Mercedes GLB – czy 7-miejscowy kompakt to dobry pomysł?
Na drogach Andaluzji poznaliśmy najnowszy model Mercedesa – GLB. Ma 7 miejsc i występuje w wersji AMG. Ale czy naprawdę jest Mercedesowi do czegokolwiek potrzebny? Odpowiedzi w tekście.
Są takie samochody, które mają w sobie to „coś”. To „coś” nie znaczy jednak dla wszystkich tego samego. Nie każdy musi je widzieć. Z jakiegoś jednak powodu po premierze Mercedesa GLB coś mi się w nim spodobało. Bardzo byłem ciekaw tego, jak ten samochód jeździ i jak wygląda na żywo.
Pojechałem do Malagi, dowiedziałem się, odczekałem aż nałożone embargo na publikację straci ważność i już dzielę się moimi wrażeniami.
Czego się spodziewać? Jest parę zaskoczeń.
Mercedes GLB – „terenowy design”
Mercedes GLB został zaprojektowany przy użyciu mnóstwa terenowych przypraw. Wyobrażam sobie, jakie problemy mieli projektanci. Gdzie umieścić koło zapasowe i bagażnik dachowy? Czy snorkel będzie prezentował się elegancko? Czy błoto ładnie podkreśla linie nadwozia?
Żarty na bok, ale Mercedes GLB faktycznie został zaprojektowany w terenowym duchu, począwszy od 20-centymetrowego prześwitu, na pudełkowatym nadwoziu kończąc. Jest w nim coś z Klasy G, jest coś z GLS-a i innych modeli. A wiecie, w czym jeszcze jest „coś z Klasy G”? W Jimnym. I Suzuki nie może opędzić się od klientów. W Mercedesie GLB brakuje oczywiście nutki retro, ale samochód wpada w oko i wyróżnia się – bo w tej klasie nie kupimy niczego innego o takim kształcie.
Oprócz wersji zwykłej, odwołującej się do terenówek, jest też wersja przywołująca na myśl szybkie, sportowe SUV-y. To Mercedes GLB 35 od AMG. I w takim wydaniu wygląda, jak idealny samochód rodzinny dla miłośnika motoryzacji.
Mercedes GLB 35 od AMG ma grill w stylu panamericana i jeśli dobrze się przyjrzycie, zobaczycie, że grill AMG ma zupełnie inny kształt niż w zwykłych wersjach. Felgi pojawiają się w rozmiarach od 19 do 21 cali – na zdjęciach 21”, za nimi widzimy też tarcze (350 mm z przodu i 330 mm z tyłu) z czterotłoczkowymi zaciskami z przodu. Na klapie bagażnika jest też spoiler, w zderzaku dyfuzor i miejsce na dwie końcówki układu wydechowego zaprojektowane dokładnie tak, jak w Mercedesie A35 AMG.
Nie wiem, jak Wam, ale mnie się ta wersja AMG bardzo z wyglądu podoba. W całej swojej „dziwności”.
Bo dziwne jest to, że samochód o tak muskularnym, trochę topornym kształcie ma wersję AMG, ale równie dziwne jest to, że porusza się w klasie kompaktowej. Jak na kompakta, ma jednak naprawdę solidny rozstaw osi wynoszący 2829 mm przy zachowaniu niewielkich wymiarów 4634 x 1834 x 1658 mm (długość x wysokość x szerokość). Takie wymiary pozwalają zmieścić się w miejscach parkingowych i wąskich uliczkach.
I to w naprawdę wąskich uliczkach. Mercedesem GLB wjechaliśmy do miasteczka Mijas, by zrobić zdjęcia, ale w niektórych miejscach ślepe uliczki ledwie mieściły jeden samochód. GLB się zmieściło. Coś większego? Nie bardzo.
W środku Mercedes GLB już nie taki kompaktowy
Nowe, kompaktowe Mercedesy korzystają z tych samych rozwiązań, przez co mają prawie identyczne wnętrza. I to nic złego – łatwo się w nich odnaleźć, a cała elektronika stoi na bardzo wysokim poziomie. System MBUX działa szybko i ma zaawansowane funkcje, z obsługą głosową po wypowiedzeniu „Hej Mercedes” włącznie.
