Mercedes Vito Furgon - dobry kompan na weekendowe wojaże?
Nasze Vito jest już w redakcji długi czas i zdążyliśmy go przetestować na wiele różnych sposobów. Mogliście o tym poczytać na łamach AutoCentrum.pl, ale może warto popatrzeć na ten samochód jeszcze raz i to od innej strony niż użytkowa? Czy ten "dostawczak" dobrze się spiszę w wypoczynkowym wypadzie za miasto? Przekonajmy się!
Aby utrudnić zadanie, na cel podróży wybraliśmy najdziksze pasmo górskie w Polsce. Oprócz ciężkich podjazdów, kilkuset zakrętów, Mercedes Vito Furgon musiał stawić czoła wąskim ulicom oraz nieutwardzonym dróżkom Bieszczadów. Włączając do tej wyliczanki trudną oraz zdradliwą pogodę, walka była ciężka i zażarta. Łamiąc jednak stereotypy artykułów, spuentuje już na początku, iż Vito… dało radę! I to nie byle jak, nieraz zawstydzając innych użytkowników jezdni.
Patrząc na ten samochód z zewnątrz nie jest to takie oczywiste. Spore gabaryty (4763 mm długości) oraz jedynie trzy miejsca siedzące nie zachęcają do długich podróży. Te wady jednak nie oznaczają, że Mercedesa Vito należy używać jedynie od poniedziałku do piątku w godzinach etatu. Testowany egzemplarz posiada wyróżniający się kolor nadwozia, który w połączeniu z 17-calowymi, klasycznymi felgami robi spore wrażenie. Niestety w otoczeniu gór, bez kartki „zaopatrzenie” za szybą, wzbudzał wśród przechodniów bardziej zdziwienie niż zachwyt. Mimo straconej pozycji osobiście wierzyłem w Vito i wspomniane wyżej minusy szybko zamieniły się w zalety, jeszcze nawet przed wyruszeniem w trasę.
Ponad pięć metrów sześciennych przestrzeni bagażowej z łatwością można użyć również z dala od zgiełku pracy, co z radością wykorzystałem podczas swojej wycieczki. Ogrom miejsca spokojnie pomieścił 2 rowery, potrzebne bagaże, a nawet jednoosobowy materac, który jednej nocy uratował nas od niewygodnego namiotu, a pozwolił zaoszczędzić sporo pieniędzy za nocleg. Odradzam jednak takie rozwiązanie na dłuższą metę, ponieważ widok jeziora Solińskiego zza przesuwanych drzwi jest piękny, lecz chłodne, górskie noce już mniej. Aczkolwiek, dla upartych Mercedes Vito Furgon może stać się samochodem kempingowym bez większych kłopotów. Ponadto dodatkowy pakiet Cargo (1686 zł) zawierający masę haczyków i szyn oraz drewniane wykończenie pomógł mi w umocowaniu wszystkiego na swoim miejscu i nawet bieszczadzkie serpentyny nie zmieniły ich położenia.
Luk ładunkowy Mercedesa Vito to ogromna zaleta, niestety nie można tego powiedzieć o przestrzeni pasażerskiej, która nie jest mocną stroną samochodu. Mimo bogatego wyposażenia dodatkowego (bardzo wydajna manualna klimatyzacja, radioodtwarzacz CD, Bluetooth) znajdziemy tam twarde plastiki oraz wytrzymałą tapicerkę. Wnętrze jest bardzo ergonomicznie rozlokowane i nawet świeży kierowca szybko odnajdzie się w swojej roli, ale nie niweluje to takich utrudnień jak prawie pionowa pozycja foteli (mała rozbieżność ustawień) lub dziwny ewenement, jakim jest wewnętrzne lusterko, w którym możemy zobaczyć jedynie środkowy zagłówek. Tak jak wyżej wspomniałem, teoretycznie Mercedesem Vito Furgon można podróżować w 3 osoby, praktycznie tego nie polecam, ponieważ drążek skrzyni biegów oraz spory schowek zabierają prawie całe miejsce na nogi środkowego fotela. Mieliśmy szczere chęci przegarnięcia jakiegoś autostopowicza, ale przez fakt, że trzecie siedzenie jest tam tylko dla pozorów, nikt się nie skusił. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to nadal samochód dostawczy, w którym na pierwszym miejscu nie liczy się komfort, ale zapewne takie auta przejeżdżają więcej kilometrów niż niejeden samochód osobowy, więc Mercedes mógł lepiej zadbać o swoich użytkowników.
