Mitsubishi Eclipse Cross – walka z dziedzictwem
Kilka miesięcy temu odbyła się statyczna prezentacja nowego modelu Mitsubishi. Eclipse Cross nie ma nic wspólnego z legendarnym Eclipsem, a zbieżność nazw wynika z metaforycznego porównania nowego auta spod znaku trzech diamentów, do wyścigowego konia o imieniu Eclipse. Logika nazewnictwa jest nieco zawiła, jednak pierwsze spojrzenie na to auto rodzi spore nadzieje. Jak Eclipse Cross sprawdził się w praktyce?
Gdy padły pierwsze słowa o reaktywacji modelu Eclipse z przydomkiem Cross, wielu fanów Mitsubishi wstrzymało oddech w pełnym nadziei oczekiwaniu. Gdy dodano, że będzie to SUV, w tłumie dał się słyszeć świst wypuszczanego powietrza. I to bynajmniej nie z ulgą. Eclipse był autem na swój sposób kultowym, zapisał się nawet w historii dzięki grze „Need for speed” czy roli w „Szybkich i wściekłych”. Nowe wcielenie jest zupełnie inne od swojego poprzednika. Jednak klamka zapadła, a klienci nie mieli wiele do powiedzenia.
Zadziorna stylistyka
Pod względem stylistycznym Eclipse Cross przełamuje konserwatywną do tej pory gamę Mitsubishi. Przód auta przypomina nieco zezłoszczonego Outlandera, ale po bardzo udanym zabiegu kosmetycznym. Reflektory mają ostry kształt, a chromowane wstawki w grillu nadają mu nowoczesnego charakteru. Linia boczna nie przypomina topornego SUV-a, a raczej kompaktowego crossovera.
O ile przód i bok prezentują się świetnie, tak tył jest stylistyczną "czarną owcą" Mitsubishi Eclipse Cross. Tylny zderzak w dziwny sposób podkasano, a tylną szybę podzielono na dwie części. Pomiędzy nie wpasowano poziomą poprzeczkę, którą z zewnątrz częściowo zajmują tylne lampy.
Niezależnie od tego, czy komuś stylistyka Eclipse Crossa przypada do gustu czy nie, warto poświęcić chwilę i przyjrzeć się nowemu lakierowi New Red. Składa się on z 6 warstw. Bazą jest srebrny metalik z czerwonymi pigmentem, na który nałożono bezbarwny lakier, a dopiero wówczas do gry wkroczyła półprzezroczysta czerwień z płatkami miki, którą ponownie pokryto bezbarwnym. Dzięki takim lakierniczym kombinacjom powstały w efekcie końcowym czerwony lakier nabiera niesamowitej głębi, a auto świetnie prezentuje się w promieniach słońca. Póki co gama kolorystyczna obejmuje siedem odcieni, jednak tylko metaliczna czerwień może pochwalić się taką technologią i głębią. Jeśli rynek ciepło przyjmie model Eclipse Cross w takich barwach, marka zapowiada rozszerzenie palety kolorystycznej o kolejne odcienie, wykonane w tej samej technologii.
Zaskakujące wnętrze
Kabina pasażerska nowego Eclipse Cross będzie zaskoczeniem dla każdego, kto miał styczność z innymi autami marki Mitsubishi. Kokpit jest nowoczesny, a materiały użyte do jego wykonania są wysokiej jakości. Na desce rozdzielczej dominuje 7-calowy ekran dotykowy, który pozwala sterować multimediami. W tym celu możemy wykorzystać także gładzik umieszczony na tunelu środkowym. Nie trzeba się mu długo przyglądać, by dostrzec łudzące podobieństwo do touch pada Lexusa. Sama podstawka, na której ów gładzik się znajduje, wydaje się w pewien sposób "doklejona" do reszty konsoli. Sam gładzik na zbyt wiele się nie przydaje, bo większością funkcji i tak sterujemy za pomocą ekranu.
Kabina pasażerska została wykończona elementami skórzanymi, a także aluminiowymi wstawkami i plastikami w kolorze fortepianowej czerni. Siedzenia w wersji wyposażenia Instyle są skórzane, a fotel kierowcy posiada elektroniczną regulację.
W drugim rzędzie siedzeń znajdziemy sporo miejsca, aczkolwiek mniej niż w spokrewnionym Outlanderze. Auta dzielą ze sobą platformę podłogową, jednak w nowym modelu mocno ją skrócono. Różnica w długości w stosunku do Outlandera wynosi 29 centymetrów.