Deska rozdzielcza różni się więc od klasy A tylko tym, że w GLB jest nieco bardziej rozciągnięta w pionie, a fragment przed pasażerem został zaprojektowany bardziej w stylu SUV-a. Brakuje mi tu tylko typowych dla SUV-ów praktycznych schowków czy półeczek. Tutaj nie ma nic poza nowym standardem – kieszenie w drzwiach, podłokietnik, uchwyty na kubki i półka do bezprzewodowego ładowania telefonu.
Mercedes GLB nie zaskakuje pod względem nowinek w wyposażeniu, ale zaskakuje rozmiarem wnętrza. Nad głową mógłbym zmieścić swoją dłoń ze trzy razy. Wysokość kabiny w pierwszym rzędzie wynosi aż 1035 mm. Z tyłu z kolei mamy bardzo dużo miejsca na nogi. Drugi rząd może się jednak przesuwać i jeśli ktoś ma się zameldować w trzecim rzędzie, to warto, żeby osoby tam siedzące oddały jednak trochę miejsca i ustawiły oparcie pionowo.
Ja z moim 1,86 m wzrostu zmieściłem się nawet w trzecim rzędzie Mercedesa GLB, ale nie było to szczególnie komfortowe. Z drugiej strony, podoba mi się, że Mercedes nie obiecuje „złotych gór” – podaje informację, że na dodatkowych miejscach wygodnie usiądą osoby o wzroście do 1,68 m. I ja w to nawet wierzę. Podoba mi się też fakt, że w trzecim rzędzie znajdziemy porty USB-C i uchwyty na kubki. Podoba mi się, że podobno w GLB mieszczą się nawet cztery foteliki z tyłu. Nie podoba mi się natomiast, jak z wielkiego 560-litrowego bagażnika robi się coś, co mieści zaledwie dwie nieduże, najlepiej miękkie walizki. Ale podobnie jest w prawie każdym 7-osobowym samochodzie.
7-miejscowy, kompaktowy SUV to nie jest popularny segment. Nie jestem nawet w stanie wymyślić mu konkurenta, a już na pewno nie w segmencie premium. A Mercedes GLB jest samochodem premium. Kompaktowym premium, ale premium.
Bierzemy Mercedesa GLB na offroad
Cokolwiek by nie mówili „znawcy”, SUV-y nie są samochodami do jazdy w ciężkim terenie. Po prostu ich szkoda. Dobrze jednak wiedzieć, jeśli z takiego ciężkiego terenu potrafią się o własnych siłach wydostać.
Mercedes GLB występuje w wersjach z napędem 4MATIC, oczywiście w wariancie z samochodów z silnikiem ustawionym poprzecznie, czyli dołączany przez sprzęgło wielopłytkowe. Rozdział momentu obrotowego przebiega płynnie, od 100% na przedniej osi, do równego podziału 50:50.
Samochód możemy wyposażyć w pakiet Off-Road Engineering z trybem Offroad, który zmienia przede wszystkim mapę pedału gazu, program skrzyni biegów i układu ESP. Jest tu też asystent zjazdu ze wzniesienia DSR, który po zadaniu prędkości z zakresu od 2 do 18 km/h, z dokładnie taką prędkością zjedzie bezpiecznie na dół.
Mercedes przygotował dla nas tor testowy w górach. Sprawdziliśmy pracę zawieszenia – przejechanie przez wykrzyże, z jednym kołem w górze, jest zupełnie możliwe. Dalej należało wjechać pod bardzo strome wzniesienie – kontrola trakcji sprawiała wrażenie, że zaraz zatrzyma samochód, ale to właśnie program Offroad robił, co do niego należy. Samochód wtoczył się na górę bez żadnego problemu.
Nie robią na nim wrażenia podjazdy, zjazdy, przechyły poprzeczne wynoszące nawet 35 stopni (a uwierzcie mi, już 25 stopni wygląda tak, jak miałbyś zaraz szorować głową po ziemi), ani inne przeszkody.
Nie mówię, że to terenówka, ale Mercedes GLB jest naprawdę zdolny w terenie.
Mercedes GLB chętnie zabierze Cię w długą podróż
Mercedes GLB występuje w sześciu wersjach. Podstawowa oznaczona jest jako 200 i napędza ją silnik 1.33 o mocy 163 KM. Ta wersja zestawiona jest z 7-biegowym automatem DCT, ale już wersja 250 4MATIC korzysta ze skrzyni 8-biegowej. Myślę, że ta wersja może być bardzo dobrym połączeniem osiągów, ceny i komfortu.