Wróćmy jednak do wycieczki po Bieszczadach. Poruszając się Vito nie trzeba martwić się w ciasnych zakrętach, ponieważ auto doskonale trzyma się drogi bez zbędnych przechyłów. Sztywne zawieszenie na nierównych nawierzchniach mocno męczy pasażerów, aczkolwiek nie przypomina drewnianego wozu. Po prostu jest mało komfortowe. Z drugiej jednak strony kierowca, aby czuć się pewnie w Mercedesie nie musi mieć wzrostu koszykarza. Wysoka pozycja za kierownicą pozwala zauważyć wszystkie dziury w asfalcie lub nieznajome zakamarki zakrętów, zaś bardzo mały promień zawracania (11,5 metrów) daje manewrować samochodem jak zabawką. W połączeniu z czujnikami parkowania oraz biksenonowymi reflektorami doświetlającymi zakręty, można to robić nawet w nocy, i to w środku lasu. Dlatego polecam rozważyć tę opcję (dopłata 3146 zł). Warty wspomnienia jest również hamulec „ręczny”, który jest po prostu czwartym pedałem obok sprzęgła, więc ta zwyczajowa nazwa jest raczej nie na miejscu. Nie jest to nowe rozwiązanie stosowane przez Mercedesa, aczkolwiek w tak rozmaitym terenie jak Bieszczadzki Park Narodowy jest po prostu niewygodne i wymaga od kierowcy sporego skoordynowania ruchowego.
Mercedes Vito Furgon nie naciąga jednak kieszeni kierowcy. Pomijając koszt zakupu (podstawowa wersja 73 tys. zł netto – testowana 111 tys. zł netto) amortyzacja samochodu przedstawia się bardzo obiecująco! Pakiet BlueEFFICIENCY w połączeniu z 2,2 litrowym silnikiem diesla oraz systemem start&stop pozwala zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych na stacji benzynowej. Nawet w tak górzystym terenie samochód spalał mniej więcej 7,5 litra ON na 100 kilometrów. W bardziej płaskiej trasie ta liczba może się jeszcze obniżyć. Nam udało się dobić do 6,5 litrów. Biorąc pod uwagę 1,8 t masę własną oraz aerodynamiczność karoserii tego auta jest to znakomity i zaskakujący wynik.
Gorzej, jeśli chodzi o osiągi samochodu… O ile człowiek na wakacjach nie powinien się nigdzie spieszyć i martwić, to mocy w tym aucie po prostu brakuje. Mercedes Vito Furgon 110 CDI posiada oszałamiające 95 koni mechanicznych oraz maksymalne 250 NM momentu obrotowego, które nie porywają, zwłaszcza widząc przed sobą spore podjazdy. Na szczęście silnik lubi niskie obroty i spokojnie przyspieszając prowadzi samochód już od 1000 obr./min, co okazało się bardzo pomocne podczas bieszczadzkiej wędrówki. Sześciostopniowy „manual” idealnie pasuje do silnika, biorąc z niego, co najlepsze. W połączeniu z twardym sprzęgłem oraz opornym drążkiem pasuje do dostawczego samochodu, lecz nie jest to ani krzty łatwe i przyjemne. Operowanie skrzynią biegów wymaga trochę krzepy, a przyzwyczajenie się do niej trwa minimum kilkaset kilometrów. W ramach uzupełnienia dodam, że prędkość maksymalna zatrzymuje się na poziomie ok. 150-160 km/h, więc nie liczcie na szybkie sprinty autostradą.
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw Mercedes Vito Furgon okazał się wiernym przyjacielem, nawet w dalekiej podróży. Razem zdobyliśmy Tarnicę (najwyższy szczyt Bieszczadów), obie połoniny (Wetlińską i Caryńską), kąpaliśmy się nad jeziorem Solińskim, jeżdżąc wzdłuż brzegów przywiezionymi rowerami. Zrobiliśmy to wszystko bez żadnych problemów, w cywilizowany sposób i w krótkim czasie, a do tego tanim kosztem. Czy to nie najlepsza rekomendacja dla Mercedesa Vito? Wiele stracicie, jeśli taka szansa będzie w każdy weekend jedynie grzecznie stała na parkingu czekając na pracowity i monotonny poniedziałek.