Mercedes Klasa B. Moment... ale czym on się różni od hatchbacka?
Co zrobić, by jeździć poręcznym kompaktem, ale jednak takim, który maksymalnie wykorzystuje przestrzeń? Kupić minivana bazującego na popularnym hatchbacku. Na przykład nowego Mercedesa Klasy B. Tylko czy to nie jest czasem efekt placebo?
Ciężko jest zaspokoić wszystkie potrzeby klientów. Chcąc jednak zająć jak największą część rynku, trzeba zaoferować coś dla każdego.
I dlatego też wszyscy producenci samochodów mnożą warianty nadwoziowe w obrębie jednego segmentu. Tak też jest z segmentem C w Mercedesie – mamy Klasę A, Klasę A z nadwoziem limuzyny, bardziej sportowe CLA i… Klasę B, czyli małego minivana.
Tylko, czym on się właściwie różni od hatchbacka?
Mercedes Klasy A – tylko wyższy
Nowa Klasa B to przede wszystkim nowy wygląd, który już z daleka przypomina nam, że mamy do czynienia z samochodem klasy premium.
Mimo wyższego nadwozia, wygląda dość lekko, a w dodatku reprezentuje typowe dla Mercedesa opływowe linie. W połączeniu z pakietem AMG i większymi kołami, to jeden z niewielu samochodów typowo rodzinnych, które prezentują się tak dobrze.
Problem jednak w tym, że pod względem wymiarów, Klasa B praktycznie niczym nie różni się od Klasy A. Jest tak samo długa i szeroka. Nadrabia jednak wysokością, bo to aż o 12 cm więcej, niż w Klasie A.
Tylko czy to naprawdę problem? Jeśli chcemy kupić samochód, który zapewni sporo miejsca wewnątrz – co sugerowałoby wyższe nadwozie – a jednocześnie taki, którym stosunkowo łatwo zaparkować w centrum miasta. To właśnie taki rozmiar będzie najbardziej poręczny.
Jeśli jednak wymiary są mniej więcej identyczne, to w środku zyskamy dużo więcej miejsca?
Z Mercedesa Klasy B nie chce się wysiadać
Wnętrza nowych Mercedesów mogliście już poznać w naszych poprzednich testach – także nowej Klasy A. Deska rozdzielcza jest niemal identyczna, jak w bliźniaczym modelu. Przed oczami mamy dwa ponad 10-calowe ekrany połączone jedną taflą szkła – czy też tworzywa. Wygląda to naprawdę dobrze i takie też jest w dotyku – materiały w większości są bardzo dobre.
Jak to w klasie premium, mamy tutaj mnóstwo nowoczesnych systemów i technologii – na ten moment niektóre z nich są najlepsze w klasie. Piszę tu na przykład o systemie MBUX, który możemy obsługiwać za pomocą dwóch touchpadów na kierownicy – lewy służy do obsługi lewego ekranu, prawy do prawego, ale też głosowo. Wystarczy powiedzieć „Hej, Mercedes!”, a następnie naturalnym językiem spytać o coś nasz samochód.
Kiedy na przykład zadamy tak ważne pytanie, jak „Hej, Mercedes, opowiedz mi dowcip”, usłyszymy w odpowiedzi „Przepraszam, zostałam zaprojektowana przez niemieckich inżynierów.” Całkiem to sympatyczne.
Tylko nie pokazujcie tej funkcji dzieciom. Mercedes zawsze reaguje na komendę „Hej, Mercedes” – a Wy czasem chcecie po prostu posłuchać muzyki czy radia. Wyobraźcie sobie kilkugodzinną podróż z dziećmi, które co chwilę wyłączają Wam muzykę jedną komendą. A przecież mogą Wam nawet w ten sposób zmieniać temperaturę klimatyzacji!
Bardzo dobrze prezentuje się gadżet zwany nawigacją z rozszerzoną rzeczywistością. Przy dojeżdżaniu do skrzyżowań, na ekranie, obok mapy, zobaczymy widok z przedniej kamery wzbogacony o trójwymiarowe wskazówki. Brzmi jak coś kompletnie zbędnego, ale jednak dobrze jest zobaczyć w obcym miejscu, w który dokładnie zjazd powinniśmy skręcić.