Bagażnik nieco ucierpiał na nowej stylistyce i pomieści 341 litrów, czyli sporo mniej niż większy brat (477 l). Rozwiązaniem jest jednak przesuwana tylna kanapa, którą zastaniemy w modelu Eclipse Cross. Drugi rząd siedzeń jest dzielony w stosunku 40:60, a każdy z fragmentów możemy niezależnie przesuwać w zakresie 20 centymetrów. Po maksymalnym przesunięciu jej do przodu uzyskamy 448 litrów przestrzeni bagażowej, czyli o zaledwie 29 litrów mniej od Outlandera. Niestety, wówczas przestrzeń na nogi pasażerów podróżujących z tylu drastycznie zmaleje, a siedzieć będzie trzeba wręcz po turecku. W przypadku gdy za kierownicą siedzi osoba o wzroście metr osiemdziesiąt, z tylu − pomiędzy oparciem przedniego fotela a siedziskiem tylnej kanapy − zostaje miejsca ledwo na dłoń. Jednak ciekawym dodatkiem, uprzyjemniającym podróż z tyłu, jest regulowane nachylenie oparcia kanapy w 9 położeniach (w zakresie 16-32°).
Prowadzenie
Pokonując pierwsze kilometry na pokładzie Eclipse Crossa, trudno nie zauważyć świetnego wyciszenia auta. Wsiadając do samochodu na parkingu, wystarczy zamknąć drzwi, by nieledwie przenieść się do innej, znacznie cichszej rzeczywistości. W kabinie nie tylko nie słychać nadmiernego hałasu od opon czy powietrza, opływającego nadwozie, ale silnik także nie zaznacza swojej obecności zbyt nachalnie.
Dużym plusem nowego SUV-a spod znaku trzech diamentów jest zawieszenie. Zestrojono je w przyjemnie sprężysty sposób, dzięki czemu podczas jazdy mamy poczucie pewnego i stabilnego prowadzenia. Nawet przy ostrych łukach auto nie przechyla się zbytnio na boki, zapewniając jednocześnie wysoki komfort podróżowania.
Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku układu kierowniczego, jednak tu wiele zależy od preferencji kierowcy. Kierownica pracuje bardzo lekko, a elektryczne wspomaganie działa w typowo miejski sposób. W − bądź co bądź − sporym aucie o zwiększonym prześwicie nieco utrudnia to wyczucie samochodu.
Elastyczny silnik
Pod maską znalazł się półtoralitrowy silnik benzynowy 1.5 Turbo o mocy 163 KM i maksymalnym momencie obrotowym 250 Nm. Dzięki takim parametrom pierwsze 100 kilometrów na godzinę zobaczymy na prędkościomierzu po 9,8 s (wariant z napędem jedynie na przednią oś i manualną skrzynią biegów jest sporo wolniejszy – 10,3 s).
Jednostkę zestawiono z bezstopniową przekładnią CVT, którą od podstaw zaprojektowano właśnie dla tego modelu. Trzeba przyznać, że jest to jedna z najmniej irytujących skrzyń tego typu, jaka obecnie jest na rynku. Podczas przyspieszania nie sposób skarżyć się na "wycie" jednostki (za co też pochwały należy słać pod adresem fenomenalnego wyciszenia kabiny). Przekładnia pracuje bardzo płynnie i delikatnie. Inżynierowie mówią, że dokładnie taki był zamysł. Eclipse Cross − w przeciwieństwie do poprzedniego Eclipse'a − nie ma być autem sportowym, ale wygodnym towarzyszem dnia codziennego. Zatem w założeniu ma być komfortowy, przyjemny i mało absorbujący podczas codziennej jazdy. I takie wymagania spełnia w stu procentach. Jedyny minus przekładni CVT (nie tylko tej, ale i wszystkich tego typu) tkwi w utrudnionym tzw. hamowaniu silnikiem. Jadąc z łagodnej górki, nawet jeśli puścimy pedał gazu, poczujemy, że auto wręcz przyspiesza, zamiast zwalniać.
Deklarowane przez producenta średnie zużycie paliwa odmiany z napędem na wszystkie koła z bezstopniową przekładnią CVT, to 7 litrów na dystansie 100 kilometrów. Podczas testów trudno było uzyskać wynik poniżej 10 litrów. Najczęściej poruszaliśmy się trasami szybkiego ruchu i pustymi lokalnymi drogami. To jednak dość sporo jak na niedużą jednostkę napędową i stosunkowo lekki samochód (1425 kilogramów).
