Mercedes GLA – niezauważalne zmiany
Mercedes zaprosił nas na prezentację odmłodzonego modelu GLA, ale przy okazji pochwalił się niewielkimi zmianami, wprowadzonymi w pozostałych przedstawicielach segmentu C ze Stuttgartu.
Mercedes jest niezwykle dumny ze swojej gamy modeli kompaktowych. Choć ten segment rynku marka z trójramienną gwiazdą opanowała już w latach 90., to sukcesy, przynajmniej te przedstawione nam podczas prezentacji odnowionej linii modelowej, liczy teraz od 2011 roku. Wtedy bowiem na rynku zaprezentowano drugą generację minivana zwanego B Klasą. Choć wyglądem i koncepcją nawiązuje do swojego poprzednika, to teraz zaliczany jest do nowej rodziny oznaczonej literką A. Zaprojektowana od podstaw A Klasa zadebiutowała rok później i dała początek całej gamie kompaktowych modeli, czyli sedanowi CLA i crossoverowi GLA, debiutującym w 2013 i CLA Shooting Brake - rok później. Te wszystkie modele od pojawienia się na rynku znalazły już dwa miliony chętnych, co rzeczywiście można nazwać sukcesem. Kolejnym jest odmłodzenie klienteli i to średnio aż o 13 lat.
Na rok 2017 gama kompaktowych Mercedesów przeszła niewielkie modyfikacje. W przypadku crossovera GLA możemy mówić o delikatnym faceliftingu, zaś pozostałe modele dostały zastrzyk technologiczny, by lepiej radzić sobie na rynku z goniącą konkurencją.
Mercedes-AMG GLA 45 – szalony jak dawniej
Czasem zmiany przeprowadzane w trakcie procesu produkcyjnego są drastyczne, czasem tylko zauważalne, a zdarza się i tak, że potrzeba nie lada specjalisty, by mógł wskazać, co konkretnie się zmieniło i z którą wersją właśnie obcujemy. W przypadku modelu GLA mamy do czynienia z tym ostatnim przypadkiem. Styliści odpowiedzialni za facelifting nie musieli zarywać nocy, a efekt ich pracy jest ledwo zauważalny. Ograniczono się do tego, co najłatwiej zmienić, czyli zderzaków i lamp reflektorów. Nieco inne przetłoczenia znajdziemy na zderzakach, zaś opcjonalne reflektory bi-ksenonowe zastąpiono LED-owymi.
Czy to już koniec nowości? Oczywiście nie. Wertując katalog, czy bawiąc się konfiguratorem i szczegółowo porównując z poprzednią wersją, w końcu odkryjemy nowe wzory kół aluminiowych, nota bene wyjątkowo atrakcyjnych, oraz nowy beżowy lakier. Wygląd zewnętrzny zależy też od tego, jakie zawieszenie zamówimy w salonie. Wciąż mamy do wyboru trzy warianty: standardowe, obniżone oferowane w AMG Line oraz podwyższone o 30 mm, czyli tzw. off-roadowe. Osobiście nie wiem, jaki jest sens zamawiania podwyższonego modelu (względem A Klasy) z obniżonym zawieszeniem, ale rzeczywiście wersja stylistyczna AMG Line prezentuje się zachęcająco. Ciekawą opcją jest też podwyższone zawieszenie - nie uczyni ono z GLA nawet pół-terenówki, ale zwiększy komfort jazdy po nieutwardzonych szlakach i podwyższy pozycję za kierownicą, ułatwiając wsiadanie.
Wnętrze okazało się jeszcze bardziej udane, niż nadwozie. Poza dodaniem kilku chromowanych listewek żaden z elementów nie uległ zmianom, a szkoda. Choć stylistyczna strona małych Mercedesów to kwestia gustu, to można było popracować nad wykończeniem niektórych paneli, by ostrymi krawędziami nie wywoływały zdziwienia, gdy napotkają na nie nasze dłonie. Mowa szczególnie o elementach obudowy tunelu środkowego. Niby tego nie widać, niby rzadko sięgamy ręką w tym kierunku, ale w segmencie premium, zwłaszcza w Mercedesie, można oczekiwać czegoś więcej. Prawdziwą nowością jest za to opracowany przez inżynierów Nissana system wspomagający parkowanie, oferujący widok 360 stopni, składany z czterech kamer. Efekt jest bardzo dobry, a wzbogacony dodatkowo o linie pomagające zorientować się, czy uda nam się trafić w upatrzone miejsce. Aby nie było nudno, a klient wiedział, za co płaci system oferuje siedem różnych widoków, by każdy znalazł najbardziej mu odpowiadający. Tak, jak w przypadku nadwozia, wnętrze także wzbogacono o możliwość wyboru nowych kolorów tapicerek skórzanych.
Na liście nowości znajdziemy też ułatwienia dostępu. GLA może być teraz wyposażony w klapę bagażnika, otwieraną za pomocą ruchu nogą pod tylnym zderzakiem.
