Mercedes CLC - kompaktowa gwiazda
Mercedes przez dekady kojarzył się ze elegancją, prestiżem i komfortem. Miało to wiele plusów, jednak rodziło także poważne problemy - marka kojarzona była ze starszymi, stonowanymi ludźmi, którzy mają ustabilizowane życie, a w torbie wypełniony po brzegi terminarz.
Od końca lat dziewięćdziesiątych Mercedes starał się zerwać z tą opinią, wprowadzając samochody skierowane do kobiet i młodych ludzi. Najpierw wypuszczono klasę A, a później, w 2000 roku zadebiutował trzydrzwiowy kompakt nazwany SportCoupe, którego konstrukcję oparto na sedanie klasy C (W203). Pod maskę zawitały niewielkie benzynowe jednostki napędowe (C180, C200 Kompressor, C230 Kompressor) oraz 143-konny diesel. Później dochodziły nowe, mocniejsze silniki w tym nawet 350-konny silnik od AMG.
Próba uderzenia w młodych, dynamicznych ludzi nie zakończyła się ani spektakularnym sukcesem ani całkowitą klapą. Konkurent BMW 3 Compact sprzedał się zaledwie w 320 tysiącach egzemplarzy, co jak na 7 lat produkcji nie jest wynikiem szczególnie imponującym. Próbą zwiększenia sprzedaży była zmiana nazwy i wyodrębnienie kompaktu z klasy C, gdzie zajmowała takie samo miejsce jak sedan i kombi. Tak właśnie powstał Mercedes CLC, który jest zmodernizowanym kompaktem SportCoupe.
Samochód wydaje się być oparty na nowej klasie C (W204) jednak mimo debiutu w rok po zaprezentowaniu nowej limuzyny klasy średniej, jest de facto silnie związany z jej poprzednią generacją zarówno jeśli chodzi o mechanikę (płyta podłogowa), jak i stylistykę. Co prawda nadwozie było awangardowe i nawiązuje do W204, to jednak wnętrze przeniesiono całkowicie z poprzednika.
Przyglądając się sylwetce modelu CLC odnosi się nieodparte wrażenie, że jest to jeden z tych samochodów, który nie pasuje do innych modeli producenta. Nadwozie ma blisko 4,5 metra, więc nie jest wcale małe, jednak dynamicznie poprowadzona linia dachu łączy się wysoko z tylną częścią pojazdu czyniąc wrażenie kompaktowości. A małych samochodów w gamie Mercedesa jest bardzo niewiele. Tym bardziej o tak nietypowej bryle.
W momencie wprowadzenia do sprzedaży modelu CLC dostępne były trzy silniki benzynowe (180 Kompressor, 180 Kompressor oraz 2,5 litrowe V6 nazwane 230) i dwa diesle (200 CDI i 220 CDI). Rok później do oferty doszedł oszczędny model CLC 160 BlueEfficiency. Najmocniejszy seryjny przedstawiciel tego modelu jakiego można spotkać na ulicy to CLC 350, który generuje aż 272 KM. Dynamika nawet podstawowej wersji była zadowalająca (11 s do 100 km/h, 210 km/h), a topowy model był w stanie przyspieszyć do setki nawet w granicach 6,3 sekundy i rozpędzić się do 250 km/h. Osiągi każdej z wersji CLC powinny wystarczyć zarówno do poruszania się po mieście, jak i w trasie.
Mimo, że CLC należał do grupy miejskich kompaktów, to nigdy nie był tani. Za podstawową wersję należało zapłacić 107 tys. zł, czyli kwotę która wystarczyłaby na zakup pełnowymiarowego samochodu klasy średniej-wyższej mniej renomowanego producenta (Opel Insignia, Skoda Superb, Ford Mondeo, Volkswagen Passat). Chcąc mieć pod maską więcej niż 129 KM, należało sięgnąć głębiej do portfela - CLC z kompresorem kosztował min. 114 tys. zł (model 180), a za 184-konną wersję 200 Kompressor trzeba było wysupłać 120 tys. zł. Topowy CLC 350 był już wydatkiem na poziomie 170-180 tys. zł w zależności od wybranej skrzyni biegów.
W wyposażeniu standardowym podstawowego modelu można było odnaleźć wiele dodatków uprzyjemniających jazdę m.in. tempomat, klimatyzację automatyczną, elektrycznie regulowane lusterka i szyby. Nad bezpieczeństwem czuwały wszystkie najważniejsze systemy elektroniczne (ABS, ASR, ESP, BAS) oraz zestaw poduszek i kurtyn powietrznych. Mimo dość bogatego wyposażenia, co jest z resztą charakterystyczne dla tej marki, nietrudno było zwiększyć cenę swojego egzemplarza o kilkanaście tysięcy złotych. Jedną z najciekawszych opcji był panoramiczny dach, który kosztował ponad 7 tysięcy złotych.
Sprzedaż modelu CLC musiała być wyjątkowo słaba skoro już po 2 latach Mercedes zdecydował się zrezygnować z wytwarzania tego modelu bez zapowiadania bezpośredniego następcy. Niejako na jego miejsce pojawi się C-klasa Coupe, która jednak celuje w inny segment rynku i stanie w szranki z Audi A5 oraz BMW serii 3 coupe. Nowa C-klasa w wersji coupe jest wyraźnie dłuższa od CLC, a jej stylistyka sprawia wrażenie bardziej eleganckiej i klasycznej, jednocześnie zachowując agresywność i nowoczesny wygląd.