Szeroka paleta poziomów wyposażenia
Do wyboru mamy 5 wersji wyposażenia wnętrza. Bazowa odmiana Inform zawiera jednak bardzo dużo nowoczesnych rozwiązań, które rzadko spotykamy w podstawowych modelach konkurencji. W standardzie otrzymamy m.in. 16-calowe aluminiowe felgi, 7 głośników, automatyczną klimatyzację, tempomat, czujniki deszczu i zmierzchu, podgrzewane lusterka, przyciemnione tylne szyby oraz relingi dachowe. Nie mogło zabraknąć też systemów bezpieczeństwa. Eclipse Cross otrzymał asystenta pasa ruchu, który dźwiękiem zasygnalizuje nam opuszczanie swojego pasa. Odezwie się jednak dopiero, gdy niemal połową samochodu będziemy już na sąsiednim pasie. Inne systemy, jakie znalazły się na pokładzie bazowej wersji, to automatyczne światła drogowe i system ograniczający skutki kolizji czołowych.
Decydując się na wyższą wersję Invite Plus, dodatkowo otrzymamy zestaw głośnomówiący Bluetooth, dotykowy touchpad, podgrzewane przednie fotele, kamerę cofania czy dwustrefową klimatyzację i bezkluczykowy dostęp do auta.
Kolejna wersja − Intense − to dodatkowo m.in. wyświetlacz head-up (niestety, nie jest wyświetlany na szybie, tylko na plastikowej płytce), a także podgrzewana kierownica, tylna kanapa i przednia szyba.
Idąc jeszcze wyżej, dotrzemy to prawie topowej odmiany Intense Plus, w której znajdziemy LED-owe przednie reflektory i system kamer, oferujących widoczność 360 stopni. W najbardziej "wypasionej" wersji Instyle, którą testowaliśmy, znalazł się system audio Rockford Fosgate, skórzana tapicerka, elektrycznie sterowany fotel kierowcy, podwójne okno dachowe oraz adaptacyjny tempomat.
Jest jednak rzecz, którą należy powiedzieć głośno i wyraźnie. W modelu Eclipse Cross nie ma nawigacji. Czekacie na haczyk w postaci "trzeba za nią dopłacić"? Nie. Nie ma... Nie ma, nie było i nie będzie. Żadna wersja wyposażenia nie przewiduje wbudowanej systemowej nawigacji. Marka uważa, że we współczesnym świecie i tak mało kto korzysta z samochodowej nawigacji, a wszyscy w tym celu używamy smartfonów. System multimedialny Eclipse Crossa został jednak wyposażony w system Apple CarPlay/Android Auto, dzięki czemu dość łatwo można sobie z tą niedogodnością poradzić.
Ceny
Mamy do wyboru pięć wersji wyposażenia i dwie jednostki napędowe, które razem tworzą 8 kombinacji. Poza testowanym przez nas benzynowym 1.5, w gamie znalazł się także diesel o pojemności 2.2 litra.
Cennik otwiera podstawowa wersja 1.5 Turbo z manualną skrzynią biegów i napędem na przednie koła, kwotą 93 990 zł. To nie mało, jednak biorąc pod uwagę bogate wyposażenie standardowe, z pewnością wielu klientów zdecyduje się na takiego "golasa". Patrząc na szczyt cennika, można jednak doznać zaskoczenia, ponieważ cena tej samej wersji silnikowej, ale z bezstopniową przekładnią CVT i napędem 4WD w topowej wersji wyposażenia Instyle, wynosi − bagatela − 147 990 zł. Dla porównania, najbardziej wypasiona Mazda CX-5 2.0 SkyPassion z porównywalnym wyposażeniem kosztuje 153 990 zł.
Mitsubishi otwarcie mówi, że nie zamierza "pchać" Eclipse Crossa w segment samochodów premium. Odważnie przyznają, że wolą być dobrzy w tym, co robią, niż stawać do walki z markami premium. Europa będzie pierwszym rynkiem, na którym pojawi się nowy gracz japońskiego koncernu. Marka porzuciła plany rozwijania napędu PHEV na rzecz marzeń o pojazdach elektrycznych. Na razie jednak musimy zadowolić się jedynie dwoma jednostkami napędowymi.