Mistrz praktyczności - Citroen Berlingo 1.6 HDI 110KM XTR
Bardzo często słychać głosy mówiące, że rzeczy do wszystkiego, są jednocześnie do niczego. Czy taka zasada sprawdza się również w przypadku samochodów? Badamy to na przykładzie Citroena Berlingo.
Przejazd przez jakiekolwiek większe miasto bez zobaczenia choć jednej jego sztuki jest chyba niemożliwy. Berlingo wraz z bliźniaczym Peugeotem Partnerem skutecznie podbiło serca oraz rozumy polskich klientów.
Stało się to jednak raczej nie dzięki niebywałej urodzie. Szukanie finezyjnych kształtów to strata czasu. Jest tak, jak powinno być w takich autach – prosto, w dobrych proporcjach i zachowaniem pewnego ładu. Testowany egzemplarz został dodatkowo wyposażony w bojowo wyglądające, czarne elementy zderzaków. Nie zostały one polakierowane, więc delikatne, powierzchniowe rysy nie są im straszne. Berlingo dzięki nim zyskuje nie tylko na praktyczności, ale też na wyglądzie.
Klasykiem w tego typu autach są odsuwane drzwi – tutaj znajdziemy ich parę. Umieszczono je po obydwu stronach i chyba nie ma dyskusji, co do ich użyteczności. Gdy zaparkujemy gdzieś, gdzie ciasnota daje się we znaki z każdej możliwej strony, wysiąść możemy bardzo prosto – nawet będąc kierowcą. Wystarczy wyjąć schowek znajdujący się w tunelu środkowym (da się) i przecisnąć swoje cztery litery przez przestrzeń miedzy przednimi fotelami. Dalsza droga to przesunięcie drzwi i jesteśmy na zewnątrz. Pamiętajmy jednak, że kierowcy sąsiedniego auta raczej takiej możliwości nie mają, a do domu też chcą wrócić.
Bardzo płynnie przechodzimy więc do tego, co skrywa wnętrze. Jeśli mamy pamięć wiewiórki, która najpierw zakopuje swoje skarby, a później nie może ich znaleźć, odpuśćmy sobie Berlingo – a przynajmniej z zagospodarowanym „poddaszem”. Ilość schowków jest niezliczona. Naprawdę. Jestem w 100% pewien, że jeśli staralibyście się je zliczyć, za każdym razem otrzymalibyście zupełnie inną wartość.
Wszystko pięknie – nasze drobiazgi porozrzucamy po całym samochodzie, solidny bagaż załadujemy do bagażnika, ale jeden moment – co z nami? Mniej więcej to samo, co z naszymi rzeczami – mamy bardzo dużo miejsca w każdej płaszczyźnie. Dzięki trochę większemu rozmiarowi wszerz naszego auta, z tylu udało się wcisnąć trzy oddzielne fotele. Środkowy możemy złożyć otrzymując wygodny podłokietnik z miejscem na napoje, a wszystkie mają dodatkowo regulację pochylenia oparcia. Nieocenione w dłużej podróży.
Myślcie, że kierowca i jego pasażer są poszkodowani przez wygody zapewnione siedzącym z tyłu? Jesteście w błędzie. Ci z przodu mają 100% pewność, że nie będą się ocierać ramionami, a lewarek skrzyni biegów nie wbije się w kolano sąsiada. W pokonywaniu długich dystansów przydadzą się podłokietniki zamontowane przy obydwu oparciach. Fotel kierowcy ma też regulację wysokości – można płynnie przemieszczać się pomiędzy pozycją kierowcy komunikacji miejskiej, właściciela dostawczego auta i całkiem przyzwoitego, niskiego poziomu.
W Berlingo jest naprawdę niezliczona ilość rzeczy po prostu fajnych. Może nie będziemy używać ich wszystkich na co dzień, ale dobrze mieść świadomość, że w razie czego, gdzieś tam są. Do nich zaliczyć można choćby system nawiewu znajdujący się pod dachem. W nim dodatkowo umieszczony jest sztyft zapachowy, który po przekręceniu uwalnia swoją woń wraz z podmuchami klimatyzowanego powietrza. Kolejnym fajnym udogodnieniem jest schowek zamontowany pod dachem nad przestrzenią bagażową – można w nim położyć jakieś drobiazgi czy nawet parę większych rzeczy. Opcja podnoszenia jedynie tylnej szyby, zamiast otwierania całej klapy (skądinąd obficie obdarzonej rozmiarem) to bardzo pomysłowa funkcja dająca możliwość dostania się do choćby wspomnianego przed momentem schowka.
Jak jeździ ten Citroen? Cóż – to samochód ze środkiem ciężkości umieszczonym jednak dość wysoko, więc normalne są spore przechyły na ostrzejszych zakrętach. Jeśli załadujemy bagażnik, na precyzji straci też prowadzenie, które bez tego jest całkiem znośne. Na szczęście rajdowe zapędy kierowcy studzi 110-konny diesel. Nie jest demonem szybkości, ale mimo to sprawinie rozpędza Berlingo do przepisowych prędkości nie będąc przy tym uciążliwie głośnym. Sporo dobrego można też powiedzieć o jego ekonomice. W teście spalił średnio 5,2l/100km w trasie, a podczas jazdy w cyklu mieszanym, wartość ta urosła o niecały litr.
Przejdźmy do ceny. Podstawowy Berlingo to wydatek przynajmniej 57 000 zł. Decydując się na testowaną wersję XTR z silnikiem 1.6 110KM, z kieszeni przyjdzie nam wyłożyć dokładnie 83 500 zł. Konkretny egzemplarz, którym miałem okazję jeździć jest wyceniany obecnie na kwotę około 96 000 zł. Sporo.
Podsumujmy jednak to, co za tą cenę otrzymujemy. Na pierwszy miejscu, w dobie powszechnych oszczędności, trzeba wymienić oszczędny, a za razem całkiem dynamiczny silnik. Kolejna lokata należy do ogromnej przestrzeni wewnątrz. Pięcioosobowa podróż nie jest problemem – nawet z pokaźną ilością bagażu. Następne miejsce to szalenie duża praktyczność, nad którą ewidentnie rozpływałem się wcześniej.
Tak, Berlingo ma wady. To choćby takie bolączki jak koło zapasowe montowane pod spodem, kłopotliwość utrzymania wszystkich schowków w należytej czystości czy niezbyt dobre materiały wewnątrz. Nie mogą one jednak przysłonić jak najbardziej pozytywnego obrazu Citroena Berlingo.
Czy więc Berlingo będąc jednocześnie przydatnym do wszystkiego, jest do niczego? Absolutnie nie. To bardzo uniwersalne auto, którego zalety widać gołym okiem. Nie posiada przełomowych rozwiązań zapierających dech w piersiach, ale nie o to w nim chodzi. Jest praktyczne i bardzo pojemne. To dobry przyjaciel, na którego pomoc zawsze można liczyć.
Coś mi się spodobało:
+ bardzo duża przestrzeń wewnątrz
+ bardzo wysoka praktyczność
+ drobiazgi, które potrafią być przydatne (np. latarka w bagażniku)
+ całkiem duży komfort podróżowania
Coś mi jednak nie przypadło do gustu:
- charakterystyczna dla tego typu aut ospałość układu kierowniczego
- plastiki niezbyt wysokiej jakości
- montaż koła zapasowego pod spodem