Mercedes Sprinter 316 CDI - biuro w motoryzacyjnym wydaniu
Co zrobić, aby nasz pracownik wykonywał powierzone mu funkcje najlepiej jak potrafi? Jedną z możliwości jest zorganizowanie mu idealnego miejsca pracy. Ci, którzy pracują w biurze, dostają nowe fotele, lepsze komputery, a nawet określony budżet na zaaranżowanie przestrzeni wokół siebie. Co jednak w przypadku, gdy w naszej firmie kluczową rolę odgrywa "lekki" transport, a biura to samochody dostawcze? Rozwiązaniem tego problemu może być najnowsza odsłona Mercedesa Sprintera.
Rok 1995, jak widać z perspektywy czasu, był niezwykle ważny dla producenta ze Stuttgartu w segmencie samochodów dostawczych. Wtedy do salonów wjechał następca Mercedesa T1 – nowy, poważny gracz na samochodowym „rynku pracy”.
Po 19 latach od premiery pierwszego modelu Sprinter doczekał się dwóch generacji i jednego faceliftingu. Przyszła więc pora na kolejny zabieg kosmetyczny w stylistyce jednego z najpopularniejszych „dostawczaków”. Fachowcy z Mercedesa wiedzą jednak, że w przypadku samochodów, które mają być przede wszystkim miejscem pracy, wygląd auta to rzecz drugoplanowa. Zmiany obejmują więc jedynie przedni pas auta, przez które przód samochodu stał się nieco bardziej „kanciasty” - Sprinter otrzymał nowe, agresywniejsze reflektory z światłami do jazdy dziennej (opcjonalnie w technologii LED), bardziej aerodynamicznie wyprofilowany zderzak i większą atrapę chłodnicy.
Gdy jeździłem tym samochodem po mieście, myślałem, że niezauważony przemknę z punktu A do punktu B. Okazało się jednak, że wzbudzał on niemałe zainteresowanie innych użytkowników drogi, co w przypadku samochodu dostawczego, który również jest wizytówką firmy może wpłynąć na jej rozpoznawalność. Muszę jednak pohamować entuzjazm tych co już zaczęli wybierać się do salonu i wyjaśnić jedną, dość istotną kwestię. Testowana wersja wyglądała naprawdę dobrze, a nawet bardzo dobrze, pomimo tego, że obklejona była reklamowymi napisami. Trudno jednak uwierzyć, że ktoś, kto szuka samochodu będącego narzędziem pracy, zainwestuje w lakierowane zderzaki, bi-ksenonowe reflektory, chromowaną atrapę chłodnicy czy 17-calowe alufelgi, których, co ciekawe, w konfiguratorze w ogóle nie ma. Problem w tym, że gdy zabierze się te wszystkie dodatki, całość nie wygląda już tak efektownie, a dość pospolicie. Próżno też szukać jakichkolwiek zmian w tylnej części auta, dlatego jadąc za Sprinterem, nie odróżnimy wersji przed od po liftingowej.
Istotniejsze w pracy jest jednak wnętrze pomieszczenia, w którym przebywamy cały dzień, niż zewnętrzny wygląd budynku. Pomimo tego, że konstruktorzy Mercedesa postanowili nie zmieniać wyglądu deski rozdzielczej, nikt kto do tej pory jeździł Sprinterem nie powinien mieć do nich o to pretensji. Po co bowiem zmieniać coś, co jest dobre, sprawdzone i przede wszystkim łatwe w użytkowaniu? Gdyby to był Mercedes pokroju „klasy E”, mógłbym narzekać, że świat poszedł do przodu, że materiały użyte we wnętrzu nie są zbyt miłe w dotyku i że istnieją inne kolory niż wszelakie odcienie szarości. Nie o to jednak chodzi w Sprinterze. Ten samochód ma być przede wszystkim praktyczny i niewątpliwie w 98% taki właśnie jest. Niestety są jednak rozwiązania mieszczące się w pozostałych 2%, które zupełnie do tej idei nie pasują. Konsola środkowa jest na tyle szeroka, że obsługując np. nawigację czy system audio, trzeba znacznie odrywać plecy od oparcia fotela, co przy większych prędkościach nie jest ani bezpieczne, ani wygodne. Dodatkowo przy zakupie wersji z „ławką” dla pasażerów, która jest pozbawiona jakiejkolwiek regulacji nie ma co liczyć na wygodną podróż po prawej stronie kierowcy. Atutem jest za to ogromna ilość schowków, pojemników na kubki, a także spora przestrzeń w kabinie, które ułatwiają codzienną eksploatację.