Pod względem wykonania, Klasa B od Mercedesa to również bardzo wysoka półka. Oczywiście nie możemy oczekiwać od segmentu C, że będzie wykonany tak, jak D czy E, ale ilość miękkich tworzyw czy nawet materiałów wyższej jakości – jak aluminium czy skóra – jest naprawdę duża.
Czym jednak różni się Mercedes Klasa B od Klasy A? Pozycja za kierownicą jest tu o około 10 cm wyższa, ale też nad głową mamy jeszcze o 3,3 cm więcej przestrzeni. To wbrew pozorom zmienia całkiem sporo. Siedzimy nieco wygodniej, w bardziej zrelaksowanej pozycji niż w nastawionej na sportowe wrażenia Klasie A.
Nadal jednak nie rozumiem stosowanej tu funkcji „kinetyka fotela”, która ma zastąpić masaż, ale w rzeczywistości po prostu w wyczuwalnym zakresie psuje nam pozycję za kierownicą. Macie jedno ustawienie, włączacie ten „masaż”, a tutaj albo przednia część fotela zjedzie za nisko, albo to oparcie odchyli się do tyłu. Nie wiem, funkcję masażu w fotelach możemy już dostać nawet w tańszych samochodach – i zdecydowanie wolałbym taki pełnoprawny masaż niż to, co tutaj.
O ile wnętrze Mercedesa Klasy A możemy w ogóle uznać za bardzo dobre i cieszyć się z jego obecności w Klasie B, to jednak przełożenie go w dokładnie tej samej formie do Klasy B budzi pewne zastrzeżenia. W tego typu samochodzie liczylibyśmy na nieco bardziej praktyczne wnętrze, trochę więcej schowków czy ciekawych sposobów na organizację przewożonych przedmiotów. Tutaj mamy jednak standardowy ich zestaw, z prawdopodobnie nieco większymi kieszeniami w drzwiach. To taki mały minus.
Brakuje też płaskiej podłogi z tyłu, ale to oczywiście wynik standardu produkcji. Tę samą podłogę będzie miał samochód z napędem na cztery koła, gdzie pod tym tunelem poprowadzony jest wał napędu tylnej osi. I tę samą podłogę ma samochód z napędem na przednią oś. Nie ma jednak co narzekać – cztery dorosłe osoby mogą tu podróżować w bardzo przyjemnych warunkach.
I te cztery osoby mogą też zabrać trochę więcej walizek niż w przypadku podróży w Mercedesie Klasy A, bo bagażnik mieści 445 litrów, czyli o 75 litrów więcej, niż w hatchbacku. Za 1644 zł możemy też dokupić przesuwaną tylną kanapę, a za kolejne 736 zł składany na płasko przedni fotel pasażera. Dzięki temu przewieziemy nawet 1540 litrów bagażu i dłuższe przedmioty – tylko czemu akurat te opcje nie są dostępne już w standardzie?
Kupując takiego minivana, mogłoby nam zależeć przede wszystkim na sporej praktyczności – i moglibyśmy się w takiej sytuacji zwrócić do tańszej konkurencji. Dlaczego mielibyśmy więc wybrać Mercedesa Klasy B?
I tu znowu odpowiedzi znajdziemy w cenniku czy też w konfiguratorze. Wyposażenie jest po prostu z górnej półki. Za nieco ponad 3000 zł możemy na przykład dokupić zestaw audio firmy Burmester. Za 1200 zł kupimy „rozszerzoną rzeczywistość dla MBUX”, czyli już nie tylko nasz Mercedes będzie reagował na każde wypowiedziane „Hej, Mercedes” (co się okaże wybitnie niepraktyczne, jeśli akurat macie tak na imię), na wyświetlaczu może pojawiać się obraz z nawigacji z prowadzeniem nałożonym na rzeczywisty obraz z kamery.