Wszystkie diesle występują z 8-biegowymi skrzyniami. Podstawowym jest 150-konny 200d, dalej mamy 200d z napędem 4MATIC i 220d 4MATIC o mocy 190 KM.
Topową odmianą jest oczywiście 35 AMG. Pod maską tego samochodu znajduje się 2-litrowy silnik z turbo o mocy 306 KM. Generuje 400 Nm, ale w dość wąskim zakresie od 3 do 4 tys. obr./min. Napęd 4MATIC w tym modelu został dostosowany do wymagań wersji AMG, podobnie, jak za dobór przełożeń odpowiada w nim skrzynia AMG Speedshift.
Wróćmy jeszcze na chwilę do zwykłych wersji. Są komfortowe, ale przy wyższych prędkościach (rzędu 140 km/h) jakość wyciszenia znacznie spada. Jeździłem wersją 200. Nie było niespodzianką, że była dość wolna, chociaż na papierze 9,1 sekundy do 100 km/h wyglądało dobrze. Mam wrażenie, że samochód spowalnia trochę skrzynia biegów, jest trochę ospała, a do tego sam silnik i jego 250 Nm nie zapewnia ciągu powodującego „masaż pleców”. Warunki podróży są jednak komfortowe i chętnie wybrałbym się tym samochodem gdzieś dalej. Tylko z mocniejszym silnikiem.
Najlepiej jest w AMG. Bo AMG przyspiesza do 100 km/h w 5,2 sekundy i jedzie maksymalnie 250 km/h, co jest oczywiście ograniczeniem elektronicznym. Naprawdę dobrze hamuje i zaskakująco dobrze radzi sobie na krętych drogach. Nadąża za poleceniami kierowcy. Oczywiście, nie jest to samochód torowy, ale sprawia bardzo dużo frajdy z jazdy. Skrzynia biegów dość dobrze reaguje na polecenia kierowcy, ale z różnym opóźnieniem. Podejrzewam, że stara się przewidywać, co zrobi kierowca i jeśli zgadnie, potrafi wykonać polecenie bardzo szybko. Jeśli nie, czekamy chwilę dłużej.
Mam z tym samochodem jednak pewien problem. Dźwięk. Odgłosy silnika są w kabinie wzmacniane przez głośniki, ale to jeszcze nie tragedia. Tak bywa nawet w dużo mocniejszych samochodach. Przeszkadza mi jednak, że na zewnątrz samochód jest… cichy. Nawet nie robi tzw. „popcornu” przy odpuszczeniu gazu.
Mój problem wynika z tego, że jeździłem już A 35 AMG. Ten samochód jest naprawdę głośny, w trybach sportowych chętnie strzela wydechu, czyniąc zwykłą dwulitrówkę znacznie bardziej emocjonującym silnikiem. Po premierze Mercedesa GLB 35 AMG pomyślałem: „Pudełkowaty SUV, który będzie brzmiał, jak A35? Jadę z dowodem osobistym po chwilówkę!”
Dlaczego więc samochody korzystające z dokładnie tej samej technologii brzmią zupełnie inaczej? Bo regulacje unijne są dużo bardziej restrykcyjne dla zupełnie nowych modeli. Dlatego też Mercedes GLB 35 ma środkowy tłumik, którego nie ma w A35. I nawet, jeśli kupicie A35 wyprodukowane teraz, to może ono być głośniejsze, niż GLB 35. Takie idą niestety czasy, a GLB w wersji AMG pokazuje, że to nie jest odległa przyszłość. To się już dzieje!
Ciekawy sposób na wyróżnienie się
Kiedy wszyscy kupują crossovery i kompaktowe SUV-y, być może najlepszą opcją na spełnienie marzeń o wyróżnianiu się na ulicach jest kupno samochodu działającego we własnej niszy – czyli Mercedesa GLB.
Ciekawie wygląda, ma zaskakująco dużo miejsca wewnątrz, a dodatkowo dobrze jeździe, zarówno w wersji AMG, jak i w wersjach ze słabszymi silnikami. Ceny zaczynają się od 157 tys. zł za wersję 180d. Wersji AMG nie ma jeszcze w cenniku, ale przy 187 tys. zł za 250 4MATIC trzeba nastawić się na to, że tanio nie będzie.
Pierwsze wrażenie o Mercedesie GLB jest pozytywne. Zobaczymy, co znajdziemy, jak dostaniemy ten samochód do testu w Krakowie. Śledźcie nasz kanał na YouTube i portal, żeby tego nie przegapić!
Redaktor