Dla tych co dodatkowo chcą podwyższyć standard pracy sobie lub swojemu pracownikowi Mercedes daje spore możliwości. Trudno szukać w tej klasie drugiego auta dostawczego, które będzie oferowało taką mnogość wyposażenia dodatkowego. Przede wszystkim, każdy kto chce zasiadając za sterami Sprintera poczuć się jak w ciężarówce, niech zainwestuje dodatkowe 1220 zł w komfortowy, hydraulicznie resorowany fotel kierowcy, dzięki któremu dziury i progi zwalniające nie będą już udręką. Dostępne są także inne opcje, które mogą znaleźć się na pokładzie, takie jak: system multimedialny z możliwością podłączenia telefonu poprzez bluetooth oraz nawigacją, podgrzewana przednia szyba, automatyczna klimatyzacja, kamera cofania, bi-ksenony z funkcją doświetlania zakrętów, tempomat, asystent pasa ruchu, elektrycznie przesuwane drzwi, czujniki parkowania, czujnik martwego punktu i wiele, wiele innych.
Trzeba jednak pamiętać, że pracodawca nie wybiera biura, biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie dobro pracowników. Wynajęcie apartamentowca z czynszem wyższym niż zarobki lub postawienie hali, po to, by sprzedawać jabłka z trzech skrzynek, nie jest zbyt ekonomicznym rozwiązaniem. Dlatego dla potencjalnych klientów samochodów dostawczych liczą się najwydajniejsze z ich punktu widzenia motory, czy możliwość dopasowania samochodu do własnych potrzeb. Producenci Mercedesa doskonale o tym wiedzą, dlatego paleta silników jest bardzo bogata. W ofercie dostępne są cztery wysokoprężne jednostki z bezpośrednim wtryskiem paliwa Common-Rail o pojemności 2.2 litra w czterech wariantach mocy – 95 KM, 129 KM, 163 KM, 190 KM. Dodatkowo, do cięższych zadań przewidziany jest diesel o pojemności 3.0 i mocy 184 KM oraz 3.5 litrowa benzyna w układzie V6 o mocy 258 KM. Wszystkie silniki można połączyć z manualną lub automatyczną skrzynią biegów.
Testowy egzemplarz wyposażony był silnik 316 CDI, czyli podstawowy motor dysponujący 163 końmi mechanicznymi. Niestety pomimo tego, że samochód „na pusto” chętnie przyspiesza, to gdy załadujemy go dużym obciążeniem może dostawać zadyszki, a wyprzedzanie na trasie będzie wymagało sporego odcinka prostej drogi. Inaczej jest w przypadku prowadzenia. Pomimo tego, że nasza wersja była prawie najdłuższą konfiguracją, Sprinter podczas miejskiego manewrowania nie dawał odczuć swoich gabarytów. Trzeba jednak pamiętać, że z rozstawem osi 4325 mm to naprawdę spory samochód, a zapominanie o tym „drobny szczególe” może kończyć się zahaczeniem o krawężnik podczas skręcania w uliczkę. Ponad 3 metrowe nadwozie sprawiało, że boczny wiatr czasem dawał o sobie znać, jednak uwierzcie mi, w niektórych osobówkach wyczuwa się go dużo bardziej. Pozostało nam jeszcze spalanie. Na całym testowym samochodzie wielkimi literami można przeczytać „tylko 6,3 l/100 km”. Jestem w stanie uwierzyć, że jest to wynik do osiągnięcia z najmniejszym silnikiem, „na pusto” i w najmniejszej wersji furgon. Dlaczego jednak jest to napisane na „naszym” modelu? Chociaż mocno się starałem, nie mogłem zejść poniżej 8,7l w trasie i 11 l w mieście, a to, sami przyznacie, trochę więcej niż deklaruje producent.
I jeszcze ostatnia kwestia, która jest niezwykle ważna dla potencjalnych klientów. Mowa o możliwości konfiguracji samochodu. Do testów otrzymaliśmy tak zwaną 6-osobową „brygadówkę” i nie było by w tym nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że nie można skonfigurować tego typu zabudowy na stronie internetowej. W efekcie oznacza to, że nie mogę nawet sprawdzić ceny testowanego samochodu. Poza tym małym niedopatrzeniem Mercedes oferuje nam cztery podstawowe warianty: wersje furgon, kombi, podwozie ze skrzynią ładunkową oraz podwozie do zabudowy. Biorąc pod uwagę najczęściej kupowaną wersję, czyli furgon, klient ma do wyboru trzy ładowności 3-5 t, trzy wysokości dachu od 1650 mm do 2140 mm oraz trzy warianty długości przestrzeni ładunkowej od 3365 mm do 4800 mm, a to tylko możliwości jednej z wersji.
Podsumowując, Mercedes Sprinter to dobra propozycja dla właścicieli firm, którzy chcą aby ich pracownicy mieli jak najlepsze warunki do pracy. Do tego możliwość dopasowania auta do potrzeb firmy sprawi, że każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście zaznaczenie wszystkich opcji dodatkowych przy zakupie skutkuje wartością na fakturze bagatela ok.195 tys. zł, jednak czego nie robi się dla podniesienia prestiżu firmy.
Redaktor