Do tego dochodzi oczywiście mnóstwo opcji personalizacji, jak dodatkowe sportowe zawieszenie, sportowe fotele, pakiet AMG, duże okno dachowe i spora ilość kolorów i felg. Możemy też wybrać ogrzewanie postojowe, oświetlenie ambientowe, podświetlane listwy progowe, dywaniki AMG, podgrzewane i wentylowane fotele i całą masę podobnych rzeczy.
Jest w czym wybierać i jest czym podnosić tę cenę bazową (123 tys. zł), która akurat dla tego egzemplarza wynosi „zaledwie” 150 tys. zł. Mercedes Klasa B jest o 9 tysięcy złotych droższy od Mercedesa Klasy A.
Komfort, relaks, Mercedes
Pod maską testowej wersji Mercedesa Klasy B znalazł się silnik oznaczony jako 200d. To 2-litrowy diesel o mocy 150 KM i z 320 Nm momentu obrotowego w zakresie od 1400 do 3200 obr./min. Ten silnik występuje tylko z 8-biegowym automatem – i tutaj uwaga, bo w wersjach benzynowych dostajemy skrzynię 7-biegową.
150 KM wydaje się być odpowiednią mocą dla tego typu samochodu. Mercedesa Klasy B z testowanym silnikiem Diesla do 100 km/h rozpędzamy się w zaledwie 8,3 sekundy, prędkość maksymalna wynosi tu 219 km/h, a przy tym dzięki dużej liczbie przełożeń, zużycie paliwa ma wynosić około 5,5 l/100 km… w mieście! W trasie to podobno nawet 3,9 l/100 km.
I faktycznie, paliwa praktycznie nie ubywa, choć zbiornik mieści jedynie 43 litry. Realnie, w trasie na drogach w terenie niezabudowanym da się jeździć, zużywając 4,2 l/100 km, a na autostradach zaledwie 6 l/100 km – przy 140 km/h!
Zawieszenie zostało tu bardzo komfortowo zestrojone – na pewno bardziej komfortowo niż w Klasie A. Nieźle wypada też wyciszenie kabiny, co składa się na samochód, który z pewnością sprawdzi się na dłuższych dystansach. Kilometry lecą, a my czujemy się wypoczęci.
Z Klasy A przeniesiono jednak układ kierowniczy i choć Klasa B potrzebuje o 40 cm więcej miejsca, by zawrócić, to jednak nadal da się wyczuć, co się dzieje z przednimi kołami i nadal samochód szybko reaguje na nasze polecenia.
Można mieć jedynie małe zastrzeżenia do pracy skrzyni biegów. W celu ograniczenia zużycia paliwa, szybko „ucieka” na wyższe biegi, ale kiedy chcemy szybko przyspieszyć, musimy poczekać chwilę na redukcję. Takie zachowanie pasuje do tego „wyluzowanego” charakteru Mercedesa Klasy B, ale warto o tym pamiętać, jeśli macie w nawyku wyprzedzanie poprzez wyskakiwanie zza zderzaka poprzedzającego samochodu.
Niszowy
Mercedes chyba bardzo chciał minivana. Później bardzo nie chciał z niego rezygnować, bo pomimo zmian w Klasie A, utrzymał ten typ nadwozia na rynku w Klasie B.
Nie do końca jest to minivan. Ale jeśli w Klasie A brakuje Wam przestrzeni i macie wrażenie, że siedzicie za nisko, a do tego często jeździcie daleko i potrzebujecie dużego bagażnika – ale nie chcecie zbyt dużego samochodu – to Mercedes Klasa B jest właśnie dla Was.
To Klasa A, tylko z łatwiejszym dostępem do wnętrza, nieco większym bagażnikiem i trochę bardziej komfortowym zawieszeniem – ale też ładny mini-van z wnętrzem klasy premium.
Brzmi niszowo? Ciekawe, bo poprzednik sprzedał się w liczbie 1,5 miliona sztuk – a ta generacja jest zdecydowanie lepsza.
Redaktor