolwiek podróżujemy bardzo wygodnie. Mitsubishi przygotowało zawieszenie w postaci wahaczy trójkątnych z przodu oraz resorów piórowych z tyłu, co dało dobry efekt w postaci pewnej jazdy w każdych warunkach. Testowany model miał przebieg na poziomie 15 000 km i był dość głośny, każda nierówność była kwitowana trzaskami oraz skrzypieniem. Mimo swoich gabarytów L200 okazał się bardzo zwrotny, jednak ilość ruchów kierownicą jaką trzeba wykonać wydaje się zbyt duża, szczególnie kiedy musimy szybko reagować, dłuższa outdoorowa zabawa z L200 szybko zweryfikuje kondycję kierowcy. Cóż, nie jest to auto dla każdego.
Sytuacja wygląda nieco inaczej w mieście. Na drodze – jak wspomniałem wcześniej – same zalety, nikt się nie wcina, a w razie potrzeby zmiany pasa kierowcy osobówek rozstępują się niczym Morze Czerwone, zapewniając wolne miejsce. Znacznie gorzej wygląda sprawa kiedy szukamy wolnego miejsca parkingowego, lub w podjazdach parkingów wielopiętrowych, gdzie również nie jest zbyt kolorowo. Jednak coś za coś, wydłużony czas parkowania jest ceną jaką musimy zapłacić za frajdę komfortowej jazdy bez względu na ilość krawężników, studzienek czy progów zwalniających.
L200 Double Cap jest możliwe do nabycia w trzech wersjach. Pierwszą z nich to opcja z wyposażeniem o nazwie Invite, gdzie do dyspozycji mamy manualną skrzynię biegów i silnik 2.5 o mocy 136 KM za 95 990 zł. Druga i zarazem testowana wersja to Intense Plus HP z automatyczną skrzynią biegów, silnikiem 2.5 o mocy 178 KM za 126 990 zł. Ostatnia wersja to także Intense Plus HP i silnik 2.5 o mocy 178 KM tylko tym razem z manualną przekładnią za 118 990 zł.
Każdy kupiec świadomy przeznaczenia pickupów będzie zadowolony. Mitsubishi L200 bez większych problemów pomoże nam dostać się w praktycznie każde miejsce – śnieg, błoto, piach czy woda do głębokości 50 cm nie będą żadną przeszkodą. No a gdyby coś jednak poszło nie po naszej myśli to od czego mamy wyciągarkę? Dodatkowe miejsca w wersji Double Cap pozwolą podróżować w więcej niż dwie osoby, co czyni auto ciekawym rozwiązaniem także dla rodzin.