Od strony napędowej w gamie jest tylko jedna nowość. To wersja GLA 220 4Matic z benzynowym silnikiem czterocylindrowym o pojemności dwóch litrów i mocy 184 KM, przekazywanych na obie osie za pośrednictwem dwusprzęgłowej skrzyni 7G-DCT. Jest to „okrojona” z mocy wersja silnika znanego z GLA 250 4Matic i odznacza się identycznym spalaniem wg normy NEDC (średnio 6,6 l/100 km). W praktyce oznacza to, że w codziennej jeździe zejście ze spalaniem poniżej 10 l/100 km możliwe jest tylko w trasie i to przy oszczędnym obchodzeniu się z pedałem gazu. GLA 220 4Matic przyspiesza od 0 do 100 km/h w 7,1 sekundy, czyli dokładnie pół sekundy wolniej od swojego mocniejszego kuzyna, za to prędkość maksymalna jest identyczna dla obu wersji i wynosi 230 km/h.
Na szczycie cennika wciąż plasuje się widoczny na zdjęciach sportowy i zadziorny Mercedes-AMG GLA 45. Mimo, że silnik jest dokładnie taki sam jak dotychczas i generuje niezmiennie 381 KM, to warto o nim wspomnieć. W tym roku przypada bowiem 50-lecie firmy AMG, która od 1999 roku należy już w większości do Daimlera i od tamtej pory nazywa się Mercedes-AMG. Z okazji okrągłej rocznicy firma przygotowała specjalne wersje limitowane Yellow Night Edition. Model odznacza się żółtymi akcentami we wnętrzu i na zewnątrz. Niestety nie udostępniono go do testów, więc w galerii GLA 45 podrażnia zmysły czerwonymi detalami wykończeniowymi.
Mercedes A Klasa i CLA – przyciągnąć młodych
Yellow Night Edition nie jest zarezerwowany dla modelu GLA, także A 45 oraz obydwie odmiany nadwoziowe CLA 45 dostępne są w tej limitowanej serii. Atrakcją prezentacji, zorganizowanej na torze Hungaroring, była możliwość wykonania rundy za kierownicą Mercedesa-AMG A 45. Choć niewielu klientów kupuje tego typu samochody z myślą o wożeniu ich na tor, to Mercedes bardzo chciał pokazać, że jest to wykonalne. Duża moc, doskonały dźwięk silnika i tryb Race razem wzięte potrafią wyprodukować sporo adrenaliny, choć zachowanie samochodu, głównie ze względu na inteligentny napęd na obie osie i opcjonalny mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu na przedniej osi, jest wyjątkowo stabilne nawet na bardzo szybkich łukach. Także adaptacyjne zawieszenie w swojej najtwardszej konfiguracji okazuje się sprostać amatorskim wyścigom.
Jazdy po torze zostały zorganizowane nie bez powodu. Wszystkie modele, przygotowane przez dział AMG, otrzymały na ten rok nowy pakiet aerodynamiczny, zwiększający siłę dociskową, co wpływa pozytywnie na prowadzenie przy dużych prędkościach. Aby poczuć ewentualne zmiany, trzeba by być członkiem teamu Mercedes-AMG lub kierowcą testowym, pracującym w Affalterbach. Mnie pozostaje wierzyć na słowo.
Podobnie jak GLA, także A Klasa, CLA i CLA Shooting Brake otrzymały opcjonalne reflektory LED-owe w miejsce oferowanych dotąd bi-ksenonowych. Sporą nowością jest system multimedialny, dostępny nawet z 8-calowym ekranem, choć wciąż nie dotykowym. Oferuje on w końcu pełną kompatybilność ze smartfonami za pomocą Apple CarPlay i Android Auto. Dzięki temu młodsi klienci nie będą już musieli wykluczać małych Mercedesów ze swojej listy zakupu nowego samochodu.
Mercedes B Klasa EV – nie dla kraju „miliona aut elektrycznych”
Polska krajem miliona samochodów elektrycznych w przeciągu dekady? W to nikt nie wierzy, także Mercedes nie dał się nabrać na obietnice naszego rządu. Najnowsze ekologiczne dzieło inżynierów ze Stuttgartu nosi oznaczenie B 250e i jest w pełni elektryczną wersją B Klasy. Napęd stanowi silnik o mocy 179 KM, ale dysponuje momentem aż 340 Nm, co pozwala na sprint do setki w 7,9 sekundy. Najpoważniejszym mankamentem auta pozostaje zasięg, wynoszący wg NEDC 200 km, czyli w praktyce około 150 km. Choć cena B 250e nie jest wiele wyższa od wersji z silnikami spalinowymi i wynosi w Niemczech 39 151 euro, to w Polsce ten samochód nie będzie dostępny. A szkoda, bo dynamika jest rewelacyjna, a przyjemność z jazdy znacznie większa, niż można oczekiwać od nudnego minivana.
Tylko niezbędne zmiany
Mercedes nie śpi. Po kilku latach produkcji swoich kompaktowych modeli wprowadził w nich niezbędne zmiany, by w porównaniu z konkurencją nie dziwiły brakiem reflektorów LED-owych, czy możliwością podłączenia smartfona do systemu pokładowego. Poza tym zmiany są kosmetyczne, choć i to za dużo powiedziane. Ale prawda jest taka, że cała rodzina niedużych Mercedesów jest na tyle udana stylistycznie, że nie było konieczności wymyślać wszystkiego od nowa.